HistoriaDmowski w oczach Korwin-Milewskiego

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Na wspomnienia Hipolita Korwin Milewskiego Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), trafiłem zupełnym przypadkiem. Propozycję zakupu egzemplarza książki pierwszego powojennego wydania z 1993 r., nakładem Wydawnictwa Oficyna „Gryf”, praktycznie spod lady, otrzymałem w zaprzyjaźnionym warszawskim antykwariacie Gryf.

Wydanie jest poprzedzone przedmową dwóch profesorów: Andrzeja Szwarca i Pawła Wieczorkiewicza. Smaku temu wydaniu nadaje fakt, że książka była drukowana w Rosji. Być może wkrótce takie książki będą w Polsce zakazane. Kolejne wydanie miało miejsce w 2016 r., jednak nie cieszy się ono taką popularnością jak to z Gryfa. Zacni profesorowie, w doskonały sposób  wprowadzili w klimat wspomnień Korwin-Milewskiego, zwracając uwagę zarówno na cechy charakterologiczne autora wspomnień, jak i tło historyczne wydarzeń, które stały się jego udziałem.

Życiorys

Hipolit Milewski urodził się w 1948 r. w ziemiańskiej rodzinie Milewskich herbu Ślepowron. Jego życie osobiste upływało przede wszystkim na konflikcie ze starszym bratem Ignacym. Bracia rywalizowali ze sobą, mieli porywcze charaktery i cięty język, który w wypadku Hipolita niósł ze sobą również pozytywy ubarwiając jego wspomnienia i nadając mu autentyczności. Hipolit był wszechstronnie uzdolniony, nie tylko sprawnie operował piórem ale potrafił być równolegle mecenasem sztuki czy bardzo aktywnym działaczem Wileńskiego Towarzystwa Rolniczego. Szybko wybił się na lidera środowiska ziemiańskiego guberni wileńskiej. Był konserwatywnym liberałem. W 1904 roku wraz z grupą 60 ziemian wziął udział w odsłonięciu w Wilnie pomnika Katarzyny II. Co ciekawe, gest ten potępiła kresowa Narodowa Demokracja. Wkrótce jednak dla równowagi zaangażował się w budowę pomnika Adama Mickiewicza. W przełomowym 1905 r. zaczął publikować teksty poświęcone kwestiom ustrojowym w Rosji zarówno w prasie francuskiej jak i w Wilnie. Następnie został również wydawcą „Kuriera Litewskiego”. Rok później został członkiem rosyjskiej Rady Państwa. W swojej działalności promował stopniowe reformy ustroju państwa kierunku ograniczenia autokracji.

W Radzie był postacią mocno wyróżniającą się jako szermierz słowa i człowiek o ciętym językiem. Choć w kolejnych wyborach odniósł jeszcze większy sukces, to ze względu na brak aprobaty dla zaostrzenia kursu wobec władz rosyjskich ze strony Koła Kresowego zrzeszającego polskich przedstawicieli w Radzie Państwa zrezygnował z piastowania mandatu. W 1915 r. pośredniczył w rozmowach między administracyjną rosyjską a Komitetem Narodowym Polskim. Po naradach z Dmowskim złożył władzom rosyjskim memoriał z żądaniami natychmiastowych reform, które nastawiłby bardziej przychylnie do Rosji społeczeństwo polskie.

Widząc fiasko tych działań postanowił oddziaływać na władze rosyjskie za pośrednictwem swoich kontaktów w sferach rządowych we Francji. Milewski, konserwatywny ugodowiec, postanowił zerwać z Rosją. W Paryżu, ze względu na różnice w charakterach między nim a Dmowskim – nie działał w KNP, choć w gruncie rzeczy prowadził endeckie działania. Rozczarowaniem skończyła się jego audiencja u Piłsudskiego stanowiąca ostatni znaczący przejaw zaangażowania politycznego. Milewski nie podzielał wizji Piłsudskiego co do powstania buforowych państw narodowych między Polską a Rosją. Negował tożsamość narodową Litwinów i Białorusinów, nie odmawiał jej Ukraińcom, ale uważał, że nie posiadają zdolności stworzenia trwałej państwowości. Zmarł w 1932 r. w Poznaniu, uznając się za życiowego bankruta, któremu przyszło obserwować upadek ziemiańskiego świata jaki znał.

Mimo krytycznej oceny własnego życia, jego wspomnienia z racji rozległych kontaktów w kraju i zagranicą, zdolności przelewania słów na papier i przełomowego momentu, w historii polskiego narodu, w którym przyszło mu żyć, stanowić mogą doskonałe uzupełnienie wiedzy na temat tamtej epoki nawet na poziomie akademickim.

O Dmowskim

Pierwsza wspomnieniowa wzmianka Milewskiego o Dmowskim związana jest ze zbieżną oceną obu polityków co do Powstania Styczniowego. Wymowny fragment pamiętnika warto przywołać tu w całości z racji swej wymowy:

„Dużo, dużo rzeczy różni mnie z od poglądów i metod działania p. Romana Dmowskiego; a jednak serdecznie bym go uścisnął za to, że w ostatniej swojej książce „Jak odbudować Polskę” miał pierwszy bodaj z naszych koryfeuszów politycznych szczerość i odwagę wypowiedzieć to zdanie, że wszystkie nasze powstania, wybuchłe nie w porę, powinny być uważane ze względu na ich prowodyrów nie za zasługę, lecz za ciężkie względem ojczyzny winy. Jak powiadał później wymowny Paderewski w Wilnie, nie wolno chodzić z pochodnią koło strzechy rodzinnej; kto to czyni i strzechę zapala, choćby się sam boleśnie oparzył, nie jest bohaterem, lecz karygodnym wichrzycielem”.

W kolejnym fragmencie nawiązującym do Dmowskiego, Milewski przybliża okoliczności zetknięcia się z Narodową Demokracją, do czego doszło na przełomie lat 1903/1904. Wówczas to otrzymał on od Antoniego Aleksandrowicza egzemplarz „Myśli nowoczesnego Polaka”. Jak podkreśla, wówczas nie znał jeszcze Dmowskiego. Przeczytał książkę uznając za pozycję nieprzeciętną, ale pozostawiającą niesmak ze względu na dwuznaczne nie dopowiedzenia. Jedną z rażących go kwestii było stwierdzenie, że Narodowa Demokracja na razie wyklucza zbrojną konfrontację, ale nie wyklucza jej zupełnie. Tu Milewski podkreśla szkodliwy charakter działań zbrojnych podejmowanych przez Piłsudskiego, który postanowił wspierać dwóch naszych zaborców na „szkodę naszych zachodnich przyjaciół”. Tu również wspomniał o tym, że narodowców nazywano również „partią wszechpolską”, co z perspektywy upływu czasu będzie miało wydźwięk ironiczny, ponieważ narodowcy „ze względów taktycznych” sami postanowili się pozbawić części terytoriów polskich na Kresach.

Temat polityki kresowej w kontekście Dmowskiego pojawi się kilkukrotnie i za każdym razem Milewski będzie krytykował Dmowskiego za jego instrumentalne traktowanie Kresów Wschodnich, zmienność w zakresie uznawania tego, kiedy i które ziemie Dmowski uznaje za polskie. Według Milewskiego było to niepoważne, ponieważ żadne szanujące się państwo nie prowadzi w ten sposób polityki względem swoich historycznych ziem.

Polemiki i dyskusje

Tu warto również zaznaczyć, że Milewski kompletnie nie zgadzał się z opiniami Dmowskiego na temat przyczyn upadku państwa polskiego.  Tezy Pana Romana o zbyt mocnym angażowaniu się na wschodnim teatrze przy jednoczesnych zaniedbaniach ekspansyjnych na zachodniej granicy, jako przyczynie upadku państwa polskiego, Milewski negował. Ze wszystkich spornych obszarów między nim a Dmowskim, w tej kwestii występował najostrzej przeciw niemu. Nie mógł wybaczyć również Dmowskiemu, iż ten w swoich planach terytorialnych nie zamierzał przypisać całej Litwy Polsce, tylko godził się na wyodrębnienie jej jako niepodległego państwa narodowego.

Kiedy zwróciły się do niego czynniki rosyjskie, aby pośredniczył w  nieoficjalnych rozmowach z KNP, którego wówczas jeszcze nie uznawały, spotkał się z Dmowskim, aby przestawić mu propozycje strony rosyjskiej, których celem była poprawa sytuacji Polaków w ramach carskiej  Rosji. W trakcie rozmów obaj podzielali pogląd, że inicjatywa zbrojnej konfrontacji między walczącymi przeciwko sobie Polakami po stronie państw zaborczych jest złem, obaj byli krytycznie nastawieni do ówczesnej działalności Piłsudskiego.

Milewski wspomina, że wziął udział w spotkaniu, na którym kierownictwo KNP rozdzielało stolice, w których przedstawiciele KNP mieli reprezentować sprawę Polską, jemu zaproponowano Rzym, ale on uznał to za fortel, którego celem była jego marginalizacja odsunięcie z dala od miejsca, gdzie rozstrzygać się miały najważniejsze kwestie dotyczące przyszłości Polski, a takim miejscem był Paryż, w którym czuł się doskonale.

Ciekawostką jest również informacja jakoby wpływy Dmowskiego były tak duże u władz francuskich, że wszelkie artykuły ukazujące się w prasie francuskiej dotyczące Rosji i sprawy polskiej konsultowane były z Dmowskim za pośrednictwem francuskiego MSZ i ambasady rosyjskiej, która przekazywała treść artykułów Erazmowi Piltzowi i Dmowskiemu. Według niego, to Dmowski stał za częściowym ocenzurowaniem jego artykułu w miesięczniku „Le Correspondant”.

W relacji z kolejnego spotkania z Dmowskim zauważył, iż ten pokładał za duże nadzieje w zakresie wyzyskania dla sprawy narodowej stanu chłopskiego. Według Milewskiego „widnokrąg chłopa” kończy się na granicy jego parafii. Zaskoczyło go również, że Dmowski wieszczył powstanie niepodległych Czech, i uważał on, że należy wykorzystać bliskość kulturową z Czechami, ich zdolności w dziedzinie przemysłu i handlu pomogłaby Polsce zastąpić nimi Żydów. Milewski z wrodzoną sobie ironią bliską też Dmowskiemu stwierdził, że niestety Żydów w Polsce jest więcej niż byłoby Czechów w państwie czeskim.

Przybliżając obrady Dumy wspomniał o tym, że to postawa Dmowskiego, który zainspirował członków Koła Polskiego podczas inauguracyjnego posiedzenia Dumy w lutym 1907 r. do nieoddania właściwych honorów carowi Mikołajowi II, zrobiła z niego z największego przyjaciela Polaków ich wroga.

Przy okazji ostrego stanowiska Koła Polskiego wobec planów wydzielenia Chełmszczyzny z Kongresówki i wcielenia jej do Rosji, przywołał rozmowę premiera Piotra Stołypina, który w rozmowie brytyjskim dziennikarzem Emilem Dillonem stwierdził, że Dmowski miał z mównicy stwierdzić, iż szczere porozumienie między narodem rosyjskim a polskim jest utrudnione, ponieważ Polacy są Europejczykami, a Rosjanie są właściwie Azjatami [1].

Ten przedstawiciel Wileńszczyzny w Dumie krytyce poddał również zaangażowanie Narodowej Demokracji z Dmowskim na czele w projekt idei neoslawizmu łączącej narody słowiańskie w kontrze do naporu na świat słowiański ze strony Niemiec. Nie wierzył, że Rosjanie w bloku państw słowiańskich zrezygnują z pozycji dominującej, natomiast udział Czechów uważał za próbę wywierania presji na Wiedeń, aby ten zaoferował Czechom analogiczną pozycję w Cesarstwie Austriacko-Węgierskim jaką mieli Węgrzy. Milewski wspomina, że w tej kwestii wystąpił w ostrzej kontrze do stanowiska Dmowskiego wskazując, że wybór między śmiercią z powodu gruźlicy po stronie wysokiej kultury niemieckiej czy od rosyjskiej pałki, za którą idzie ciemnota to żaden wybór.

Kolejną szerszą partię wspomnień związanych z kontaktami Milewskiego z liderem Narodowej Demokracji, obejmują te dotyczące działalności KNP.

Frustracja

Uważał, że Dmowski i Piltz są mu niechętni, uważał również, że zaborczo zawłaszczają kwestię reprezentacji sprawy polskiej na forum międzynarodowym. Krytycznie przedstawiał okoliczności formalnego powstania KNP z Dmowskim na czele, uznając, że jeśli Alianci wyznaczyli na rzecz działalności Komitetu znaczną sumę pieniędzy, to nie z powodu swojej dobroduszności, ale również po to, żeby Komitet nie tylko reprezentował Polaków przed nimi, ale aby reprezentował interesy Aliantów przed Polakami. Ponadto uważał, że Komitet zamiast skupić się na odpieraniu prasowych ataków wymierzonych w kwestię polską skupił się na zwalczaniu i marginalizacji emigracyjnych środowisk wykorzystując do tego środki finansowe otrzymane od aliantów. Ponadto uważał, że stworzoną we Francji Błękitną Armię Dmowski wraz z kolegami z KNP uważali nie za armię polską a wojsko KNP.

Milewski sceptycznie odnosił się do kwestii tworzenia wojsk polskich we Francji, których tworzenie inicjował Dmowski, ale jak twierdził Milewski, do tego się nie przyznawał, ponieważ stały za tym pomysłem władze rosyjskie. Tymczasem jak podkreśla w biurach werbunkowych we Francji ignorowano narodowość zgłaszających się Polaków. Tu brakowało Milewskiemu konsekwencji, najpierw krytykował Dmowskiego za to, że tworzy polskie wojsko na czym skorzystać mieli Rosjanie, a potem twierdził, że Dmowski spowalniał celowo przerzut Hallerczyków z Francji do Polski.

Wyrażał swoje obawy co do możliwości współpracy Dmowskiego z Piltzem w ramach KNP z racji chęci wzajemnej dominacji i różnić ideowych, ale jak podkreślił był zaskoczony jak udany i zgodny tandem stworzyli pracując w KNP. Uważał, że obaj byli mu niechętni, a ponadto zaborczo zawłaszczają kwestię reprezentacji sprawy polskiej na forum międzynarodowym.

Milewski nie ukrywał swojego dystansu do poziomu polskiego parlamentaryzmu w odrodzonej Polsce. Jedną z przyczyn niechęci było dostrzegalny przez Milewskiego fakt marginalizacji w nim jednostek najwybitniejszych a za takich, oprócz Dmowskiego, uważał Ignacego Szebeko, członka KNP, dyplomatę i posła z ramienia ZL-N. Pisząc o nich stwierdził, że w Polsce panuje choroba „zjadania” wybitnych jednostek. Niezrozumiałym był dla niego fakt, że Dmowski w ciągu całej pierwszej kadencji Sejmu ani razu nie zabrał w nim głosu, choć „sam jeden więcej znany i ceniony na całym świecie niż 450 byle jakich jego kolegów (…).

Jak powszechnie wiadomo Dmowski swoje odsunięcie z polityki po odzyskaniu przez Polskę niepodległości argumentował chęcią nieszkodzenia sprawie polskiej na forum międzynawowym ze względu na to, że naraził się wpływowemu w świecie lobby żydowskiemu. Przysłowiowy kamyczek do ogródka w tej kwestii dołożył na kartach pamiętnika również nasz kresowy pamiętnikarz przybliżając rozmowę Konstantego Orłowskiego z baronem Maurycym de Rotschild. W trakcie tej rozmowy baron Rotschild wyraził swój sprzeciw w imieniu całej solidarnej, żydowskiej diaspory, aby delegacji polskiej na Kongresie przewodniczył człowiek „który zyskał wszechświatowy rozgłos jako zajadły antysemita (…), cały Izrael i p. Rotschild sam, będą uważali taką nominację za policzek wymierzony w twarz całego narodu i stosownie do tego postąpią”. Orłowski polecał poinformować „kogo trzeba”, że wpływy żydowskie na postanowienia Kongresu są bardzo wielkiej, jeśli Polska będzie reprezentowana przez tego pana, to Izrael zastąpi jej drogę ku wszystkim jej celom, a one są nam znane. Wy nas znajdziecie na drodze do Gdańska, na drodze do Śląska pruskiego i do Cieszyńskiego, na drodze do Lwowa, na drodze do Wilna i na drodze do wszystkich waszych projektów finansowych”.

Widać więc, że żydowska akcja wymierzona w Dmowskiego nie była jedynie wymysłami niego samego czy jego otoczenia jak sądzą po dziś dzień niektórzy ale miała bardzo realny wymiar.

Wspomina jak latem 1920 roku spotkał Dmowskiego w poznańskiej kawiarni, i kiedy zwrócił mu uwagę, że człowiek jego formatu przydałby się teraz w zagrożonej bolszewickim atakiem stolicy, to Dmowski niezrażony żalił się na swój stan zdrowia. Milewski stwierdził jednak, że nie była to prawda. Według niego przegrał on konfrontację Radzie Obrony Państwa z Piłsudskim i dlatego ustąpił ze stanowiska i wyjechał do Poznania. Według niego Dmowski zaatakował Piłsudskiego za wcześnie, kiedy sytuacja na froncie była zła a nie tragiczna i wpadł w sidła przebiegłego Piłsudskiego.

Rozdarcie

Podsumowując, do 1906 r. Dmowski był dla Milewskiego „dzielnym i skutecznym wskrzesicielem ducha narodowego” , określał go również mianem „mistrza”, przyrównywany został do najwybitniejszych światowych kompozytorów, który niestety postanowił popsuć swoje wybitne dzieło. Do Dmowskiego miał z pewnością żal, że kilkukrotnie mimo swojej lojalności wobec sprawy polskiej, ten blokował mu możliwość podejmowania działań w tej kwestii wśród francuskich kół decyzyjnych, choć te były otwarte na jego opinie i zachęcały go do współpracy. Cenił Dmowskiego za jego wkład w odzyskanie przez Polskę niepodległości, uważał go za autorytet tak dla siebie jak i dla narodu polskiego, podzielał jego poczucie humoru, ale jako Kresowianin mocno związany ze swoją „Małą Ojczyzną” nie mógł wybaczyć Dmowskiemu jego rzekomego lekceważenia kwestii przynależności ziem wschodnich, których efektem był potem  traktat ryski.

Arkadiusz Miksa

[1] Według stenogramu Dmowski miał powiedzieć: „Naród jest chrześcijański, ale rząd macie azjatycki”

Myśl Polska, nr 15-16 (9-16.04.2023)

Redakcja