OpinieŚwiatŁukjanow: powrót na skrzyżowanie

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

„Pojawia się niebezpieczny rozdźwięk między rzeczywistością wieku jądrowego a zrozumieniem stojących przed światem wyzwań. Podstawową, żywotną koniecznością staje się w tej sytuacji zdecydowana rewizja oraz odcięcie się od nieaktualnej filozofii i będących przeżytkiem doktryn… Nowe czynniki ekonomiczne, naukowo-techniczne stwarzają powiązany wzajemnie i współzależny świat, w którym przywódcy wszystkich państw muszą zmierzyć się  podwyższonymi, twardymi oczekiwaniami, który każe im mierzyć się z odpowiedzialnością za swoje zachowanie i podejmowane decyzje.”

Z wystąpienia sekretarza generalnego KC KPZR Michaiła Gorbaczowa,

na XXVII zjeździe partii, 25 lutego 1986 roku.

Luty 2022 roku przyniósł kres wielkiego historycznego eksperymentu, który miał na celu sprawdzenie pewnej hipotezy. Polegała ona na założeniu, że Rosję można włączyć do porządku międzynarodowego stworzonego bez jej udziału przez czołowe mocarstwa zachodnie, zakładając pewną przestrzeń dla jej rozwoju, lecz w ramach reguł ustalanych przez liderów tego ładu. Eksperyment się nie powiódł.

Odrzucony wybór europejski

Zarówno ciążenie ku Zachodowi traktowanemu jako czołowy partner (uznawany emocjonalnie za partnera na wyższym poziomie), jak i twarde odcinanie się od niego, to nic nowego w rosyjskich dziejach. Spory prowadzone przez naszych intelektualistów na temat tego, czy nasz kraj jest w Europie czy nie, ciągną się nie pierwsze stulecie i przebiegają za każdym razem po podobnej trajektorii. Pod koniec XX i na początku XXI wieku uwidocznił się jednak ich nowy wymiar. Po raz pierwszy kwestia przynależności lub braku przynależności do Zachodu przybrała charakter instytucjonalny. Europa przekształciła się ze zjawiska kulturowo-historycznego w zbiór jednolitych struktur, które powstały w wyniku zimnej wojny. Była to jednolitość zachodnia. Aby brać udział w tych strukturach, trzeba było dostosować się do opisanych kryteriów, składających się na „wybór europejski”.

Federacja Rosyjska wyboru takiego próbowała dokonać w 1992 roku, wchodząc na scenę międzynarodową w nieco schizofrenicznej roli – spadkobiercy prawnego ZSRR, który jednocześnie odrzucał jego dziedzictwo i tożsamość. Równolegle z postradziecką Rosją na światową arenę wkroczyła przekształcona właśnie z Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej Unia Europejska – uosobienie i apoteoza wyrażonej instytucjonalnie Europy.

Mniej więcej przez połowę ostatniego trzydziestolecia po upadku ZSRR Moskwa faktycznie próbowała włączyć się do tego ładu europejskiego, który stworzyły Stany Zjednoczone i ich sojusznicy. Poszukiwała sposobu, by zrobić to w sposób niestandardowy (nie była nigdy gotowa, by ustawić się w kolejce kandydatów do struktur euroatlantyckich), nie zakładający jednak jakiejś kardynalnej modyfikacji zachodniego projektu. Nie wyszło. Nieprzypadkowo Władimir Putin wspomniał w swym przemówieniu z 21 lutego rozmowę z Billem Clintonem o możliwości wstąpienia Rosji do NATO. I w rzeczywistości negatywną reakcję na taki pomysł. Oburzenie wywołane tym, że taka opcja rozważana była przez Moskwę, lecz została odrzucona przez klub zachodni, pozostawiła ślad w rosyjskiej świadomości politycznej.

Zimnowojenny grzech pierworodny

Czy Zachód mógł zachować się inaczej? Teoretycznie – tak. Pod warunkiem, że spróbowałby stworzyć nową strukturę angażującą Rosję i pozostałe republiki poradzieckie, zamiast mechanicznie rozszerzać swoje zimnowojenne instytucje. W praktyce trudno to sobie wyobrazić. Układ sił 20-25 lat temu, poziom ideowo-politycznej dominacji Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników na arenie międzynarodowej wykluczał rezygnację z dotychczasowych schematów w imię wzięcia pod uwagę interesów pokonanego przeciwnika.

Czy inaczej zachować mogła się Rosja, godząc się na podrzędną rolę i urządzając się w niszy darowanej jej w ramach zachodniocentrycznego porządku? Odpowiedź na to pytanie jest trudniejsza. Zwolennicy koncepcji, że immanentną cechą Rosji jest potrzeba mocarstwowości uważają, że dążenie do odrodzenia prawdziwej potęgi i wyjątkowego znaczenia było nieuchronne. Możemy zaryzykować twierdzenie, że Rosja tamtej epoki mogła potencjalnie „przyzwyczaić się” do statusu niewiodącego elementu pewnego systemu. Lecz, aby tak się mogło stać, niezbędne byłoby twarde przekonanie, że system ten będzie silny, zwarty i trwały, a ci, którzy nim zarządzają, zdolni są do trzymania sterów. Ujmując rzecz prościej – że hegemonia amerykańska jest nie do podważenia. Tymczasem co do tego na początku XXI wieku pojawiły się wątpliwości.

Powrót na rozstaje dróg

W 2022 roku Rosja była już głęboko zintegrowana z siecią międzynarodowych współzależności politycznych i gospodarczych. Jednakże: a) Moskwa nie była usatysfakcjonowana przyznaną jej dywidendą; b) światowy system ogólnie i jego kluczowe elementy (najważniejsze państwa) znalazły się w stanie upadku; c) stopień erozji systemów zarządzania nie pozwala na ich naprawę, bowiem stanowią one syntezę, w wielu kwestiach wzajemnie sprzecznych zasad XX i XXI wieku. Ten splot okoliczności stał się podstawą wniosku, że zdecydowane działania skierowane na przełamanie inercji poprzedniego ładu dadzą przewagę w chwili konstruowania nowego porządku. Porządku, w którym Rosja nie będzie już związana ograniczeniami wynikającymi z dążenia do przynależności do wspólnoty zachodniej. A wspólnota ta przestanie być dominującą na arenie globalnej.

Specjalna operacja wojskowa na Ukrainie w istocie unieważniła (posługując się modnym określeniem sprzed dwóch lat – wyzerowała) trzydzieści lat rozwoju postradzieckiego (tranzycji, jak mawiano przed piętnastoma laty). Także w sferze rozmaitych ustępstw czynionych przez te lata. Również w obszarze wielu osiągnięć, w tym materialnych, uzyskanych w ramach systemu zachodniocentrycznego. Rosja jak gdyby powróciła na skrzyżowanie dróg, na którym znalazła się na przełomie lat 1980. i 1990., aby wybrać skręt w inną stronę. Burzliwe intelektualne debaty okresu pierestrojki na temat drogi w przyszłość, nie doprowadzone wówczas do końca z uwagi na rozpad ZSRR, mogą, jak się wydaje, znów się rozpocząć i zakończyć jakimiś wnioskami. Wydarzenia początku lat 1990. doprowadziły bowiem do tego, że w końcu nie dokonano żadnego wyboru. Porwał nas po prostu i poniósł prąd historii.

Ta niezakończona dyskusja tylko częściowo dotyczyła pytania, co konkretnie należy robić. Przede wszystkim polegała na próbach rozstrzygnięcia tego „od jakiego dziedzictwa się odcinamy” – właśnie tym cytatem z Władimira Lenina często posługiwali się dyskutanci w okresie głasnosti. Zatoczywszy koło, znów znaleźliśmy się w tym punkcie.

Próba zamknięcia epoki

Obszerne wystąpienie prezydenta Rosji z 21 lutego 2022 roku, od którego zaczął się wywołujący zawroty głowy bieg wydarzeń, to nie tylko rozliczenie okresu postradzieckiego. To odwołanie do całej historii kraju XX wieku. Dziejowym motywem przewodnim były tu bezprawne i nieracjonalne, zdaniem mówcy, działania władz komunistycznych, począwszy od Lenina, a skończywszy na ostatnim kierownictwie radzieckim, które zgubiło kraj. Kwintesencją podejścia obecnego w tym wystąpieniu jest jednoczesne zastosowanie do kraju sąsiedniego dwóch pojęć – „dekomunizacji” („Jesteśmy gotowi, by pokazać wam, co znaczy dla Ukrainy dekomunizacja”) i „denazyfikacji”. Zbiegły się tu zatem odwołania do dwóch najtragiczniejszym dla naszego kraju zjawisk minionego wieku, a obecne wydarzenia potraktować można jako dążenie do zamknięcia tego okresu. Doprowadzenia do podsumowania, którego nie zdołali dokonać wędrowcy przed trzydziestoma laty, którzy wybrali na dziejowym skrzyżowaniu błędny kierunek.

Obecne władze rosyjskie zdeterminowane są, by naprawić ten błąd. Wbrew przekonaniu wielu obserwatorów, nie tęsknią one za Związkiem Radzieckim, raczej uznając epokę od Lenina do Gorbaczowa anomalią życia rosyjskiego. Z podstawowych, formalno-prawnych fundamentów, na których zbudowano naszą państwowość, nie usunięto w odpowiednim czasie przedziwnych, utopijnych, narzuconych przez rewolucję i wyjątkowo destrukcyjnych dla każdego normalnego kraju rojeń” – mówił 21 lutego 2022 roku rosyjski prezydent.

Gorbaczow wyprzedził Fukuyamę

Najnowsza historia polityczna świata rozpoczęła się 36 lat temu, 25 lutego 1986 roku, gdy sekretarz generalny KC KPZR Michaił Gorbaczow w swoim referacie na XXVII zjeździe partii po raz pierwszy wypowiedział zwrot o „nowym myśleniu politycznym”. Półtora roku później koncepcja ta została dokładnie przedstawiona w jego książce Przebudowa i nowe myślenie dla naszego kraju i dla całego świata (Warszawa 1988). Jej głównymi założeniami były odrzucenie wartości klasowych na rzecz ogólnoludzkich, propozycja zerwania z podziałem świata na bloki, rozwiązywanie sporów środkami politycznymi, a nie militarnymi, czyli kształtowanie stosunków międzynarodowych na bazie równowagi interesów i wzajemnych korzyści, a nie stosunku sił.

Gorbaczow wyprzedził Francisa Fukuyamę i usunął militarno-polityczne przeszkody na drodze globalizacji. Bezpośrednim następstwem „nowego myślenia politycznego” był szybki rozpad obozu socjalistycznego, a następnie i Związku Radzieckiego. Później nastąpiło wprowadzenie „liberalnego porządku światowego”, który na swój sposób, a przede wszystkim bez udziału Moskwy, zinterpretował gorbaczowowskie założenia. A jednak impuls, który otrzymał nasz kraj w okresie pierestrojki przetrwał jeszcze długo – w postaci wspomnianych już prób zintegrowania się ze światem zachodniocentrycznym. Po 35 latach Rosja wykonała gwałtowny ruch bez odwrotu, aby położyć kres tej inercji.

Rosja kończy globalizację

Rosja od razu zderzyła się z tym, że stopień jej włączenia do świata, inaczej mówiąc – zależności od zewnętrznych kontrahentów, jest jeszcze większy niż się wydawało. Niemal natychmiastowe zerwanie tych więzi prowadzi do kaskadowych zmian. Podobne doświadczenie przeżywa jednak cały świat. Choć niewielki udział Rosji w światowej gospodarce nie zapowiadał takiego tsunami, próba wyłączenia z obrotu międzynarodowego największego kraju planety uderza we wszystkie obszary życia ludzkości. Nie tylko ekonomiczne.

Zrywając sama z globalizacją, Rosja jednocześnie wnosi decydujący wkład do jej zakończenia dla wszystkich. Moskwa gra o wielką stawkę. Rosja może wyjść z tej kolizji cała, jeśli obecny kryzys faktycznie oznaczać będzie koniec poprzedniego światowego ładu. Innymi słowy, jeśli to nie Rosja wypchnięta zostanie ze wspólnego systemu, lecz sam ten system po prostu przestanie istnieć. I zacznie kształtować się inny, na warunkach całkowicie odmiennych od tych, które obowiązywały przez ponad trzy dekady. Tu również usłyszeć można echa poprzedniego przełomu. Niezależnie od problemów wewnętrznych, ZSRR niemal do końca swego istnienia pozostawał jednym z dwóch strukturalnych filarów światowej polityki. Państwo będące jego prawnym następcą utraciło ten status, a próby jego przywrócenia nie przyniosły efektów. Odbudowa potencjału i powrót do poziomu jednego z wiodących światowych mocarstw (to się udało) nie uczyniły z Rosji systemowego fundamentu światowego porządku. Jedyną możliwością odzyskania tej roli stało się zniszczenie tego porządku.

Powrót myślenia tradycyjnego

Luty 2022 roku przyniósł początek eksperymentu o gigantycznych rozmiarach. Rosja podjęła próbę, by cofnąć trajektorię ewolucji politycznej, przywrócić stare myślenie polityczne (można określić je mianem tradycyjnego).sobie i całemu światu. Jego zasady sprzeczne są z zasadami nowego myślenia politycznego. To pluralizm wartości (zamiast uniwersalizmu), opieranie się na równowadze sił (a nie interesów), wreszcie tradycyjny konflikt zbrojny jako sposób rozwiązania problemu w sytuacji, gdy inne metody zawiodły. Zasady te funkcjonowały na przestrzeni większej części historii ludzkości. Jednak w ciągu trzydziestu lat wszyscy do tego stopnia uwierzyli w zapanowanie „wiecznego pokoju”, który nastąpił po „końcu historii”, że zmiana ta wywołuje głęboki szok.

Podkreślmy, że to nie operacja specjalna 2022 roku spowodowała kryzys ładu światowego. Jego przyczyny pojawiły się dawno i związane były z jednoznacznym brakiem gotowości przywódców ładu liberalnego do dzielenia się swoimi przywilejami uzyskanymi w wyniku zimnej wojny. Faza lawinowa rozpoczęła się jednak 24 lutego. I zarówno dla Rosji, jak i dla wszystkich innych, nie ma już powrotu. Pełna świadomość konsekwencji nie nastąpi od razu.

Po raz kolejny (chyba już czwarty) w ciągu ostatnich nieco ponad stu lat nasz kraj bezinteresownie bierze na siebie rolę i ciężar czołowego inicjatora globalnych zmian. Czy nie mamy dość? „Jesteśmy, można powiedzieć, w pewnym sensie narodem wyjątkowym. Należymy do tych nacji, które jak gdyby nie wchodzą w skład ludzkości, lecz istnieją wyłącznie po to, by dać światu jakąś ważną lekcję. Przykład, do którego pokazania jesteśmy powołani, oczywiście, nie pójdzie na marne; ale któż może powiedzieć kiedy odnajdziemy się wśród ludzkości i ile przed nami cierpień, nim spełni się nasze przeznaczenie?” (Piotr Czadajew, 1836 rok).

Fiodor Łukjanow

Fiodor Łukjanow (ur. 1967 w Moskwie) – rosyjski dziennikarz, politolog, redaktor naczelny magazynu „Россия в глобальной политике”, dyrektor naukowy Międzynarodowego Klubu Dyskusyjnego „Wałdaj”.

Źródło: https://globalaffairs.ru/articles/staroe-myshlenie/

Tytuł i śródtytuły pochodzą od Redakcji.

Od redakcji: uprzejmie informujemy, że publikowane dziale Świat i Opinie przedruki artykułów ukazujących na temat wojny na Ukrainie – zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie – są opiniami ich autorów i nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem Redakcji.

Redakcja