Czy wojna o Ukrainę ogarnie Polskę? Oczywiście, że tak. Pytanie tylko kiedy.
Jutro minie rok od rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę jakiej nie widziała Europa od 1945 roku. Czy wojna ta, będąca de facto gigantycznym hybrydowym starciem Rosji i kolektywnego liberalnego świata zachodniego, pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, przejdzie do fazy wojny klasycznej i ogarnie Polskę. Oczywiście, że tak, bardzo niewiele do tego punktu brakuje i stale obserwujemy w tej kwestii progres.
Po pierwsze, nie bądźmy hipokrytami, do tej konfrontacji z Rosją się w Polsce od dekad przygotowywaliśmy. Po drugie , elity polityczne i opinia publiczna po dekadami trwającej i stale się pogłębiającej się antyrosyjskiej narracji , przyjęły to co się dzieje na Ukrainie jako coś oczekiwanego i oczywistego. I to co najistotniejsze, po roku wojny na Ukrainie pod wpływem sprofilowanych informacji z frontu, ponad podziałami jesteśmy w miażdżącej większości przekonani, że Rosja jest upadająca dyktaturą, „kolosem na glinianych nogach” i ją zwyciężymy.
Po drugiej stronie, co najmniej od roku 2007 od słynnego antyzachodniego wystąpienia prezydenta Rosji Władimira Putina na 43. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, rosyjska propaganda przygotowywała swoje społeczeństwo do tego samego, czyli do konfrontacji z Zachodem, która jest dla Rosji nieunikniona. Wojna na Ukrainie bynajmniej nie rozpoczęła się w roku 2022, a zaczęła się w roku 2014 i była efektem ekspansji strefy wpływów liberalnego świata zachodniego oraz gospodarki amerykańskiej wypierającej słabnące dekadami wpływy rosyjskie. Wejście bezpośrednio w tzw obszar „rosyjskiego świata” , po niekonstytucyjnym, prozachodnim przewrocie zbrojnym w Kijowie, doprowadziło do bezpośredniego starcia z Rosją.
Mamy jako „Zachód”, głębokie poczucie cywilizacyjnej wyższości, definiując nowe wartości i idee, jak aktualnie trwająca rewolucja obyczajową pod sztandarami LGBT, które sami uznajemy jako uniwersalne i je narzucamy.
Operując globalną przestrzenią Internetu za pomocą mediów społecznościowych, będących emanacją naszej kultury , na czele z Fb, Instagramem budujemy uniwersalny, globalny świat wartości , potrzeb i modelu życia przyszłego człowieka. Narzędziami gospodarki dolarowej, globalnego systemu finansowego jak Bank Światowy, globalnej gospodarki opartej coraz częściej o ponadnarodowe globalne koncerny , mające jednak swoje centra w Nowym Yorku , Berlinie i Londynie zarządzamy przepływami finansowymi i światową gospodarką, czujemy miażdżącą przewagę, nad w naszej ocenie zacofaną Rosją.
Wojna na Ukrainie, a lepiej ją kreślić wojną o Ukrainę, ma wymiar dalece szerszy niż starcie militarne między armią Ukrainy i Rosji. Obejmuje właśnie nade wszystko starcie w obszarze gospodarki i systemów finansowych (sankcje gospodarcze, przejęcie rosyjskich aktywów finansowych, wysadzenie rurociągów gazowych Nord Sream itd.).
Konfrontacja z Rosją obejmuje równie formowanie nowego porządku światowego, gdyż system zbudowany w 1945 oparty o zapisy prawa międzynarodowego, My jako państwa zachodnie zamieniliśmy w latach 2000-ych , bliżej nie zdefiniowanym „porządkiem międzynarodowym opartym o zasady” , co kategorycznie Rosja odrzucała i odrzuca.
Wreszcie starcie z Rosją to także wojna ideologiczna. Zachodnia rewolucja obyczajowa LGBT, emancypacja mniejszości seksualnych , odrzucenie wszelkich tradycyjnych kanonów i zasad na rzecz niczym nie skrępowanej liberalnej ekspresji i wolności w tym w sferze obyczajowej, estetyki , sztuki i wychowania dzieci i młodzieży, marginalizacja roli kościołów i religii, ruchy w obronie klimatu z symboliczną postacią Grety Thunberg , mody „eko”, zderza się z tradycyjną kulturą rosyjską, konserwatywnym światem opartym o wypracowane przez setki lat zasady, w tym rodziny jako związku kobiety i mężczyzny, tradycyjnej roli kobiety – matki opiekunki ogniska domowego. Zderza się z szacunkiem i uznaniu roli tradycji religijnych w tym Islamu, Prawosławia, Buddyzmu, Katolicyzmu, ewolucyjnej polityki energetycznej, tradycyjnej kultury , nawyków żywieniowych, edukacji , wychowania dzieci i młodzieży.
Nie rozumiemy, ze tak jak zmieniły się Stany Zjednoczone, które nie są już państwem rządzonym przez białe, protestanckie elity wywodzące się z emigracji europejskiej, z dominującą rolą tradycji anglo-saskiej, a zaczyna dominować latynoska większość wywodząca się z Ameryki Południowej, silnie reprezentowani się czarnoskórzy mieszkańcy Stanów Zjednoczonych itd. Tak współczesna Federacja Rosyjska, nie jest krajem prawosławnych, Słowian, blondynów Iwanów i Borysów, silnie osadzonych poprzez studia, podróże i kontakty w kulturze europejsko śródziemnomorskiej. „Wartości europejskie” nie są w Rosji monopolem. Tam też doszło do emancypacji ludów onegdaj podbitych przez Rosję i przez nią wchłoniętch. Bardzo silne są elity wyznające Islam, liczne działacze państwowi wywodzący się z Kaukazu i azjatyckich ludów Syberii. Obok cerkwi licznie powstały w Petersburgu czy Moskwie meczety, nie mówiąc już o Kazaniu czy Czeczenii.
Współczesne rosyjskie społeczeństwo jest ideowo zróżnicowane ale w większości konserwatywne, tradycyjne, odrzucające nowe zachodnie wartości i model życia oraz rodziny jaki budujemy współcześnie w USA czy krajach UE.
Wreszcie Rosja to jest społeczeństwo i elity państwa imperialnego, uznającego prawa imperium do określonych zachowań i praw. Punktem odniesienia pozostają Stany Zjednoczone , które też maja swoje strefy wpływów i globalnych interesów. Inaczej myślące : Kuba , Panama, Salwador Granada czy Wenezuela, spotykały się , czy spotykają się z amerykańską reakcją, w tym zbrojną, gdyż znajdują się w „amerykańskiej strefie wpływów” i obszarze mającym znaczenie dla „strategicznego bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych”. Rosja i Rosjanie uważają w większości , że mają takie same imperialne prawa.
Warto też odnotować, że rosyjska dyplomacja, od co najmniej dwóch dekad budowała nową teorię geopolityczną , pewien model nowego porządku światowego , który określano jako teorię wielopolarności . Odrzuca ten model rolę Stanów Zjednoczonych jako jedynego supermocarstwa, hegemona, na rzecz wielu „centrów siły i wpływów”. Za takowe uznają Chiny , Indie, ale też Turcję, Arabię Saudyjską, Brazylię, Iran, RPA czy Egipt – lokalne mocarstwa. Starcie na Ukrainie rosyjska dyplomacja przedstawia jako element demontażu roli USA jako hegemona światowego, wszak Ukraina to sojusznik USA.
Wojna na Ukrainie, przy stale rosnącym zaangażowaniu krajów NATO, płynnie przechodzi w obszar bezpośredniej konfrontacji. Państwem frontowym, bardzo silnie zaangażowanym w tę wojnę jest Polska i nie jest to bynajmniej tajemnica. Stąd kwestią nieodległej przyszłości są incydenty o charakterze zbrojnym, zaangażowanie militarne które płynnie nas w tę wojnę wciągną.
Rosjanie do tej konfrontacji z Zachodem (USA) , w tym Polską, zmierzali od początku też tego nie ukrywali. Strona rosyjska zdefiniowała swoje cele w dokumentach zwanych gwarancjami bezpieczeństwa jakie rosyjska dyplomacja przedstawiła USA i NATO ok. 15 grudnia zeszłego roku. Tam jest między innymi jak wół zapisane żądanie nierozmieszczania wojsk i nieprowadzenia aktywności wojskowej na Ukrainie oraz w innych państwach poradzieckich i wycofania wojsk sojuszniczych rozmieszczonych na terytoriach nowych państw członkowskich NATO po maju 1997 r. (po podpisaniu Aktu Stanowiącego NATO–Rosja) czyli też z Polski.
Wyobrażamy sobie dziś zgodę na opuszczenie Polski przez wojska amerykańskie i likwidację baz USA w RP? Poza marginesem pozaparlamentarnego planktonu o sentymencie endeckim, antysystemowców, czy podobnie „licznego” marginesu lewacko rewolucyjnego antyamerykańskiego, żadna realna siła polityczna w Polsce tego nie zaakceptuje.
Reasumując zatem , wielopłaszczyznowe sprzeczności między krajami liberalnego zachodu a Rosją są nieusuwalne, a obszar kompromisu jest marginalny. Starcie wojenne jest zatem nieuniknione, bo jak pisał Carl Phillip von Clausewitz – pruski teoretyk wojny „wojna to polityka, prowadzona tylko innymi środkami”.
Obszar konfliktu militarnego między wschodem i zachodem , tak jak to było w okresie I Wojny Światowej 1914-1918 i II Wojny światowej 1939-1945 przebiega co do zasady na terenach RP i sąsiednich. Starcie w jakiejś formie będzie i stąd takie, a nie inne decyzje naszych władz i głęboki, ponad podziałami konsensus polskich sił politycznych w tym zakresie. Pozostaje tylko czekać i obserwować, bo zmienić aktualnego biegu historii, w mojej subiektywnej ocenie, się nie da. Powrotu do tego co było nie będzie , a to co będzie, dopiero między innymi w wyniku wojny o Ukrainę się ukształtuje.
KP
źródło FB