Cóż, minęły już na szczęście czasy, gdy list od Bohdana Chmielnickiego decydował o wyborze polskiego króla. Zresztą, dość spojrzeć – Wołodymyr Zełeński może sobie udawać Napoleona, ale na pewno nie kozackiego hetmana. A skoro ma taki niedosyt własnego udziału w kampanii prezydenckiej – nic nie stoi na przeszkodzie, by takie wybory rozpisać na Ukrainie, chyba już na to najwyższy czas, prawda? Fałszywi ukrainosceptycy Wypowiedź Zełeńskiego można postrzegać jako celowe i przemyślane uwiarygodnienie kandydata PiS, Karola...