WywiadyBradanini: Europa nie jest suwerenna

Redakcja8 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

Dyrektor koncernu Pirelli i były włoski dyplomata Alberto Bradanini uważa, że Europa stała się ofiarą elit i kompleksu militarno-przemysłowego Stanów Zjednoczonych. Twierdzi również, że Włochy i większość krajów członkowskich Unii Europejskich pozbawiono jakiejkolwiek suwerenności.

Sankcje wygodne dla spekulantów

– Jak polityka sankcji przeciwko Moskwie wpłynęła na włoską i europejską gospodarkę?

– To oczywiste, że Rosja była istotnym partnerem handlowym Włoch do wybuchu wojny, powiedziałbym zresztą, że była nim też dla całej Europy, szczególnie dla Niemiec, i dlatego sankcje to uderzenie w cały europejski przemysł. Jednocześnie przemysł włoski jest ściśle powiązany z niemieckim i dlatego sytuacja może stać się jeszcze bardziej tragiczna w przyszłości. Obywatele powinni się zastanowić na ile władze europejskie, które niekoniecznie są tożsame z rządami narodowymi, przejmują się dobrobytem mieszkańców Starego Kontynentu. Przecież gdy mówimy o 10-procentowej inflacji, oznacza to, że siła nabywcza naszych wynagrodzeń zmniejszyła się o 10%, choć jednocześnie zyski osiągają w tej sytuacji ci, którzy spekulują na podziale majątku i kapitału, a także producenci broni.

Niezastąpione Chiny

– Czy decyzja Włoch o rezygnacji z udziału w Nowym Jedwabnym Szlaku wynika z pobudek ekonomicznych, czy raczej podyktowana została przez partnerów zagranicznych i można ją rozpatrywać jako dowód na rzecz braku suwerenności Italii?

– Suwerenność oznacza samodzielność i niezależność przy podejmowaniu decyzji nakierowanych na obronę i promowanie zgodnych z prawem i wynikających z Konstytucji interesów, w tym w sferze współpracy z zagranicą. Minister, który podejmował tu decyzję, powinien może zajmować się obroną, ale nie współpracą międzynarodową, handlem zagranicznym i gospodarką. Podpisane w marcu 2019 roku porozumienie miało stworzyć fundamenty dla rozwoju wspólnych projektów infrastrukturalnych między Chinami a Europą Zachodnią. Włochy nie mogły w związku z nim liczyć na jakieś szczególne preferencje, dlatego warto było to porozumienie renegocjować, doprecyzować zobowiązania, skutecznie zmobilizować potencjał wewnętrzny, a przede wszystkim podjąć próbę zmniejszenia ogromnego ujemnego bilansu, który mamy dziś w handlu z Chinami. Po opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię to właśnie my mamy największy ujemny bilans handlowy, stąd trudno zrozumieć dlaczego wychodzimy z porozumienia, które mogło pomóc w jego zmniejszeniu, choć przecież Chiny nie mają w zwyczaju karania kogoś za odmowe współpracy, jak robią to nasi tzw. partnerzy, nasi amerykańscy patroni. Stany Zjednoczone, które są na poziomie decyzji strategicznych naszym zwierzchnikiem, dobrze wiedzą jak robić interesy. Zdają sobie sprawę, że ich kraje sojusznicze, Francja, Niemcy dążą do rozwoju własnych gospodarek, a Chiny są niezastąpionym partnerem w handlu międzynarodowym, co przyznawała wielokrotnie amerykańska sekretarz skarbu Janet Yellen, która kilka tygodni temu przebywała z wizytą w Pekinie.

Tajwan musi zachować spokój

– Czy można uznać, że Stany Zjednoczone i NATO w pewnym stopniu sprowokowały wybuch konfliktu na Ukrainie, a teraz mogą posunąć się jeszcze dalej i wszcząć wojnę przeciwko Chinom o Tajwan?

– Chciałbym wyrazić pewne przypuszczenie, niezależnie od mrocznego obrazu, który powstaje w związku nie tylko z wojną w Europie i potencjalnym konfliktem o Tajwan, lecz również w kontekście wielu innych spraw związanych z wewnętrzną stabilnością społeczną. Tajwan to kraj znakomicie uzbrojony i nie stanie się on łatwą zdobyczą dla Chin kontynentalnych. Po co miałby jednak deklarować oficjalnie niepodległość? Na Tajwanie mieszkają przedstawiciele tego samego narodu, co w Chinach, mówiący tym samym językiem i spokrewnieni. Obecnie władzy na wyspie nie sprawuje już Partia Narodowa. Jeżeli jednak nawet obecne kierownictwo Tajwanu zachowa spokój i nie ulegnie presji Amerykanów, którzy – oczywiście – życzyliby sobie kolejnej wojny zastępczej, podobnej do tej, która toczy się w Europie przeciwko Rosji, wojna tam nie wybuchnie.

Europa pod amerykańską kontrolą

– Historycznie Włochy bywały ważnym pośrednikiem dyplomatycznym między Waszyngtonem a Moskwą. Czy moglibyśmy powrócić do takiej roli? Czy skazani jesteśmy na porażkę?

 – Uważam, że Włochy nie są w stanie realizować polityki zagranicznej nie dlatego, że nie pozwala na to ich wielkość i potencjał ekonomiczny, lecz dlatego, że niezbędne byłoby do jej prowadzenia posiadanie suwerenności. Jeszcze w XVI wieku Niccolo Machiavelli pisał, że państwo może uznawać się za suwerenne pod warunkiem, że na jego terytorium nie stacjonują wojska innego państwa oraz że posiada własną walutę. Italia dziś takim krajem nie jest. W większości przypadków, nawet w przypadku wojny z Libią, która była naszym najważniejszym sojusznikiem w basenie Morza Śródziemnego, przystępowaliśmy do konfliktów w imię służenia interesom NATO. A decyzje w NATO oczywiście nie są podejmowane przez europejskie kraje członkowskie, lecz przez Stany Zjednoczone, które za pośrednictwem NATO dowodzą wojskami europejskimi.

Rozmawiała Margherita Furlan

Alberto Bradanini – politolog, absolwent Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie, wieloletni dyplomata, m.in. na placówkach w Chinach, Hongkongu, Belgii i Norwegii. Od 2023 roku dyrektor włoskiego koncernu Pirelli.

Źródło: https://casadelsole.tv/alberto-bradanini-la-politica-4-0-ha-il-pilota-automatico/.

Redakcja