FelietonyŚwiatCieknące archiwa obrony i wywiadu USA

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Półtora miesiąca upłynęło od pierwszej publikacji w marcu w internecie bardzo wrażliwych dokumentów obrony i wywiadu USA na forum dla pasjonatów gier komputerowych Discord.

Specsłużby amerykańskie w połowie kwietnia wreszcie mogą pochwalić się sukcesem. Komunikują, że udało się ustalić tożsamość osoby publikującej ściśle tajne dokumenty. Bardzo podoba mi się szczerość komunikatu: „udało się”. Brakuje tylko wykrzyknika Bingo! Amerykańskie media podkreślają, że sprawca wycieku został wykryty bardzo szybko. Kolejne potwierdzenie słuszności teorii Einsteina, że czas jest pojęciem względnym. Podejrzanym jest 21-letni Jack Teixeira, członek Gwardii Narodowej Massachusetts Air.

W tej historii najlepsze są wyjaśnienia goszczonego w Irlandii prezydenta Bidena, które brzmią jakby prezydent korzystał z podpowiedzi Johna Kirby’ego. Cytuję za przekazem prasowym:

„Przebywający z wizytą w Dublinie prezydent USA Joe Biden zapewniał w czwartek o postępie amerykańskich śledczych w sprawie wycieku dokumentów. – Jak wiecie, w sprawie trwa pełnowymiarowe śledztwo społeczności wywiadowczej i Departamentu Sprawiedliwości. Są już blisko – mówił Biden. Amerykański przywódca ocenił, że tajne dokumenty amerykańskich służb o wojnie w Ukrainie „nie mają wielkiego znaczenia”. Stwierdził, że w całej sprawie „głównym problemem było samo wydostanie się tajnych informacji na zewnątrz”. – Nie jestem zaniepokojony przeciekiem. (świetnie panie prezydencie, niech się niepokoją Rosjanie – przyp. J.F) To znaczy niepokoi mnie, że do niego doszło, ale z tego, co wiem, nie ma w nim nic aktualnego, co ma wielkie znaczenie – stwierdził Biden, którego cytuje Polska Agencja Prasowa”.

Tymczasem asystent sekretarza obrony ds. publicznych, Chrisa Meaghera, mówił wcześniej, że opublikowane dokumenty „stanowią bardzo poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. To tylko taka drobna różnica opinii co do znaczenia ujawnionych dokumentów między asystentem sekretarza i prezydentem. Ktoś powinien jednak wziąć lekcję przekazu informacyjnego, tylko pytanie czy asystent od prezydenta, czy prezydent od asystenta?

Jeśli ustalenie tożsamości sprawcy wycieku trwało półtora miesiąca, to ile czasu śledczym zajmie ustalenie w jaki sposób dokumenty stanowiące poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego znalazły się w posiadaniu 21-letniego Jacka Teixeira. Nie będzie tu dobrego tłumaczenie, bo albo skompromitowane zostaną metody zabezpieczeń tej rangi tajnych dokumentów przed dostępem internautów pasjonujących się gramy wojennymi, albo trzeba będzie przyznać do otwartości archiwów rządowych USA na infiltrację przez obce specsłużby. Ja osobiście stawiałbym na jakiego geniusza hakerskiego dysponującego dostępem do najpotężniejszego komputera najnowszej generacji.

Czytam nowe informacje prasowe na temat sprawcy wycieku tajnych dokumentów obrony i wywiadu USA. Tłumaczenie dostępu Teixeiry do tych dokumentów jest tak idiotyczne, że może być prawdziwe. Chociaż, wg mojego ulubionego komentatora Jeffa Childersa, prowadzącego zapiski w pamiętniku Coffee&Covid, warto wierzyć jedynie w informacje oficjalnie zdementowane. No więc czytamy jakie niezdementowane interesujące nas informacje rozlały się w mediach.

Jack Teixeira, działający w internecie pod nickiem OG, był liderem Thug Shaker Central, grupy na internetowym forum Discord, która składała się z 20-30 osób z różnych krajów, głównie młodych mężczyzn. Mieli oni dzielić się swoimi zamiłowaniami do broni, gier wideo i wiarą w Boga. „The Washington Post” podaje, że członkowie grupy wspólnie oglądali filmy i modlili się. Według jednego z nich „Teixeira był młodym, charyzmatycznym entuzjastą broni”. Inny w rozmowie z „The New York Times” stwierdził, że był on „legendą” i „wszyscy szanowali tego faceta”. Dokumenty miał udostępnić w sieci, aby im zaimponować – miały one nigdy nie wypłynąć poza grupę. – Był chrześcijaninem, przeciwnikiem wojny, chciał tylko poinformować kilku swoich przyjaciół o tym, co się dzieje – stwierdził jeden z jego internetowych znajomych. Członkowie czatu – informuje „WP” – powiedzieli, że są to dokumenty, które przywiózł do domu z „bazy wojskowej”, gdzie czasami pracował w „bezpiecznym obiekcie”, w którym zabronione jest używanie telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych.

Z innych informacji wynika, że Teixeire jeszcze przed aresztowaniem namierzyli dziennikarze „The New York Times”. Jak wyjaśniają, zdradziły go granitowy blat kuchenny i białe płytki na podłodze, których fragmenty znalazły się na zdjęciach przedstawiających poufne dokumenty. Dziennikarze „NYT” porównali je z fotografiami udostępnianymi przez matkę 21-latka w mediach społecznościowych. W ten sposób dowiedzieli się, że odpowiedzialnym za największy w ostatnich latach wyciek poufnych informacji może być właśnie Jack Teixeira.

Czyli Jack, miłośnik gier komputerowych, po prostu wynosił tajne dokumenty z pracy, żeby je w domu fotografować na kuchennym granitowym blacie. Pamiętaj Jack, nigdy więcej nie fotografuj tajnych dokumentów na granitowym blacie, to Twoje ważne życiowe doświadczenie. Mam, zresztą, osobistą pretensję do ciebie Jack, że swoim mało finezyjnym sposobem wydobycia najbardziej utajnionych informacji wywiadowczych USA, bardzo mnie rozczarowałeś. W oczach wyobraźni widziałem ciebie jako giganta szpiegowskich działań na miarę Jamesa Bonda. No cóż, proza życia tłamsi porywy fantazji.

Jednak pomimo tego zawodu jaki mi sprawiłeś Jack, naprawdę, nie mogę powstrzymać się od śmiechu. Nawet bardziej śmieszy mnie ta historia niż walka USAirForce toczona w lutym z ufo, w której do nierozpoznanych obiektów, które ostatecznie okazały się  jakimiś prywatnymi latawcami za kilkaset dolarów, strzelano rakietami po pół miliona dolarów. Dzięki ci Ameryko, że potrafisz mnie rozbawiać w tych niewesołych czasach. Dzięki!

Wasz KO Mentator 

Na zdjęciu: siedziba CIA (domena publiczna)

14.03.2023

Redakcja