OpiniePolskaŚwiatFestiwal sloganów i hipokryzji

Redakcja2 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

Druga rocznica ataku Rosji na Ukrainę zaowocowała całą masą publikacji komentarzy i ocen w mediach, trudno byłoby jednak znaleźć w nich pogłębioną refleksję na temat genezy tego konfliktu i postulatów jego zakończenia.

Dominowały oklepane, znane od dwóch lat propagandowe frazesy typu: „Ukraina walczy o wolność nie tylko swoją, ale całego świata” (mimo że 2/3 tego świata po cichu popiera Rosję albo jest neutralna), „ta wojna to przejaw szaleństwa i neoimperialnych obsesji Władimira Putina”,  „jeśli Ukraina padnie, to następna będzie Polska i cała Europa, a może i cały świat”, „wojna z Rosją jest nieuchronna, za 2-3 lata, za 5, a może za 10”, „jedyna pomoc dla Ukrainy to dostawy zachodniej broni i amunicji”.

Na okładce magazynu „Plus Minus” rosyjski bucior depcze niewinny ukraiński żółto-niebieski kwiat, a grafika „Gazety Wyborczej” do wywiadu z czołowym ambasadorem Ukrainy w Polsce, Pawłem Kowalem, bije w oczy nadciągającą czerwoną łuną i wielkim tytułem „WIĘCEJ AMUNICJI”. I w „zajawce” tego histerycznego wywiadu mamy główną myśl Kowala: „Niczego nie jestem pewien jak opatrzności Bożej i upadku Rosji”. Nie ustanowienia pokoju, czy nawet nie zachowania ukraińskiej państwowości, nie zakończenia bratobójczej rzezi, tylko „upadku Rosji”. W tym jednym stwierdzeniu mamy jak w soczewce cały sens tej wojny w rozumieniu tzw. przyjaciół Ukrainy, którzy w rzeczywistości są jej wrogami i złymi duchami. Jeśli jedynym wnioskiem na jaki zdobyły się tzw. elity polityczne i dziennikarskiej w Polsce jest hasło – więcej broni i amunicji i ani kroku w tył – to obraz jaki się nam jawi jest rzeczywiście ponury. Ani jednego komentarza czy analizy w innym duchu, nawet ci, którzy wątpią w „zwycięstwo” Ukrainy – też uderzają w wojenne tarabany.

Czekałem na to, czy ktokolwiek wypowie się inaczej niż obowiązujący przekaz. Czy ktoś głośno powie, że ta wojna miała dwie fazy – pierwszą owszem możemy nazwać „wojną Putina”, ale od kwietnia 2022 roku – jest to już „wojna Zełeńskiego”. Absurd? No zacytujmy ukraiński, opozycyjny wobec obecnych władz, portal strana.ua, który w obszernej analizie poświęconej tej wojnie napisał takie oto słowa:

„Putin już w marcu 2022 r. zdał sobie sprawę, że początkowy plan się nie powiódł, dlatego próbował bardzo szybko zakończyć wojnę poprzez porozumienia stambulskie na dość łagodnych dla Ukrainy warunkach (w tym wycofanie wojsk na granice 24 lutego). Ale Kijów i Zachód odmówiły pójścia na kompromis, widząc perspektywę zadania Rosji klęski militarnej. Przypomnijmy, że zgodnie z projektem porozumienia o zakończeniu wojny, który został przygotowany na rozmowach w Stambule pod koniec marca 2022 r., Federacja Rosyjska była gotowa wycofać swoje wojska na linię 24 lutego 2022 r. w zamian za neutralny status Ukrainy. Ale, jak powiedział szef ukraińskiej grupy negocjacyjnej Dawid Arachamia, ukraińskie władze odmówiły podpisania tego porozumienia. Również według niego Boris Johnson, który przybył do Kijowa na początku kwietnia, był temu przeciwny”.

Fakt ten potwierdzają praktycznie wszystkie źródła, nie tylko rosyjskie, ale także tureckie i zachodnie, i sami przedstawiciele władz w Kijowie. Tak więc, prezydent Ukrainy, albo świadomie albo pod naciskiem Zachodu – wybrał kontynuowanie wojny kierując się złudną nadzieją na totalne zwycięstwo Ukrainy, w tym odbicie Krymu. Wyszedł naprzeciw oczekiwaniom USA i Wielkiej Brytanii, które nie życzyły sobie zakończenia wojny tak szybko i na takich warunkach. Od tej chwili jest to wojna nie tyle w obronie państwowości ukraińskiej, tylko w interesie Zachodu, który uznał, że jest ona doskonałą okazją do maksymalnego osłabienia Rosji. W imię tej „idei” zginęły już dziesiątki tysięcy (niektórzy mówią o kilkuset) ukraińskich żołnierzy. Czy ma zginąć jeszcze więcej?

Kiedy już przebrzmiały rocznicowe zawodzenia, napłynęła zza oceanu informacja z dziennika „New York Times”, że:

„CIA pomogła stworzyć 12 tajnych baz w Ukrainie. Ośrodki te mają stanowić podstawę operacji wywiadowczych prowadzonych na terenie Rosji. Gazeta podaje, że amerykańska obecność na Ukrainie „mogła wpłynąć na decyzję o ataku” Putina. 12 tajnych lokalizacji wzdłuż granicy z Rosją to część wspieranej przez CIA sieci baz szpiegowskich zbudowanej w ciągu ostatnich ośmiu lat w Ukrainie. Jak podaje „The New York Times”, ośrodki to „stanowisko nasłuchowe”, w których zbierane są informacje z Rosji. Jak relacjonuje gazeta, to część operacji wobec Rosji. CIA miała dodatkowo szkolić agentów także w samej Rosji, Europie, na Kubie i innych miejscach, gdzie Kreml wykazuje dużą aktywność. Ostatnie lata to zdecydowany rozwój komórki ukraińskiej, który nastąpił po 2016 roku. CIA miała wtedy rozpocząć m.in. tworzenie elitarnej „Jednostki 2245”, której jednym z zadań było przechwytywanie rosyjskiego sprzętu komunikacyjnego, tak żeby włamywać się do systemów dowodzenia i przechwytywać zaszyfrowaną korespondencję”.

Jest to tylko potwierdzenie opinii, że Ukraina stawała się de facto członkiem NATO, formalnie w nim nie będąc. A przecież już w 2007 Władimir Putin ostrzegał Zachód przed przesuwaniem NATO na wschód, a w 2008 roku William Burns, ówczesny ambasador USA w Moskwie, ostrzegał, że wejście Ukrainy do NATO będzie przekroczeniem wszystkich czerwonych linii. Ignorowanie tego faktu, lekceważenie potencjalnych zagrożeń i „testowanie” cierpliwości niedźwiedzia – było skrajną nieodpowiedzialnością i narażało Ukrainę i świat na ryzyko wybuchu III wojny światowej. Na przełomie 2021 i 2022 USA odrzuciły wszystkie kluczowe propozycje Moskwy, nie podjęto nawet próby negocjacji. Dzisiaj tłumaczy się, że Rosja nie miała prawa kwestionować woli narodu ukraińskiego znalezienia się w NATO i strukturach zachodnich. Tyle, że nie była to „wola narodu ukraińskiego”, tylko kijowskiej elity władzy uzależnionej totalnie od USA. Zełeński został wybrany na urząd prezydenta Ukrainy głosami rosyjskojęzycznej wschodniej Ukrainy, która chciała zakończenia konfliktu z Rosją i pokoju. Miliony Ukraińców, które głosowały na Zełeńskiego nie chciały do NATO, chciały pokoju z Rosją.

Odmawianie mocarstwu atomowemu prawa do sformułowania postulatów w sprawie własnego bezpieczeństwa (nawet jeśli jego obawy są przesadzone) – jest przejawem pychy lub pachnie zwyczajną wojenną prowokacją. W tamtym decydującym momencie historii wystarczyła jedna prosta deklaracja Zachodu i Ukrainy: Ukraina POZOSTANIE PAŃSTWEM NEUTRALNYM. Gdyby padła, jest bardzo wątpliwe, by Putin zdecydował się na rozwiązanie siłowe.

Jan Engelgard

fot. wikipedia

 

Redakcja