1. Z upodobaniem graniczącym z natręctwem ostatnio nader często wojażuję pociągiem do Piły, aby zażyć tam kontaktu z „miastem”. Czyli – gwarem, ruchem, ulicznymi światłami…
Gdy wracam, a dzieje się to zwykle po południu, do wagonu wsiadają uczniowie tamtejszych szkół policyjno-wojskowych. Ubrani na czarno, śliczne dziewczyny z warkoczami i chłopcy, świeżo po mutacji. Nie hałasują, zapatrzeni w telefony od czasu do czasu wymieniają jedynie uwagi tyczące się ostatniej klasówki. Potem wysiadają, pojedynczo lub grupkami, na kolejnych, najczęściej wiejskich stacjach.
Bo stamtąd pochodzą i tam byli werbowani. Plakatami, wizytami w szkołach, „dniami otwartymi”… etc. I dali się namówić, zwłaszcza, że w czasach gdy pracy naokoło nie było, a zarobki w branży policyjno-militarnej, jak i emerytury po 15 latach – wabiły. Za rok, a może już w tym sezonie szkolnym skończą 18 lat i nic nie stanie na przeszkodzie, aby wysłać ich na wojnę.
Bo przecież premier Morawiecki swoich dzieci na Ukrainę nie wyśle, co innego, gdy idzie o pryszczatego chłopca z wielodzietnej rodziny z wioski B., który właśnie siedzi naprzeciw i zgłębia tajniki dwumianu kwadratowego (jutro klasówka).
2. Podobno w wojnie Ameryki z Rosją, toczącą się na terenie Ukrainy, zginęło – po obu stronach konfliktu – już ok. 180 tys. ludzi, żołnierzy i cywilów (jeżeli mają Państwo dokładniejsze dane, proszę poprawić). Jeżeli podzielić przez dni wojny, wychodzi circa 520 trupów dziennie.
To dwie lub trzy wioski Herburtowo. Każdego dnia.
3. Na stronie n.czas zamieszczono relację polskiego najemnika, który tuż po inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę, zgłosił się do ambasady ukraińskiej w Warszawie i stamtąd – dobrowolnie – wyruszył na tamtejszą wojnę, zapisując się do tzw. cudzoziemskiego legionu. Jak twierdzi, głównym motywem była _nienawiść do Rosjan”.
Zarobił niewiele – 120 zl za dzień szkoleń w koszarach, 360 – za dzień spędzony na froncie. … i niedługo było tej wojaczki – w jednej z potyczek wyskoczył z okopu i rzucił granatem (?) w nadjeżdżający czołg przeciwnika. Niestety, nie trafił, za to czołgista zauważył go, skierował nań lufę swej śmiercionośnej maszyny i strzelił. Ale także nie trafił, z tym, że odłamki pocisku trafiły naszego gieroja w nogę. Chłopak nie ma do nikogo pretensji, gdyż – jak twierdzi – zgodnie z zasadami powinien po wyrzuceniu granatu, ponownie skryć się w okopie. Ale nie zrobił tego, gdyż „chciał zobaczyć”… W tym przypadku można mówić o szczęściu, bo kilku jego polskich kolegów wróciło w trumnach.
W relacji tej zastanawia mnie motyw – kiedy i w jakich okolicznościach dwudziestolatek zdążył nabyć tak niemiłosiernej „nienawiści do Rosjan”, że gotów był – w imię tej nienawiści – oddać swe młode życie.
Myślę, że z TVP.
4. Tragiczne doświadczenia z przeszłości (zamordowane polskie powstania, 17 września, Katyń, blisko półwieczna okupacja…) nakazują narodowi, który w finale zmagań zwykle okazywał się słabszym, czujność i ostrożność w podejmowaniu strategicznych decyzji, gdy idzie o kontakty z „niedźwiedziem”.
Rozum musi mieć pierwszeństwo nad emocjami. Dziś jest odwrotnie. I dlatego patrzę z niepokojem na chłopca z wioski B. i dziewczynę z wioski S., gdy tak na czarno ubrani zeskakują na płytę peronu ze stopni pociągu.
Jutro klasówka.
A pojutrze?
Małgorzata Bratek
Małgorzata Bratek – piosenkarka, gitarzystka, kompozytorka z kręgu poezji śpiewanej, działaczka opozycji politycznej w PRL, dziennikarka, pedagog muzyczny.