OpinieNie dajmy sie wciągnąć w wojnę

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Kilka dni temu polski Sejm przyjął uchwałę podjudzającą do wojny i dalszej agresji NATO na Wschodzie. Za wsparciem polityki USA opowiedziało się 99% posłów – praktycznie cała post-solidarnościowa sitwa, łącznie z tzw. „lewicą”. Uchwała ta znajduje się w rażącym kontraście do postawy polskiego społeczeństwa, które w ogromnej większości (ponad 60%) nie chce wojny i ma sceptyczny stosunek do wysyłania na Ukrainę uzbrojenia i żołnierzy. Większość ta nie ma żadnego głosu i żadnej reprezentacji. Stawia to kwestię istnienia demokracji w Polsce pod dużym znakiem zapytania. Rządząca krajem od 35 lat, specjalne hodowana w tym celu „klasa polityczna”, bez względu na orientację od dawna reprezentuje interesy imperialne Waszyngtonu i Londynu, a te stoją w jaskrawej sprzeczności z polskim interesem narodowym. Wciągnięcie kraju w agresywną wojnę, której wygrać się nie da, tylko po to, żeby zadowolić mocodawców znad Potomaku będzie skutkować jeszcze większym upodleniem, kryzysem, drożyzną, destabilizacją, napływem milionów uchodźców, śmiercią tysięcy niewinnych ludzi.

W uchwale Ukrainę określa się jako państwo „wolne, suwerenne i demokratyczne”. To jakiś kiepski żart. Nie wiem w jakim świecie żyje polska klasa polityczna, ale kraj, w którym oligarchiczna władza pochodzi ze zbrojnego zamachu stanu, który toczy wojnę przeciwko własnym obywatelom, w którym partie opozycyjne są zdelegalizowane a ich działacze prześladowani, gdzie obowiązuje apartheid językowy, giną dziennikarze i politycy, gdzie masowe zbrodnie na ludności cywilnej uchodzą sprawcom na sucho, a neo-nazistowskie bojówki terroryzujące ludność są częścią oficjalnych sił zbrojnych nie można nazwać żadnym z tych przymiotników. Państwo to, znajdujące się na skraju bankructwa nie wywiązuje się z umów, które samo podpisało (porozumienia mińskie).

Przypomnijmy, że obecny prezydent Zeleński został wybrany dzięki obietnicom pokojowego rozwiązania sytuacji w Donbasie. Ogromna część narodu ukraińskiego jest zmęczona konfliktem i nie chce dalszej eskalacji. Reżim ukraiński znajduje się jednak pod presją ze strony Waszyngtonu i Londynu, dwóch mocarstw od dziesięcioleci prowadzących imperialną politykę wobec innych narodów na całym świecie. Władze Ukrainy doskonale zdają sobie sprawę ze swojej pozycji mięsa armatniego dla anglosasów, którzy będą walczyć z Rosją do ostatniego Ukraińca (może i Polaka). Prawdopodobne jest, że nawet jeśli prezydent Zeleński nie zdecyduje się na agresję na Donbas, amerykanie będą usiłowali przeprowadzić kolejny zamach stanu i postawić na czele państwa jakiegoś nazistowskiego fanatyka.

Jedno jest pewne – postawa polskiej klasy politycznej zasługuje jedynie na pogardę.

Bartosz Bieszczad

Redakcja