OpiniePolskaPolsko-polska wojna krymska

Redakcja3 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

„Nie wiem tego, czy Ukraina odzyska Krym. Krym jest szczególny również ze względów historycznych, ponieważ w istocie, jeżeli popatrzymy historycznie, to przez więcej czasu był w gestii Rosji” – powiedział Andrzej Duda w wywiadzie dla „Kanału Zero”.

Ta w sumie realistyczna ocena stała się okazją dla wielu polityków koalicji rządzącej do rozpętania prawdziwej propagandowej histerii. Np. bardzo aktywny, groteskowy i pewny siebie pos. Michał Szczerba napisał: „Nigdy, przenigdy nie uznamy jakiejkolwiek nielegalnej aneksji ukraińskiego terytorium przez bandycką Rosję. Krym to Ukraina”. W takim samym lub podobnym stylu wypowiedziało się wielu polityków PO i Lewicy. Wspólnym mianownikiem był emocjonalny i pełen patosu język, tak jakby ta sprawa dotyczyła terytorium Polski. Tylko Krzysztof Bosak odważył się ocenić wypowiedź prezydenta i reakcje na nią w inny sposób, mówiąc: „Mamy niezamkniętą kwestię konfliktu o przejmowanie rynku przewozowego, niezamkniętą kwestię konfliktu o zalew towarami rolnymi z Ukrainy, mamy nieruszone kwestie historyczne, a my mamy nawzajem dyscyplinować siebie i udowadniać, że Krym jest bardziej ukraiński niż rosyjski. Dla mnie to jest kuriozalne”.

Polscy politycy chcą za wszelką cenę pokazać, że są bardziej ukraińscy niż sami Ukraińcy, poza tym, kwestia ukraińska jest od co najmniej dwóch lat wygodnym batem służącym do szantażowania się wzajemnego dwóch zwalczających się obozów, które co rusz próbują udowodnić, że to druga strona jest „rosyjską agenturą”? Czy prezydent miał prawo na „chwilę słabości” i mógł powiedzieć to, co naprawdę myśli? Jedni mówią, że nie, ja twierdzę, że mógł. Kiedy premier Robert Fico powiedział: „Czego oni oczekują, że Rosjanie opuszczą Krym, Donbas i Ługańsk? To nierealne” – wielkiej burzy nie było. Ba, nawet proamerykański prezydent Czech Petr Pavel odpowiadając na pytanie czy Ukraina odzyska Krym uznał, że „taki scenariusz jest coraz mniej prawdopodobny”. Nawoływał, aby spojrzeć na wojnę „realistycznie”, a nie przez różowe okulary, jak to często bywało dotychczas. U nas, jak się okazuje, realistyczne spojrzenie jest zbrodnią stanu. Przestraszył się tego także bohater tego zamieszania, Andrzej Duda, i na drugi dzień szybko złożył wiernopoddańcze i „słuszne” oświadczenie.

Jan Engelgard

fot. wikipedia

Myśl Polska, nr 7-8 (11-18.02.2024)

Redakcja