PublicystykaŚwiatGeopolityka stosowana a walka o pokój i prawo do rozwoju

Redakcja1 miesiąc temu
Wspomoz Fundacje

W swojej niedawnej pracy „Klęska Zachodu”, historyk i demograf Emmanuel Todd zauważa, że Stany Zjednoczone i ich wspólnicy nie wiedzą już, jak reagować na każdy międzynarodowy kryzys, chyba że w formie przemocy, co pozwoliło im udzielić 8 października 2023 roku pozwolenia na nieograniczone zabijanie dla armii Izraela.

Ta „reakcja” odnotowana przez Todda idzie bowiem znacznie dalej niż przejaw nihilizmu cywilizacji znajdującej się w opałach, z pewnością świadczy to o upadku moralnym elit dominujących w krajach Zachodu. Ale jest to także wynik ciągłego wzmacniania w tych krajach wagi prywatnego kompleksu wojskowo-przemysłowego, który rozwinął się tam ostatnio kosztem produkcji cywilnej, przydatnej dla postępu gospodarczego i społecznego społeczeństw. To właśnie spowodowało delokalizację fabryk do krajów o niskich płacach i przejście bloku zachodniego pod dominację swojego sektora finansowego górującego nad sektorem przemysłowym.

Walka o pokój i przeciwko militaryzacji naszych społeczeństw jest zatem nie tylko żądaniem moralnym, ale stanowi niezbędną część walki o obronę istniejących przedsiębiorstw i promocję polityki reindustrializacji naszych krajów. A można tego dokonać jedynie w ramach planowej polityki gospodarczej przez władzę państwową pod kontrolą społeczną, faworyzującej społecznie dochodowe, produktywne i twórcze inwestycje kosztem handlarzy śmiercią. Walka przeciwko wysyłaniu broni na Ukrainę lub do Izraela, przeciwko interwencjom wojskowym lub wysyłaniu żołnierzy czy najemników na Ukrainę, do Izraela, bombardowania Jemenu lub innych krajów będących na celowniku NATO, przeciwko obecności obcych wojsk w krajach Europy lub gdzie indziej, przeciwko polityce sankcji i blokad, to także walka o odbudowę naszych sił wytwórczych, o rozwój badań naukowych i postęp społeczny.

Tylko w tych warunkach będziemy w stanie pokonać siły, które opowiadają się po stronie morderczych interesów handlarzy śmiercią biegających po całym świecie, by pomnażać swoje zyski. Zyski, z których pracujący, robotnicy, prekariusze i bezrobotni otrzymują coraz mniej okruchów z pańskiego stołu ze względu na spadkową tendencję stóp zysku. Zglobalizowany późny kapitalizm dobiegł dziś do kresu swych możliwości, gdyż cała ziemia została podporządkowana jego zasadom i cenom; nie ma on już przed sobą nowych rynków do podboju i w reakcji narody i lokalne burżuazje zaczęły wspierać rozwój gospodarczy terytorium, na którym żyją, pracują, produkują i tworzą. To wyjaśnia narodziny kontrhegemonicznych mocarstw, takich jak Chiny czy Rosja, lub państw, które dokonały wyborów sprzeciwiających się „kapitalizmowi bez granic”, jak Kuba, Wenezuela, Korea (Północna), Nikaragua, Białoruś, Iran czy Erytrea, itp.

Walka o pokój ma zatem na celu rozbrojenie sił, które nie dopełniły swoich zobowiązań, takich jak zawarte w art. 2 polskiej konstytucji: „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej” oraz te zawarte w Karcie Narodów Zjednoczonych, zakazujące użycia siły poza prawem do samoobrony, prawem, które należy interpretować wyłącznie w ramach systemu Narodów Zjednoczonych..

Geopolityka jako metoda analizy konfliktów międzynarodowych i stosunków społecznych

Geopolityka była początkowo metodą analizy, która rozwinęła się wśród badaczy służących raczej określonym mocarstwom kolonialnym. Miała na celu analizę w oparciu o dane geograficzne i terytorialne podstawowych interesów każdego państwa, które powinno być przeciwne lub, na odwrót, być partnerem innych państw. Metoda ta miała tendencję do określania w początkowo raczej mechaniczny sposób konfliktów postrzeganych jako niemal „naturalne” i nieuniknione w celu kontrolowania „przestrzeni życiowej”, co w najbardziej skrajnej formie doprowadziło do usprawiedliwienia nazizmu mającego na celu zdobycie „przestrzeni życiowej niezbędnej narodowi niemieckiemu”. To zdelegitymizowało geopolitykę po 1945 roku jako naukę burżuazyjną i imperialistyczną, zanim stopniowo odkryto w niej na nowo w ZSRR lat 1970., a także w Stanach Zjednoczonych, istotne elementy zawarte w tej metodzie, zwłaszcza jeśli nadamy im dynamikę poprzez wykorzystanie klasowej analizy polityki każdego państwa.

Aby dynamicznie wykorzystywać geopolitykę, konieczne jest zatem najpierw określenie bazy klasowej każdego państwa, wiedząc, że w naszych czasach nie ma systemu „chemicznie czystego”, ponieważ każde państwo staje w obliczu tendencji zmierzających albo do większego kapitalizmu, do zderegulowanego rynku, albo – wręcz przeciwnie – oddalając go od tego systemu. To właśnie w tym kontekście łączy się miejsce, jakie w dobie globalizacji zajmuje każdy kraj w „międzynarodowym podziale pracy”, z zajmowanym przez nie terytorium i potencjałem gospodarczym, jaki ma. To wyjaśnia dlaczego nasza era to de facto III wojna światowa pomiędzy siłami jednobiegunowości skupionymi wokół USA, NATO i stowarzyszonymi z nimi państwami, stawiającymi czoła siłom im przeciwdziałającym i opowiadającym się po stronie wielobiegunowości. Jednak dzięki broni jądrowej wojna ta toczy się dzisiaj w formie „hybrydowej”, czyli wielu „lokalnych” i gorących wojen, wspieranych przez uczestników, którzy nie mogą lub nie chcą bezpośrednio stawić czoła sobie bezpośrednio.

Ten czynnik „pacyfikujący” jest tym bardziej aktualny, że dominacja modelu społeczeństwa konsumpcyjnego i triumfujący indywidualizm w ramach neoliberalizmu popchnęły masy ludzkie w kierunku odrzucenia konieczności ryzykowania życia w służbie wyższej sprawy. Dominujące mocarstwa zachodnie są kontrolowane przez burżuazję, która może decydować o cenach towarów (Terms of Trade) i czerpać bogactwa, które mogą czasami, w zależności od balansu sił między krajami i klasami społecznymi, służyć im do skorumpowania elit krajów podległych i przynajmniej części własnej klasy pracującej, która ma obiektywny interes w zerwaniu z kapitalizmem skupionym wokół Wall Street i londyńskiego City.

Z drugiej strony, w krajach zdominowanych gospodarczo mamy do czynienia z burżuazją kompradorską, która czerpie korzyści ze swojej roli lokalnego przekaźnika dla interesów obcych burżuazji imperialistycznych. Ale spotykamy także tam burżuazję narodową, która stara się bronić swojego rynku narodowego, swojego terytorium i uruchamiać samodzielną politykę rozwoju, aby stawić czoła wzrostowi konkurencji ze strony sił dominujących na rynku światowym. Pracownicy najemni w krajach zdominowanych i nadmiernie wyzyskiwanych, ale także w krajach „centrum”, odgrywają w tym kontekście rolę bodźca popychającego ich bardziej zorientowane na obronę swych interesów lokalnych narodowe burżuazje do wykazania się większą niezależnością.

W tej walce siły pracujące i burżuazje narodowe opierają się na atutach, jakie zapewnia im terytorium narodowe w postaci zasobów lub pozycji geostrategicznej. Mając na celu zdobycie przestrzeni autonomii umożliwiającej im prowadzenie polityki rozwoju, uprzemysłowienia, a nawet społecznie postępowych reform. Geopolityka może zatem być użyteczną metodą naukową, jeśli łączy w sobie analizę sytuacji terytorialnej każdego podmiotu politycznego na poziomie strategii, zasobów, historycznych powiązań z otoczeniem („geoekonomia” i „geokultura”) itp. z analizą bazy klasowej każdej formacji państwowej. To właśnie w tym kontekście wydaje nam się, że spośród czterdziestki konfliktów zbrojnych obecnie na świecie, znanych lub nieznanych, mniej lub bardziej aktywnych lub „zamrożonych”, od października 2023 roku konflikt w Palestynie stał się „centralnym konfliktem” pomiędzy blokiem jednobiegunowym, a całym szeregiem krajów i narodów manifestujących tendencje kontrhegemoniczne. To konflikt przedłużający wojny i napięcia, które obserwujemy, zwłaszcza na Ukrainie, w Syrii, w Jemenie, w afrykańskich krajach Sahelu, ale także wokół Tajwanu i na Półwyspie Koreańskim, w szczególności więc wokół rdzenia eurazjatyckiego.

Geopolityka Palestyny

Jeśli spojrzymy na mapę Palestyny i izraelskiego tworu państwowego, który przejął całkowitą kontrolę nad nią w latach 1948-1967, pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest fakt, że jej granice zostały wytyczone po 1918 roku w ramach porozumień angielsko-francuskich Sykes-Picot w taki sposób, że obejmuje ona całą południową pustynię (Negew lub Naqab), co pozwala temu terytorium sięgać aż do Morza Czerwonego, co tym samym daje temu, kto kontroluje Palestynę, „sztylet” przecinający na pół naród arabski, świat islamski oraz przestrzeń afro-azjatycką („Trzeci Świat” czy „Globalne Południe”). Te dwie strony położone po obu stronach terytorium palestyńskiego przerysowanego przez angielskiego kolonizatora nie mogą już komunikować się bezpośrednio bez przejazdu przez terytorium palestyńskie („izraelskie”). W rezultacie każdy Arab, każdy muzułmanin, a także każdy działacz antykolonialny z Afryki czy Azji widzi swoją przestrzeń solidarności terytorialnej, narodowej, kulturowej, religijnej czy antykolonialnej, a zatem zarówno przestrzeń wyobrażeniową, jak i polityczną, zablokowaną lub przynajmniej utrudnioną dla jego ruchów. Taka sytuacja była już w historii rzeczywistością Państwa Krzyżowców w średniowieczu i, mówiąc geopolitycznie, jest to dokładnie to samo stanowisko, jakie zajmuje twór izraelski.

Z tego powodu kwestia palestyńska stała się w pełnym tego słowa znaczeniu emblematyczną sprawą wszystkich ruchów antykolonialnych na świecie. Każdy, w zależności od swojej wrażliwości politycznej i kulturowej oraz podziałów klasowych, potrafił zaakcentować antyimperialistyczny, nacjonalistyczny, kulturowy lub religijny składnik tego stanu rzeczy. Zatem w geopolityce Palestyny ??istnieje jednocześnie antyzachodni aspekt geopolityczny, aspekt społeczny mający na celu wspieranie walki klas ludowych z burżuazją imperialistyczną „kolektywnego Zachodu” oraz aspekt symboliczny i tożsamościowy, który może przyjąć formą nacjonalizmu arabskiego, socjalizmu arabskiego, bardziej specyficznego nacjonalizmu palestyńskiego czy islamu uważanego za element własnej afirmacji w obliczu kolonizatora. Ponieważ, jak oświadczył Thomas Sankara: „Nie czytamy ani Biblii ani Koranu w ten sam sposób, czy jesteśmy bogaci, czy biedni, w przeciwnym razie byłyby dwa wydania Biblii i dwa wydania Koranu”. Dobitnie tego dowiódł okres, który nastąpił po upadku obozu socjalistycznego i Związku Radzieckiego.

Palestyna w środku geopolitycznych sprzeczności współczesnego świata

Ten centralny aspekt kwestii palestyńskiej, jednocześnie geopolityczny, polityczny i oparty na tożsamości, wyjaśnia, dlaczego istnieje szczególnie gwałtowny podział między arabską burżuazją kompradorską stojącą na czele reżimów o niewielkiej legitymizacji i z tego powodu szczególnie autorytarnych, które stają przeciw „arabskiej ulicy”, będącej określeniem opisującym masy arabskie, w szczególności Palestyńczyków, w tym masy palestyńskich uchodźców w krajach sąsiednich – Jordanii, Libanie, Syrii, Iraku, krajach Zatoki Perskiej. Sytuacja ta wyjaśnia także dlaczego wszystkie konflikty w Azji Zachodniej, Afryce Północnej, ale w ogóle także w innych częściach świata, mają mniej lub bardziej bezpośredni związek z kwestią palestyńską. Widzimy to bardzo wyraźnie na obszarze arabsko-islamskim, ale widzimy także jego przejawy w Afryce Subsaharyjskiej, w krajach socjalistycznych, w Ameryce Łacińskiej i w różnych warstwach marginalizowanej ludności na Zachodzie. Wyjątkowa mobilizacja Irlandczyków na rzecz Palestyny widoczna dziś i w przeszłości wydaje się zatem niezwykle symptomatyczna ze wspomnianych powyżej obiektywnych i subiektywnych powodów, związanych z walką o wyzwolenie narodowe narodu irlandzkiego, ponieważ Irlandia jest geopolitycznie i historycznie skonfrontowana z brytyjskim imperializmem, jaki istnieje do dziś w ramach jednobiegunowego świata skupionego na mocarstwach anglosaskich.

Palestyna i walki narodowowyzwoleńcze

Geopolityka palestyńska jest naznaczona podejmowanymi przez syjonistów od początku kolonizacji Palestyny ??próbami „deterytorializacji” rdzennej ludności w celu zastąpienia jej importowaną ludnością kolonialną, która ma „terytorializować” się na ich miejscu. Kiedy dzisiaj na świecie wszystkie konflikty wokół kwestii globalizacji w rzeczywistości podnoszą kwestię terytorium i jego roli w prowadzonych politykach na rzecz prawa do rozwoju w obliczu polityki przenoszenia produkcji i promowania wyborów strategicznych „ponadnarodowej” ekonomii. To wyjaśnia, dlaczego „Izrael” był i pozostaje postrzegany przez wszystkie narody arabskie jako „ciało obce”, blokujące jakąkolwiek możliwość regionalnej integracji i rozwoju. Sytuacja ta wyjaśnia również dlaczego aż do zniknięcia ZSRR Palestyńczycy w sposób naturalny mogli polegać na krajach socjalistycznych oraz krajach niezaangażowanych i zdekolonizowanych. Po kryzysie, a następnie końcu tego „dwubiegunowego” świata, Palestyńczycy okazali się odizolowani w regionie, w którym – co całkiem naturalne – panowała już niepodzielnie burżuazja kompradorska z Zatoki Perskiej, Egiptu, Libanu i Jordanii. Tak więc szerzej, wszystkie narody świata postrzegają sprawę palestyńską jako symbol ich własnego stosunku do kwestii prawa do rozwoju uznanego w latach 1970. przez ONZ, globalnego kapitalizmu, neokolonializmu i imperializmu.

Rewolucja irańska, dojście do mocarstwowości Chin Ludowych, a następnie powrót do polityki światowej Rosji, w której burżuazja narodowa po części utwierdziła się w opozycji do „oligarchów”, w rzeczywistości do lokalnej burżuazji kompradorskiej, były przyczyną rozwoju procesu integracji eurazjatyckiej, który doprowadził do powstania BRICS i Szanghajskiej Organizacji Współpracy. Organizacje te stanowią przeciwwagę pomagającą rozluźnić imperialistyczny uścisk, szczególnie w zachodniej Azji i Afryce. A gdy imperializm euroatlantycki wszedł w głęboki kryzys, szczególnie od 2008 roku, frakcje burżuazji w kluczowych krajach, takich jak państwa Zatoki Perskiej, Turcja, Indonezja, Pakistan, Wenezuela itd., ulegały coraz większej pokusie zdystansowania się od jednobiegunowego centrum i „ruszenia w stronę wielobiegunowej przygody”. Najnowszym epizodem jest przystąpienie do BRICS, takich krajów jak Arabia Saudyjska czy Egipt. I właśnie w tym kontekście, naznaczonym wieloma planetarnymi i społecznymi sprzecznościami, możemy zauważyć, że obiektywnie procesy afirmacji przeciwwładzy na świecie umożliwiły nową fazę oporu narodu palestyńskiego jako konsekwencję osłabienia bieguna zachodniego.

Dziś Palestyńczycy, dzięki militarnemu wymiarowi akcji z 7 października 2023 roku, a także po amerykańsko-europejskich porażkach w Iraku, Syrii, Afganistanie i przynajmniej częściowo na Ukrainie, zdołali odzyskać swoje centralne miejsce na linii położonej między „zbiorowym Zachodem” a „globalnym Południem”, co stanowi nowy czynnik kontrhegemoniczny, ku któremu zmierzają także najbardziej niezależne kraje Europy Wschodniej. Chiny, dotychczas bardzo ostrożne w kwestii palestyńskiej, właśnie uwydatniły w szczególnie dobitny sposób przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości, przed którym po raz pierwszy od lat 70. XX. wieku uzasadniały walkę zbrojną jako uzasadniony i uznany legalnie na arenie międzynarodowej środek walki skolonizowanego narodu.

Nowy etap walki narodów, krajów i państw o suwerenność

Delokalizacja i deindustrializacja krajów bloku NATO skupionego wokół Stanów Zjednoczonych, anglosaskiego „Five Eyes”, UE i Japonii oraz Izraela jako kolonialnej placówki osadniczej na skrzyżowaniu afro-azjatyckim wzmocniły wagę jedynego sektora produkcyjnego, który nie został odesłany na zewnątrz, czyli kompleksu wojskowo-przemysłowego. Ze swojej strony wyłaniające się siły kontrhegemoniczne mają pokusę promowania bardziej produktywnej, a tym samym pokojowej polityki rozwoju gospodarczego. To wyjaśnia dlaczego Rosja czekała od 2014 do 2022 roku, zanim zareagowała na zagrażające jej na Ukrainie parcie NATO na wschód i dlaczego Chiny lub Iran przedkładają stosunki dyplomatyczne i gospodarcze nad użycie przemocy w celu zmiany międzynarodowego układu sił. To odpowiada interesom lokalnej burżuazji narodowej, życiowo niechętnej w obliczu wszelkich napięć międzynarodowych, które mogłyby popchnąć masy ludowe do przejęcia bezpośredniej kontroli nad walką o suwerenność narodową, a tym samym o suwerenność ludu oraz demokratyzację stosunków społecznych i gospodarczych oraz systemów politycznych.

Różnica między burżuazją narodową a burżuazją kompradorską w krajach Globalnego Południa jest wyraźnie zauważalna, gdy obserwujemy strach przed tymi, którzy zagrażają tej drugiej, podczas gdy ta pierwsza stara się utrzymać poparcie swojego ludu, chcąc jednocześnie utrzymać monopol władzy. Wyraźna zdrada u jednych, a skłonność do pewnego oportunizmu – u drugich. Palestyna i Gaza stanowią swoistego „szybkowaru” świata, który wybuchł z powodu prób podjętych przez mocarstwa zachodnie oraz konserwatywne reżimy arabskie i afrykańskie, aby pogrzebać kwestię palestyńską na rzecz mniej palących kwestii. Dlatego właśnie tu znajdujemy jeden z powodów wyjaśniających, dlaczego przywódcy wojskowi palestyńskiego Hamasu podjęli decyzję o zareagowaniu aktywnym działaniem na rozpaczliwą sytuację mieszkańców Gazy i Palestyny, ale także krajów sąsiadujących i bardziej odległych, którzy czują się upokorzeni. Faktycznie od dawna Hamas przygotowywał zamach z 7 października, który – niezależnie od tego, jak szczegółowo się do niego ustosunkujemy – zasadniczo zmienił międzynarodowy układ sił. To zatem wyjaśnia niezwykłą reakcję, z jaką Gaza spotkała się u ludzi na całym świecie, w tym w krajach zachodnich.

Na przykład w Stanach Zjednoczonych mobilizacja na rzecz Palestyńczyków doprowadziła do najbardziej masowych demonstracji, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch dekad, do tego stopnia, że 40% Żydów w Stanach Zjednoczonych odcina się od Izraela a 30% neo-ewangelików opowiada się obecnie za Palestyńczykami. To pokazuje, że uprzedzenia mające na celu esencjonalizację tej czy innej grupy religijnej przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego. We Francji zakazanie przez rząd Emmanuela Macrona demonstracji potępiających trwające ludobójstwo w Gazie i powtarzające się ataki na Liban, Syrię i Zachodni Brzeg nie świadczy o sile władzy, ale wręcz przeciwnie – o jej słabości.

Francuskie władze zachowawczo czują się zobowiązane do wykazania szczególnego autorytaryzmu, odradzając te formy represji, które były widoczne podczas wojny algierskiej i stopniowo od czasów masowego ruchu Żółtych Kamizelek. Robią to w celu uniknięcia możliwej „zbieżności walki” pomiędzy „propalestyńskimi” ruchami, dzielnicami pracującymi w dużej mierze zamieszkałymi przez ludność pochodząca ze środowisk imigranckich, ruchem na rzecz godnych emerytur, rolnikami, peryferyjnymi miastami, żółtymi kamizelkami, związkowcami, działaczami społecznymi, radykalnymi działaczami politycznymi, muzułmanami, marksistami, księżmi – robotnikami itp.

Dla każdego rzecznika postępu socjalnego we Francji, jak i gdzie indziej na świecie, niezależnie od tego, co niektórzy mogą sądzić o samym palestyńskim narzędziu, jakim jest Hamas, był on w stanie uwzględnić lokalne i globalne sprzeczności świata chwili obecnej. To tłumaczy zresztą, że jest wspierany także przez świeckich lub marksistowskich sojuszników w Palestynie, Libanie, Jemenie i Iraku. Był to więc skok jakościowy, który wyjaśnia również dlaczego żadna organizacja palestyńska, w tym nawet Autonomia Palestyńska w Ramallah, nie była w stanie krytykować tej akcji. Zawsze musimy unikać fetyszyzmu, który prowadzi do schlebiania niektórym organizacjom lub, przeciwnie, demonizowania innych, ale musimy także być w stanie zaobserwować w jaki sposób są one w stanie lub nie są w stanie zmieniać układ sił w dłuższej perspektywie. Organizacje to tylko narzędzia, które czasami świadomie, czasami mniej świadomie, mogą wywołać nowy proces historyczny, który odwróci sytuację i doprowadzi do delegitymizacji całego dotychczasowego bloku władzy.

To właśnie tłumaczy ogromną radość „arabskiej ulicy”, a szerzej – dzielnic i klas pracujących na całym świecie, na widok młodych palestyńskich „bosonogich” szturmujących najnowocześniejsze izraelskie czołgi, w tym samym czasie, gdy na Ukrainie zniszczone zostały wysokiej technologii czołgi wysłane przez mocarstwa zachodnie. Dlatego też wmawiano nam, abyśmy zapomnieli o tych niezwykłych wyczynach zbrojnych Palestyńczyków i  koncentrowali się na „okropnościach” popełnionych przez tych nowych fedainów, i to nawet od momentu, gdy niektórzy izraelscy świadkowie i niektóre dochodzenia prowadzone przez nieliczne wciąż wolne izraelskie media zaczęły je poddawać w wątpliwość.

Wszystko to przypomina nam artykuł Karla Marxa w „New York Daily Tribune” opisujący przemoc, której dopuścili się indyjscy powstańcy, sipajowie wobec brytyjskich kolonistów odpowiedzialnych za znacznie bardziej bolesną przemoc i upokorzenia. Tak więc, nawet jeśli ból, jaki odczuwamy w obliczu męczeństwa w Gazie, który przypomina nam innych męczenników w historii – Komunę Paryską, tysiące wiosek radzieckich, jugosłowiańskich, polskich, chińskich, greckich, algierskich, wietnamskich, koreańskich, itp., których ludność została zamordowana w celu ukarania ich za spłodzenie buntowników, którzy również mogli dopuścić się wątpliwych lub nawet nagannych aktów przemocy. Z punktu widzenia historii istotną rzeczą jest raczej to, że kwestia palestyńska wykracza daleko poza kwestię samego Hamasu, który jest jedynie narzędziem narodu palestyńskiego na danym etapie historii. Działania Hamasu umożliwiły umieszczenie kwestii palestyńskiej na nowo w centrum globalnej sprzeczności, kluczowej kwestii układu sił między biegunem imperialistycznym a różnymi nurtami kontrhegemonicznymi przejawiającymi się na świecie. Właśnie to zapamiętali ludzie na świecie i zapamięta historia świata.

Obecna sytuacja „hybrydowej wojny światowej” pokazuje zatem, że geopolityka stanowi użyteczną metodę analizy, którą można połączyć z analizą stosunków społecznych i stosunków gospodarczych. Na naszym etapie historii, konieczne staje się podjęcie wysiłku intelektualnego, aby móc zrozumieć świat jako całość i powiązać tragedię, której doświadczają dzisiaj Palestyńczycy, z tragedią, której doświadcza Ukraina, a także wszystkie inne kraje będące w stanie wojny lub pod blokadą gospodarczą w obliczu dominującego świata, którego jałowy charakter ukazuje się nam przez to coraz wyraźniej.

prof. Bruno Drwęski (Paryż)

fot wikiepdia

Myśl Polska, nr 13-14 (24-31.03.2024)

Redakcja