OpinieZdanie odrębne ws. białoruskiej

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Zdanie odrębne w tytule odnosi się do art. P. Stanisława Lewickiego „To jest porażka Łukaszenki”, zamieszczonego obok. Najmniej wątpliwości dotyczy tytułu, choć ja wolę mówić o błędach Łukaszenki, o czym później.

Co do głównej treści, z przykrością stwierdzam, że głęboko nie zgadzam się z tezami i wnioskami p. Stanisława Lewickiego, którego teksty czytam i do tej pory ceniłem jako w dużej mierze zbieżne z moim poglądem.

O co chodzi? Autor ulega moim zdaniem amokowi „obrony granic Polski”, tej narracji, którą kreują rządowe media i to przesłania Mu inne niezwykle istotne aspekty sprawy. Autor podpiera tę narracje stwierdzeniem: „Dla Polaków kontrola nad własną granicą, czyli jedna z najważniejszych oznak suwerenności, to bardzo ważna rzecz i o jakichkolwiek kompromisach nie może być mowy”. Cóż, to bardzo chwalebne, natomiast wypadałoby, aby w parze z obroną granic i suwerenności szedł szacunek dla suwerenności sąsiada. Tymczasem działania Polski są tego jaskrawym zaprzeczeniem w nieznanej w dotychczasowej historii Polski skali. Oto minister SZ Zbigniew Rau po spotkaniu – no właśnie, po spotkaniu nie wiadomo z kim, bo przecież trudno powiedzieć kim poza osobą prywatną jest p. Cichanouska, ogłoszona przez zewnętrzne czynniki w postaci obcych państw, zwyciężczynią wyborów prezydenckich na Białorusi – ogłasza, że „Jako wspólnota transatlantycka nie uznajemy Aleksandra Łukaszenki za prezydenta i nie powinniśmy tego czynić w przyszłości. Nie ma mowy o powrocie do poprzedniego stanu rzeczy, jak to miało miejsce po wcześniejszych tzw. wyborach. Reżim stał się jeszcze bardziej archaiczny, a społeczeństwo bardziej zdeterminowane. Nasza solidarność i nasza odporność jest dla Białorusinów zwiastunem zwycięstwa”.

Zasłania się przy tym wspólnotą transatlantycką, co ma tworzyć fikcję solidarności i w ogóle zainteresowania sprawa także takich państw jak np. Portugalia. Prezydent Duda ogłasza na Twitterze: „Blisko 900 obywateli Białorusi jest więzionych przez Łukaszenkę tylko dlatego, bo chcieli by ich Kraj był wolny i demokratyczny. Polska pragnie takiej samej Białorusi jak oni. Wyrażam solidarność ze wszystkimi ofiarami łukaszenkowskiej dyktatury”. Polska jawnie ingeruje w wewnętrzne sprawy Białorusi, ogłasza publicznie, że nie uznaje jej władz, a uznaje osobę prywatną za prezydenta Białorusi i uczestniczy w skoordynowanych międzynarodowo działaniach podjętych w celu dokonania zmiany władzy na Białorusi. Z punktu widzenia doświadczeń historycznych Polski, tych z XVIII wieku, ale przede wszystkim tych z II wojny światowej, jest to działanie nie tylko gwałcące pryncypia w imię których rząd londyński kwestionował sposób obejścia z się z Polską przez Wielką Trójkę i podeptanie Karty Atlantyckiej, ale również wejściem na niebezpieczna drogę, na której w przyszłości ktoś w podobny sposób powtórzy metody zastosowane przez Polskę wobec Białorusi do Polski. I znów będą jęki i krzyki niewinnej ofiary przemocy. Niewinnej? W żadnym wypadku.

A praktyczny wyraz „zwycięstwa” na granicy? Tutaj też Polska nie odniosła żadnego sukcesu. Sukces w postaci zasieków na granicy i rozbudowanych sił bezpieczeństwa, które będzie trzeba utrzymywać nie wiadomo jak długo? Sukces w postaci zakonserwowanej na lata patologicznej sytuacji? To tak jakbyśmy uznali mur berliński za sukces polityki NRD. A pochwały w Europie? Na to łapaliśmy się wielokrotnie w historii. Na Zachodzie (niektórzy) nas chwalą zupełnie za darmo, natomiast nierozwiązane problemy na wschodzie i ciągłe podgrzewanie nastrojów przez stronę Polską (za i ramię w ramię z USA, które właśnie, jakby w kontrze do posunięć Merkel, eskalują konflikt na wschodzie), istna obsesja na punkcie inwazji rosyjskiej, pozostają. Sukces? Nie, katastrofa. Merkel zagrała poza Polską i poza USA, natomiast późniejsze wypowiedzi Morawieckiego i Raua nastąpiły po ostrych słowach ze strony USA (w połączeniu z ujawnieniem rzekomej groźby inwazji rosyjskiej na Ukrainę) i są w najwyższym stopniu skandaliczne. Jak wskazałem wyżej – to wprost zakwestionowanie legalności władz Białorusi.

Zatem, jeśli p. Lewicki mówi, że Łukaszence nie należy podawać ręki, to wkrótce będzie ją podawał w Warszawie kukiełce amerykańskiej pani Cichanouskiej. Oczywiście pani Cichanouska z Warszawy nie rozwiąże żadnych problemów Białorusi ani polsko-białoruskich. Sukces? Wolne żarty! Razi mnie też ten nieskrywany zachwyt nad pacyfikowaniem migrantów. A gdzie refleksja, że to my z naszym amerykańskim panem okupowaliśmy kraje takie jak Irak i Afganistan i dzisiaj tyle, że z „pomocą” Łukaszenki, spijamy rezultaty naszych własnych działań.

To wszystko nie zmienia mojej oceny wyrażonej już ponad miesiąc temu, że poczynania Łukaszenki – to obecne, wcześniej przesadzone wyniki wyborów i sprawa samolotu, są błędem. Na skutek tych błędów Rosja może dojść do wniosku, że czas p. Ł. i Białorusi jaką znamy od 30 lat się kończy. I będziemy mieli dłuższą granicę z Rosją. Nie chcę nawet myśleć, jak zareagują na to nasi szaleni rusofobi. Strach się bać. Sukces? Nie, katastrofa.

Niezależnie już od tekstu p. Lewickiego, zwracam uwagę, że w kwestii granicy nie stoimy przed wyborem zerojedynkowym – albo albo. Wybór jest większy. Vide – sprawa Zaolzia. Brak solidarności z własnym państwem nie oznaczał automatycznie solidarności z państwem obcym, nawet z Czechosłowacją, gdyż ludzie świadomi, nie zgadzający się z rozbiorem Czechosłowacji z Hitlerem pod rękę nadal uważali, że w sprawie Zaolzia mamy rację, ale nie zgadzamy się z własnym państwem ze względu na okoliczności, tj. np. fatalny wybór momentu i – chcąc nie chcąc – sojusznika w rozbiorze. Miejmy to na uwadze, inaczej w imię solidarności z władzami państwowymi wyrzucimy do kosza nasze poglądy i pójdziemy albo chociaż poprzemy kolejna wojenkę na wschodzie. Czas położyć tak rozumianej solidarności kres.

Adam Śmiech

Redakcja