RecenzjeDokument o legendzie Donbasu

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Dokumentalny film Władisława Zizdoka, korespondenta wojennego kanału WarGonzo, znanego w rosyjskojęzycznych mediach społecznościowych projektu prezentującego materiały i reportaże z miejsc różnych konfliktów zbrojnych, Znów powrócę. Słowo o Zacharczence (ros. Я опять вернусь. Слово о Захарченко) to kolejne wspomnienie o zamordowanym w zamachu 31 sierpnia 2018 roku w Doniecku przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandrze Zacharczence.

Przyjaźń powstańca i pisarza

Ten pełen emocji dokument bazuje na bardzo osobistych wspomnieniach Zachara Prilepina (wywiad z tym znanym rosyjskim pisarzem i politykiem opublikowaliśmy w tym roku w „Myśli Polskiej”), który przez dłuższy okres był jednym z najbliższych współpracowników i doradców lidera DRL. Przedstawiona w dokumencie opowieść to właściwie pełna emocji relacja z przyjaźni, okraszona do tego szeregiem nigdy niepublikowanych dotychczas kadrów przedstawiających Zacharczenkę nie tylko na linii frontu walki z neobanderowską Ukrainą, ale też w sytuacjach prywatnych: słuchającego pieśni rosyjskich bardów czy biorącego udział w ceremonii ślubu cerkiewnego Prilepina.

„Promieniowała od niego bardzo silna energia” – wspomina Prilepin. I ma z całą pewnością rację. Spośród kilku przywódców tzw. separatystów na Donbasie po 2014 roku to właśnie Zacharczenko był człowiekiem obdarzonym wyjątkową charyzmą, mimo że – a może właśnie dlatego – raczej nie nastawiał się w życiu na działalność publiczną i stosunkowo późno zaczął przygodę z polityką. A jednak. Stał się ikoną powstańców Donbasu, przeszedł do ikonografii świata rosyjskojęzycznego, jak niegdyś Ernesto Che Guevara w świecie latynoamerykańskim.

Wierzył, że kiedyś powróci i Kijów

Prilepin doskonale wyczuł jego rolę i zrozumiał potencjał. Przybywając na Donbas, miał za sobą zresztą już dawno swoje własne przeżycia wojenne z Czeczenii, na których temat napisał znaną i w Polsce książkę Patologie (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010). Pisarz poznał go w zimie 2015 roku przez jego ówczesnego doradcę Aleksandra Kazakowa. Zacharczenko leczył rany odniesione w walkach o Debalcewo, leżał pod kroplówką …z papierosem. „Nie był człowiekiem politycznym” – wspomina Zachar Prilepin. Marzył jednak wciąż o tym, że uda się odzyskać Ukrainę spod kontroli neobanderowców i sił zewnętrznych, że uda się przywrócić ją tam, gdzie jej naturalne, historyczne miejsce – do rozumianego cywilizacyjnie świata rosyjskiego. „Nawet, jeśli dojdę do samego Kijowa, to nie dadzą mi rządzić całą Ukrainą” – miał powiedzieć Prilepinowi. Czuł, że polityczne gry mogą wyeliminować go ze sfery publicznej. Wiedział, że walka i krew przelana na Donbasie nie będą ostatecznym elementem decydującym o politycznych perspektywach.

Choć, jak wspomina rosyjski pisarz, Zacharczenko wiedział, że prędzej czy później wszystko skończy się jego śmiercią (przed 31 sierpnia 2018 roku udaremniono przygotowania do ponad 40 zamachów na jego życie), był na to w pewnym sensie gotów. Na filmie widzimy kadry przywódcy DRL z pierwszej linii ognia w starciu z jednostkami ukraińskimi, patrzymy na kadry, na których rozmawia on z powstańcami w sposób niewymuszony, koleżeński. To postać charakterystyczna dla atmosfery wspólnotowego socjalizmu okopów, przypominającego ten z lat I wojny światowej.

Legenda ocalona od zapomnienia

„Nie wiem dlaczego tak szybko zapominamy o postaciach, które kształtują naszą historię” – ubolewa Prilepin. On sam nie kryje emocji, wspominając śmierć donieckiego przyjaciela: „Powiedziałem sobie wyraźnie i całkiem spokojnie: ‘Coś bezpowrotnie minęło’. Już nigdy nie będę miał takiego przyjaciela. Nie będzie takiego drugiego. Spędziliśmy razem długie godziny i miesiące i nie było ani jednej chwili, bym miał jakieś wątpliwości, że jest nieustraszony, silny i najmocniejszy ze wszystkich. Że to on powinien nami dowodzić. Że jest kimś więcej niż ja. Był starszy ode mnie o całą historię Rosji. Jeśli dałby taki rozkaz, ja i moi bojownicy poszlibyśmy na śmierć. Miał prawo wydać taki rozkaz”.

Film Zizdoka przedstawia kadry z monitoringu restauracji „Separatist” w Doniecku 31 sierpnia 2018 roku. Po wejściu Zacharczenki z jego uzbrojoną ochroną słyszymy wybuch. Obraz się urywa. To był ostatni z tak wielu wybuchów i eksplozji, które przywódca Donbasu usłyszał w swoim życiu. W chwili śmierci miał 42 lata. Byłem w tej restauracji. I miałem możliwość odbycia dość długiej rozmowy z Aleksandrem Zacharczenką. Mówił głosem spokojnym, pewnym siebie. Po kilku kieliszkach czegoś mocniejszego i paru wypalonych papierosach zaczęliśmy żartować. Później powiedział, że Polacy to dla niego i jego sprawy naturalni sojusznicy, bo stanęliśmy przed wspólnym zagrożeniem w postaci odradzającego się banderyzmu.

Film i zaprezentowane w nim wspomnienia Zachara Prilepina w całej rozciągłości potwierdzają i moje odczucie: Zacharczenko był postacią wyjątkową. Dokument nie tylko wspaniale oddaje ten fakt, ale jeszcze pokazuje nam kadry, które pozwolą zobaczyć przywódcę DRL w sytuacjach tak niecodziennych dla polityka. Bo politykiem nie był, ale ikoną wspólnoty i symbolem oporu pozostanie na zawsze. Dzięki takim filmom, nagraniom, książkom i wspomnieniom być może obawy Prilepina o zanikającą pamięć okażą się przesadzone.

Mateusz Piskorski

Znów powrócę. Słowo o Zacharczence (ros. Я опять вернусь. Слово о Захарченко), reż. Władisław Zizdok, Rosja 2021, 46 min.

 

 

Redakcja