RecenzjeWszyscy jesteście faszystami

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Jeśli ktoś to przeczyta, złapie się za głowę i powie: wiedziałem, że jest źle, ale że aż tak, to nie. Oto wiekopomnie „dzieło” niejakiego Przemysława Witkowskiego, doktora z Collegium Civitas. którego pod niebiosa wychwala we wstępie Jacek Żakowski, niegdyś normalny katolik z kręgu „Tygodnika Powszechnego”, obecnie oszalały genderysta do granic śmieszności.

Pisze: „Przemysław Witkowski napisał książkę konieczną i fascynująca”. Inna rzecz, że on jej nie napisał, tylko zredagował, bo jest to zbiór wywiadów z szesnastoma naukowcami, publicystami, głównie  z kręgu tzw. nowej lewicy – o tym jak nadchodzi nowy faszyzm.

Co to jest ten faszyzm? Ano wszystko na prawo od lewactwa, faszystami są nawet komuniści, którzy chronili rodzinę i moralność. Co prawda część rozmówców (głównie historycy) uważa, że faszyzm to już przeszłość i historia, ale inni rozmówcy,  ideolodzy, feministki, genderyści itp. przechodzą nad tym do porządku dziennego. Może i w takim samym wydaniu jak kiedyś tego faszyzmu nie będzie, ale będzie to jego nowa odmiana, nie mniej niebezpieczna. Zagrożeni są wszyscy oprócz mężczyzn heteroseksualnych białej rasy, bo to oni są rozsadnikami faszyzmu. Nie  ma żadnego zagrożenia ze strony islamu, mit o gwałtach na białych kobietach w Europie to propaganda białych mężczyzn chcących zachować monopol na te gwałty i zniewolenie (!).

Islamofobia służy utrzymaniu supremacji faszystów – takie tezy znajdziemy w wypowiedziach ludzi z naukowymi tytułami. I to jest w tej książce najbardziej przerażające, te brednie i szaleńcze teorie wypowiadają z całkowitym przekonaniem o swojej mądrości ludzie z naukowymi tytułami reprezentujący nieraz renowowane uczelnie, polskie i zagraniczne! Oto dwa przykłady:

Przykład pierwszy, dr hab. (sic!) Ewa Majewska:  „Ostatnio miałam taki moment faszystowski w sobie. Był całkiem zabawny. Tego dnia pracowałam kilkanaście godzin pod rząd, robiłam całą masę rzeczy. Pisałam, przygotowywałam wystąpienie, miałam seminarium. I wieczorem l odezwała się do mnie osoba, z którą mam romans, było z jej strony bardzo wyraźne życzenie, żebyśmy rozmawiali na video. A ja byłam już tym onlinem zmęczona. Ale oczywiście stwierdziłam, że nie będę niemiła i zróbmy to video. Było ono dla mnie tak paraliżujące i stresujące. Ustaliliśmy, że to nie jest dobry pomysł i skończyliśmy rozmowę. I ja przez dwie godziny po tym wydarzeniu zaczęłam sobie wałkować temat, że dlaczego ja nie stanęłam na wysokości zadania i nie byłam idealną kochanką. Po czym obudziłam się następnego dnia rano z myślą, że przecież nie muszę. To moje poczucie zobowiązania, że muszę zrealizować milion ról i mam grzecznie i posłusznie robić to, co każdy ode mnie chce, to właśnie jest klasycznie faszystowska opowieść o kobiecie. Jestem feministką od 20 lat, jeszcze dłużej osobą, która próbuje zwalczać faszyzm, ale także analitycznie się mu przyglądać. I nagle we mnie i moim własnym zachowaniu, mimo całego krytycyzmu, pojawia się gotowość podporządkowania się normom kobiecości, bez rewidowania, na jakich warunkach to się dzieje. To nie było tak, że ktoś mnie do tego zmuszał. To jest ten zineternalizowany faszyzm we mnie”.

I drugi przykład naukowca, poprzednio była – jak wiadomo – „naukowczyni”: dr hab. (sić!) Jacek Kochanowski: „Upolityczniona homofobia stanowi narzędzie obrony „zagrożonego narodu” w kontekście przemian współczesnych w sferze politycznej i kulturowej. Polacy w czasach prekaryzacji pracy, turbokapitalizmu i rozpadu edukacji publicznej, bankructwa służby zdrowia i skorumpowanego państwa, mają jedną jedyną „ostoję” – rodzinę. Ojciec, matka pomogą, pożyczą, brat podwiezie, szwagier naprawi, wnuczek ogarnie, itd. Ta fantazja jest ich ostoją w chaosie tego świata. Fantazja o rodzinie jako o bezpiecznym azylu w strasznym świecie staje się centralną fantazją, czego efektem nawet nazwa dawnej skrajnie prawicowej partii – czyli Liga Polskich Rodzin. I ci prawicowcy przestrzegają przed upadkiem moralnym, nihilizmem, rozwiązłością czy rozbiciem integralności rodziny i jej tradycyjnego modelu. Geje i lesbijki stali się symbolem emancypacji, przeobrażeń obyczajowych i zmian systemu wartości. Ponadto, podobnie jak niegdyś Żydzi kojarzeni byli z bogactwem i chciwością, również dziś geje i lesbijki kojarzeni są z „zepsutym Zachodem” a ich orientacja seksualna traktowana jest jako fanaberie inteligencji czy klasy średniej obce „prostemu ludowi”  zagrażającej „czystej moralności”.

Zawiłości terminologiczne będące de facto pseudonaukowym bełkotem mają przykryć prymitywizm i głupotę tych „teorii”. Jak to było możliwe, żeby takie brednie nabrały cech naukowości a ludzie to reprezentujący zajęli eksponowane stanowiska w świecie akademickim? Wiadomo, że przyszło to z Zachodu, gdzie te obłąkane kręgi mają potężne wsparcie finansowe i medialne, a teraz także państwowe. Być może część z tych „naukowców” i „naukowczyń” robi to dla pieniędzy i z oportunizmu, ale pociecha to mała. Ci ludzie nie zdają sobie sprawy, że intelektualny ekstremizm jaki prezentują, nie znoszący krytyki i odrzucający inne spojrzenie na świat – to jest prawdziwe zagrożenie „faszyzmem” a nawet totalitaryzmem. Zalążki tego totalitaryzmu są widoczne na Zachodzie w częściowo także u nas.

Na koniec rzecz nieco humorystyczna, choć może nie dla wszystkich. Oto skompromitowany donosem na sędziego Szymona Marciniaka, i nie tylko tym,  dr Rafał Pankowski ze Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, snuje rozważania, czy „nawrócenie się” niegdyś ewidentnych „faszystów”, czyli Michała Kamińskiego i Romana Giertycha, jest szczere (już samo to przypomina mi Inkwizycję, a raczej to jak ją przedstawiają lewacy, nie wiedząc, że teraz to oni są tą Inkwizycją, zajmująca się „nawracaniem” i brakiem zaufania czy to „nawrócenie” jest szczere, dlatego z ostrożności lepiej gościa spalić na stosie). No to poczytajmy jak to z tymi „faszystami” jest:

„Jeśli chodzi o obecną popularność Giertycha w liberalnym spektrum, to dziwi mnie, że Donald Tusk przez lata go legitymizuje. Jednak podkreślę bardzo mocno, że nie odbierałbym nikomu prawa do ewolucji czy do przemiany ideowej. Tyle tylko, że mam wątpliwości, co do tego, na ile owa przemiana w przypadku Romana Giertycha jest realna. Dość uważnie przeczytałem książkę Giertycha, wydaną wtedy, kiedy ta ewolucja miała się już dokonać, i on w tej książce mówi, że żadnych poglądów nie zmienił. Przeczytałem też książkę i wiele różnych wypowiedzi Michała Kamińskiego, który przecież zaczynał w NOP i jeździł do Pinocheta ze szkaplerzern z Matką Boską. I przyznam, że jego zmianę odbieram inaczej. On mówi wprost: tak, byłem młody, głupi, myliłem się na temat Jedwabnego. Ja to przyjmuję i uważam, że w tym przypadku ta ewolucja jednak jest bardziej autentyczna. Mówię to jako osoba, która bardzo dużo krwi napsuła Kamińskiemu, zwłaszcza w mediach brytyjskich, kiedy został w Parlamencie Europejskim szefem grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Byłem wówczas często cytowany z opiniami na jego temat, bardzo negatywnymi. Wtedy byłem bardzo daleki od wszelkich sympatii w jego kierunku. Jednak wydaje mi się, że różne jego gesty i wypowiedzi świadczą o tym, że ta przemiana jest bardziej autentyczna w jego wypadku”.

Czyli Kamiński będzie jednak „zbawiony”, Giertych na wszelki wypadek na stos.

Jan Engelgard

 „Faszyzm, który nadchodzi. Rozmowy Przemysława Witkowskiego”, Książka i Prasa, Warszawa 2023, ss. 341.

Myśl Polska, nr 35-36 (27.08-3.09.2023)

 

Redakcja