HistoriaPolska fantastyka polityczna A.D. 1943 (2)

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

W 1943 r. rząd londyński  traktował ZSRR jako drugiego wroga. Informacje na ten temat zawiera instrukcja premiera Władysława Sikorskiego dla Armii Krajowej o zachowaniu się jej w wypadku wkroczenia oddziałów Armii Czerwonej na przedwojenne ziemie Polski. Mianowicie akowcy mieli wprowadzić „pogotowie obronne przeciw Rosji, polegające na prowadzeniu  dywersji na wschodzie, opóźnianiu marszu wojsk rosyjskich przez zniszczenie komunikacji aż do linii Wisły i Sanu oraz na walce tam, gdzie będą choć minimalne szanse, aby ją stoczyć.” 

O nieszczerości polskich polityków wobec ZSRR mówi następujące zdanie: „Rosja będzie naszym wrogiem, mimo że pewne polityczne względy każą jej to mniej lub więcej ukrywać”. Na łamach prasy podziemnej ukazały się wówczas artykuły wzywające do walki z polskimi komunistami. Przykładowo w sierpniu 1943 r. w piśmie „Naród” napisano wprost: „Wrogiem nr 1 przestają już być Niemcy, a najważniejszym zadaniem staje się walka z komunizmem”. Treść tego dokumentu i publikacji prasowych AK i NSZ  była znana Stalinowi, dlatego był nieufny wobec polskiego sojusznika wojennego i przygotowywał na jego miejsce alternatywę polityczną w postaci utworzenia rządu przyjaznego Rosji.

Pochodną programu polityki dwóch wrogów Polski było opracowanie przez dowództwo AK planu akcji „Burza”, która polegać miała na wywołaniu na Kresach powstania narodowowyzwoleńczego. Była ona realizowana w 1944 r. po wkroczeniu na ziemie polskie oddziałów Armii Czerwonej. Wobec braku polsko-sowieckich stosunków dyplomatycznych partyzantka AK została uznana przez Stalina  za wrogie oddziały działające na zapleczu frontu. Jako takie były one przez oddziały NKWD rozbrajane, internowane i wywożone w głąb Rosji. Ostatnim akordem programu „Burza” była bitwa polsko-niemiecka w Warszawie, nazywana powstaniem warszawskim. Nie osiągnęła ona założonych celów politycznych, gdyż została przegrana, a żołnierze AK zostali poszli do niewoli. W tej sytuacji rząd emigracyjny pozostał w Londynie, a w 1945 r. prosowiecki rząd komunistyczny objął władzę na terytorium od Bugu do Odry. Umowy zawarte przez niego z władzami sowieckimi stały się prawem, a nieliczni politycy „londyńscy”, którzy weszli do Rządu Jedności Narodowej, uznali wschodnią granicę Polski wzdłuż linii Curzona. Tak więc krew powstańców warszawskich poszła na marne.

Politycy brytyjscy tłumaczyli członkom rządu londyńskiego, że zawsze byli przeciwni przynależności ziem zabużańskich do Polski ze względu na to, że Polacy stanowili tam mniejszość narodową, a Ukraińcy i Białorusini chcieli mieć własne państwa. Wobec uporu rządu londyńskiego w sprawie granicy wschodniej, Stalin uznał, że nie da się z nim współpracować, więc należy odsunąć go od władzy. Służyło temu powołanie w 1943 r. Polskiej Partii Robotniczej, Związku Patriotów Polskich i polskiej armii w ZSRR, a później lewicowej namiastki sejmu (Krajowa Rad Narodowa) i rządu (Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego). Były one przyjazne i posłuszne władzom  ZSRR, więc aprobowały nową granicę wschodnią powojennej Polski bez Kresów Wschodnich.

Wobec nieustępliwości rządu Sikorskiego Stalin szukał pretekstu do zerwania z nim stosunków dyplomatycznych. Pozwoliłoby mu to jawnie wspierać polskich komunistów. Stał się nim spór w sprawie katyńskiej. W kwietniu 1943 r. Niemcy odkryli groby polskich oficerów w lasku katyńskim i wykorzystali to znalezisko do skłócenia członków koalicji antyhitlerowskiej. W tym celu oskarżyli o ten zbiorowy mord władze sowieckie i przedstawili w prasie na to dowody. Stalin nazwał to prowokacją i odrzucił oskarżenie. Anglosasi przyjęli sowiecką wykładnię tego wydarzenia, natomiast polski rząd domagał się wysłania do Katynia Komisji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża do zbadania tej sprawy. Władze sowieckie uznały to za kolaborację z hitlerowcami i obraziły się na to oskarżenie. W następstwie tego zerwały stosunki dyplomatyczne z państwem polskim. Utrudniało to później współpracę obydwu państw na polu militarnym. Anglosasi nie chcieli drażnić Stalina nierealistycznymi żądaniami granicznymi rządu londyńskiego, bowiem wiedzieli, że na froncie wschodnim Niemców pokona Armia Czerwona, a nie Anglosasi i żołnierze gen. Andersa, dlatego aprobowali żądania Stalina w sprawie linii Curzona.

W tym czasie nowy naczelny wódz wojska polskiego, gen. Kazimierza Sosnkowski miał nadzieję na  dozbrojenie Armii Krajowej przez Brytyjczyków, żeby mogła nie wpuścić wojsk  sowieckich na Kresy. Brał także pod uwagę możliwość uzyskania zgody władz ZSRR na zachowanie granicy przedwojennej i rozwiązanie armii gen. Zygmunta Berlinga. Jego koncepcje były  fantazją polityczną, gdyż rządy koalicji antyhitlerowskiej uzgodniły walkę z Niemcami aż do całkowitego ich pokonania, a to oznaczało, że ziemie polskie wyzwoli Armia Czerwona, a AK będzie musiała się jej podporządkować, albo zostanie rozbrojona i nie będzie miała żadnego wpływu na kształt polityczny powojennej Polski. Tak też się stało. I trudno mieć pretensje do Stalina o to, że skutecznie realizował program zniewolenia Polski, gdyż było to w interesie ZSRR.

Podobnie było z zachowaniem przez rząd londyński władzy w powojennej Polsce. Stalin stworzył w niej rząd prosowiecki i prokomunistyczny, który posiadał  własne wojsko. Jego zręby powstały już w 1943 r. Podczas okupacji niemieckiej poglądy Polaków przesunęły się na lewo, więc było wielu chętnych do uczestniczenia we władzach o charakterze lewicowym. Także rząd londyński już w 1943 r. planował po wojnie przeprowadzenie lewicowych reform społecznych w Polsce. Nie dane mu było  zrealizować tego zamiaru, ponieważ Anglosasi uznali taki polski rząd koalicyjny, w którym było niewielu „londyńczyków”. Stało się tak, ponieważ Mikołajczyk za późno stał się realistą politycznym i uznał wschodnią granicę Polski zgodną z żądaniami władz sowieckich, którą zaakceptowali także Anglosasi. Wynika z tego, że w polityce szkodliwe jest przyjmowanie życzeń za rzeczywistość, a tak czyniły rządy Sikorskiego i Mikołajczyka w 1943 roku i później, kiedy klęska III Rzeszy Niemieckiej była przesądzona, a udział w wojnie Polskich Sił Zbrojnych nie miał większego znaczenia.

Piotr Zaborny

Myśl Polska, nr 1-2 (3-10.01.2021)

Redakcja