Polska„Lex konfident” jak „piątka dla zwierząt”

Wspomoz Fundacje

Projekt ustawy, który doczekał się pieszczotliwego miana „lex konfident”, szczęśliwie przeszedł do historii. Szczęśliwie, gdyż był to pomysł z wszech miar idiotyczny i szkodliwy. Wyjątkowo zgodzili się z tym niemal wszyscy parlamentarzyści opozycji i znaczna część tych przynależących do obecnego obozu władzy.

„Doprowadziliście do sytuacji, w której chcecie zmusić Polaków na wzajemne donoszenie na siebie. To jest absurd, to jest absolutny skandal i to powinni usłyszeć wszyscy” – grzmiał z mównicy sejmowej Artur Dziambor z Konfederacji.

„Obiecaliście zaprezentować projekt ustawy który pomoże walczyć z pandemią – zamiast tego przedstawiliście chyba największy bubel prawny w historii polskiego parlamentu. Przedstawiliście projekt, który na ludzi ceduje walkę z pandemią i to nie walkę w szpitalach, nie szczepienia, tylko walkę na salach sądowych o odszkodowania” – wtórował mu Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej.

„Mamy to!!!! 253 głosy ZA wnioskiem o odrzucenie #ustawa1981 #LexKonfident StopSegregacjiSanitarnej Ustawa o donosicielstwie wylądowała w koszu.” – już po głosowaniu skomentowała na swoim facbookowym profilu Anna Maria Siarkowska z klubu PiS.

Sam wynik głosowania nie był zaskoczeniem. Podczas prac sejmowej komisji zdrowia większość jej członków opowiedziała się za odrzuceniem projektu. Za zagłosowało 22 posłów, a 17 było przeciw. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Wkrótce potem projekt został odrzucony przez cały Sejm. Za odrzuceniem projektu głosowało 253 posłów, przeciw było 152, wstrzymało się 37.

To rzecz jasna widowiskowa porażka Kaczyńskiego. W takiej sytuacji wszyscy zastanawiają się: po co Prezes parł do z góry przegranego głosowania? Próbujemy sobie to racjonalizować w najróżniejszy sposób. Najczęściej w takich sytuacjach pojawia się opinia, że to pozorowany ruch, który miał „przykryć” jakieś inne posunięcia. Rzecz jasna nie da się tego wykluczyć, ale idąc tym tropem dojdziemy wkrótce do absurdalnej konstatacji, że wszystkie ruchy polityczne mają charakter pozorny tworząc absurdalną grę cieni. Poza tym, jak na przedstawienie na użytek odwrócenia uwagi, zamieszanie wokół „lex konfident” było stanowczo zbyt kosztowne.

W opinii Roberta Winnickiego cały obecny galimatias to misterna intryga dążąca do przerzucania na opozycje odpowiedzialności za około-covidowy chaos. Jeszcze dalej idzie w swych rozważaniach senator Jan Filip Libicki, który w cytowanej na naszym portalu opinii wyraża przeświadczenie, że głosowanie „lex konfident” było dla Kaczyńskiego próbą sił przed podjęciem jeszcze radykalniejszych działań.

Tymczasem to proste wytłumaczenia są zazwyczaj najlepsze. „Lex konfident” to zwyczajnie błąd. A nawet BŁĄD. Ze względu na swą całkowitą irracjonalność i gigantyczną skalę przypomina mi niesławną „piątkę dla zwierząt”. Tak samo obecnie jak i wówczas prezes Kaczyński całkowicie irracjonalnie forsował szkodliwe rozwiązanie narażając na szwank spoistość swojej formacji politycznej i jej społeczne poparcie. Tak samo dziś jak i onegdaj nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie „po co?”.

Mogę za to z łatwością odpowiedzieć na pytanie „dlaczego?”. Przede wszystkim dlatego, że polski system polityczny sprzyja tworzeniu wewnątrzpartyjnego autorytaryzmu. Fundamentem tej patologii jest proporcjonalna ordynacja wyborcza, a jej spoiną system finansowania partii politycznych. Dlatego zamiast prezesów poszczególnych partii mamy udzielnych kacyków, nieuchronnie otaczających się dworem coraz bardziej bezbarwnych i miałkich klakierów. Zamknięci w swojej bańce informacyjnej liderzy coraz bardzie oddalają się od realnych problemów i potrzeb, ale także obaw i trosk Polaków. Stąd koszmarki w rodzaju „piątki dla zwierząt” czy „lex konfident”. I mam tu dla Państwa złe wiadomości. Nic w tej sprawie się nie zmieni. W każdym razie nie w najbliższej przyszłości.

Przemysław Piasta

Przemysław Piasta

Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.