GospodarkaMeandry repolonizacji

Wspomoz Fundacje

W poniedziałek w Polsce powiało sensacją, PKN Orlen wykupił Polska Press. Nie trzeba było długo czekać by stało się to co zwykle. Dwa zwaśnione plemiona tubylców rozpoczęły równie entuzjastyczne co rytualne okładanie się po czerepach.

Ci z Nowogrodzkiej piali z zachwytu jak to repolonizacja i jak już dłużej nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i dzieci nam germanił. Ci z Czerskiej, przeciwnie, że zamach na wolne media i wolność słowa i demokrację. KON-STY-TU-CJĘ jakby mniej, gdyż rzeczona konstytucja okazała się ostatnio opresyjna wobec kobiet, homofobiczna i w ogóle nie na czasie.

Tymczasem stało się mniej niż można by oczekiwać po takim rwetesie. Wysławiana przez piewców „dobrej zmiany” repolonizacja owszem odbyła się, ale jedynie w pewnym zakresie. Pamiętajmy, że udział skarbu państwa w Orlenie to dokładnie 27.52%, czyli znacznie mnij niż pół. Wśród pozostałych udziałowców mamy m.in. Nationale-Nederlanden OFE oraz Aviva OFE Aviva Santander. Same nazwy tych podmiotów wskazują, że to nasze firmy, ojczyste, polskie niczym bursztynowy świerzop (czymkolwiek jest). Przyznajmy jednak uczciwie, na ten moment w Orlenie rządzi nominat skarbu państwa (czyli obecnie PiS) i nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić. Oznacza to, że ludzie Jarosława Kaczyńskiego dostali całą masę nowych zabawek.

Myli się jednak ten, kto sądzi, że oto PiS uzyskał w Polsce pełen rząd dusz. Czytelnictwo spada sukcesywnie i tradycyjna prasa od lat gubi zasięgi. Jest coraz mniejszym i mniej smakowitym kąskiem w medialnym bigosie. Dlatego szczwani Niemcy zamiast z godnością czekać na schyłek prasy drukowanej upchnęli ledwie dyszącego truposza pierwszemu lepszemu frajerowi. W istocie rzeczy prezes Obajtek może poczuć się teraz jak właściciel świeżo sprowadzonego Volkswagena Passata z serii B5, który zazdrosnym sąsiadom opowiada jak to Niemiec płakał jak sprzedawał… Innych powodów do radości pan prezes raczej nie ma, gdyż zakup wadliwego towaru wyczerpuje znamiona działania na szkodę spółki. Rzecz jasna jest to powód do zmartwień czysto hipotetyczny, gdyż tysiącletnie imperium PiS potrwa jeszcze 995 lat, jak to tysiącletnie imperia mają w zwyczaju.

Oczywiście nie jest tak, że PiS żadnych korzyści nie odniósł. Pierwsza, już skonsumowana, to korzyść propagandowa. W końcu udało się zrepolonizować media. I to nie byle jak, przepędzając Niemca. Po drugie, nie mniej istotne, znów kilkuset partyjnych towarzyszy znajdzie ciepłe przytulisko, by w trudnych czasach recesji żyć godnie i wygodnie. Niestety, polska język trudna język, zatem duża część aparatu partyjnego z góry znajduje się na straconych pozycjach. Na szczęście są jednak też zawodowi dziennikarze. Choć obecnie w swej masie zajmują zasadniczo stanowisko pryncypialnie anty-pisowskie, głęboko wierzę, że sprostają mądrości etapu wynikłej z nowych okoliczności. Choć bowiem zawód dziennikarza jest stosunkowo nowy, kodeks etyczny wzoruje na profesjach starszych, zwłaszcza tej najstarszej.

Skoro poświęciłem 326 słów stronie rządzącej byłoby nieuczciwie nie napisać nic o opozycji. Słuchając rytualnych zawodzeń na temat niszczenia wolności prasy pochylam się z troską nad losem lokalnych czasopism i stwierdzam: w ogóle mi ich nie żal. Oczywiście nie znam wszystkich a nawet większości tytułów, jednak te doświadczenia, które posiadam pozwalają mi wyrobić sobie dość jednoznaczną opinię. Np. gdyby Głos Wielkopolski nie różnił się w sferze wizualnej od gazety, której nazwy nie wypada wymieniać, nie byłoby żadnej szansy na ich odróżnienie. Nawet jeśli od jutra rzeczony periodyk będzie publikował wyłącznie przemyślenia Jacka Suskiego i atlas kotów w odcinkach, wolność słowa w Polsce pozostanie na tym samym poziomie.

Zbójeckim prawem opozycji jest krytykować rząd przy każdej okazji, więc prawa owego jej nie odmawiajmy. Jak jednak wskazuje doświadczenie, dzisiejsza opozycja to jutrzejsza władza. Stawiam więc dolary przeciw orzechom, że ładne zabawki zostawione przez poprzedników zostaną natychmiast obstawione lokalnymi działaczami, tym bardziej, że struktura jest okrutnie przegłodzona. Oczywiście zawsze można pozostałości po Polska Press spróbować komuś opchnąć. Wątpię jednak by znalazł się chętny na taki cymesik.

fot. commons.wikimedia.org i profil FB Daniela Obajtka

Przemysław Piasta

Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.