W przeddzień kolejnej rocznicy krwawych wydarzeń na Wołyniu wydawnictwo Replika zaprezentowało nową książkę Marka A. Koprowskiego, „Obrońcy Wołynia”. To kolejna „kresowa” pozycja w dorobku tego znakomitego pisarza i popularyzatora historii. Tym razem Koprowski przybliża nam fragment rodzimych dziejów spoglądając na niego przez pryzmat losów jednostek. Przybliża nam kilkanaście postaci kluczowych dla polskiej konspiracji i samoobrony na okupowanym przez Niemców i sowietów Wołyniu.
Polska konspiracja wojskowa, jako forma zorganizowanego oporu przeciw okupantowi, pojawiła się praktycznie natychmiast po zajęciu tego terenu przez Związek Radziecki. Początkowo składała się głównie ze spontanicznie tworzonych grup konspiracyjnych, które łatwo padły ofiarą NKWD. Niestety podobny los spotkał siatkę organizacyjną tworzoną najpierw przez Związek walki Zbrojnej, później zaś Armię Krajową. Pomimo tych ekstremalnie trudnych warunków członkowie polskiej konspiracji dzielnie stawali w obronie zagrożonej ludności polskiej.
Dzięki książce „Obrońcy Wołynia” poznajemy losy, czasami także te powojenne, wielu z nich. Co ciekawe Koprowski nie stara się tworzyć hagiografii. Obok heroicznych, pomnikowych postaci poznajemy więc i nieszczęsnych konspiratorów. Nie zabrakło wśród nich nawet takich, którzy swą nieudolnością i myśleniem życzeniowym przynieśli sprawie więcej szkód niż pożytku.
Taką postacią był z pewnością Delegat Rządu na Okręg Wołyński, Kazimierz Banach. Ten polityk, przez całe życie związany z lewicującymi odłamami ruchu ludowego, natychmiast po objęciu swojej funkcji wywołał konflikt kompetencyjny z lokalną komendanturą Okręgu AK. Jako ideologiczny entuzjasta porozumienia z Ukraińcami intencjonalnie pomniejszał zbliżające się zagrożenie. Bagatelizował ostrzeżenia i usypiał czujność centrali. Nawet stając w obliczu zorganizowanego przez Ukraińców ludobójstwa pomniejszał jego skalę. Przyczynił się zatem do osłabienia możliwości obrony ludności polskiej przed losem zgotowanym im przez zbrodniczych ukraińskich nacjonalistów. Co więcej jego fałszywe, zaniżone raporty dotyczące mordów na Polakach, do dziś stanowią dla duchowych spadkobierców morderców spod znaku OUN-UPA znakomite narzędzie fałszowania historii.
Zupełnie innego formatu postacią był Zygmunt Rumel, komendant okręgu wołyńskiego Batalionów Chłopskich. Ten żołnierz i polityk, wychowany na Wołyniu, naiwnie wierzył w możliwość pokojowego współżycia Polaków i Ukraińców. Wyrastał z romantyczno-insurekcyjnej tradycji sięgającej jeszcze do idei dawnej, wielonarodowej Rzeczpospolitej. Swoim przekonaniom dawał wyraz w poezji, pisząc:
Dwie mi Matki-Ojczyzny hołubiły głowę –
Jedna grzebień bursztynu czesała we włos
Druga rafy porohów piorąc koralowe
Zawodziła na lirach dolę ślepą – los…
Już jako członek podziemia wierzył w możliwość porozumienia z ukraińskimi nacjonalistami. Nie przyjmował do wiadomości, że tamci już dawno postanowili budować Ukrainę bez znienawidzonych Lachów. Przypłacił to życiem. W przeddzień apogeum wołyńskich mordów Ukraińcy, symulując dobrą wolę, zaprosili go na pokojowe rokowania, z których już nigdy nie wrócił. Został bestialsko zamordowany, rozerwany końmi. Tragiczny kres jego życia stał się inspiracją dla autorów filmu „Wołyń”. Był zatem postacią tragiczną, symbolem zaprzepaszczonej szansy. Ale czy na pewno zaprzepaszczonej? Może jedynie wyimaginowanej?
To dobrze, że obok bezsprzecznych bohaterów Koprowski wspomina także takie postacie jak Rumel czy Banach. W końcu historia nie jest jednostronna, składa się w równej mierze z blasków jak i cieni. Tylko poznając ją prawdziwą, bez upiększeń i ozdobników, możemy wyciągać z niej właściwe wnioski. I w przyszłości unikać błędów już raz popełnionych.
Przemysław Piasta
Marek A. Koprowski, Obrońcy Wołynia, Wydawnictwo Replika 2022
Przemysław Piasta
Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.