PublicystykaCzy istnieją jeszcze w Polsce narodowcy?

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Spośród istniejącej obecnie masy różnych ugrupowań bardzo wiele z nich nawiązuje do przedwojennej tradycji ideowej ruchu narodowego. Samych partii politycznych, które maja w nazwie frazę narodowy- istnieje około 15, a około 30-stu dalszych deklaruje więź ideową z przedwojennym obozem narodowym. Wszystkie one odwołują się do przedwojennego dziedzictwa endeckiego i w większej lub mniejszej mierze do myśli czołowych ideologów tego obozu: Dmowskiego, Popławskiego i Balickiego. Jednak obserwując obecną działalność tych organizacji bardzo często dochodzimy do konstatacji, że większość z nich z dziedzictwem ideowym polskiego obozu endeckiego nie ma wiele wspólnego, a w paru wypadkach są one nawet jego jaskrawym zaprzeczeniem.

Dlatego szczególnie teraz ważne jest przypomnienie najważniejszej cząstki dorobku ideowego polskiego obozu narodowego, tak, aby zatrzymać postępująca dewastację pojęć „narodowy”, „narodowiec”, „endek” i pomóc nowym pokoleniom zrozumieć istotę postawy „narodowej”, wypracowanej przez ten obóz przez przeszło 50 lat działalności. Nie jest to obecnie wcale takie proste i wymaga pogłębionej argumentacji historycznej.

Realizm.

Realizm jest najważniejszą cechą postępowania trwale wykształconą w polskim obozie narodowym. Jest on przeciwstawny romantycznemu idealizmowi. Nic w tym dziwnego, twórcy polskiej endecji to pozytywiści. Sam pozytywizm zresztą z założenia odrzuca wszelką metafizykę i mistycyzm, zakłada zaś ścisłe kierowanie się logiką i wiedzą doświadczalną stosowaną głównie w naukach przyrodniczych. Ale pozytywizm – koncentrujący się na materialnym aspekcie rzeczywistości, odrzucając idealizm – w konsekwencji odrzuca też objawienie, zatem postawę z gruntu sprzeczną z wielowiekowym schematem Polaka –katolika. Toteż wyznawanie (postępowej ówcześnie) postawy „pozytywistycznej” oznaczało w wielu wypadkach odważne zerwanie więzi z tradycyjnym środowiskiem i oskarżenie o ateizm lub indyferencję religijną. Dlatego nowoczesne postawy racjonalizmu poznawczego, wyrosłe z nurtu pozytywistycznego i jego metod na początku mogły się rozwijać w środowiskach elity uniwersyteckiej i dziennikarskiej cechującej się swobodą wymiany poglądów. To tam poddano druzgocącej krytyce sens organizowania zrywów zbrojnych bez zasobów, bez przygotowania i sojuszów. Zgodnie z prądami epoki, nowy plan działania polskich elit odrzucał insurekcjonizm a stawiał na ewolucyjne budowanie zaplecza gospodarczego, kulturalnego i edukacyjnego. Propagowano spencerowską ideę – pracy organicznej, polegająca na mozolnej budowie tkanki gospodarczej, unowocześnianiu rolnictwa, podnoszeniu cywilizacyjnym, likwidowaniu obszarów biedy. Ważną rolę także spełniała także tzw. praca u podstaw, gdzie szczególny nacisk stawiano na edukowanie szerokich mas ludowych i powolne włączenie ich w życie narodu. Zmienił się typ bohatera narodowego- z insurekcjonisty Piotr Wysockiego, czy też Kościuszki na ludzi pomnażających zasoby narodowe- Dezyderego Chłapowskiego, Hipolita Cegielskiego, czy walczącego o polską ziemię Drzymały. Propagowano postawy lekarzy i nauczycieli poświęcających się służbie ludowi (Dr Judym). Tępiono egoizm i indywidualizm.

Realizm trwale zakorzenił się środowisku endeckim i jest jego znakiem rozpoznawczym od ponad wieku. Nakazuje czynienie wszystkiego, co może zwiększyć i pomnożyć zasoby narodowe, a unikanie tych wyborów, które naruszają polski stan posiadania bez ważnego powodu. Postawa realistyczna odżegnuje się od wszelkich nieprzemyślanych, spontanicznych działań i trwonienia energii na zagadnienia niezwiązane z polskim interesem narodowym. Odrzuca także kierowanie się emocjami w działaniu politycznym.

Dziedzictwo Romana Dmowskiego. Nacjonalizm Polski.

Postawę realistyczną wyrosłą z ducha prądów pozytywistycznych swoim własnym, oryginalnym sznytem nacjonalistycznym naznaczył Roman Dmowski. Swój wykład formułujący doktrynę polskiego nacjonalizmu Dmowski zawarł w broszurze „Myśli nowoczesnego Polaka”, która dla wielu stała się przewodnikiem politycznym. Ukute przez niego idee polskiego nacjonalizmu wywodziły się z XIX wiecznych idei darwinizmu społecznego, który zakładał, że życiem społeczeństw rządzą te same zasady, co światem przyrody. Według tej interpretacji historii świat był i jest areną walk pomiędzy różnymi narodami, z których tylko najsilniejsze mają prawo do przetrwania. Interes własnego narodu jest nadrzędny wobec interesu jednostki i grup społecznych, a państwo narodowe jest najwłaściwszą formą organizacji społeczności, złączonej wspólnotą pochodzenia, języka, historii i kultury. Idea nacjonalistyczna odpowiadała na realia nowych czasów, w których tradycyjne podziały społeczne na szlachtę, mieszczaństwo i chłopów zacierały się a religia przestawała pełnić swoja różnicująca rolę. W warunkach polskich i faktycznego wiekowego zapóźnienia rozwoju społecznego – nacjonalizm odegrał szalenie istotną rolę. Pozwolił powiem zjednoczyć pod sztandarem idei narodowej wszystkie grupy społeczne, również te, które wcześniej nie do końca identyfikowały się z polskością – przede wszystkim chłopów. Tak jak i w innych krajach, narastanie tendencji nacjonalistycznych w Polsce było wynikiem demokratyzacji życie społecznego i oddziaływaniem nowych prądów filozoficznych. Ideę monarchii stopniowo zastępowała republika, w której zamiast króla suwerenem stawał się naród. A najbardziej licznymi reprezentantami „narodu- suwerena” zostali niedoceniani wcześniej chłopi. Jednocześnie, co trzeba podkreślić dla Balickiego i Dmowskiego naród był wspólnotą o charakterze wyłącznie cywilizacyjnym i kulturowym, a nie również rasowym, jak na przykład w Niemczech. Rozwijając się w polskiej kulturze łacińskiej przenikniętej etyką chrześcijańską nasz nacjonalizm ewoluował od łagodnego darwinizmu Balickiego aż do postawy określanej nacjonalizmem chrześcijańskim (Tadeusz Bielecki).

Dlatego trzeba zaakcentować, że nasz rodzimy nacjonalizm nie wyklucza nikogo ze społeczności narodowej, ani pod względem etnicznym, ani pochodzenia społecznego, jeżeli służy tylko polskiej racji stanu. Wulgarne postawy rasistowskie – na przykład antysemickie są sprzeczne z etyką prawdziwego polskiego nacjonalisty. Taka postawa jest powodem, że nasz nacjonalizm nie wywyższa polskiej społeczności ponad inne narody ościenne, odmawiając im prawa do rozwoju. Oczywiście, że w swojej ponad 100-letniej historii Narodowa Demokracja miała momenty zaczadzenia się ideologią faszystowską, jak na przykład w latach 30-tych wystąpienia Jędrzeja Giertycha, czy też działalność ONR Falanga, jednakże zawsze przezwyciężała wszechobecna etyka chrześcijańska i te incydenty były piętnowane a głoszący je -usuwani z łona endecji.

Cywilizacja łacińska, prywatna własność i gospodarka.

Wyrastając z cywilizacji łacińskiej i kultu prawdy ( realizm) polscy narodowcy uznawali generalnie prywatną własność za warunek trwania i rozwoju narodu. Jednak dochodzenie do tego pewnika nie było wcale takie proste. Trzeba przyznać, bowiem, że w początkowym okresie rozwoju ruchu narodowego poglądy twórców rodzimego nacjonalizmu niewiele się różniły od poglądów polskich socjalistów. Zarówno Balicki i Popławski, jak i cała redakcja warszawskiego „Głosu”- kuźni poglądów „nowo myślnych” w Królestwie byli pod silnym wpływem marksizmu i zdecydowanie odrzucali liberalizm i kapitalizm. Podobnie także bracia Grabscy- należeli początkowo do obozu socjalistycznego. Jednak stopniowo pod wpływem doświadczenia i środowiska – polskiej kultury łacińskiej i etyki chrześcijańskiej – uznano pewne elementy gospodarki wolnorynkowej za niepodważalne. Akcentowano stale bardzo silnie solidaryzm narodowy i wzywano do tworzenia prawa broniącego robotników i chłopów przed wyzyskiem, tworzono związki zawodowe robotników. Jednakże odrzucano zdecydowanie głownie postulaty socjalistyczne: kolektywizm i wspólną własność środków produkcji – jako niesprawiedliwe. Krytykowano także postulat walki klasowej wysuwając w zamian idee integrystyczne.

W ciągu pierwszego trzydziestolecia XX wieku Narodowa Demokracja wypracowała swoją własną, oryginalną koncepcję gospodarczą, którą można nazwać ideą „trzeciej drogi”. Była to początkowo zasługa wybitnych ekonomistów endeckich: wspomnianego już Władysława Grabskiego, Jerzego Zdziechowskiego i Stanisława Głąbińskiego. Wymyślono coś, co można nazwać ideą tzw. nacjonalizmu gospodarczego, czyli systemu, który potrafi godzić interesy kapitału i klasy robotniczej. Uważano, ż e nacjonalizm gospodarczy musi respektować własność prywatną, ale powinna ona być pod kontrolą państwa, szczególnie tam gdzie w grę wchodzi dobro wspólne. Dopuszczano ingerencję państwa we własność prywatną, jeżeli służyło to solidaryzmowi i cementowaniu narodu ( np.: rolnictwo, obronność, kluczowa infrastruktura). Bardzo zbliżone do wspomnianych, ale inaczej zaakcentowane były poglądy prof. Romana Rybarskiego- najwybitniejszego narodowego ekonomisty i przez wiele lat sternika sejmowego ND a później jednego z liderów OWP. Rybarski przy całym swoim krytycznych stosunku do liberalizmu, nie posuwał się aż tak daleko w krytyce kapitalizmu. W 1931 roku w czasie debaty sejmowej twierdził, że, mimo, iż kapitalizm znajduje się w kryzysie, to „nie można mówić o upadku ustroju, opartego na prywatnej własności, bo nie wynaleziono lepszego ustroju”. Uważał, że kapitalizm przezwycięży problemy, jeśli „swoją siłę będzie czerpał, z jakości i taniości swojej produkcji, a nie z państwowego przywileju, nie z koncesji, nie z wyłączności, nie z zamykania zakładów tych, które mogłyby taniej produkować, bo jak w pełni wolną konkurencję wyeliminuje się, to dojdziemy do upaństwowienia tej gałęzi produkcji. To jest rzecz nieunikniona”. Wydany w 1937 przez Rybarskiego „Program Gospodarczy” to dojrzałe stanowisko endecji w sprawach polityki gospodarczej i ustroju, odrzucające zdecydowanie zarówno kolektywizm marksowski, jak i etatyzm i koncentracje monopolistyczne, jako nieefektywne gospodarczo i niezdolne do akumulacji kapitału w warunkach wolnorynkowych. Według Rybarskiego tylko gospodarka oparta na własności prywatnej jest zdolna faktyczne wytwarzać dochód.

W latach trzydziestych jednakże stanowisko Rybarskiego, było coraz bardziej odosobnione na skutek wielkiego kryzysu trawiącego gospodarki całego świata i ekspansji ruchów faszystowskich głoszących korporacjonizm i etatyzm. Do tego nurtu nawiązywał Adam Doboszyński- twórca polskiego dystrybucjonizmu, której to koncepcję w dużej mierze zaczerpnął od znanego mu osobiście angielskiego pisarza – Chestertona. Pomimo, że sam Doboszyński zarzekał się, że swoje teorie czerpie m.in. z nauczania papieża Leona XIII i mają on e na celu upowszechnić drobną własność, to tak naprawdę były one kalką rozwiązań realizowanych w państwach totalitarnych – wszechwładzy państwa, likwidacją wolnego rynku, i realizowaniem całego życia społeczno gospodarczego poprzez korporacje zawodowe, które siłą rzeczy uniemożliwijają jakąkolwiek konkurencję. Była to niewątpliwie utopia, chociaż zrodzona ze szlachetnych pobudek.

Rodzimy ruch narodowy wypracował pod wpływem różnorakich doświadczeń stosunkowo spójną koncepcją tzw. „trzeciej drogi” – takiego rozwoju gospodarczego, który szanując własność prywatną i uważając kapitalizm za jedyną sprawdzoną formę gospodarczą, jednocześnie kładł duży nacisk na regulacyjna rolę państwa, którego ewentualne interwencje powinny być nakierowane wyłącznie na budowę jednolitej wspólnoty narodowej. Po doświadczeniach budowy socjalizmu jest oczywiste, że nowoczesna postawa narodowa wymaga odrzucania idei etatystycznych, korporacjonizmu, kolektywizmu i wszechwładzy państwa w gospodarce. Realny, trwały dobrobyt tworzy wyłącznie własność prywatna.

Zagrożenie rosyjskie i niemieckie

Jednym fundamentalnych osiągnięć obozu narodowego jest realistyczna analiza geopolityczna Polski dokonana w perspektywie historycznej. Jej twórcami byli J.J Popławski i Roman Dmowski. Analizę tę cechowało pojęcie ściśle naukowe i realistyczne. Wykorzystywano wszelkie możliwe dyscypliny naukowe- geografie, demografię, fizykę, ekonomię, geologię, językoznawstwo etc.. Brano  pod uwagę wyłącznie atrybuty mierzalne i policzalne. Dmowski i jego środowisko odżegnywało się od wszelkiej fantasmagorii i rzeczy niesprawdzonych. Liczyły się tylko fakty. Pierwszą próba zarysu geopolitycznego były oczywiście „Myśli nowoczesnego Polaka” drukowane w Przeglądzie Wszechpolskim a także artykuł „Doktryna i realizm w polityce”( Przegląd Wszechpolski nr 8/1904) a jej dojrzałym podsumowaniem książka wydana w 1908 roku „Niemcy, Rosja a kwestia polska”.
Dmowski w uważał, że dla każdego państwa kluczem jest określenie najważniejszego obszaru geograficznego, bez którego istnienie narodu i państwa jest niemożliwe. Dmowski rozwijając koncepcie Popławskiego określił, że tym obszarem dla Polaków jest dorzecze Wisły, Odry i Noteci wraz z wolnym dostępem do Morza Bałtyckiego. Wisła jest kluczową arterią komunikującą wszystkie pierwotne ziemie polskie. Żyje tutaj blisko dwie trzecie populacji posługującej się językiem polskim. Zlokalizowane są kluczowe ośrodki kulturowe i przemysłowe, bez których dalsze trwanie narodu jest niemożliwe. Znajduje się tutaj także zaplecze żywnościowe i surowcowe niezbędne do przetrwania.

Jeżeli definiujemy polski „obszar rdzeniowy”, jako dorzecze Wisły i Warty naszym przeciwnikiem będzie ten organizm państwowy, który bezpośrednio zagraża temu obszarowi.  Są to bez wątpienia Niemcy. Poprzez te tereny prowadziła i prowadzi główna droga niemieckiej ekspansji. Niemcy są odcięci panowaniem Anglosasów od kolonii i istnieniem Francji na Zachodzie. Dlatego ich ekspansja kieruje się na ( słabszy cywilizacyjnie) wschód i południe Europy. Niemcy nie mogą się one rozwijać inaczej niż kosztem najważniejszych dla nas obszarów dorzecza Wisy i Odry. Tego przeciwieństwa nie można w żaden sposób pogodzić. Dorzecze Wisły i Warty – to historyczny ośrodek siły narodu, przetrwalnik władzy centralnej.  Polska utraciła niepodległość w XVIII wieku, gdyż zaborca pruski unicestwił  „ośrodek rdzeniowy”- dorzecze Wisły i Warty. Dlatego dalsze trwanie państwa było na dłuższą metę niemożliwe.

Z kolei dla Rosji ziemie polskie są odległą prowincją ważną wyłącznie, jako zabezpieczenie przed inwazją z Zachodu. Rosja, aby się rozwijać nie potrzebuje ziem polskich. Dmowski wysnuł, zatem trafny wniosek, że Niemcy nie mogą być nigdy naszymi sojusznikami ze względu na niedające się pokonać przeciwieństwa wynikające z położenia geograficznego. Z Rosją zaś można negocjować różne pozycje taktyczne, gdyż nie ma tutaj fundamentalnych sprzeczności geopolitycznych. Kto zatem jest naszym potencjalnym sojusznikiem? Ten, kto osłabia siłę oddziaływania niemieckiego na „obszar rdzeniowy” Polski? W realiach początku XX wieku była to Francja, Anglia i oczywiście Rosja, jako państwa Ententy.

Był to przewrót kopernikański w polskiej myśli politycznej, gdyż większość Polaków do tej pory uważała Rosję za głównego wroga swojej niepodległości. Dmowski wiedział, że rezultaty jego analizy będą niepopularne wśród rodaków, których raziła często azjatycka barbarzyńskość i prymitywizm stosunków rosyjskich, a także stosowany przez rząd carski ucisk i represje w stosunku do polskiej kultury i religii katolickiej. Dmowski jednak zdawał sobie sprawę, że wiele działań antypolskich rząd carski dokonuje pod wpływem diaspory niemieckiej – bardzo siniej w armii i na dworze rosyjskim. Nie należy się, zatem doraźnie tym przejmować i trzeba w sposób długofalowy postawić na współpracę z Rosją.
Diagnoza Dmowskiego była z gruntu słuszna, przemyślana, sprawdzona i niepodważalna. Przy istnieniu zjednoczonego państwa niemieckiego -bez Rosji, jako sprzymierzeńca – odzyskanie a potem utrzymanie niepodległości nie jest przez Polskę praktycznie możliwe. Polacy nie mają tak naprawdę innego wyboru. Zagrożenie niemieckie jest fundamentalne i po wielokroć groźniejsze od rosyjskiego. I wcale nie wygasło. Dowiodły tego dwie ostatnie wojny, a i obecnie tworząca się nowa rzesza niemiecka pod nazwą: Unia Europejska stara się kolejny raz w brutalny sposób podporządkować sobie Europę Środkową.

Dojrzała postawa narodowa zakłada znajomość wagi niemieckiego zagrożenia i dla jego zapobieżenia dążenie do ułożenia jak najlepszych stosunków z Rosją i szeroko rozumianym Wschodem. Dlatego, każdy, kto przykłada rękę do pogorszenia tych relacji wbija „nóż w plecy” najważniejszym interesom narodowym wyartykułowanym już 100 lat temu przez Romana Dmowskiego. Takiego człowieka w żaden sposób nie można go uważać za endeka, czy tez „prawicowca”. Polska racja stanu od wieków znajduje się na wschodzie.

Problem żydowski.

Sto lat temu Polska nie była, tak jak obecnie państwem jednolitym etnicznie. Około 10% jej mieszkańców stanowili Żydzi, którzy pozbawieni własnego państwa właśnie w Polsce znaleźli najbardziej przyjazne warunki życia. Na początku XX wieku Warszawa była drugim na świecie po Nowym Jorku miastem z największą ilością Żydów. Tyko niewielka ich część poczuwała się do wspólnoty językowej i historycznej z Polakami. Podobnie, jaki i w Polsce przybierający na sile nacjonalizm kierował Żydów ku marzeniom o stworzeniu własnego państwa. Takie cele postawił sobie ruch syjonistyczny, który był przede wszystkim odpowiedzią na narastające nastroje antysemickie w okresie rozkwitu ruchów nacjonalistycznych w Europie i niepowodzenia asymilacji. Syjonizm odrzucał tworzenie wspólnoty narodowej z obcymi nacjami, podkreślał odrębność kulturową, językową społeczności żydowskiej, domagał się autonomii prawnej. Dlatego tez stał na kursie kolizyjnym z polskim nacjonalizmem stawiającym sobie za naczelny cel jedność narodową. W 1909 roku Roman Dmowski wydał broszurę „Kwestia żydowska”, w której opisał Żydów, jako sprzyjających Niemcom wrogów Polski, element niepewny, niepożądany i zdecydowanie sprzeciwiał się ich asymilacji. Na konflikt narodowościowy nakładał się w Polsce antagonizm klasowy. Społeczność żydowska prawie zupełnie opanowała handel, rzemiosło, kredyt i skutecznie blokowała rozwój rodzimych sił wytwórczych, W jej ręku były także wolne zawody – medyczne, prawnicze, aktorskie. Powodowało to irytację znacznej części społeczeństwa, której młodzież miała zamknięty dostęp do dobrze płatnych zajęć. Obawy obozu narodowego i samego Dmowskiego dotyczące postawy ludności żydowskiej potwierdziły lata pierwszej wojny światowej, gdzie mieliśmy do czynienia z próbą zbudowania na terenie Lubelszczyzny własnego państwa żydowskiego w oparciu o Niemcy. Rok 1920 pokazał jawną wprost kolaborację Żydów z prącymi na Warszawę bolszewikami, tak, że wojsko polskie zmuszone było wydalić ze swoich szeregów wszystkich żołnierzy wyznania mojżeszowego, aby uchronić się przed demoralizacją i agitacją. Napięte stosunki obu społeczności nasilały się w czasie dwudziestolecia międzywojennego. Antagonizmy te zakończyła dopiero II Wojna Światowa, w wyniku, której prawie wszyscy polscy Żydzi zostali wymordowani przez Niemców. W 1948 roku powstało państwo Izrael, które w naturalny sposób stało się ojczyzną diaspory żydowskiej, do którego emigrowali także ocaleli po wojnie Żydzi w Polsce- około 200 tysięcy. Do roku 1959 większość z nich opuściła Polskę. Cezurę stanowił rok 1968, w którym wyemigrowało do Izraela jeszcze około 15 tys. Ludzi. Nie wyjeżdżali oni, jak nagłaśniano, ze względu na antysemityzm, ale po prostu w Izraelu znajdowali o wiele lepsze miejsce do życia niż w stosunkowo ubogiej socjalistycznej Polsce.

W obecnej chwili w Polsce żyje około 7,5 tysiąca osób uważających się za Żydów, zaś 25 tysięcy przyznaje się do jakiegoś związku z Izraelem. To bardzo mało. Dlatego trzeba sobie powiedzieć, że obecnie w Polsce nie ma żadnego problemu żydowskiego i obóz narodowy nie powinien się tym problemem zajmować. Jakieś pozostałe w starszym pokoleniu negatywne resentymenty to już historia. Trzydzieści tysięcy obywateli pochodzenia żydowskiego nie stanowi żadnego zagrożenia, ani militarnego, ani gospodarczego dla 38 milionów Polaków. Dlatego wszelkiego rodzaju akcje rozbudzające nastroje antysemickie i szukającej na siłę zagrożenia semickiego nie mają żadnych realnych podstaw. Stanowią przeważnie celowe prowokacje mające ośmieszyć obóz narodowy i jego idee.

Stosunek do faszyzmu.

Polski obóz narodowy z uwagą obserwował rozwój ruchu faszystowskiego we Włoszech i w Niemczech. W początkowej fazie jego wzrastania podziwiano faszystów za skuteczność we wprowadzaniu sytemu rządów odwołujących się do idei nacjonalistycznej. Chwalono Mussoliniego, a powstały w roku 1931 Obóz Wielkiej Polski był wzorowany na organizacji włoskich faszystów. Dopiero z czasem przyszło otrzeźwienie. Sam Dmowski zrozumiał, że polski obóz narodowy oparty o etykę katolicką i odwołujący się do wartości łacińskich jest tak naprawdę zupełnym przeciwieństwem przenikniętych areligijnością i darwinizmem społecznym partii faszystowskich. Terror i przemoc stosowana masowo przez faszystów, ograniczenia własności prywatnej, kult wodza, rządy totalitarnych monopartii jest krańcowo sprzeczne z ideami polskiej Narodowej Demokracji. Dlatego też w łonie polskich narodowców zwyciężyły w końcu zdecydowanie poglądy odrzucające totalitarne idee faszyzmu, hitleryzmu i komunizmu. Następca Romana Dmowskiego Tadeusz Bielecki w wywiadzie dla Myśli Polskiej z 20 września z 1941 dobrze podsumował miejsce ideowe polskich narodowców: „Należę do ruchu, który istnieje już przeszło 50 lat, który czerpie z polskiej tradycji politycznej i który nigdy nie naśladował obcych wzorów. Jeszcze nie było na świecie mowy o faszyzmie i hitleryzmie, kiedy nasz ruch formułował już samodzielnie, w oparciu o zasady rzymsko-katolickie, podstawy polskiej myśli narodowej. Jesteśmy im stale wierni i nie potrzebujemy przejmować ani wzorów totalistycznych ani form demokratycznych stamtąd, gdzie uległy one degeneracji. W walce o przyszłość narodu wystarczy nam najzupełniej nasza własna ideologia”

Trzeba wspomnieć, że z łona Stronnictwa Narodowego w wyniku rozłamu w 1934 spowodowanego delegalizacją OWP odeszła niewielka grupa tzw. „młodych” – działaczy zafascynowanych faszyzmem i krytykujących „bierność” dotychczasowego kierownictwa. Stworzyli oni Obóz Narodowo Radykalny –ONR, krótkotrwały byt polityczny, który z czasem podzielił się na ONR FALANGA – Bolesława Piaseckiego i ONR ABC Henryka Rossmana.
Pozostaje sprawą dyskusyjną, czy ONR można taktować, jako część klasycznego polskiego obozu narodowego. Była to raczej polska próba zawiązania struktur faszystowskich. Ich działacze, bowiem ( szczególnie ORN Falanga) odrzucili większość wartości konstytuujących polską endecję. Odrzucali kapitalizm i prywatną własność propagowali zaś totalitarny korporacjonizm i nacjonalizację zakładów pracy, zamiast ewolucjonizmu wybierali insurekcjonizm i terroryzm, propagowali segregację rasową i łagodne formy eksterminacji Żydów, odrzucali tak cenioną przez Dmowskiego demokrację, wyznawali kult wodza i hierarchiczność władzy.

„Byliśmy zafascynowani faszyzmem we Włoszech i dynamiką dochodzącego do władzy hitleryzmu” – twierdził po latach Bolesław Piasecki,  Roman Dmowski zdecydowanie odmawiał prawa ONR należenia do obozu narodowego i stał na stanowisku, że są: „szkodnikami sprawy narodowej”. Premier Władysław Sikorski uważał ich wprost za hitlerowskich kolaborantów i odmawiał jakiejkolwiek współpracy. Dlatego tez zdaniem autora należy wyłączać ONR poza nawias polskiego obozu narodowego. Była to ideowo odrębna organizacja odwołująca się (przynajmniej do roku 1939) zdecydowanie do nazizmu ( Nationalsozialismus), czasem określanego również, jako hitleryzm. Ideowo, zatem obca naszej endecji, pomimo sentymentów osobistych do niektórych działaczy.

Współcześni nasi „narodowcy”.

Kiedy już odrobi się trochę lekcję z historii polskiej idei narodowej to można dokonać przeglądu organizacji, które współcześnie pragną uchodzić za spadkobierców Narodowej Demokracji. I niestety, konstatację nie są wesołe. Wydaje się, że piękne dziedzictwo rodzimego ( umiarkowanego) nacjonalizmu nie ma godnych następców i tacy, którzy podjęliby dzieło Dmowskiego, Rybarskiego i Bieleckiego – w najbliżej przyszłości raczej się nie pojawią.

Co ma, bowiem wspólnego z Dmowskim na przykład: Ruch Narodowy – partia powstała w roku 2014 na bazie Marszów Niepodległości skupiająca głównie środowiska robotnicze, generalnie antyinteligencka, odwołująca się od współczesnego indukcjonizmu i kultu tzw. „żołnierzy wyklętych?. Partia ta jest z gruntu antyrosyjska, hołdująca ideom atlantyckim, natowskim. Są to podstawowe sprzeczności z ideą endecką. Pomimo deklaracji obserwujemy tam zamiast realizmu – płytki emocjonalizm, zamiast wypracowywania analiz i tworzenia ustaw – wiecowy aktywizm odwołujący się do prymitywnych instynktów. Trzeba tez uczciwie przyznać, że ekipa, która dostała się do sejmu z list Konfederacji nie grzeszy ogładą, sami prezesi nie posiadają wyższego wykształcenia, co niestety jest bardzo smutne, gdyż przedwojenna endecja była kuźnią wybitnych umysłów nawet na skalę europejską z tytułami profesorskimi. Bliżej im raczej do smarkaczy w bawarskich porciętach próbujących wybić od czasu do czasu okno w sklepie naznaczonym wcześniej gwiazdą Dawida. Takie jest niestety ogóle wrażenie.

Cóż ma wspólnego z ideą narodową tzw. ruch kamracki skupiony wokół aktora Wojciecha Olszańskiego? Zupełnie nic. Roznieca prymitywne orgie chamstwa i prowokacji mające raczej na celu ośmieszyć wszelkie próby dialogu z Rosją, poniżyć polski mundur i wojsko, podtrzymać anachroniczny i niesłużący niczemu obecnie – antysemityzm. Odwoływanie się do symboli faszystowskich – rózg, czarnych furażerek Mussoliniego ma na celu utrwalenie negatywnego wizerunku polskiego narodowca, który jak powyżej wykazano z faszyzmem nie ma nic wspólnego. Aktywizm tzw. kamratów nie ma żadnego realnego celu oprócz wytwarzania szumu medialnego. Nie widzimy tutaj żadnej pracy uświadamiającej, czy podnoszącej na wyższy poziom rodzime zasoby. Polskie służby już dawno powinny zająć się panem Olszańskim, bo widać wyraźnie, że to człowiek „zadaniowany”.
Żadnych cech narodowych nie ma także rządząca obecnie w Polsce partia Prawo I Sprawiedliwość, która także stara się czasami odwoływać do tradycji wypracowanych przez endecję. Ale to, co głoszą i jak działają jest absolutnym zaprzeczeniem przedwojennej myśli narodowej. Pogarda dla realizmu, insurekcyjny kult żołnierzy wyklętych, osłabianie zdolności obronnych państwa, ustawiczne gwałcenie własności prywatnej, nachalny atlantyzm i obsesyjna antyrosyjskość – to tylko niektóre ich grzechy. Dla Dmowskiego miejsca w PIS nie ma.

Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nie istnieje obecnie na polskiej scenie politycznej ugrupowanie, które mogłoby przechować i twórczo rozwinąć idee i strategie wypracowane przez Romana Dmowskiego i przedwojenny obóz narodowy. Przede wszystkim nie ma odpowiedniego środowiska. Przed wojną istniała szeroko rozumiana klasa średnia- kadra uniwersytecka, studenci, licealiści, urzędnicy, nauczyciele, przedsiębiorcy, dobrze sytuowani robotnicy. Byli to z reguły ludzie niezależni, ale i ideowcy zdolni do pewnej refleksji. Obecnie środowiska uniwersyteckie, studenci i przedsiębiorcy hołdują raczej ideom stricte liberalnym i postawom witalnym. Nawet w czasach PRL istniały grupy zdolne do zrozumienia położenia geopolitycznego Polski i mogące wypracować odpowiednią strategię działania. Obecnie w pogoni za pieniądzem polskim elitom brakuje czasu i chęci na wypracowywanie celów i idei mających za celu dobro wspólnoty narodowej. Wielkomiejskie środowiska robotnicze, które starają się nawiązywać do spuścizny Dmowskiego nie bardzo ją rozumieją, nie są również niezależne. Dlatego wyjmują z całokształtu spuścizny endecji jakieś pojedyncze hasła, które można skandować na meczach lub na marszach.
Wydaje się, że ta wielka scheda ideowa, ale też i strategia, którą zostawiła po sobie przedwojenna endecja w dalszym ciągu czeka na odkrycie i twórcze przepracowanie przez współczesne pokolenie Polaków. Ta wielka dawka realizmu i trzeźwości politycznej, która tam się znajduje, jest nam wprost niezbędna. Im wcześniej do niej powrócimy, tym szybciej zrozumiemy swoje obecne- nieciekawe położenie i tym mocniej odbudujemy fundamenty naszej niepodległości.

Piotr Panasiuk

Redakcja