OpinieWojna prawicy i lewicy

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

„O wojnę powszechną za Wolność Ludów! / Prosimy cię Panie. / O Broń i orły narodowe. / Prosimy cię Panie. /O śmierć szczęśliwą na polu bitwy. / Prosimy cię Panie” – pisał w „Litanii Pielgrzymskiej” Adam Mickiewicz.

I choć w katolickim narodzie takie słowa można by uznać za świętokradztwo i sprzeniewierzenie się podstawom wiary – u nas uznano to za w pełni usprawiedliwione.

Modlić się o wojnę po to, by odzyskać wolność – czyż to nie jest chwalebne? Tym bardziej, że w 1914 te błagania Mickiewicza się spełniły, a w 1918 Polska odzyskała Niepodległość. Taka sakralizacja wojny była i jest jednak dla narodu niebezpieczna, czego dowiodła II wojna światowa, w wyniku której tylko cudem uniknęliśmy jako naród całkowitej zagłady. A przecież tę wojnę poprzedzała sanacyjna tromtadracja, slogany o nie oddawaniu nawet guzika, przekonywanie, że cenniejszym niż życie jest honor. Potem doszła jeszcze hekatomba powstania warszawskiego wznieconego przez ludzi wychowanych na takich fundamentach.  Mimo to tuż po zakończeniu wojny wielu nadal wręcz się modliło o nową, tym razem III wojnę światową. „Jedna bomba atomowa i wrócimy znów do Lwowa” – powtarzano wielu kręgach, nie tylko w tzw. dołach społecznych.

Teraz także rozlegają się głosy, że nie czas mówić o pokoju. Zarówno lewica, jak i prawica powtarzają nam codziennie – nie czas na pokój, wojna ma trwać. Pacyfizm, wezwania do pokoju traktowane są jako pogłos „rosyjskiej propagandy”, jako coś o czym nie należy mówić. Prof. Maria Szyszkowska, organizatorka Kongresu Pokoju, spotkała się z falą wulgarnego i prymitywnego hejtu ze strony swoich ideowych zwolenników – ludzi o poglądach lewicowych i liberalnych. Niektórzy się dziwią, że lewica stała się obecnie najbardziej agresywnie prowojenna, bardziej niż prawica. Czy to rzeczywiście dziwne? W 1999 w czasie amerykańskiej agresji na Jugosławię europejska lewica wyła z zachwytu, bo postęp atakował reakcję, jaką w jej mniemaniu była Serbia. Jak pisał nieżyjący już prof. Marek Waldenberg, była to pierwsza po 1989 roku motywowana ideologicznie wojna lewicy. Tak jest i teraz. Zdumiewa tylko to, że ta lewica czy pseudolewica nie dostrzega w ogóle w imię jakiego kraju, opartego na jakich tradycjach – toczy się ta wojna, którą tak bardzo popiera.

Jan Engelgard

Myśl Polska, nr 13-14 (26.03-3.04.2023)

Redakcja