Tematyka aborcji, szczególnie eugenicznej, stała się w naszym kraju regularnie odgrzewanym przez polskie elity polityczne „kotletem” w celu odwrócenia uwagi od kwestii, które byłyby dla nich samych niewygodne do publicznego omawiania.
Z jednej strony można zatem uznać go za mało ważny, o którym powinniśmy przestrzegać obie strony (pro-life, jak i pro-choice), aby nie ulegały nadzwyczajnej egzaltacji. Z drugiej jednakże strony, można go uczynić konstruktywnym dla samego interesu państwa polskiego. Może zdać się to Czytelnikowi zaskakujące, ale dyskusję na temat osób z rozmaitymi dysfunkcjami należałoby poprowadzić w zupełnie innym kierunku. Z racji zajmowania się w aspekcie naukowym m.in. państwem Izrael, doszłam do wniosków, które mogłyby posłużyć za ewentualną propozycję ponownego „wprowadzenia” naszych niepełnosprawnych obywateli do społeczeństwa.
Bez stygmatyzacji
Przypadek Polski pokazuje wprawdzie wiele pozytywnych stron pomocy osobom niepełnosprawnym, chociażby w dziedzinie ułatwienia poruszania się w różnych miejscach użyteczności publicznej. Wiele takich udogodnień nie znajdziemy w krajach sąsiednich, albo są one mocno ograniczane. Niemniej, samo zbudowanie windy na dworcu kolejowym, czy ruchomych taśm, nie rozwiązuje problemów, a przede wszystkim niezaspokojonych potrzeb psychologicznych takich osób. Zaznaczam na wstępie, że niniejszy artykuł nie ma na celu stygmatyzacji czy podkreślania „inności” osób z dysfunkcjami. Zadaniem tego tekstu jest ukazanie całego wachlarzu możliwości samorealizacji i wykorzystania potencjału osób z dysfunkcjami, zarówno fizycznymi, jak i umysłowymi. Należy im się bowiem godne życie, spędzone z poczuciem bezpieczeństwa, ale także bycia realnie potrzebnym pozostałym rodakom.
Model izraelski
Egzemplifikacją korzystania z zalet osób niepełnosprawnych jest… Izrael. Aborcja w tym kraju jest ujęta w prawie państwowym jako możliwa do wykonania w tak wielu przypadkach, iż można uznać owe państwo jako wysoce liberalnie podchodzące do unicestwiania, zarówno dzieci zdrowych, jak i chorych. Aborcja bowiem możliwa tam jest w następujących przypadkach: wiek kobiety to mniej niż 18 lat (wiek, w którym można wyjść za mąż), kobieta nie jest zamężna lub ciąża nie pochodzi z małżeństwa, ukończyła ona 40 lat, ciąża jest wynikiem czynu zabronionego (np. gwałt, kazirodztwo), płód może mieć nieodwracalne wady fizyczne, kontynuacja ciąży może zagrozić życiu kobiety lub spowodować u niej fizyczne lub psychiczne cierpienie. Decyzję o spędzeniu ciąży podejmuje trzyosobowy komitet lekarski. Oczywiście niemałe znaczenie ma w tym przypadku podejście religijne tj. sumienia każdego z członków takiej komisji, stąd zdarzały się przypadki, gdy kobieta niechcąca urodzić noszonego pod sercem dziecka spotykała się z odmową, ewidentnie z pobudek religijnych, oceniających jej sytuację lekarzy. Niemniej, jeśli spojrzymy na wyżej wymienione sytuacje, w których aborcja jest w Izraelu dopuszczalna, dojdziemy do wniosku, iż prawo aborcyjne w tym kraju jest liberalniejsze od tego, które funkcjonuje w Polsce.
Szacunek i poczucie bycia potrzebnym
Nie wchodząc jednakże w aspekty etyczno-moralne tematu, pragnę pokazać, że nie należy zaczynać od prawnego zaostrzania reguł, którymi rządzi się ustawa aborcyjna, lecz od tego, aby zapewnić osobom niepełnosprawnym ruchowo czy umysłowo większą troskę, empatię ale przede wszystkim perspektywę spędzenia udanego i godnego życia również na wypadek śmierci opiekunów lub rodziców. Wówczas kobieta dowiadująca się, że urodzi niepełnosprawne dziecko być może nie uzna istoty rozwijającej się w niej za przyszłe obciążenie czy „niegodne”. Tak bowiem wygląda to w samym Izraelu. Otóż państwo to przyzwyczajone do stosunkowo niskiego i tak przyrostu naturalnego samych Izraelczyków wypracowało podejście, które zakłada, iż należy wykorzystać potencjał każdego obywatela w stopniu zmaksymalizowanym ku dobru państwa izraelskiego. Z pozoru tego typu ujęcie problemu wydaje się wysoce przedmiotowe, gdyż mowa tutaj o ludziach, którzy mają swoje uczucia i życie. Niemniej praktyczność rozwiązania daje im możliwość nawet jeśli nie samorealizacji w ramach własnych marzeń czy wyobrażeń, to nadaje ich istnieniu sens a w sensie zewnętrznym – szacunek otoczenia, społeczeństwa a ostatecznie wobec siebie samego.
Dla przykładu, osoby posiadające dysfunkcje ruchowe, zarówno przyrodzone, jak i te nabyte, np. w wyniku choroby jak stwardnienie zanikowe boczne, służą w armii izraelskiej jako żołnierze sterujący dronami czy innymi pojazdami zdalnymi. Daje im to w istocie nie tylko mundur i możliwość awansu w ramach wojska, ale przede wszystkim poczucie swobodnego poruszania się w przestrzeni. Urządzenie zdalne bowiem staje się wówczas rodzajem awatara, za pomocą którego docierają do miejsc, do których w zwykły sposób nie mieliby dostępu. Dodatkowo występuje u nich wyjątkowo wysokiego stopnia ambicja i morale, oddanie zadaniu, gdyż w rzeczy samej chronią swoich kolegów i koleżanki przed pracami lub zadaniami, które byłyby ryzykowne dla ich zdrowia i życia. Ponadto jako członkowie np. batalionu mogą w całkowicie uczciwy sposób uznawać siebie za pełnowartościowych, a nawet ważnych żołnierzy. Z punktu widzenia obronności państwa rozwiązanie takie również niesie za sobą szereg zalet, choćby ze względu na fakt, iż miast używać nietrudnych do unieruchomienia czołgów, posługuje się innowacyjną bronią, ograniczając straty ludzkie po własnej stronie do minimum. Takie urządzenia, czy to latające, czy roboty chodzące (np. przeciwminowe), mogą być modyfikowane czy modernizowane wedle zapotrzebowani armii.
Nie gorsi niż inni
Osoby z dysfunkcjami umysłowymi, takie jak np. ludzie z zespołem Downa, zazwyczaj pracują jako personel w kuchni wojskowej. Otrzymują oni normalny mundur w celu zapewnienia ich samych o byciu częścią „braci” żołnierskiej. Mogą w nich pojawiać się w przestrzeni publicznej, co sprawia, że obywatele traktują ich mimo choroby z respektem i szacunkiem. Polska niegdyś angażowała osoby z zespołem Downa, np. w Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg w Warszawie. Wynikało to z faktu, iż osoby z zespołem Downa odznaczają się wyjątkową zdolnością powtarzalności czynności (niekiedy wymagających precyzyjności) w stopniu znacznie wyższym niż nudzące się taką pracą osoby umysłowo w pełni funkcjonalne. Przytaczam ów przykład z racji tego, że owa powtarzalność znakomicie może sprawdzać się w produkcji choćby podzespołów niezbędnych dla budowy nowoczesnych pojazdów pancernych, broni czy dronów. Wprawdzie można podnieść w tym miejscu kwestię zmechanizowania produkcji w różnych działających w Polsce zakładach, lecz nadal niezbędnym jest uczestnictwo „czynnika ludzkiego” przy tego typu pracach.
Należy podkreślić ponownie, iż osoby z dysfunkcjami umysłowymi winny być wyposażone w odpowiednią odzież nie tylko ze względu na bezpieczeństwo pracy, ale również po to, aby mogły czuć się częścią zespołu. Dla przykładu, w Izraelu szyje się nawet z odmiennego materiału umundurowanie dla osób z osobowością ze spectrum autyzmu. Wynika to z faktu, iż tacy ludzie wyjątkowo szybko mogą ulec rozkojarzeniu z powodu dla nas błahych wydawałoby się czynników takich jak mniej przyjemna tekstura odzieży. Jest to jednakże zaprawdę mała „ofiara” wobec takich osób w świetle ich unikalnych zdolności. Oczywiście, wymienione przypadki wymagają odpowiedniego przeszkolenia i podejścia szkoleniowców, którzy uwzględnią ich charakterystykę, ale czyż przeszkolenia nie wymagają również pracownicy, których uznaje się za tzw. „znormalizowanych”? Czyż i oni nie ulegają niekiedy głębokim przemianom umysłowym w wyniku np. traumatycznych przeżyć w życiu prywatnym?
Reintegracja zamiast namiastki polityki społecznej
Podsumowując, można ująć temat osób niepełnosprawnych w kontekście przekuwania tego, co my uznajemy za wady, w zalety. Społeczności izraelskie ze względu na swój zamknięty charakter (szczególnie grupy chasydzkie) są niejako zmuszone do dokonywania – nieuprzejmie ujmując – chowu wsobnego, toteż takie wady wrodzone oraz rozmaite choroby są tam stosunkowo częściej spotykane niż w Polsce. Nie zmienia to faktu, że należy wszelkimi siłami pożytkować umiejętności niepełnosprawnych Polaków dla dobra państwa polskiego i zgodnie z jego racją stanu. Osobiście sądzę, iż potencjał osób z dysfunkcjami nie jest wykorzystywany, a ich problemy załatwiane często marnymi zapomogami pieniężnymi z funduszy przeznaczonych na tzw. politykę społeczną państwa. Urąga to godności tych osób, ich perspektywy na przyszłość okazują się bardzo ograniczone, a ambicje niespełnione.
Oczywiście spotkałam osoby w swoim życiu niezwykle utalentowane i mimo ogromnego trudu, jaki sprawiają im codzienne czynności, przysługujące się polskiemu społeczeństwu swą mądrością, patriotyzmem i uczestniczące w dyskursie publicznym. Mam w tym miejscu na myśli autora bloga i fanpage’a na Facebooku „Paradygmat Prawdy”. Niemniej on sam dokonał swego rodzaju reintegracji ze społeczeństwem, gdyż przejawia przede wszystkim szczególne talenty w kierunku nauk społecznych. Jednakże wielu naszych obywateli z niepełnosprawnością umysłową w razie śmierci opiekunów, którzy wykazują ogromną dozę empatii i cierpliwości, aby dać im szansę na życie, pozostawieni są w istocie samym sobie. Stają się apatycznymi jednostkami uzależnionymi od tzw. „socjalu”. Marzę o tym, aby polskie państwo zaktywizowało ich, dało im po wysłudze lat pracy godną emeryturę, a społeczeństwo traktowało jako ludzi, którzy doń należą faktycznie, a nie żyją gdzieś na marginesie naszej rzeczywistości. Takim oto sposobem można także odwieść wiele kobiet, które otrzymują wielce zasmucającą informację o niepełnosprawności swego dziecka od podjęcia decyzji o zabiciu go. Wszak nie powinniśmy uciskać społeczeństwa zakazami i nakazami, lecz zmieniać oddolnie ich podejście do wszelakich kwestii i czynić wszystko, co w naszej mocy, aby brać przykład z pozytywnych rozwiązań (niekiedy cudzych) w celu wzrostu demograficznego Polaków.
Sylwia Gorlicka