OpinieŚwiatUkraina, NATO i najfatalniejszy błąd polityki amerykańskiej

Redakcja2 lata temu
Wspomoz Fundacje

Po upadku Związku Radzieckiego i dezintegracji Układu Warszawskiego, łamiąc ustnie porozumienie pomiędzy sekretarzem stanu Jamesem Bakerem a radzieckim ministrem spraw zagranicznych Eduardem Szewardnadze, NATO rozpoczęło intensywną ekspansję na wschód.

Przestroga Kennana

Ekspansja ta nie może być postrzegana w Moskwie inaczej, jak realizacja strategii okrążenia Rosji i czynienia z jej sąsiadów państw wrogich. Dopóki Rosja była słaba gospodarczo i militarnie, proces ten mógł trwać bez przeszkód. Liczba członków NATO wzrosła z 16 przed zjednoczeniem Niemiec do 28 obecnie.

5 lutego 1997 roku, na łamach „The New York Times” przed niebezpieczeństwem tym przestrzegał amerykański dyplomata, autor koncepcji zimnej wojny i powstrzymywania George Kennan. „Rozszerzanie NATO może być najbardziej fatalnym błędem polityki amerykańskiej w całej epoce postzimnowojennej. Trzeba brać pod uwagę, że decyzja taka może pobudzić tendencje nacjonalistyczne, antyzachodnie i militarystyczne w społeczeństwie rosyjskim; wywołać negatywny efekt dla rozwoju rosyjskiej demokracji; odrodzić atmosferę zimnej wojny w stosunkach Wschód – Zachód; i spowodować, że rosyjska polityka zagraniczna pójdzie w kierunku, który zdecydowanie nam się nie spodoba” – pisał.

Czerwona linia Putina

Obecne wydarzenia wpisują się właśnie w ten „najbardziej fatalny” błąd.

Dzisiejsza Rosja ma potencjał, by położyć temu kres, a prezydent Władimir Putin nakreślił na Ukrainie czerwoną linię.

Bardzo wyraźnie dał do zrozumienia, że nie pozwoli na to, by Ukraina weszła do NATO. Chcąc rozwiązać ten spór pokojowo, zaproponował prezydentowi Joe Bidenowi, by Stany Zjednoczone zagwarantowały, że nie zostanie ona przyjęta do tego sojuszu wojskowego. Tymczasem sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg odrzucił tą propozycję i oznajmił, że NATO ma prawo rozszerzać się na kolejne kraje. Jeśli sytuacja się nie zmieni, Rosja nie będzie miała wyboru i będzie musiała dokonać inwazji na Ukrainę.

Ryzyka minimalne

Ryzyka wojskowe, polityczne i gospodarcze, związane z taką operacją są dla Moskwy nieznaczne.

Militarnie prezydent Biden zdążył już pchnąć Ukrainę pod pociąg, wykluczając interwencję zbrojną NATO w jej obronie. Jednak nawet, gdyby zmienił zdanie, państwa NATO zbyt mocno obniżyły swój potencjał wojskowy, by móc stawić czoła armii rosyjskiej. Jeśli Putin da rozkaz inwazji, rosyjskie czołgi będą w Kijowie w ciągu mniej niż 24 godzin. Według niektórych doniesień, przedstawiciele amerykańskiego resortu obrony wierzą, że stanie się to w 2022 roku.

Politycznie podniesie się wiele szumu i głosów potępienia, ale nie wydarzy się nic istotnego. Po aneksji Krymu Rosja została wyrzucona z G-8 i zawieszona w prawach członka Rady Europy. Te „surowe: konsekwencje warte były mniej niż ziarnko piasku z krymskich plaż.

Putin pamięta również dobrze, że gdy Armia Czerwona dewastowała Budapeszt w 1956 roku, budowała mur berliński w 1961 roku czy dokonywała inwazji na Czechosłowację w 1968 roku, Ameryka wraz ze swymi sojusznikami bezradnie opuściła ręce, przyglądając się tym poczynaniom i kierując wprawdzie pod adresem Moskwy pogróżki, ale nic więcej.

Z gospodarczego punktu widzenia jest dość mało prawdopodobne, by kraje demokratyczne poparły objęcie Rosji dodatkowymi sankcjami. Nie zdecydowałyby się na to szczególnie w dobie obecnego kryzysu gospodarczego wywołanego przez pandemię koronawirusa, zdając sobie sprawę, że taki ruch uderzyłby również w gospodarki ich krajów.

Nawet jeśli dodano by jakieś nowe sankcje do tych już obowiązujących, demokracje zachodnie powinny zdawać sobie sprawę po ostatnich siedmiu latach, że Moskwa traktuje kwestię ukraińską jako sprawę geopolityczną o kluczowym znaczeniu dla jej bezpieczeństwa. Zatem jeśli wszystkie te sankcje miałyby obowiązywać nawet przez kolejne sto lat, Moskwa nie zmieni tu zdania. Powtarzanie tych samych działań wywoła podobne efekty.

Zrozumieć geografię

Wszystko mogłoby być inaczej, gdyby Biden i jego ekipa, kierując się radą Napoleona („Jeśli znasz geografię jakiegoś kraju, będziesz mógł zrozumieć i przewidzieć jego politykę zagraniczną”), podjęli próbę zrozumienia rosyjskiej polityki zagranicznej.

Tymczasem najwyraźniej amerykańscy przywódcy słabi są z geografii. W innym przypadku zdaliby sobie sprawę, że „ziemia ruska” ciągnąca się przez dziewięć stref czasowych Europy i Azji i zamieszkana przez mniej niż 150 mln ludzi, aby móc się obronić przed potencjalnym przeciwnikiem, musi posiadać strefę buforową u swych granic.

Ironia losu polega na tym, że Putin stosuje odwróconą politykę powstrzymywania George’a Kennana. Jego strategia polega na powstrzymywaniu rozszerzenia NATO. Może tolerować Ukrainę jako niezależne państwo tak długo, jak długo będzie ona takim państwem buforowym między Rosją a NATO. Gdyby tak było, Rosja byłaby gotowa bronić ukraińskiej niepodległości. Bo w takim przypadku NATO nie mogłoby zaatakować Rosji bez naruszania integralności terytorialnej Ukrainy. A gdyby jednak podjęło taką decyzję, Kijów mógłby liczyć na rosyjską pomoc.

NATO nie kołem ratunkowym lecz ciężarem

Inwazja na Ukrainę będzie nieunikniona, jeśli Ameryka i jej sojusznicy z NATO nadal rozważać będą wrogie kroki wobec Rosji, zamiast podjąć się rozwiązania problemu, który sami stworzyli.

Jeśli doszłoby do jakiejkolwiek inwazji wojskowej, Ukraina przestanie być państwem unitarnym. Rosjanie podzieliliby ją na trzy odrębne podmioty: Wschód, Centrum i Zachód. Podział taki, biorąc pod uwagę wewnętrzne sprzeczności ukraińskie, byłby zresztą dość naturalny. Byłby to na dodatek mocny sygnał skierowany do wszystkich byłych radzieckich satelitów: NATO nie jest kołem ratunkowym, lecz ciężarem.

Alexander G. Markovsky

Ted Belman

Alexander G. Markovsky – amerykański politolog i ekonomista, prezes spółki Litwin Management Services, publicysta amerykańskich mediów konserwatywnych.

Ted Belman – izraelski dziennikarz konserwatywny, redaktor serwisu israpundit.org.

Źródło: https://www.americanthinker.com/articles/2021/12/ukraine_nato_and_the_most_fateful_error_of_american_policy.html

Śródtytuły pochodzą od Redakcji MP.

Redakcja