PolskavariaPiłka nożna: trener Szewczenko – sport czy polityka?

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Casting na nowego selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski trwa. Minął ponad miesiąc odkąd odszedł poprzedni trener naszych piłkarzy – Paulo Sousa. Owe odejście nie było zbytnio eleganckie; utytułowany piłkarsko – ale już nie trenersko – Portugalczyk po prostu porzucił posadę trenera naszych piłkarzy i odszedł do brazylijskiego klubu Flamengo. Środowisko piłkarskie oburzyło się na sposób rozstania się Sousy z reprezentacją. Jednocześnie z racji jego wątpliwych osiągnięć z naszymi piłkarzami nikt zbytnio za złotoustym Portugalczykiem nie rozpaczał. Ba, niemałe grono osób uważa, że bez Paulo Sousy nasza kadra będzie radzić sobie lepiej. Przewidywania te zweryfikuje oczywiście czas.

Giełda nazwisk przed decydującymi meczami

Przypomnijmy może czytelnikom w skrócie, jak wygląda sytuacja naszej reprezentacji piłkarskiej. Otóż stoimy przed meczami barażowymi, będącymi dalszym ciągiem procesu kwalifikacyjnego do Mistrzostw Świata w Katarze. Los nie był dla nas surowy, gdyż nie przydzielił nam ekstremalnie trudnych rywali na drodze do największej piłkarskiej imprezy. Otóż pod koniec marca zmierzymy się z Rosją na jej terenie. Jeśli zwyciężymy – to już w Polsce – czeka nas ostatni decydujący mecz z piłkarzami Szwecji lub Czech. Bądźmy szczerzy – łatwo nie będzie, ale mogło też być trudniej, bowiem przy mniej szczęśliwym losowaniu mogliśmy zamiast na Rosję trafić na obecnych mistrzów Europy – Włochów…

Czasu do meczu z Rosją jest mało, stąd środowisko piłkarskie nie bez przyczyny nawoływało do zatrudnienia Polaka, człowieka „stąd”, kogoś kto z oczywistych powodów zna naszych piłkarzy, zna ich możliwości i predyspozycje. Natychmiast pojawiły się dwa nazwiska – Adam Nawałka i Czesław Michniewicz. Pierwszy to ostatni selekcjoner, który osiągnął jakiś sukces z reprezentacją Polski, jakim był ćwierćfinał EURO 2016. Drugi także osiągał dobre wyniki z kadrą – tyle, że młodzieżową. Pod jego batutą nasi młodzi piłkarze grali wyrachowany, pragmatyczny futbol i udało się nam utrzeć nosa bardziej renomowanym reprezentacjom młodzieżowym wielokrotnie. Oczywiście wśród potencjalnych kandydatów na stanowisko selekcjonera pojawiały się też nazwiska zagraniczne – m.in. Marcel Koller, były trener kadry Austrii, czy Fabio Cannavaro – legendarny włoski piłkarz. Znalazło się tam też nazwisko najlepszego piłkarza w historii Ukrainy – Andrija Szewczenki.

Spekulacje są, rozstrzygnięcia brak

Wobec głosów, że tylko trener znający nasze realia i piłkarzy może w tak krótkim czasie dać nam jakieś szanse w rywalizacji w meczach barażowych nazwiska trenerów z zagranicy nie były podobno zbyt mocno brane pod uwagę. Co ciekawe, nawet nasi piłkarze, w tym sam Robert Lewandowski, w wywiadach dawali do zrozumienia jasno i wyraźnie, że uważają tylko trenera z Polski za zdolnego do poradzenia sobie w tak krótkim czasie z przygotowaniem do trudnej rywalizacji o Mistrzostwa Świata. I rzeczywiście, jeszcze niewiele ponad tydzień temu poważne media piłkarskie i nie tylko donosiły, że trenerem piłkarskiej reprezentacji został Adam Nawałka, a do oficjalnego ogłoszenia jego nominacji przez PZPN zostały tylko formalności. Nowy-stary selekcjoner miał się już nawet zabrać do pracy, dobierać sobie współpracowników i przeprowadzać pierwsze rozmowy telefoniczne z kadrowiczami…

Tymczasem na chwilę obecną, tj. 27 stycznia 2022 roku, dalej nie mamy trenera kadry piłkarskiej. Media donoszą o nagłym zwrocie wydarzeń. Okazuje się, że faworytem prezesa PZPN Cezarego Kuleszy nie jest Nawałka, z którym porozumienie jest podobno tylko wstępne. Owym faworytem ma być Andrij Szewczenko. I tutaj zaczynają się pojawiać duże znaki zapytania. Dlaczego Szewczenko?

Średnie sukcesy z Ukrainą

Był on znakomitym piłkarzem, został nawet zdobywcą najbardziej prestiżowej nagrody piłkarskiej – „Złotej Piłki” France Football za 2004 rok. Ale, jak wiemy, sukcesy zawodnicze nie zawsze idą w parze z sukcesami trenerskimi. Szewczenko był przez 5 lat trenerem kadry Ukrainy i na tym stanowisku prezentował się solidnie. Niemniej, nie zaliczył większych sukcesów niż np. Adam Nawałka z naszą kadrą w roku 2016.

A należy uczciwie zaznaczyć, że – wbrew medialnej propagandzie – nasi piłkarze, ogólnie rzecz biorąc, wcale nie prezentują wyższego poziomu piłkarskiego niż ich koledzy z Ukrainy. Czy więc Szewczenko miałby osiągnąć sukces na nowej posadzie z piłkarzami co najwyżej na podobnym poziomie, co ci, których prowadził wcześniej? To pierwsza wątpliwość.

We Włoszech sukcesu brak

Miarą dobrego trenera jest uczynienie z drużyny słabej drużyny średniej. Ze średniej – dobrą itd. Otóż Andrij Szewczenko miał okazje do wykazania się swoimi zdolnościami trenerskim niedawno. W listopadzie roku ubiegłego został trenerem drużyny Genoa FC.

Liga włoska, jedna z najlepszych lig świata, drużyna będąca w kryzysie. W sam raz na zbudowanie sobie solidnej marki trenerskiej. Jak się udało to poprawianie reputacji Szewczence w zawodzie trenera? Nie udało się wcale. Prowadził zespół z Genui w 11 meczach, z których wygrał tylko 1. Ktoś może powiedzieć – ale Genoa FC to słaba drużyna. Tak, ale dobry trener to taki, który sprawia, że słaba drużyna przestaje taką być. Szewczence się to nie udało. To wątpliwość druga.

Piłkarzy trzeba znać, a nie poznawać

Wątpliwość trzecia. Od wielu dni słyszymy, że wobec krótkiego czasu jaki został nam do meczów barażowych, nie mamy czasu na eksperymenty i potrzebujemy trenera, który zna naszych piłkarzy. Żeby nie pojawiła się znowu taka sytuacja, jak za kadencji Paulo Sousy, kiedy to Portugalczyk wystawił w jednym z meczów na pozycji prawego wahadłowego Sebastiana Szymańskiego.

Mniej zorientowanym czytelnikom wyjaśnijmy, że pozycja prawego wahadłowego wymaga od piłkarza znakomitej kondycji, siły fizycznej do przepychania się z napastnikami przeciwnika, a także świetnej gry prawą nogą. Tymczasem Szymański jest lewonożny, jest wątłej budowy i występuje w drużynie klubowej na pozycji ofensywnego pomocnika. Po nieudanym meczu na nie swojej pozycji nigdy już do kadry nie został powołany, mimo że jest gwiazdą ligi rosyjskiej, dużo silniejszej niż nasza. Czy Andrij Szewczenko zna naszych piłkarzy, czy wie na jakich pozycjach występują, jakie są ich możliwości, jakie są ich wady i zalety? Wątpliwe. A czy w dwa miesiące potrafiłby nadrobić te zaległości? Także wątpliwe.

Szewczenko ceni się wysoko

Wątpliwość czwarta, ostatnia. Andrij Szewczenko odszedł ze stanowiska trenera reprezentacji Ukrainy w 2021 roku. Kontrakt z nim nie został przedłużony, mimo że federacja ukraińska chciała, aby popularny Ukrainiec kontynuował swą pracę. Na przeszkodzie stanęły pieniądze.

Szewczenko żądał pensji w wysokości 3,5 mln euro, podczas gdy federacja była skłonna oferować mu połowę tej kwoty. Trener nie przystał na te warunki. I tu pojawia się ostatnia wątpliwość. Otóż już od wielu lat słyszymy od prezesów PZPN, od dziennikarzy i osób znających realia, że naszej federacji nie stać na trenera będącego uznawanym za topowego. Czy coś się nagle zmieniło? Jeszcze niedawno PZPN informował nas  o gorszych wynikach finansowych ze względu na politykę i restrykcje związane z pandemią…

Polityczna moda na Ukrainę

I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko się zmieniło. Okazuje się, że nie potrzebujemy trenera znającego polskie realia i piłkarzy. Okazuje się, że znowu możemy przeprowadzić eksperyment z zatrudnieniem trenera z zagranicy, mimo jego wątpliwej marki trenerskiej. Okazuje się, że z Adamem Nawałką porozumienie było tylko wstępne. Okazuje się, że stać nas na trenera o dużych wymaganiach finansowych, który będzie zarabiał trzy razy więcej niż Paulo Sousa, i wielokrotnie więcej niż jakikolwiek trener z Polski. Okazuje się, że największe szanse na posadę selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski ma Andrij Szewczenko, który na swojej ostatniej posadzie trenerskiej we Włoszech na 11 meczów wygrał 1 i został zwolniony po ledwo 3 miesiącach pracy.

Nie potrafimy znaleźć żadnych logicznych argumentów stojących za kandydaturą Andrija Szewczenki. Doświadczenie życiowe uczy nas, że coś, co nam wydaje się nielogiczne wcale nie musi takie być. Po prostu mamy zbyt mało wiedzy i informacji na dany temat. Czy może być tak, że o pozycji na stanowisko selekcjonerskie w naszej kadrze decyduje wielka polityka? Czy to możliwe, że polityka zagraniczna rządu polskiego wobec Ukrainy przekłada się nawet na wybór trenera piłkarskiego?

Maksymilian Choszczeński

Redakcja