Podły czekista Putin zażądał zapłaty za rosyjski gaz. I to w rublach. Na szczęście polski rząd nie rozmawia z terrorystami. Dlatego za rosyjski gaz nie zapłacimy. A skoro za niego nie zapłacimy, to go nie dostaniemy. Niby oczywiste, jednak dla niektórych zaskakujące. Tymczasem właśnie wczoraj Gazprom wstrzymał dostawy gazu do Polski.
Rzecz jasna nie jest to żaden problem. „Polska jest przygotowana na różne możliwości i ryzyka” – poinformował Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. Dość to enigmatyczne.
Znacznie bardziej wylewny był premier Mateusz Morawiecki. „Polska przygotowywała się wcześniej do dywersyfikacji dostaw gazu i pozyskiwania go z różnych kierunków. – obwieścił prezes rady ministrów. – Będziemy być może musieli zastosować dodatkowe, radykalne metody ochronne, ale jesteśmy do tego przygotowani. (…) Mamy nasze magazyny wypełnione w 76 proc. To jest wysoki poziom wypełnienia – dużo wyższy niż większości krajów Europy. Dlatego także i w tym przejściowym czasie, zanim gazociąg bałtycki nie zostałby uruchomiony, będziemy mogli czerpać z tych naszych zasobów.”
W jakiż to sposób „Polska przygotowywała się wcześniej do dywersyfikacji dostaw gazu”? – tego premier już nie sprecyzował. Możemy jednak domniemywać, że przygotowaliśmy się do tego nie gorzej niż do wyborów kopertowych sprzed dwóch lat. Zapewne stąd „będziemy musieli zastosować dodatkowe, radykalne metody ochronne”. Jakie? – tego też nie dopowiedział pan premier. Bo nie za bardzo jest się czym chwalić. Jedynym sposobem oszczędzania na gazie jest bowiem ograniczanie jego poboru przez konsumentów. Zatem pan Morawiecki i jego koledzy będą decydować czy gazu zabraknie najpierw w naszych kuchenkach i piecach czy dla przemysłu. Zaiste wyborna perspektywa.
Nie jestem w swoim sceptycyzmie odosobniony. Także rynki finansowe nie wierzą w uspokajające zaklęcia premiera Morawieckiego. Stąd od wczoraj kurs naszej waluty spada na łeb na szyję i to pomimo interwencji NBP. Pomijając skomplikowany wywód przyczynowo-skutkowy, oznacza to, że za chwilę inflacja wzrośnie jeszcze bardziej, wszystko będzie droższe a my będziemy znacznie biedniejsi. Ale przecież warto, bo pokażemy podłemu Putinowi środkowy palec.
Rzecz jasna Polska w swej heroicznej krucjacie jest niemal całkowicie osamotniona. Rosyjski gaz, poza nami oraz Litwą i Bułgarią, kupują wszyscy dotychczasowi odbiorcy. W tym zaprzyjaźnione z nami Węgry, a nawet wojująca z Rosją Ukraina. Zatem strzelisty gest Mateusza Morawieckiego, choć dla nas będzie nad wyraz kosztowny, w Moskwie zostanie odnotowany jedynie w kategoriach kuriozalnej ciekawostki.
Na marginesie warto zauważyć, że jakoś nikt nie pochylił się nad faktem dlaczego nie chcemy płacić konkretnie w rublach. Przecież nasi politycy od kilku tygodni puszą się, jak to rosyjski rubel jest warty tyle co papier na którym jest wydrukowany. Skoro zatem ktoś chce dostać za swoje produkty trochę bezwartościowych papierów, powinniśmy na to entuzjastycznie przystać i zarabiać krocie na tym złotym interesie.
To jednak nie koniec „dobrych” wieści z wtorku. Od wczoraj na polskim niebie ograniczony został ruch samolotów. To efekt tego, że kierownictwo Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) od kilku tygodni nie potrafi się dogadać z przedstawicielami Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego. Dodajmy, że postulaty związkowców, szczególnie te dotyczące bezpieczeństwa czy regulaminu pracy brzmią nad wyraz rozsądnie. Nie dziwmy się też ludziom, którzy w czasie galopującej inflacji chcą więcej zarabiać. Jednak jak na razie zamiast kompromisu będziemy mieli ograniczenie ruchu samolotów. W sam raz na długi majowy weekend.
Rzecz jasna to też nie wina rządu. To znów wina Rosjan. „Od początku PRL kontrolerzy ruchu lotniczego to zawsze była agentura werbowana bezpośrednio przez GRU” – obwieścił światu Cezary Gmyz, „dziennikarz” powiązany z obozem władzy. Wydaje się to tak głupie, że aż niewiarygodne. Jednak zapewniam Państwa, że znajdą się tacy, którzy w to uwierzą. Dlaczego mieli by nie wierzyć, skoro wierzą, że obecna inflacja i drożyzna to wina Putina. Za chwilę będą przekonani, że to Putin jest winny temu, że w ich kuchenkach braknie gazu. Natomiast rząd Morawieckiego, który za ów gaz nie zapłacił jest w całej sytuacji ofiarą.
Zresztą po co nam gaz? Kiedyś ludzie radzili sobie bez takich wynalazków. Podobnie jak bez prądu czy ropy naftowej. Albo samolotów… Może zatem nasi rządzący uznali, że nadszedł moment by wcielić w życie hasło „ostatni gasi światło”?
W baśni „Nowe szaty króla” Hansa Christiana Andersena, gawiedź zachwyca się szatami, których władca na sobie nie ma. Analogia do naszej rzeczywistości jest aż nadto oczywista. Zatem wołamy: „Król jest nagi”. Ten rząd nie ma żadnego planu. W radosnym zgiełku gawiedzi i ogłuszającym ryku propagandowych tub prowadzi nas wprost do katastrofy.
Tylko czy ktoś nas słucha?
Przemysław Piasta
Przemysław Piasta
Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.