OpiniePo wojnie nienawiść nie zniknie

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Śledząc uważnie medialne przekazy ostatnich za naszą południowo- wschodnią granicą wojennych dni, naszła mnie niniejsza i zapewne smutno-banalna refleksja. Niegdyś, przed epoka środków masowego przekazu i kolektywnej demokratycznej polityki, wojny wyglądały nieco inaczej.

Gdy mniej więcej do I wojny światowej wybuchał konflikt zbrojny pomiędzy dwoma państwami, przeważnie spowodowany jednoosobową decyzją władców, to wojska ruszały na wroga, stoczono jedną lub kilka bitew i wszyscy bez większego gniewu, a szczęśliwi zwycięzcy z łupami, wracali do domów. Olbrzymia większość monarszych poddanych nawet o tych wojnach nic nie wiedziało, no chyba, że wojska – swoje lub wroga – przeszły przez ich wioskę lub szturmowały miasto. Bywały wprawdzie wyjątki, które Europę – a dokładniej pewne objęte walkami jej rejony – pustoszyły dość gruntownie (wojna trzydziestoletnia, północna, napoleońskie), ale przynajmniej krótkotrwałe konflikty i to od starożytności oraz średniowiecza miały minimalne społeczne – jak dziś by napisano – zainteresowanie. Nie dyskutowano o nich, nie spierano się o ich sens, ludzie nie wykupywali na miejskich czy jarmarcznych straganach soli, cukru, makaronu lub papieru toaletowego.

Problem paliwa czy słupków na giełdach też nie istniał. Nastał jednak czas egalitaryzmu, kultury masowej, powszechnego prawa wyborczego, demokracji, postępu, a w końcu globalizacji itd., jak też – co najważniejsze – wojen totalnych, w których nikt już nie może spokojnie stanąć na uboczu. Od tego momentu do walki „do ostatniej krwi” (lub też guzika) trzeba zachęcić WSZYSTKICH już nie poddanych, ale obywateli, całe narody, a nie tylko zaprawionych w bojach wojaków. W XX stuleciu, a jak widzimy w XXI w większym jeszcze stopniu, wróg – przeważnie sąsiad i mówiący innym językiem naród – przestał już być człowiekiem, a stawał się potworem, monstrum pozbawionym jakichkolwiek ludzkich cech. Przedstawiany jest prawie niczym widoczne tu diabły z fragmentu „Sądu Ostatecznego” wielkiego Hieronima Boscha. Aby wszystkich zachęcić do jego unicestwienie, zaczęto uruchomiać całe spectrum coraz to doskonalszych, nowocześniejszych i bardziej dla przeciętnego odbiorcy podstępnych medialnych kanałów (prasy, radia, telewizji, a teraz też Internet, w tym nawet „wolne” i „niezależne” media społecznościowe), które 24 godziny na dobę karmią zagubione w natłoku informacji masy nadzwyczaj urozmaiconymi seansami nienawiści. Nie pamięta się tylko o jednym – po wojnie ta nienawiść nie zniknie wraz z rozejmem i ostatnim wystrzałem lub podpisaniem traktatów pokojowych. Trwać może cale pokolenia.

prof. Olaf Bergmann

Redakcja