ŚwiatDemokracja jako broń. „Global Times” w 20. rocznicę amerykańskiej agresji na Irak

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Obok relacjonowania wizyty prezydenta Xi Jinpinga w Moskwie jednym z wiodących tematów publicystyki na chińskim portalu „Global Times” jest przypominanie wydarzeń sprzed dwudziestu lat, gdy Amerykanie rozpoczęli agresję na Irak.

20 marca z tej okazji opublikowano między innymi artykuł autorstwa Yang Shenga i Zhanga Changyue’a Wojna w Iraku 20 lat później: hegemonia, która zagraża światowemu pokojowi, powinna zostać powstrzymana; Amerykańscy decydenci powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności (Iraq War 20 years on: hegemony that threatening world peace should be contained; US decision-makers should be held accountable).

Wojna w Iraku, która rozpoczęła się 20 marca 2003 roku, kiedy to Stany Zjednoczone i ich sojusznicy rozpoczęli inwazję na suwerenne państwo na Bliskim Wschodzie w oparciu o fałszywe informacje wywiadowcze dotyczące ‘broni masowego rażenia’, przyniosła regionowi niszczycielskie i nieodwracalne katastrofy i spowodowała wiele szkód ubocznych na całym świecie. W ostatnich dniach wiele amerykańskich i zachodnich mediów głównego nurtu opublikowało artykuły dotyczące wojny, ale nie wskazały one podstawowego powodu, dla którego taka tragedia mogła się wydarzyć, ani też nie skrytykowały hegemonii USA, która – 20 lat po wojnie w Iraku – wciąż stwarza zagrożenie dla pokoju na świecie”.

Powołując się na nie wskazanych z nazwisk analityków, autorzy artykułu stwierdzają, że „tak zwana demokracja lub kontrola i równowaga (checks and balance) systemu politycznego Stanów Zjednoczonych nie może powstrzymać Waszyngtonu przed podejmowaniem

lekkomyślnych decyzji

opartych na oszustwach, kłamstwach lub manipulacji opinią publiczną, co przyniosło niszczycielskie katastrofy krajom takim jak Irak, Libia, Syria i Afganistan, podczas gdy kompleks militarno-przemysłowy i niektórzy wysocy rangą amerykańscy politycy, w tym niektórzy byli prezydenci, skorzystali na wojnach. Analitycy stwierdzili, że w ostatnich dziesięcioleciach inwazje, interwencje i wojny zastępcze prowadzone przez Zachód doprowadziły do ​​chaosu, śmierci i ubóstwa, które razem stworzyły podatny grunt dla terroryzmu. Dowodzi to również, że waszyngtońska Inicjatywa Greater Middle East mająca na celu westernizację regionu również całkowicie się nie powiodła. Jeszcze bardziej niepokojące dla społeczności międzynarodowej jest to, że chociaż wojny rozpętane przez Stany Zjednoczone spowodowały duży (frequent) i niekończący się chaos na Bliskim Wschodzie i w innych regionach świata oraz poważnie naruszyły prawo do przetrwania i rozwoju miejscowej ludności, wydaje się, że amerykańscy przywódcy nigdy nie martwili się, że będą ścigani za wojny, które rozpoczęli za granicą. W rzeczywistości Stany Zjednoczone nigdy nie zaakceptowały jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego nad swoimi obywatelami. Decydenci ze Stanów Zjednoczonych stojący za tymi wojnami, zdaniem algierskiego ‘Echorouk El Yawmi’ i irackiej gazety ‘Azzaman’, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za rzeczywiste katastrofy humanitarne i zbrodnie wojenne, które spowodowali w Iraku oraz powinni zapłacić lub zrekompensować ogromne straty, jakie spowodowali podczas wojny i okupacji Iraku”.

Dodajmy jednak, że jurysdykcji MTK nad swoimi obywatelami nigdy nie uznała także Chińska Republika Ludowa, a ostatecznie nie uczyniła tego także Federacja Rosyjska.

Wracając do artykułu w „Global Times”: „Niektóre amerykańskie media i politycy próbowali argumentować, że Stany Zjednoczone wyzwoliły Irakijczyków spod złej dyktatury i przyniosły pozytywne zmiany w Iraku pomimo pewnych haniebnych wydarzeń, takich jak tortury w Abu Ghraib i znęcanie się nad więźniami oraz zabijanie cywilów podczas amerykańskich operacji wojskowych. Ale z perspektywy Irakijczyków usłyszeliśmy zupełnie inne historie”. I przytacza dwie relacje:

Waleed Khaled Mfatan, iracki inżynier, powiedział „Global Times”, że siły amerykańskie w jego kraju są tyranami, a ktokolwiek tyranizuje kraj, nie może ustanowić pokoju”;

Haider Qasim Al-Tamimi, szef Instytutu Badań Historycznych w Bayt Al-Hikma, think tanku w Iraku, powiedział „Global Times”, że

wojna była dobrze zaplanowana

i oparta na kłamstwach i fałszywych dowodach oraz służyła politycznym i strategicznym interesom USA, ale ostatecznie sprowadziła katastrofę na Irakijczyków. Ponad 200 000 cywilów zostało zabitych, dziesiątki milionów ludzi zostało przesiedlonych, a straty gospodarcze są nie do policzenia”. Zniszczenia spowodowane wojną wciąż trwają, a Stany Zjednoczone nie tylko zniszczyły kraj, który kiedyś był zamożny i piękny, ale także złamały równowagę sił na Bliskim Wschodzie. To głęboko zmieniło geopolityczny krajobraz regionu i spowodowało niekończący się chaos i niepewność, powiedział Al-Tamimi.

Wracając do stanowisk ekspertów chiński portal stwierdza: „Wojna wstrząsnęła polityką, gospodarką i społeczeństwem Iraku, a chaos stworzył wylęgarnię terroryzmu, więc zagrożenie terroryzmem gwałtownie wzrosło po wojnie. Grupy terrorystyczne, takie jak ISIS, powstawały jedna po drugiej, co dowodzi, że tzw. globalna wojna z terroryzmem rozpętana przez USA, będąca jednocześnie pretekstem do amerykańskich interwencji w regionie, również się nie powiodła. USA nie wyciągnęły wniosków z lekcji historii. Przykładem jest kryzys ukraiński. Nieokiełznana ekspansja NATO wywołała ostrą reakcję Rosji i doprowadziła do wybuchu konfliktu zbrojnego, co po raz kolejny pokazało, że polityka międzynarodowa USA jest bardzo problematyczna” – powiedział iracki ekspert.

Chińscy analitycy twierdzą, że Irak nie jest jedyną ofiarą amerykańskiej hegemonii. Wiele krajów Bliskiego Wschodu, Ameryki Łacińskiej, Afryki, Europy i Azji odczuwa ten sam ból. Kraje te zostały w różnym stopniu zniszczone, a stan bezpieczeństwa i pokoju w ich regionach nie uległ poprawie, a wręcz pogorszył się po interwencjach USA.

Na inną konsekwencję wojny irackiej wskazuje Zhu Weilie, dyrektor Instytutu Studiów Bliskiego Wschodu na Shanghai International Studies University, według którego wojna w Iraku była początkiem upadku miękkiej siły (soft power) USA. „Globalne zaufanie do USA gwałtownie spadło po wojnie w Iraku” – powiedział Zhu. USA nie przedstawiły żadnych przekonujących dowodów na poparcie przedstawionych przez siebie powodów rozpoczęcia wojny (pretexts for launching the war), a sam

pretekst okazał się kłamstwem.

Po wojnie Stany Zjednoczone nie zapewniły lepszego zarządzania i rozwoju regionu, ale wszystko pogorszyły, zauważył Zhu.

Kiedy więcej członków społeczności międzynarodowej zda sobie sprawę, że Stany Zjednoczone są niewiarygodne i zawodne oraz dostrzeże niebezpieczeństwo hegemonii USA, zastanowią się, jak radzić sobie z hegemonią i lepiej chronić się nawzajem przed interwencjami USA, dalekosiężną jurysdykcją i sankcjami – przewidują eksperci, na których powołuje się „Global Times”. Ostatnie zwycięstwo dyplomatyczne wznowienia stosunków dyplomatycznych między Arabią Saudyjską a Iranem przy mediacji i wsparciu Chin jest pozytywnym sygnałem pokazującym, że główne mocarstwa na Bliskim Wschodzie zdały sobie sprawę ze znaczenia niezależnego podejmowania decyzji i wspólnego poszukiwania drogi do pokojowego współistnienia i współpracy w przyszłości, innymi słowy, aby wyskoczyć z pułapki „zderzenia cywilizacji” zastawionej przez USA, zauważają analitycy.

Co ważniejsze, twarda siła (hard power) USA maleje, ponieważ nie ma ona siły, by rozpocząć kolejną inwazję na kraj wielkości Iraku, a Chiny z rosnącymi wpływami i siłą wniosły więcej energii w stronę sprawiedliwości na arenie międzynarodowej, powodując, że coraz więcej krajów rozwijających się ma odwagę szukać własnych dróg rozwoju i bezpieczeństwa, twierdzą eksperci.

„Global Times” przywołuje opinię jednego z najczęściej przez siebie cytowanych chińskich badaczy stosunków międzynarodowych, profesora Li Haidonga, według którego „aby

powstrzymać hegemonię USA,

konieczne jest, aby wszystkie narody na świecie szanowały autorytet ONZ, uniemożliwiając Waszyngtonowi legitymizację jego jednostronnych działań wojskowych przeciwko innym krajom. Ale to nie wystarczy, mamy o wiele więcej rzeczy do zrobienia”.

Zgodnie z teorią polityczności Carla Schmitta, po odmalowaniu w odpowiednio negatywnych barwach wroga – Stany Zjednoczone Ameryki, „Global Times” przedstawia ich pozytywne przeciwieństwo, czyli swoje własne państwo. Cytuje w tym celu słowa Zhu Weillie: „W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, które eksportują wojny i chaos, Chiny obecnie bardziej aktywnie dostarczają dobra publiczne, aby przyczynić się do światowego pokoju i rozwoju, takie jak Inicjatywa Pasa i Szlaku, Globalne Inicjatywy Rozwoju, Globalna Inicjatywa Bezpieczeństwa i Globalna Inicjatywa Cywilizacji. Inicjatywy te to nie tylko słowa, ale i skuteczne działania”.

Chociaż z pewnym dystansem należy traktować tak dychotomiczny obraz, w którym przeciwieństwa polityczne są ujęte w kategoriach mocno moralizatorskich, to jednak chińskie zarzuty wobec Stanów Zjednoczonych mają mocne oparcie w rzeczywistości.

„Global Times” demaskuje nie tylko agresywny charakter amerykańskiej polityki zagranicznej, ale także ustrój polityczny USA. Liu Xin i Xu Yelu opublikowali artykuł Chiny publikują raport, który usuwa fasadę amerykańskiej demokracji (China releases report that removes facade of American democracy). Na czoło artykułu wysunięta jest teza, iż „rosnące niezadowolenie z hegemonii Stanów Zjednoczonych jest zdecydowanym odrzuceniem ich praktyki przed

szczytem na rzecz demokracji”.

W dniu, w którym obchodzono 20. rocznicę inwazji na Irak pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało raport, który dalej ujawnia upadek amerykańskiej demokracji i chaos, jaki sprowadziła Ameryka na świat pod jej przykrywką.

Analitycy nazwali raport, wraz z rosnącym niezadowoleniem krajów rozwijających się z hegemonii Stanów Zjednoczonych, „policzkiem w twarz USA” i uważają, że pomaga on usunąć fasadę amerykańskiej demokracji, zwłaszcza gdy administracja Bidena tak chętnie reklamuje narrację „demokracja kontra autorytaryzm” na drugi Szczyt na rzecz Demokracji, który ma się odbyć w dniach 29 i 30 marca.

Raport zatytułowany Stan demokracji w Stanach Zjednoczonych: 2022 składa się z czterech części i poprzez zebranie mnóstwa faktów, komentarzy medialnych i opinii ekspertów przedstawia pełny i rzeczywisty obraz amerykańskiej demokracji na przestrzeni roku – nie tylko ukazując amerykańską demokrację pogrążoną w chaosie w kraju, ale także przedstawiając spustoszenie i katastrofę, jaką Stany Zjednoczone przyniosły, sprzedając i narzucając swoją demokrację na całym świecie. Po objęciu urzędu prezydenta USA przez Joe Bidena, nie ustawał on w próbach przywrócenia „przywództwa” USA w zakresie demokracji i zwiększył wysiłki na rzecz wykorzystania demokracji jako broni w celu

stłumienia nowych gospodarek wschodzących,

zwłaszcza Chin. „Poniedziałkowy raport jest chińskim środkiem zaradczym przeciwko nasilającej się wojnie politycznej Stanów Zjednoczonych” – powiedział w rozmowie z „Global Times” Lü Xiang, pracownik naukowy Chińskiej Akademii Nauk Społecznych.

W dniach 9-10 grudnia 2021 roku Biden zorganizował wirtualny szczyt na rzecz demokracji, aby „odnowić demokrację w kraju i stawić czoła autokracjom za granicą”, co spotkało się z krytyką w kraju i za granicą. W dniach 29-30 marca Stany Zjednoczone organizują drugi szczyt na rzecz demokracji wraz z kilkoma innymi krajami. Wydarzenie to zostało skrytykowane jako bardziej przypominające zbieranie obozu interesów.

Portal przypomina, że 5 grudnia 2021 roku, na kilka dni przed pierwszym amerykańskim Szczytem na rzecz Demokracji, chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych również opublikowało raport ujawniający głęboko zakorzenione problemy amerykańskiej demokracji.

Lü Xiang powiedział, że poza

wyrywaniem listka figowego

z upadającej demokracji amerykańskiej, te obiektywne raporty są także przypomnieniem dla większej liczby krajów, że demokracja amerykańska nie jest wzorem dla świata, a każdy kraj powinien wybrać własną drogę do demokracji.

„Global Times” stawia stanowczo tezę, że to właśnie krajowe problemy (ills – choroby) prowadzą USA do polityki globalnej dewastacji (global havoc).

Poniedziałkowy raport szczegółowo zagłębia się w problemy i kryzysy instytucjonalne, przed którymi stoi amerykańska demokracja, w tym nasiloną polaryzację polityczną poprzez walki partyjne, szalejącą politykę finansową, „wolność słowa” tylko z nazwy, system sądowniczy, który jest ślepy na opinię publiczną i rosnące rozczarowanie wśród Amerykanów. W raporcie zauważono, że dwa lata po zamieszkach na Kapitolu, które miały miejsce 6 stycznia 2021 roku, amerykański system demokratyczny nadal ma trudności z wyciągnięciem wniosków, ponieważ przemoc polityczna nadal się rozprzestrzeniała i pogarszała. Amerykańska demokracja jest w gorszym stanie niż kiedykolwiek wcześniej, a zamieszki w Kongresie w pełni obnażają podziały społeczne oraz polityczne i szerzącą się dezinformację.

Demokracja amerykańska była ucieleśniona w jej systemach kontroli i równowagi oraz systemach wyborczych. Jednak ze względu na obecną nierównowagę obozów interesów w USA, system wyborczy może prowadzić do skrajnej niepewności – widać to po wyborach od 2016 roku oraz w wyborach prezydenckich w 2024 roku. W takiej niepewności rząd USA jest skłonny do podejmowania

awanturniczych działań,

zwłaszcza w dyplomacji, które mogą przynieść ryzyko innym krajom” – wyjaśnia Lü Xiang.

Natomiast Zhu Ying, profesor z Baize Instytut na Southwest University of Political Science and Law wskazuje, że konfrontacje społeczne, systemowy rasizm, pogłębiająca się luka majątkowa, rosnące ryzyko finansowe… to wszystko problemy, przed którymi stoją zwykli Amerykanie (all problems that have been inflicted on Americans), podczas gdy politycy, którzy toczą polityczne walki, mają mało czasu, aby zająć się swoimi prawdziwymi problemami. Było jedno pytanie, którego Biden nie poruszył wcześniej na szczycie na rzecz demokracji: „Czy demokracja amerykańska jest jedyną dobrą demokracją?”. Nie poruszył on także tematów upadku amerykańskiej demokracji i złych owoców, które stworzyła, w tym populizmu i jednostronnych sankcji, powiedział Zhu Ying.

W tym miejscu warto się na chwilę zatrzymać. Chińscy autorzy zapewne słusznie demaskują propagandowy charakter dychotomii demokracja – autorytaryzm. Zastanawia jednak, że ze słownika demoliberalnego zaczerpnęli słowo „populizm” w negatywnym znaczeniu, jaki nadała im ta zachodnia formacja ideowa, gdy zaczęła odrzucać demokratyczny kostium jako niezbyt pasujący do jej oligarchicznego obecnie charakteru. Natomiast ze słownika liberalnej teorii stosunków międzynarodowych zaczerpnęli formułę „społeczność międzynarodowa”, która wszak służyła administracji George’a W. Busha do uzasadniania agresji na Irak.

Wróćmy jednak do opisywanego artykułu: „Zamiast zastanawiać się nad

dysfunkcjami amerykańskiej demokracji,

Stany Zjednoczone nadal eksportują amerykańskie wartości demokratyczne do innych krajów. Analitycy stwierdzili, że publikacja raportu w poniedziałek – w rocznicę dnia, w którym Stany Zjednoczone i ich sojusznicy rozpoczęli inwazję na Irak 20 lat temu, powołując się na kłamstwo o ‘broni masowego rażenia’ i powodując liczne tragedie w regionie – podkreśla chaos i turbulencje jakie Stany Zjednoczone przyniosły światu. Narzucenie demokracji przez Stany Zjednoczone nie jest prawdziwą demokracją, ale demokracją hegemoniczną. Krew w Iraku, Syrii i wielu innych krajach nauczyła kraje na całym świecie być bardziej czujnymi, gdy Stany Zjednoczone pukają do ich drzwi, niosąc sztandar demokracji” – powiedział Zhu Ying.

Na koniec, zwróćmy uwagę, że chińscy publicyści nawet nie wymieniają z nazwy owych państw, które wzięły udział w amerykańskiej agresji na Irak. Może to i dobrze, bo wśród owych państw była wtedy także Polska, w której władzę sprawowali Aleksander Kwaśniewski jako prezydent, Leszek Miller jako premier, Włodzimierz Cimoszewicz jako minister spraw zagranicznych. Poparcie dla decyzji lewicowych władz wyraziła zaś entuzjastycznie prawicowa opozycja: Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Sprzeciw wyrazili posłowie Samoobrony (Andrzej Lepper), Ligi Polskich Rodzin (Zygmunt Wrzodak), Polskiego Stronnictwa Ludowego (Janusz Dobrosz) oraz Porozumienia Polskiego (Jan Łopuszański).

Opr. MH

Redakcja