ŚwiatRosja: krajobraz po wyborach

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Trzydniowe głosowanie, możliwość elektronicznego oddawania głosów, kampania wyborcza, która niemal całkowicie przeniosła się do Internetu (przede wszystkim do popularnej w Rosji aplikacji Telegram) – wszystko to nie zdołało w jakiś rewolucyjny sposób zmienić składu izby niższej rosyjskiego parlamentu. Dodajmy, że obecna kadencja trwać będzie zgodnie z konstytucją pięć lat, czyli do 2026 roku.

Jedna Rosja z większością konstytucyjną

Wybory do Dumy były z pewnością swoistym preludium do najistotniejszych w rosyjskim systemie politycznym wyborów głowy państwa, które odbędą się w 2024 roku. Dlatego wynik partii władzy, Jednej Rosji, był najistotniejszą stawką w grze. I okazało się, że ugrupowanie stworzone niegdyś przez prezydenta Władimira Putina stanęło na wysokości zadania, zdobywając prawie połowę głosów (49,82%) oraz wygrywając w 198 okręgach jednomandatowych, co w sumie dało mu 324 mandaty w Dumie czyli większość konstytucyjną.

Z pewnością wynik ten stanowił ogromną zasługę autorów partyjnej kampanii, Konstantina Kostina, byłego szefa Wydziału Polityki Wewnętrznej Administracji Prezydenta, i Siergieja Perminowa. Była ona utrzymana w dość tradycyjnym stylu, odwołując się przede wszystkim do poczucia stabilności i odrzucenia radykalnych zmian. Politolog Siergiej Stankiewicz określa wręcz system partyjny ukształtowany w Rosji mianem „stabilokracji”, podkreślając jego odporność na radykalne zmiany i przekształcenia. Okazuje się jednak, że takie podejście do polityki oczekiwane jest przez dużą część wyborców. W kampanię partii rządzącej wprzęgnięto polityków cieszących się największym poparciem wśród Rosjan – ministra obrony Siergieja Szojgu i szefa MSZ Siergieja Ławrowa. Ale największym atutem ugrupowania był jednoznaczny sygnał identyfikujący je jako „partię Putina”, czyli bezapelacyjnego lidera wszystkich sondaży i twarz współczesnej Rosji. To właśnie te elementy, ale również schowanie na czas kampanii niepopularnego formalnego przewodniczącego partii, byłego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, pozwoliło na zdobycie poparcia licznej grupy wyborców niezdecydowanych i podejmujących decyzję w ostatniej chwili.

Rzecznik praw dziecka Anna Kuzniecowa może być jedną z nowych twarzy Jednej Rosji w Dumie.

Z list Jednej Rosji do rosyjskiego parlamentu weszło kilka interesujących, nowych na tym poziomie polityki postaci. To m.in. Aleksandr Borodaj, pierwszy szef rządu nieuznawanej Donieckiej Republiki Ludowej, a obecnie przewodniczący Związku Ochotników Donbasu. Spory potencjał wielu komentatorów dostrzega również w wybranej do Dumy rzeczniczce praw dziecka Annie Kuzniecowej. Zdobytych mandatów parlamentarnych mają się natomiast zrzec popularni ministrowie występujący w roli lokomotyw wyborczych – Szojgu i Ławrow.

Komuniści liderem opozycji

Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPFR) uzyskała ponad 10 milionów głosów (18,93%) oraz 9 mandatów w okręgach jednomandatowych. W sumie daje to 57-osobowy klub parlamentarny i po raz kolejny status największej parlamentarnej siły opozycyjnej. Wynik zdecydowanie najlepszy od epoki jelcynowskiej, nie licząc podobnego rezultatu z roku 2011. I wszystko to w sytuacji, gdy ponad 700 tys. głosów (1,27%) odebrali rozłamowcy z partii, po raz kolejny biorący udział w wyborach pod szyldem Komunistów Rosji, a 430 tys. – Rosyjska Partia Wolności i Sprawiedliwości, również zrzeszająca część działaczy lewicowych, kierowana przez znanego dziennikarza Maksima Szewczenkę. W latach 1990. KPFR, na której czele stoi niezmiennie od 1993 roku 77-letni obecnie Giennadij Ziuganow, osiągnęła szczyt swojej popularności, uzyskując poparcie co czwartego wyborcy, do czego dziś brakuje im ok. 5-6%.

Pomimo wieku 77 lat, Giennadij Ziuganow nadal nie ma następcy w KPFR.

Zdaniem ekspertów, w szeregach frakcji KPFR dostrzec można frakcję umiarkowanie opozycyjną z samym Ziuganowem na czele, ale również radykalnych antysystemowców, w tym Walerija Raszkina, wspieranego przez ludzi Aleksieja Nawalnego i nawołującego do powyborczych protestów. Zresztą w apelach środowiska tzw. nawalnistów najczęściej wskazywano, w ramach akcji tzw. inteligentnego głosowania, na kandydatów komunistycznych jako tych, którzy mają największe szanse na stawienie czoła politykom Jednej Rosji w terenie. Obecnie pojawia się zatem pytanie o potencjalną radykalizację opozycyjności KPFR, czego nie można wykluczyć, biorąc pod uwagę potencjał protestu tego ugrupowania przejawiający się choćby w organizowanych przez nie w ostatnich latach demonstracjach przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego czy twardym głosowaniu przeciw poprawkom do konstytucji umożliwiającym ponowne kandydowanie na prezydenta Władimirowi Putinowi.

Poza skupieniem najbardziej opozycyjnej części elektoratu, rosyjskim komunistom udało się jeszcze pozyskać niektóre regiony, w których uzyskali wyniki lepsze od Jednej Rosji, stając się wiodącą partią. Dlatego lewicowy polityk i komentator Borys Kagarlicki może mówić dziś o tzw. czerwonym pasie, obejmującym Syberię Wschodnią i rosyjski Daleki Wschód. Wzmocniona KPFR prędzej czy później stanie jednak przed dwoma dylematami: właściwego doboru kandydata w wyborach prezydenckich 2024 roku i kwestii zmiany lidera w związku z wiekiem Ziuganowa.

Weteran politycznego happeningu nadal w grze

Władimir Żirinowski skończył w tym roku 75 lat. Nie przeszkadza mu to jednak zachowywać nadal znakomitej formy w wystąpieniach medialnych i publicznych. Jest w nim sporo z błazna i prześmiewcy, ale najwyraźniej pewien segment wyborców przywykł do jego stylu i nadal chce oglądać go w Dumie. Jego Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (LDPR) zdobyła 7,55% głosów oraz dwa mandaty w ramach systemu większościowego. To spory spadek poparcia, jednak dość spodziewany, biorąc pod uwagę fakt, że w międzyczasie wybuchła afera związana z zatrzymaniem, aresztowaniem i zarzutami działania w zorganizowanej grupie przestępczej gubernatora Kraju Chabarowskiego z ramienia tej partii, Siergieja Furgala. Furgal był bezapelacyjnie numerem 2 w ugrupowaniu i człowiekiem zabezpieczającym poparcie dla „liberalnych demokratów” w regionach Dalekiego Wschodu.

Władimir Żirinowski nadal w dobrej formie. Jego partia to właściwie jednoosobowe show.
Nowi eserzy

Na czwartym miejscu uplasował się blok Sprawiedliwa Rosja – Patrioci – Za Prawdę, będący w istocie koalicją obecnej od lat w Dumie partii Siergieja Mironowa, ciążącego jeszcze niedawno w kierunku socjaldemokratycznym, obecnie coraz mniej popularnego polityka; patriotycznej lewicy Giennadija Siemigina; oraz ruchu znanego pisarza i weterana wojen na obszarze postradzieckim Zachara Prilepina.

Pisarz, intelektualista, ochotnik – nowy rozdział w życiu Zachara Prilepina.

Początkowo nastąpił sondażowy efekt zjednoczeniowy. Później jednak dały o sobie znać wewnętrzne różnice i wśród liderów, i wśród ich wyborców. Demokratyczny socjalizm Sprawiedliwej Rosji nie do końca poddawał się syntezie z socjalkonserwatywnym wydaniem lewicowości Za Prawdę. Brak spójnego przekazu zaowocował wynikiem poniżej oczekiwań – 7,46% to minimalnie mniej niż LDPR, a jednak SR-P-ZP uzyskała więcej mandatów, zdobywając aż 9 dodatkowych w okręgach jednomandatowych. Rola czwartej pod względem liczebności frakcji w Dumie zależeć będzie w dużej mierze od dwóch czynników. Pierwszy to umiejętność porozumienia w szeregu kwestii z komunistami (warto odnotować, że Prilepin jeszcze wiosną proponował właśnie im stworzenie wyborczego sojuszu), co pozwoliłoby na sformowanie wrażliwej społecznie opozycji w rosyjskim parlamencie. Oba ugrupowania mogą podjąć współpracę służącą realizacji ich wspólnych celów programowych: cofnięcia reformy emerytalnej, podwyższenia płacy minimalnej czy przeznaczenia większych środków na służbę zdrowia i edukację. Drugi to kwestia współpracy ponadpartyjnej umożliwiającej stworzenie grupy weteranów Donbasu, która może zająć bardzo istotne miejsce i wpływać na politykę Moskwy wobec separatystycznych republik i całej Ukrainy.

Bez wątpienia najciekawszą postacią nowej frakcji może stać się wspomniany Zachar Prilepin. Tyle, że on sam nie jest do końca przekonany, czy nie zrezygnuje z mandatu poselskiego, podkreślając, że być może zechce przekazać go komuś mającemu większe doświadczenie w pracach ustawodawczych. Jednocześnie szef Wydziału Polityki Wewnętrznej Administracji Prezydenta Andriej Jarin włączył pisarza do rezerwy kadrowej Kremla. Może to oznaczać plany nominowania go na istotne stanowisko w administracji państwowej lub uczynienia z niego gubernatora któregoś z rosyjskich regionów.

Liberałowie znów w Dumie

Do ostatniej chwili nieznany był los partii Nowi Ludzie, założonej zaledwie rok przed wyborami przez przedsiębiorcę Aleksieja Nieczajewa. Ostatecznie udało się jej nieznacznie przekroczyć próg wyborczy i uzyskać 5,32% głosów, co przekłada się na 13 mandatów. W okręgach jednomandatowych Nowi Ludzie nie zdobyli ani jednego miejsca w Dumie. Ugrupowanie to od samego początku prezentowało się jako formacja umiarkowanie okcydentalistyczna, a jednocześnie szczególny akcent kładące na kwestie regionalizacji i wzmocnienia elementu samorządowego w Rosji. Miała również ambicje, by stać się liberalną partią małego i średniego biznesu. Nieczajew w czasie kampanii regularnie krytykował rzekomy etatyzm i dążenie do planowania gospodarczego wicepremiera Andrieja Biełousowa.

Była mer Jakucka Sardana Awksientiewa może dać nowy potencjał liberałom w Dumie.

Jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy wśród jego kandydatów była popularna mer aglomeracji jakuckiej na rosyjskim Dalekim Wschodzie Sardana Awksientiewa. To ona będzie jedną z pierwszoplanowych postaci frakcji parlamentarnej Nowych Ludzi. „W Dumie w pierwszej kolejności zajmiemy się budżetem. Konieczne jest przekazanie większych środków regionom, zmniejszenie wydatków na aparat biurokratyczny i resorty siłowe. I, co bardzo ważne, będziemy realizować najlepsze elementy programów tych partii, które nie przeszły w wyborach. To naprawa systemu emerytalnego i problematyka ekologiczna”. Widać tu wyraźnie zamiar pozyskania elektoratu Partii Emerytów (2,45% głosów, najwięcej spośród partii, które nie przekroczyły progu), kierowanej przez Władimira Burakowa i prezentującej program socjalkonserwatywny; oraz Zielonych (0,91%) i Zielonej Alternatywy (0,64%). Ugrupowanie będzie zatem starało się gromadzić wokół siebie wyborców mniejszych formacji, co już mu się udało – zdaniem politologa Jewgienija Minczenki – poprzez przejęcie liberalnych zwolenników „Jabłoka” z poparciem zredukowanym do 1,34% (przypomnijmy, w latach 90. partia, kierowana przez faworyta tzw. Zachodu Grigorija Jawlińskiego, regularnie przekraczała próg wyborczy) oraz Partii Wzrostu ze spadkiem wyniku do 0,52% (kierowana przez rzecznika przedsiębiorców Borysa Titowa, zdołała jednak zdobyć jeden mandat w okręgu jednomandatowym dla wieloletniej deputowanej Oksany Dmitriewej w Petersburgu). Jednocześnie nie sposób wykluczyć, że Nowi Ludzie podejmować będą współpracę z liberalną częścią Jednej Rosji i próbować współtworzyć prokapitalistyczne lobby w parlamencie.

Rezerwa kadrowa

Duma, zdaniem większości Rosjan, nie jest bynajmniej kluczową instytucją w Federacji Rosyjskiej. I faktycznie – w rosyjskim ustroju politycznym jej rola jest mocno ograniczona. Stanowi ona jednak rodzaj papierka lakmusowego, pozwalającego na rozpoznanie nastrojów panujących wśród wyborców, a jednocześnie zasób rezerwy kadrowej. To z jej szeregów pochodzą niejednokrotnie przyszli ministrowie, gubernatorzy i urzędnicy prezydenckiej administracji. Dlatego dość istotnym jest fakt, że we frakcji Jednej Rosji doszło do wymiany około połowy składu z poprzedniej kadencji. To w znacznym stopniu wymiana pokoleniowa, pozwalająca na przewidywanie profilu przyszłych elit rosyjskich.

Mateusz Piskorski

Redakcja