HistoriaPublicystykaAdama Bromke wkład w rozumienie stosunków międzynarodowych (1)

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Adam Bromke to wybitna postać światowej i polskiej nauki o stosunkach międzynarodowych. Choć swoje życie zawodowe i rodzinne związał przez ponad 40 lat z Ameryką i Europą Zachodnią, to nie sposób nie zauważyć, że jego dorobek teoretyczny  inspirował uczonych rozwijających badania w kraju.

Jednym z pionierów polskiej nauki o stosunkach międzynarodowych był Remigiusz Bierzanek (1912-1993),  który od czasu  udziału w II kongresie naukowców polskiego pochodzenia w USA i w Kanadzie, zorganizowanym przez Polski Instytut Naukowy w 1971 roku, przywoływał w swoich wykładach poglądy Adama Bromke, dotyczące zwłaszcza  prymatu polityki zagranicznej państwa wobec polityki wewnętrznej oraz przemienności występowania nurtu realizmu i idealizmu w polskiej historii. Notabene, pierwszy podręcznik do nauczania stosunków międzynarodowych, wydany w PRL właśnie przez Bierzanka, recenzował na łamach paryskiej „Kultury” Profesor Adam Bromke. Dzięki wykładom Profesora Bierzanka autor niniejszego opracowania zetknął się po raz pierwszy z myślą wybitnego politologa kanadyjskiego polskiego pochodzenia, co uwrażliwiło go na późniejsze samodzielne poszukiwania poznawcze i było tłem dla zaszczytnej przyjaźni z Adamem.

Spoglądając na bogaty dorobek naukowy Adama Bromke, nie sposób uciec od refleksji, że jego badania rzeczywistości międzynarodowej silnie były uwarunkowane dobrze pojętym „polonocentryzmem”. Europa Środkowa i Wschodnia, a w szczególności Polska nie były dla niego kategoriami egzotycznymi. Można śmiało rzec, że we wszystkich rozważaniach na temat ładu międzynarodowego poszukiwał argumentów na rzecz przywrócenia Polsce należnego jej miejsca we wspólnocie międzynarodowej. Uważał, że aktywność intelektualna za granicą może być istotnym wsparciem na rzecz artykułowania przez Polskę jej stanowiska w ważnych kwestiach europejskich. Chodziło też o to, aby dawać „Rosjanom do zrozumienia, że na Zachodzie przywiązuje się duże znaczenie do Polski”.

Adam Bromke oceniał zza oceanu PRL ze stanowiska realisty politycznego, państwowca i rzecznika interesu narodowego, w określonych wówczas jednoznacznie hegemonią radziecką uwarunkowaniach geopolitycznych. Z tych powodów zarzucano mu brak rygoryzmu moralnego, uznawał bowiem, że możliwe są – w przeciwieństwie do Juliusza Mieroszewskiego – rozmowy z władzami reżimowymi Polski, Polski takiej, jaka wtedy była, gomułkowskiej i gierkowskiej, a nie Polski wydumanej i idealistycznej. Miano mu za złe, że nie potrafi, tak jak Jerzy Giedroyc, dostrzec siły drzemiącej w ugrupowaniach opozycyjnych.

Płacąc za swoje poglądy nieraz wysoką cenę, był  Profesor Bromke dalekim od agresywnego, politycznego moralizmu przeciwnikiem emocjonalnego podejścia do polityki. Nie znosił politycznej naiwności i amatorskiego oglądu złożonej polskiej rzeczywistości. Mając za sobą chlubną kartę powstańca warszawskiego, nie był ani zapiekłym germanofobem, ani rusofobem. Postrzegał polskich sąsiadów w ich realnym wymiarze mocarstw, z którymi należy budować dobre wzajemne relacje, nie zaś budzić demony przeszłości. Przejmował od Romana Dmowskiego przekonanie, że Rosja ma wszelkie dane ku temu, by być na trwałe mocarstwem, z którym Polska – aby przetrwać – musi się układać, a nie wojować. Będąc całe dojrzałe życie antykomunistą, nie traktował wszak PRL jedynie jako państwa marionetkowego czy satelickiego wobec Moskwy. Dostrzegał w dekadzie lat osiemdziesiątych  XX wieku szanse  na ewolucję w stronę coraz bardziej wyzwalającego się z pęt narzuconej obcej ideologii państwa narodowego.

Gdy powrócił z długiej emigracji nad Wisłę, wiedziony nie tylko rozumem politycznym, ale i sprawami osobistymi, dla wielu „nieprzejednanych” uczynił to za wcześnie, legitymizując niejako peerelowski reżim. Tracił dawnych przyjaciół, ale zyskiwał wielu nowych, którzy dostrzegali szanse na modernizację Polski poprzez konstruktywne podejście do rzeczywistości takiej, jaka wówczas istniała, a nie do tej wyimaginowanej i wyśnionej. Państwo polskie było zawsze dla niego wartością najważniejszą i wszelkie spory ideologiczne, w których jako ważny uczestnik życia emigracyjnego po II wojnie światowej brał udział, uznawał za pożyteczne o tyle, o ile służyły one polskiej racji stanu. Nie uznawał bynajmniej postkomunistów za niereformowalnych i nie potępiał współpracy z nimi z pozycji moralnej wyższości. Był pragmatycznym realistą, widzącym w każdym racjonalnym sojuszu politycznym dla Polski korzyść największą. Przyjaźń z Janem Szczepańskim, Stanisławem Stommą, Andrzejem Drawiczem, Wiesławem Chrzanowskim, Jerzym Wiatrem i wieloma innymi uczestnikami życia politycznego III RP pozwalała mu brać udział w latach dziewięćdziesiątych w najważniejszych dyskusjach o dobrze pojętym interesie państwa, odzyskującego swoje suwerenne miejsce we wspólnocie międzynarodowej.

Jednocześnie w wielu swoich wystąpieniach napominał w duchu realizmu, iż Polacy sami niewiele mogą zdziałać, aby wpłynąć w istotny sposób na układ sił w skali globalnej. Był zwolennikiem strategii akomodacyjnej, będącej bardziej konsekwencją mądrej oceny stosunku sił niż wybujałych ambicji czy aspiracji. Przy tym jego rozważaniom o perspektywach ładu międzynarodowego nie towarzyszył pesymizm. Doświadczenia związane z zakończeniem „zimnej wojny” i pokojowym demontażem systemu blokowego wskazywały na perspektywę świata bardziej bezpiecznego i stabilnego. Umacnianie się w państwach pokomunistycznych ustroju demokratycznego oraz sukcesy reform rynkowych zbliżały Europę Środkową, w tym Polskę – choć nie bez wyrzeczeń –  do zaawansowanych w rozwoju cywilizacyjnym państw Zachodu. Miał przy tym Adam Bromke szacunek dla polskiego ruchu niepodległościowego, w którym dostrzegał także udział polityków lewicowych, co stawia go ponad przyjętymi podziałami na wrogie obozy polityczne. Był człowiekiem dialogu i pojednania, wyznawcą etyki odpowiedzialności za państwo, propagatorem liberalnej kultury politycznej, przyjacielem myśli krytycznej i zwolennikiem uznawania w każdych okolicznościach prymatu realiów nad dogmatami czy absolutami ideologicznymi.

Dynamika stosunków międzynarodowych

„Stosunki międzynarodowe są zawsze splotem tego, co jest dawne i co jest nowe”. Przejawia się w nich pewna logika, dotycząca związku między rozumieniem historii a możliwością dokonywania zmian. Otóż Adam Bromke nie przypisywał jakiejś szczególnej roli jakimkolwiek determinizmom, w procesach przebudowy „anarchicznego” życia międzynarodowego dostrzegał ogromną rolę czynnika ludzkiego, zwłaszcza wiedzy i rozumu politycznego. Jego zdaniem, nie można zrozumieć stosunków międzynarodowych bez znajomości historii, „a bez ich rozeznania nie można ich zmienić”.

W stosunkach międzynarodowych doby nowożytnej dostrzegał prawidłowości, polegające na koncentracji sił w ręku mocarstw i fluktuacji napięć. To one, tworząc rozmaite konstelacje sojusznicze, decydowały o utrzymywaniu się równowagi sił, dopuszczającej niewielkie wojny korygujące w relacjach między państwami. Idealnym przykładem takiego samokorygującego się systemu równowagi międzynarodowej był „koncert europejski” w XIX wieku. Nasilenie się konfliktów ideologicznych wraz z globalizacją polityki międzynarodowej zagroziły stabilności systemowej w wieku XX. Po II wojnie światowej doprowadziły one do skrajnej polaryzacji stosunków międzynarodowych. Miejsce systemu wielobiegunowego zajęła dwubiegunowość, która popychała dwa wrogie sobie supermocarstwa do wzajemnej rywalizacji. I kto wie, jak potoczyłyby się losy świata, gdyby wybuchowi kolejnej wojny światowej nie zapobiegło odkrycie broni jądrowej. Wraz z rozwojem arsenałów nuklearnych wojna między dwoma supermocarstwami straciła sens, gdyż oznaczałaby w istocie ich unicestwienie. Stosunki międzynarodowe przez kilkadziesiąt lat – od lat czterdziestych aż po lata osiemdziesiąte – oscylowały więc między „zimną wojną” a deténte.

Adam Bromke w 1968 roku

Jego doskonałe rozeznanie w problemach międzynarodowych okresu „zimnej wojny” pozwoliło szybko dostrzec symptomy „modernizacji systemowej”, którą symbolizowało nowe przywództwo na Kremlu, skupione wokół Michaiła Gorbaczowa. Adam Bromke sporo uwagi w swoich analizach naukowych i opiniach publicystycznych poświęcił procesom odprężenia w stosunkach Wschód-Zachód, wskazując na konsekwencje zaniku rywalizacji blokowej i na groźbę zdominowania systemu międzynarodowego przez Stany Zjednoczone.  Szczególnie doceniał osiągnięcia deténte z lat siedemdziesiątych. Uwypuklały one bowiem nonsens nowych konfrontacji, do których doszło na początku lat osiemdziesiątych ub. wieku: „Postawiły konkretne cele warte osiągnięcia, stworzyły kanały dyplomatyczne, którymi można było je realizować, a także, co nie jest wcale mało ważne, ustanowiły kontakty osobiste, dzięki którym powrót do dialogu Wschód-Zachód był o wiele łatwiejszy”. Wiele jego wcześniejszych diagnoz na temat układania się między głównymi oponentami nabrało szczególnej wymowy w latach prezydentury George’a W. Busha, kiedy Profesor  rezygnował już z czynnego komentowania zachodzących wydarzeń.

Analizując stosunki między największymi potęgami, Adam Bromke zwracał szczególną uwagę na czynnik psychologiczny i rozmaite deformacje we wzajemnym postrzeganiu stron. Uważał, że długie lata intensywnej rywalizacji zimnowojennej utrwaliły ogromną nieufność po obu stronach, a stereotypy wrogości i antagonizmu długo jeszcze będą utrudniać normalizację w stosunkach między Rosją a Zachodem. Dlatego zadaniem badaczy jest przybliżanie „wzajemnej znajomości wyobrażeń, jakie obie strony mają o sobie”, co jest warunkiem lepszego zrozumienia i rzeczywistej poprawy stosunków. Spostrzeżenia te zachowują ciągle swoją aktualność.

Dużo miejsca w jego oglądzie rzeczywistości międzynarodowej zajmowały konstatacje na temat  procesów globalizacyjnych. W ich przejawianiu się od zarania historii dostrzegał zmienną dynamikę rozwoju społecznego. Podkreślał rolę ekspansji ekonomicznej świata kapitalistycznego (zachodniego), wskazując także na groźbę skonfliktowania go ze światem nędzarzy. „Istnieje niebezpieczeństwo – przestrzegał – że doprowadzi to do globalnego zjednoczenia biedaków przeciw bogatym – w miejsce rywalizacji między Wschodem a Zachodem wyłoni się konflikt Północ-Południe. Jak przepowiedział to w głośnej książce o przyszłości świata amerykański politolog Samuel Huntington, może dojść do starcia między poszczególnymi cywilizacjami o nieobliczalnych konsekwencjach”. Narastająca konfrontacja między światem islamu a Zachodem, wojna z terroryzmem międzynarodowym,  a także renesans fundamentalizmów religijnych potwierdzają obawy Adama. Jego wiara w racjonalizację procesów politycznych pozwala mimo wszystko patrzeć w przyszłość z optymizmem. Dbając o „syntezę między realizmem a idealizmem”, można bowiem uratować pewne wartości, opierając się na mądrym operowaniu siłą w stosunkach międzynarodowych.

Tym większą więc odpowiedzialność przypisywał Stanom Zjednoczonym, dostrzegając w nich zarówno triumfalnego zwycięzcę w „zimnej wojnie”, jak i pretendenta do narzucenia światu pozimnowojennemu niebezpiecznej hegemonii. Równowaga między pokusami w stronę hegemonii i rozważną czy roztropną odpowiedzialnością pozwoli Ameryce na sprawowanie przywództwa w świecie pozimnowojennym, podlegającym coraz bardziej procesom multipolaryzacji.

W kontekście wspólnotowych uzależnień i narastających współzależności Adam Bromke dostrzegał zużycie dotychczasowych schematów myślenia o globalnym porządku międzynarodowym. W jednym z ostatnich tekstów pisał o potrzebie zupełnie nowego myślenia o przyszłym ładzie międzynarodowym. Mapa światowej geopolityki ulega radykalnym przeobrażeniom. Następuje powrót do gry interesów, których nie sposób rozwiązać przy pomocy aroganckiej siły i kartograficzno-historycznej ignorancji Stanów Zjednoczonych. Świat jest zbyt skomplikowany pod względem geopolitycznym i zbyt  amorficzny ze względu na procesy globalizacyjne, aby pozostawiać go na łasce samej Ameryki. Zmianie ulega globalny układ sił, dekompozycji ulegają stare konstelacje mocarstw, a na ich miejsce powstają nowi aktorzy, często o charakterze kolektywnym w postaci ugrupowań i związków integracyjnych. Znika też klarowny podział na przeciwstawne ideologie, wokół których tworzyły się zimnowojenne bloki i sojusze. Miejsce podziału dychotomicznego zajmuje pluralizacja ideologiczna i światopoglądowa uczestników stosunków międzynarodowych, choć jeszcze niedawno wydawało się, że ideologia liberalna zawojuje świat i doprowadzi do „końca historii”. Na tym tle bardzo trudno dokonać jednoznacznej diagnozy sytuacji, a z przeprowadzonej analizy wysnuć wiarygodne prognozy.

Jest zatem pewne, że nowy porządek międzynarodowy nie będzie jedynie rezultatem starań Zachodu. W zglobalizowanym świecie, w którym niemal wszyscy uczestnicy są silnie uzależnieni od siebie, rozwiązania muszą powstawać przy udziale wszystkich najpoważniejszych światowych graczy, także tych, których tradycyjnie zalicza się do krajów rozwijających się (tzw. reszta świata). Nie da się zbudować nowego ładu bez uwzględnienia złożonego układu sił, który opiera się na niespotykanej wcześniej różnorodności podmiotów, zmienności interesów i pluralizmie wartości.

Policentryzm w Europie Wschodniej

Profesora Adama Bromke jako politologa o rodowodzie środkowoeuropejskim w naturalny sposób interesowały procesy dekompozycji w bloku wschodnim po obaleniu Nikity Chruszczowa w ZSRR, rewizjonizm Josipa Broz Tito w Jugosławii, próby budowy „socjalizmu z ludzką twarzą” Aleksandra Dubczeka w Czechosłowacji, niezależność Rumunii Nicolae Ceausescu, ruch dysydencki w Polsce czasów Edwarda Gierka, rozłam między Chinami a ZSRR. Poświęcając sporo uwagi stosunkom ZSRR z państwami satelickimi, dostrzegał w bloku komunistycznym nie zwarty monolit, ale konglomerat różnych osobliwości i cech różnicujących, skrywanych pod fasadą jedności. Wychowany w polskiej tradycji niepodległościowej, doskonale rozumiał aspiracje narodów i państw Europy Środkowej i Wschodniej do suwerenności i ochrony własnej tożsamości narodowej. To pomogło mu w szybkim odsłonięciu istoty reżimów komunistycznych. Wiedza akademicka w połączeniu z głęboką intuicją, doświadczeniem i obserwacją przyniosły znakomite efekty oraz uznanie w środowisku naukowym Zachodu.

Dobitnym wyrazem znawstwa w tej dziedzinie jest inicjowanie przez niego różnych dyskusji naukowych, spotkań i konferencji, a także działalność wydawnicza. To pod jego redakcją bądź współredakcją ukazała się seria książek o fundamentalnym znaczeniu dla zrozumienia w ówczesnych realiach międzynarodowych tendencji w państwach bloku komunistycznego. Były to: The Communist States at the Crossroads. Between Moscow and Peking (1965), The Communist States and the West (1967, wraz z Philipem E. Urenem), The Communist States in Disarray, 1965-1971 (1972, wraz z Teresą Rakowską-Harmstone, książka ta miała też polskie wydanie  pt. Państwa komunistyczne u progu lat siedemdziesiątych, w Londynie w 1973 roku), The Communist States in the Era of Deténte 1971-1977 (1978, wraz  z Derry Novakiem) oraz autorska Eastern Europe in the Aftermath of Solidarity (1985). Jego badania nad procesami przemian w bloku komunistycznym czynią go wybitnym przedstawicielem zachodniej sowietologii.  Analizy sowietologiczne miały oczywiste konsekwencje dla polityki Zachodu, prowadziły przede wszystkim do głębszego rozumienia natury zagrożeń ze strony międzynarodowego komunizmu oraz mobilizowały do bardziej zdecydowanego wobec niego oporu.

Adam Bromke dążył do utrzymania statusu sowietologii jako dyscypliny naukowej, a poprzez zaangażowanie organizacyjne chciał uzasadniać jej przydatność praktyczną. Nie bez powodu w jego działalności społecznej szczególny status miała Międzynarodowa Rada Studiów nad Związkiem Radzieckim i Europą Wschodnią (ICSEES). Rada składała się  z około dwudziestu stowarzyszeń sowietologicznych, reprezentujących około sześciu tysięcy specjalistów na Zachodzie. Adam został jej pierwszym prezesem, wybranym na sześcioletnią kadencję w 1974 roku.

Warto podkreślić jego ważne przygotowanie intelektualne i metodologiczne do prowadzenia takich badań.  Otóż w studiach nad reżimami komunistycznymi bardzo przydatne okazało się wykształcenie i doświadczenie wyniesione z Polski, a także powojenne europejsko-amerykańskie peregrynacje edukacyjne, które nauczyły go dystansu do rozmaitych mód i narzucanych poprawności ideologicznych. Otwartość na świat nie przeszkadzała mu w nawiązaniu kontaktów ze Starym Krajem za „żelazną kurtyną”. To dawało mu więcej szans na obejście rozmaitych barier i trudności, wynikających ze świadomych działań rządów komunistycznych, mających na celu wprowadzanie w błąd i kierowanie w złą stronę zachodnich studiów i analiz.

Dzięki „obserwacji uczestniczącej”, polegającej na rozlicznych spotkaniach z przedstawicielami komunistycznego establishmentu i antykomunistycznej opozycji, diagnozy Adama Bromke były pełniejsze i bardziej wiarygodne. Widać to nawet po latach podczas lektury książek i artykułów, z której przebija chęć głębokiego wnikania w złożoność mechanizmów i procesów zachodzących w państwach komunistycznych,  wola zachowania umiaru w ocenach, a także rozwaga i roztropność w formułowaniu wniosków dla zachodnich decydentów.

Cdn.

prof. Stanisław Bieleń

Tekst w pierwotnej formie ukazał się na łamach „Europejskiego Przeglądu Prawa i Stosunków Międzynarodowych”, Europejska Wyższa Szkoła Prawa i Administracji, Warszawa, lipiec-wrzesień 2010, nr 3 (14).

Fot. Wikipedia Commons

Myśl Polska, nr 11-12 (27.03-3.04.2022)

 

Redakcja