PolskaCasus Małgorzaty Zych

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

W ciągu kilku działaczka społeczna i kresowa z Tarnobrzega stała się  znana w całym kraju. Po wykluczeniu jej kandydatury z listy Konfederacji, miała startować do Senatu z rekomendacji PSL w ramach paktu senackiego w okręgu 54 (Stalowa Wola) na Podkarpaciu.

Jednak czujni „obrońcy demokracji” ustalili, że jest zbyt mało entuzjastyczna wobec Ukrainy i potępia zbrodnie UPA na Wołyniu.  Dziennikarze próbowali wymusić na niej deklarację uznającą, że Władimir Putin to „zbrodniarz wojenny”. Kiedy to się nie udało, zażądał tego Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak podała sama zainteresowana naciski na Kamysza czynił niejaki Jakub Kocjan, „który wywierał presję w czasie Campus  na Kosiniaka Kamysza aby usunąć mnie z list do Senatu aktywnie współpracuje z anarchizujacą organizacją Euromajdan Warszawa, która chciała podobnymi metodami jak na  dokonać puczu w  Polsce. To wstyd dla  żeby takie środowiska decydowały o listach wyborczych”.

Na profilu organizacji Akcja Demokracja znajdujemy potwierdzenie tej informacji. „Aktywiści” chwalą się swoim „sukcesem”: „Do widzenia, nie będziemy tęsknić! Kandydatka, która zamieniła Konfederację na PSL, wyleciała właśnie z list Paktu Senackiego. Małgorzata Zych zasłynęła walką z rzekomą „ukrainizacją Polski”, współpracą z Braunem i zbyt długą tolerancją ze strony Kosiniaka-Kamysza i Piotra Zgorzelskiego. Szczęśliwie dla wszystkich przestanie dłużej kompromitować wspólne listy do Senatu. Usunięcie Zych z list to zasługa naszego ruchu i ponad 6000 osób, które podpisały się pod apelem do władz PSL-u. W środę  Dominik Puchała i Bogumił Kolmasiak doręczyli go do siedziby partii. We wtorek Jakub Kocjan pytał o kandydaturę Zych samego Kosiniaka-Kamysza na Campusie. Presja ma sens!”.

Kim są Kocjan i Kolmasiak łatwo przekonać się zaglądając na ich profile. Nie kryją swoich zażyłych kontaktów z  Szymonem Hołownią. To pokazuje tylko, w co „wdepnęło” PSL. Cała sprawa upokorzyła przecież nie tylko Zych, ale także kierownictwo PSL, które potulnie się na to zgodziło.

Kiedy więc Kosiniak-Kamysz, publicznie (!) – zażądał od Zych lojalki i pokajania się, ugięła się i wydała oświadczenie następującej treści: „W odpowiedzi na ponawiające się pytania jednoznacznie potępiam brutalną agresję rosyjską na Ukrainę. Zbrodnie dokonywane przez Rosjan sprawiają, że Władimir Putin, decydujący o tej agresji, jest zbrodniarzem wojennym. Wszystkie zbrodnie do jakich doszło podczas tej wojny muszą zostać rozliczone, a ich autorzy ukarani”.

Małgorzata Zych z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem

Jak się szybko okazało, ten akt skruchy i ideologiczna lojalka, której obecnie wymaga się od ludzi chcących brać udział w życiu publicznym – nie pomogła, bo Zych i tak została usunięta ze listy kandydatów. Z tej perspektywy oświadczenie potępiające Putina było błędem. Nie dość, że Zych została upokorzona, to w dodatku nic to nie dało. W kręgach, które o tym decydowały pewnie uznano, że lojalka jest nieszczera, a pani Zych zachowała swoje poprzednie poglądy. Jest to dla PSL tym bardziej kompromitujące, bo tuż po pierwszym oświadczeniu Zych politycy tej partii (m.in. Marek Sawicki) mówili w mediach, że sprawa jest załatwiona a Zych będzie startować, a kilka godzin potem poinformowano, że wykluczenie Zych z listy do Senatu odbyło się w ramach paktu senackiego jednogłośnie.

W tej sytuacji Zych wydała kolejne oświadczenie:

„Nie jest zgodne z wartościami demokratycznego państwa prawa oraz wartościami chrześcijańskimi nazywanie obecnie Prezydenta Rosji Władimira Putina „zbrodniarzem wojennym”, gdyż do tej pory nie zapadł wyrok Międzynarodowego Trybunału Karnego, przed którym oskarżony jest o bezprawne deportacje dzieci z okupowanych terenów Ukrainy do Rosji. Nie można także potępiać drugiego człowieka, bo może to zrobić tylko Bóg. Każdy człowiek, dopóki żyje ma prawo do nawrócenia i zbawienia. Dlatego, aby mieć czyste sumienie przepraszam Prezydenta Rosji Władimira Putina za nazwanie go w swoim oświadczeniu z dnia 30 sierpnia br. „zbrodniarzem wojennym”. Jest to podtrzymanie mojego stanowiska z konferencji w Sejmie, kiedy na pytanie dziennikarza: „Czy Putin jest zbrodniarzem wojennym?” wskazałam na bezzasadność tego pytania oraz wyraziłam ubolewanie z powodu toczącej się wojny na Ukrainie, w której zginęło po obu stronach konfliktu setki tysięcy ludzi. Stanowczo protestuję przeciwko bezpodstawnemu przypisywaniu mi antysemityzmu oraz poglądów antyukraińskich, antyamerykańskich, antyunijnych oraz prorosyjskich. Proszę o natychmiastowe zaprzestanie ich używania. Moje poglądy są propolskie i właśnie z tego powodu jestem teraz pomawiana i znieważana przez środowiska antypolskie”.

Media i liczni komentujący uznali je za „szokujące”, choć z czysto merytorycznego punktu widzenia jest ono słuszne. Jeśli już, to nasuwa się tylko jeden wniosek – nie trzeba było wydawać pierwszego oświadczenia i podziękować za start.

Powstaje pytanie – co ta sprawa nam mówi o dzisiejszym życiu politycznym w Polsce i panującej atmosferze polowania na „ruskie” czarownice? Pisaliśmy o tym wielokrotnie, że polskie elity polityczne i medialne opanował proukraiński amok, który przesłania im nie tylko zdrowy rozsądek, ale i polskie interesy. Putin nie napadł na Polskę, tymczasem odnosi się wrażenie, że politycy i media mają na ten temat inne zdanie. Od samego początku konfliktu rozpoczęło się tropienie „niepewnych”, piętnowanie „ruskich onuc” i „agentów”. Mógłbym coś na ten temat napisać od siebie, ale przyjdzie na to czas. Bojąc się, że jakiś proukraiński i lub wprost ukraiński „aktywista” działający w Polsce lub na Ukrainie obsmaruje kogoś w mediach społecznościowych oskarżając go o „sprzyjanie Rosji” – a nadgorliwi rodacy wywalą go z pracy, oplują w mediach i zepchną w niebyt – sami zaczęli wykazywać się nadgorliwością, a to rugując język rosyjski nawet z festiwalów muzyki i pieśni rosyjskiej, a to usuwając ze swoje biblioteczki książki rosyjskie (znam taki przypadek), itd. Ci sami ludzie, którzy biorą udział w niekończących się uroczystościach patriotycznych i martyrologicznych, gdzie przekonują się jacy to jako naród jesteśmy niepokorni i dumni – zachowują się niczym spłoszone zające, są gotowi dokonywać rzeczy niegodnych, świadczących o ich tchórzostwie i kundlizmie.

Wróćmy na koniec do Małgorzaty Zych. Jest socjologiem, działaczką społeczną, prezesem Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich klub w Tarnobrzegu. Była wybrana  osobowością roku 2020 i 2022 tyg. „Nowiny”, mama Ani i Wiktorii. W wyborach samorządowych w 2018 roiku startowała z listy Ruchu Narodowego do Sejmiku Województwa Podkarpackiego. Z kolei w wyborach w 2019 r. startowała z listy Konfederacji. Blisko współpracowała z posłem tego ugrupowania Grzegorzem Braunem, a także m.in. współorganizowała w Tarnobrzegu konferencję „Stop Ukrainizacji Polski”.

Nie wiem czy nadawała się do polityki, jak twierdzi Krzysztof Bosak, uzasadniając jej wyrzucenie z list Konfederacji. Wiem tylko, że na listach innych partii jest cały tabun idiotek nie mających pojęcia nie tylko o polityce, ale prezentujących zwyczajny ekstremizm ideologiczny, brak wiedzy i głupotę, kompromitujący poważne, z pozoru, formacje polityczne. Ale tamte panie prezentują idiotyzm uznany za słuszny. Tymczasem poglądy pani Zych uważa się w Polsce za niesłuszne.

Jan Engelgard

 

 

Redakcja