PublicystykaMasza przeciw Polakom i Putinowi

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Niedawno Polska została bardzo ostro zaatakowana ze strony znanego amerykańskiego tygodnika „The New Yorker”, który zamieścił tekst Mashy Gessen na temat wielkich polskich win podczas holokaustu. Napisała ona, komentując niedawny wyrok sądu w sprawie cywilnej o zniesławienie:

„Kłopoty prawne dwóch historyków wynikają z nieustannych wysiłków polskiego rządu, aby oczyścić Polskę, zarówno Polaków, jak i państwo polskie, ze śmierci trzech milionów Żydów w Polsce podczas okupacji hitlerowskiej. Kiedy fakty staną na przeszkodzie temu rewizjonistycznemu wysiłkowi, historycy płacą cenę”.

Dla postronnego czytelnika to zdanie znaczy tyle, że Polska i Polacy jakoby odpowiadają za śmierć trzech milionów Żydów, czego się usiłują wypierać. Z tego co napisała Gessen, by też wynikało, że chyba wszystkich polskich Żydów, których było właśnie około trzech milionów, mogli zabić sami Polacy, a zatem udział w tym Niemców staje się jakby nieokreślony.

Tak piramidalne kłamstwo poruszyło wielu i także na Forum Żydów Polskich napisano, że zdanie napisane przez Gessen to „świadome kłamstwo, opublikowane z pełnym wyrachowaniem, wymierzone w prawdę, wymierzone w Polskę, starające się nie tylko pomniejszyć, ale zataić niemiecką rolę w ludobójstwie – co jest równoznaczne z negowaniem prawdy o Holokauście”.

Dokładniej zaś, były to dwa kłamstwa: „Jedno z nich jest gigantyczne, monstrualne, podłe. Drugie – zdecydowane, ale dla przypadkowego, amerykańskiego czytelnika nie do wychwycenia. Po pierwsze i najważniejsze, naród polski nie wymordował 3 milionów Żydów. To jest właśnie gigantyczne kłamstwo! Po drugie, polski rząd nie oskarżał żadnych uczonych o zniesławienie”. Skala reakcji była tak duża, że tygodnik zmienił redakcję zdania tak, by nie sugerowało już ono, że Polacy odpowiadają za wymordowania 3 milionów Żydów.

Tego rodzaju bezczelne ataki na Polskę w amerykańskiej prasie to nie jest nic nowego. Amerykańskie elity od dawna próbują oczerniać Polskę. Przypomnę tu słowa Obamy, który publicznie, i w obecności polskiego ambasadora, mówiąc o niemieckim lagrze w Izbicy użył słów: „polski obóz śmierci”.

Po polskich protestach zostało to zamienione w stenogramie, jednak przeprosiny nie zostały przekazane. Jeszcze gorzej zachował się ówczesny szef FBI, James Comey, który kłamliwie i oszczerczo wskazał Polaków jako głównych pomocników Niemiec podczas Holokaustu. Miało to miejsce podczas jego publicznego wystąpienia w Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Także i tu nie było przeprosin.

Ciekawie przedstawia się sprawa samej Mashy Gessen, która do niedawna mieszkała w Moskwie i zajmowała się głównie atakami na prezydenta Rosji Putina. Jest ona autorką całego mnóstwa publikacji przedstawiających w bardzo złym świetle Putina i Rosję. Samych jej książek można naliczyć 13. Wśród nich są trzy wydane także w Polsce: „Putin. Człowiek bez twarzy”, „Słowa skruszą mury. Pussy Riot”, „Będzie to, co było”. Podobną działalnością zajmuje się także jej brat, Keith Gessen, autor książki „Straszny kraj”, także wydanej w Polsce.

Gessen identyfikuje się jako tzw. „osoba binarna” i pozostaje w związku z kobietą. Ponieważ w Rosji takie związki są nieuznawane, to zapewne właśnie ta okoliczność jest przyczyną jej tak zdecydowanego ataku na Rosję, który przez pewien czas prowadziła też jako dyrektor rosyjskiej sekcji Radia Swoboda, finansowanego przez władze USA. Widzimy zatem, że Gessen i jej podobni stoją na pierwszej linii walki z władzami rosyjskimi, zaś główną linią sporu są tzw. prawa LGBT, które zastąpiły w propagandzie Zachodu, już nieomal całkowicie, pojęcie praw obywatelskich.

Z uwagi na to, jest niemal pewne, że w przypadku załamania się systemu władzy Putina w Rosji, to właśnie takie osoby jak Masha (Maria) Aleksandrowna Gessen i jej podobne, będą stanowiły o nowej polityce i ładzie wewnętrznym Rosji. A zatem wprowadzenie tam wtedy, w całej rozciągłości, być może jeszcze w większym zakresie niż na Zachodzie, praw LGBT, genderyzmu, multikulturalizmu i podobnych rzeczy, byłoby niemal pewne.

Czy to byłoby dla Polski dobrze, czy źle? Wielu zdecydowanych przeciwników Rosji zapewne by się ucieszyło na taką perspektywę. Ale czy można, nawet nielubianemu sąsiadowi, życzyć źle?

Obecnie Polska podlega, coraz bardziej, ideologicznej inwazji idącej z Zachodu. Jarosław Kaczyński zapewniał ostatnio swoich zwolenników, że dopóki jego formacja rządzi, to Polsce niczego, a zwłaszcza LGBT, nikt nie narzuci: „Będziemy się bardzo zaciekle i twardo bronić”.

Dopóki taki atak idzie tylko z Zachodu, to jeszcze jakoś ta obrona, choć coraz słabsza, trwa. Ale gdyby Rosja uległa, i tam także zaprowadzono by LBGT, to wówczas, w przypadku ataku i z Zachodu i ze Wschodu, żadną miarą, nawet przy owej „bardzo twardej i zaciekłej obronie”, nie utrzymamy się dłużej niż miesiąc. Jeśli Rosja padnie to my nie będziemy mogli dalej się opierać i nowe prawa i zasady zostaną także nam bezwzględnie podyktowane.

Sposób uprawiania przez Gessen publicystyki jest mocno specyficzny i za przykład tego jak ona traktuje prawdę może służyć to w jaki sposób próbowała przypisywać Polakom odpowiedzialność za te trzy miliony ofiar. Z drugiej zaś strony, cała ta awantura skłoni wielu Polaków do spojrzenia łaskawszym okien na Władimira Putina, który także, i to od dawna, jest atakowany przez Gessen. Jeśli ktoś nie trzyma się prawdy i obiektywizmu wobec jednego, to skąd pewność, że je zachowuje w innej sprawie i wobec kogoś drugiego?

Swoją drogą można zrozumieć skąd się bierze tego rodzaju podejście Mashy Gessen. Ona jakby należy do innej cywilizacji, odmiennej od wszystkich dotychczas istniejących, takiej, gdzie wszystkie zasady, fundamenty są odwrócone względem tego co dotychczas istniało i obowiązywało. I nie chodzi tu tylko o cywilizację łacińską i jej trzy filary: grecki stosunek do prawdy, zasady prawa rzymskiego i etyka chrześcijańska. Ale chodzi o zakwestionowanie koncepcji człowieka we wszystkich dotychczasowych cywilizacjach, i w każdym aspekcie. Chodzi o zburzenie pojęcia płci, narodu, państwa, rasy, religii, prawa, moralności, o odwrócenia praktycznie wszystkiego. A jeśli wszystkiego, to także i prawdy, rozumianej jako zgodność z rzeczywistością.

W świetle powyższego, bardziej jasnym staje się skąd u Gessen wzięły się te przypisywane nam trzy miliony. Wynika to pewnie z tego, że w jej świecie prawda to nie jest owa zgodność wygłaszanych sądów z rzeczywistością, do czego my jesteśmy przyzwyczajeni, ale coś zupełnie innego. Najpewniej, dla niej, jak dla wszystkich rewolucjonistów, dobre i prawdziwe jest to co służy rewolucji. To co dla nas jest prawdziwe, dla niej jest nieprawdziwe, co dla nas jest moralne, dla niej jest niemoralne, i tak dalej.

Obecna Polska, jako jeden z niewielu już krajów Europy, gdzie jeszcze jakoś trwa tradycyjny system wartości, stoi na zawadzie planom wprowadzenia nowego porządku opartego na LGBT. I stąd te ataki. Nie napisałem z jakiego narodu wywodzi się sama Gessen, bo to nie ma znaczenia. Przede wszystkim, dla niej samej jest to nieważne i ona nie uznaje przynależności narodowej.

Z tych rozlicznych odmienności wynika także, że nie ma sensu dyskutować z Gessen, cokolwiek jej tłumaczyć, czy przekonywać. Do tego, by takie działania miały sens, jest potrzebne jakieś minimum wartości wspólnie wyznawanych, a tu tego nie ma. Należy się tylko przed Gessen bronić, a jeszcze bardziej przed tymi, co za nią stoją.

Stanisław Lewicki

 

Redakcja