FelietonyGospodarkaSzczęśniak: Rosyjskie SMR-y

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Rosja jako „energetyczne supermocarstwo” to zwykle unikane określenie (w Rosji), ale w energetyce jądrowej – z pewnością. Wystarczy powiedzieć, że na 22 budowane elektrownie jądrowe za granicą, 18 budują Rosjanie.

Podobnie Rosatom jest liderem w małych reaktorach – ma już doświadczenie z 20 małymi reaktorami. Również bardzo głośny dzisiaj model SMR (modułowe reaktory małej mocy) nie jest dla niego czymś nowym. Pierwszy pracuje już od trzech lat w Rosji. To reaktor na statku „Akademik Łomonosow”. Rosjanie mają doświadczenie – projektowanie małych reaktorów jądrowych rozpoczęli jeszcze w latach 70-tych. Na potrzeby marynarki wojennej, później lodołamaczy, których imponująca flota jest budowana właśnie przez Rosatom. Teraz trwa praca nad dostosowaniem parametrów do potrzeb cywilnej energetyki.

Akademik Łomonosow działa w ekstremalnych warunkach – to elektrownia jądrowa (a dokładnie elektrociepłownia) położona najbardziej na północ. I to czuć. Króluje tam król huraganów „jużak” – najsilniejszy stały wiatr na świecie. Gdy wieje, nie ustoi się na nogach, trzeba pełzać, żeby przejść z miejsca na miejsce w mieście, a budowane molo musiało być wzmacniane, przewidując stały wiatr o potężnej sile.

Statek jest duży: 144,4 metra długości, 30 m szerokości, 10 m wysokości burty. Pracuje na nim załoga 69 osób. Ma na pokładzie dwa reaktory (KLT-40), dostarczające 64 MW energii elektrycznej (netto, 70 brutto) i 300 MW cieplnej. To wystarcza dla 100-tysięcznego miasta. Pewek jest dużo mniejszy, ale energia jądrowa ma zasilić rozwój regionu. Po modernizacji może też prowadzić proces odsalania wody i dostarczyć 240 milionów litrów wody dziennie. Ekonomia jego polega też na tym, że zastępuje instalacje wymagające 200 tysięcy ton węgla (lub 100 tys. ton oleju opałowego) rocznie.

Jego praca planowana jest na 35-40 lat, z corocznym remontem, jednak co 12 lat trzeba go zamienić innym statkiem, a ten odholować na remont.

Pewek to port, który kiedyś był radzieckim gułagiem, teraz odgrywa kluczową rolę w budowaniu wielkiego projektu Północnej Drogi Morskiej. Wolny od lodu jedynie przez cztery miesiące, jednak zasilany przez Łomonosowa, będzie bramą do Czukotki, bogatej w złoto, srebro, miedź, lit i wiele innych surowców. Już w przyszłym roku zasilać będzie wydobycie złota na złożu Majskoje i cyny ze złoża Pyrkakaj.

Lekko z „Łomonosowem” (projekt 20870) to nie było, projekt wystartował w 2000 r., gdy zlecono jego budowę w Archangielsku (SewMasz). Zaczęto budować dopiero po siedmiu latach, a gdy położono stępkę pod statkiem w Siewierodwinsku, rok później przeniesiono budowę do Petersburga, gdzie znowu położono stępkę. Jednak zbudowano go szybko – 1 lipca 2010 r. zakończono budowę statku. Pierwszy reaktor dostarczono w maju, a drugi w sierpniu  2009 r. Jednak ich instalację zakończono w październiku 2013 r. – trwało to aż cztery lata.

Lokalizacja też się zmieniała, w końcu zastąpił w miasteczku Pewek na Czukotce kończącą swój żywot małą (48 MW) elektrownię jądrową Bilibino. Podłączono go do systemu energetycznego (wyspowego) 19 grudnia 2019 (trzy lata temu), a pełną mocą zaczął pracować w maju, zaś w czerwcu zaczął zasilać Pewek ciepłem.

Całość trwała aż 13 lat (2007-2020) – tak, żeby sobie zdawać sprawę, jak długo trwa pokonywanie trudności w energetyce nuklearnej. Wynika z tego oczywisty wniosek: musi ona mieć stabilne warunki rozwoju. I Rosja je zapewnia.

 

Koszt takiego przedsięwzięcia jest potężny, na koniec oceniono je na około pół miliarda dolarów, z czego 20% kosztowała infrastruktura nabrzeżna. Licząc koszty elektrowni (400 mln USD), wychodzi  prawie 6 tys. USD za jeden kW mocy elektrycznej, czyli dokładnie tak samo, jak przy polskim zakupie od Westinghouse’a. Jednak plany początkowe przewidywały ponad 200 milionów.

Pierwsze rosyjskie plany mówiły o siedmiu takich statkach działających w 2015 roku. Jednak jak widać sprawa ciągnie się znacznie dłużej. Plany, jak na w całym światowym przemyśle nuklearnym, są ambitne i obiecujące, jednak rzeczywistość skrzeczy i realizacja zajmuje znacznie więcej czasu. To norma, pytanie tylko, kto potrafi wytrzymać takie długie cykle inwestycyjne z tak potężnymi inwestycjami, liczonymi w setkach milionów dolarów, jeśli nie w miliardach. Rosjanie dają radę.

O kolejnych realizacjach małej jądrowej energetyki, już wkrótce.

Andrzej Szczęśniak

fot. public domain

Myśl Polska, nr 51-52 (18-25.12.2022)

Redakcja