Dzisiaj słów kilka o kiczu, kiczu, który wylewa się ze wszystkich odbiorników masowych mediów elektronicznych, z Internetu czy z telewizora.
O tym chyba państwa, jako ludzi świadomych tego, co dzieje się w naszym otoczeniu, przekonywać nie muszę.
Czym jest ów kicz?
Jako pierwszy kategorię kiczu w obszarze pozaartystycznym, poza sztuką — bo czym jest kicz w sztuce, wszyscy wiemy — w latach 30. ubiegłego wieku opracował jeden z twórców, liderów, najważniejszych postaci tak zwanej szkoły frankfurckiej, Theodor Adorno.
To wówczas ten wielki, znaczący w XX wieku filozof stwierdził, że współczesne społeczeństwa produkują kicz, wspierają kicz po to, aby tworzyć fałszywą świadomość. Fałszywą świadomość uzasadniającą w pełni funkcjonowanie w pełni systemu kapitalistycznego, którego sam Adorno był zagorzałym krytykiem; na którego sprzeczności, ale również potworności konsekwentnie przez całą swą filozoficzną drogę wskazywał.
Kicz polityczny
Zmodyfikujmy jednak trochę to, o czym mówił i pisał Theodor Adorno, i przejdźmy do kiczu politycznego. Przejdźmy do kiczu politycznego, który przejawiać się chyba może w bardzo, bardzo różnych postaciach — między innymi również w przejawach kultury masowej. Ostatnio być może część z państwa widziała zwiastuny zapowiadanego nowego filmu znanego polskiego reżysera — króla polskiego kiczu, jak niektórzy mówią — Patryka Vegi; filmu poświęconego Władimirowi Putinowi we własnej osobie — który to film jest kiczem nad kicze w kulturze masowej. Ale słyszymy również kolejne wypowiedzi bardzo różnych polityków, w tym postaci najistotniejszych w naszym państwie, w państwie polskim, ocierające się o polityczny kicz, a może nawet groteskę. Jednocześnie słyszycie państwo język politycznego i informacyjnego kiczu w większości komentarzy.
Karykatury
Oczywiście ów kicz będzie przede wszystkim związany z karykaturalnym przedstawianiem pewnych zjawisk i postaci obiektywnie istniejących, obiektywnie odgrywających istotną rolę geopolityczną, istotną rolę cywilizacyjną — mam tu na myśli czy Rosję, czy Chiny, czyli tych, których tak zwany Zachód prezentuje jako tak zwanych przeciwników — prezentuje ich w sposób karykaturalny, oderwany od rzeczywistości, pokazujący, że są właściwie wcieleniami bezwzględnego zła. Zła, które zwalczać trzeba wszystkimi możliwymi metodami.
Wcielenia „zła”
Ten informacyjno-polityczny kicz prowadzi do tego, że z jednej strony – to paradoks – mamy wciąż powtarzające się stwierdzenia o tym, iż ta oś zła jest wszechpotężna, wszechmocna — i nawet tu u nas może wpływać na nasze życie, choćby pod postacią protestujących ostatnio rolników, którym zarzuca się — jakże by inaczej! — współpracę z najgorszym chyba z przedstawicieli owej osi zła, Władimirem Putinem. A z drugiej strony ten sam polityczno-informacyjny, czy raczej dezinformacyjny kicz prezentować nam będzie Rosję czy Chiny i inne państwa rodzącego się świata wielobiegunowego w charakterze konstrukcji państwowych do cna skorumpowanych, przerdzewiałych, niesprawnych i właściwie przez to wręcz śmiesznych, kabaretowych.
Gdzie tu konsekwencja?
Nie ma jej. Autorzy polityczno-informacyjnego kiczu o konsekwencję i logikę nie dbają. Chodzi o to, aby epatować odbiorców określonymi emocjami, ideowymi emocjami obrzydzenia, odczłowieczenia, emocjami bazującymi na nienawiści, jak też niejednokrotnie na zawiści — do tego się ich komunikat w istocie ogranicza.
Polityczno-informacyjny kicz sprawia, że żyjemy — jak to mówił Adorno o kiczu artystycznym — w całkowicie wirtualnej rzeczywistości, w sztucznym wyobrażeniu o tym, jak wygląda świat zewnętrzny, niezależnie od naszych preferencji geopolitycznych i od tego, jak widzimy rolę tych mocarstw uznanych za tak zwany Zachód za mocarstwa wrogie.
Kicz jest szkodliwy
Bo nawet z perspektywy tych, którzy uznają Moskwę, Pekin, Teheran czy Phenian za swoje bezpośrednie zagrożenie, ów zalewający nas polityczno-informacyjny kicz uniemożliwia racjonalną analizę potencjału przeciwnika. Bo nawet jeśli ktoś uznaje, że to przeciwnik, też powinien w sposób racjonalny, logiczny analizować słabe i mocne strony tego przeciwnika, a nie ulegać owemu polityczno-informacyjnemu kiczowi.
Ignorujmy ten polityczny kicz. Wyłączmy całkowicie źródła tego kiczu. Choćby po to, żeby się nie denerwować. Choćby po to, żeby nie odczuwać obrzydzenia przy oglądaniu reprezentantów tego kiczu, obrzydzenia do poziomu intelektualnego ale również etycznego, a często też i językowego ludzi, którzy ten informacyjno-polityczny kicz w nasze uszy i oczy leją.
Mateusz Piskorski
Tekst stanowi zapis programu wyemitowanego na kanale Wbrew Cenzurze.