PublicystykaCzas foliarzy

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Nie ma powodów zbyt błahych, głupich i niepoważnych by nie mogły stać się asumptem do podzielenia Polaków na dwa wrogie, szczerze nienawidzące się obozy. Nie powinniśmy zatem dziwić się, że ten scenariusz sprawdza się świetnie także w przypadku COVID-19.

Po jednej stronie mamy więc korona-sceptyków, którzy w swej skrajnej postaci kwestionują w ogóle istnienie inkryminowanej choroby, po drugiej zaś korona-entuzjastów, którzy chodzą wszędzie szczelnie zamaskowani i najchętniej pozamykaliby wszystkich w domach. Nie ma tu miejsca na umiar i rozsądek. Jest za to wiele przestrzeni dla agresji, inwektyw i zwykłej podłości. Jest tylko jedna rzecz która łączy zwaśnione obozy. Mianowicie oba oskarżają przeciwników o „foliarstwo”. I paradoksalnie oba mają rację.

Z wielu przyczyn znacznie barwniejszy jest ruch  korona-sceptyków. Jego liderzy publicznie odżegnują się od co skrajniejszych teorii spiskowych, wskazując jedynie na wątpliwości np. w zakresie stosowania szczepionek czy skuteczności noszenia maseczek. Taka postawa, poparta zresztą często opiniami naukowców, wydaje się być racjonalna. Jednak za neutralnym, zrównoważonym przekazem medialnym liderów tego środowiska kryje się prawdziwy hydepark, pełen opinii i konceptów tak egzotycznych, że zakrawających o groteskę.

Wystarczy dostać się do facebookowej lub mailingowej grupy korona-sceptyków by zapoznać się z ich tajemną wiedzą. Dowiemy się tam między innymi, że COVID-19 to światowy spisek sami-wiecie-kogo. Stąd cały omawiany cykl zdarzeń należy określać mianem „plandemii” (neologizm powstały ze słów „plan i pandemia”). Celem przedmiotowego spisku jest: a) masowa kradzież naszych dóbr przez rządy, b) wprowadzenie komunizmu, c) wprowadzenie „nowego ładu”, d) masowa depopulacja, e) zmiana ludzkiego DNA, f) wszystkie powyższe. Ostatnia opcja jest co prawda wykluczona ze względu na sprzeczność części teorii spiskowych, jednak mało komu to przeszkadza.

To oczywiście nie wszystko. Prawdziwe skarby wiedzy dotyczą szczepionek. Jako że ruch antyszczepionkowców, zwanych pieszczotliwie proepidemikami, zadomowił się na dobre w naszym politycznym zwierzyńcu, teorie antyszczepionkowe trafiają na szczególnie podatny grunt. Czegóż to w tych szczepionkach nie ma? Czipy, abortowane płody, rtęć, aluminium i co tam jeszcze było pod ręką. Można odnieść wrażenie, że zdrowiej byłoby by wstrzyknąć sobie kilka mililitrów płynu do spryskiwaczy. Wśród szczepionek z definicji złych te na COVID są rzecz jasna najgorsze, gdyż zmieniają ludzkie DNA. Niestety nie jest to prawda. „Niestety”, gdyż zmiana DNA antyszczepionkowców mogłaby przynieść pozytywne efekty. A co ze słynnymi NOP-ami. Ano są, jak to z niepożądanymi skutkami działań lekarstw bywa. Biorąc pod uwagę powszechną w Polsce lekomanię mamy znacznie większą szansę zrobić sobie krzywdę tabletką przeciwbólową niż jakąkolwiek szczepionką…

Zresztą nie ma tutaj pomysłu tak głupiego by ktoś go nie wymyślił a ktoś inny nie podchwycił. Swego czasu mogliśmy usłyszeć, że w ogóle nie ma takiej choroby jak COVID-19 a w szpitalach leżą wynajęci w tym celu aktorzy. Ta teoria ma dla mnie szczególną urokliwość, gdyż hospitalizacja ze względu na COVID przydarzyła się także dwóm naszym redakcyjnym kolegom z „Myśli Polskiej”. Do tego stopnia zaangażowali się w grę aktorską, że dla jej uwiarygodnienia  zmarli…

Na tym tle korona-entuzjaści, znani też jako covidianie, prezentują się pozornie dużo lepiej. Pozornie. Bowiem całkowicie bezkrytyczne przyjmowanie za dobrą monetę wszelkich konceptów walki z pandemią bywa równie albo i bardziej kuriozalne.  Korona-entuzjaści mają na starcie znaczącą przewagę nad korona-sceptykami. Mianowicie opierają się na autorytecie nauki. Osoby myślące racjonalnie łatwiej zaufają profesorowi medycyny niż np. agentowi ubezpieczeniowemu bez żadnego konkretnego wykształcenia. Niestety (albo i stety) ta przewaga została przez świat nauki skutecznie zmarnotrawiona.

Pamiętamy jak siwe profesorskie głowy żyrowały wszelakie rządowe koncepty walki z pandemią. Wśród nich takie perły jak zamknięcie lasów, zamknięcie cmentarzy czy godziny dla seniorów. Oczywiste idiotyzmy nie broniące się przed najprostszą krytyczną analizą. Pamiętamy też np. wypowiedzi poprzedniego ministra zdrowia o skuteczności noszenia maseczek, sprzeczne przepisy dotyczące „przyłbic” i inne tego typu kwiatki.

Jednak korona-entuzjaści nie przejmują się tym. Wierzą we wszystko co powie im telewizor. Chodzą więc tacy nieszczęśnicy, cali zamaskowani czy wręcz zafoliowani po mieście (na wsi dominuje chłopski rozum) i straszą przechodniów. Wspierają lockdowny i zamknięcie szkół bez oglądania się na koszty gospodarcze i społeczne. Chcieliby segregacji sanitarnej i przymusowych szczepień za nic mając elementarne prawa jednostki. Są przy tym przekonani o własnej wyższości nad polskim ciemnogrodem. Nie zdają sobie sprawy, iż przedstawiają sobą widok równie śmieszny co żałosny.

Wszystko to byłoby znacznie bardziej zabawne, gdyby dotyczyło jakiegoś wyimaginowanego uniwersum. Niestety dzieje się w naszej rzeczywistości i dotyka naszego społeczeństwa. Tymczasem z dnia na dzień wariactwo obu stron postępuję. Nienawidzimy się coraz bardziej i szczerzej, zamieniając codzienność w piekło. Jesteśmy zatomizowani do absurdalnego poziomu nie odczuwając niemal żadnych aspektów wspólnotowości. A przecież nie musi tak być. Wystarczy odrobina dystansu i zdrowego rozsądku.

Decyzje, które podejmujemy w stosunku do własnego zdrowia (i nie tylko) są indywidualną sprawą każdego z nas. Jednak większość z nas nie posiada wiedzy i kwalifikacji pozwalających na wyrobienie sobie w tym zakresie własnych opinii. Dlatego nasze decyzje opieramy na opiniach autorytetów, nie tylko naukowych ale i społecznych. W oparciu o nie i nasz aparat intelektualny podejmujemy decyzje, które uznamy za racjonalne. I skoro chcemy by nasze prawo do tych decyzji było szanowane, uszanujmy je także u innych. Nawet jeśli ich postawę uznajemy za zabobon, czy to nowoczesny, czy jak najbardziej tradycyjny. W ostateczności każdy podejmując bledną decyzję szkodzi zasadniczo sam sobie.

Przemysław Piasta

Myśl Polska, nr 39-40 (25.09-3.10.2021)

Redakcja