HistoriaZiemie zachodniePomorze pod okupacją

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wrzesień 1939 roku był początkiem co najmniej trudnego jeśli nie tragicznego losu większości mieszkańców szeroko rozumianego Pomorza. W jednym z poprzednich numerów „Myśli Polskiej” (37-38/2021) można przeczytać artykuł omawiający eksterminację Polaków na Pomorzu, która rozpoczęła się bezpośrednio po wkroczeniu Niemców na te tereny.

Niestety, ta krwawa pomorska jesień 1939 roku, jak ją określono w historii była dopiero początkiem tragicznego losu mieszkańców północnych rubieży Rzeczypospolitej. Wkraczający na te tereny okupant niemiecki „przybywał” z gotowym programem polityki wobec mieszkańców Pomorza. Opisana wcześniej eksterminacja dokonana przez Niemców była wstępem do realizacji polityki germanizacyjnej.

Punktem wyjścia do tych poczynań było włączenie Pomorza (obok W. M. Gdańska, Śląska i Wielkopolski) w granice III Rzeszy. Bezpośredni nadzór nad polityką na terenach wcielonych sprawował utworzony w tym celu Urząd Rasowo-Polityczny NSDAP, którym kierował osobiście zastępca führera Rudolf Hess. Na potrzeby swojej polityki Niemcy przygotowali podstawę teoretyczną. Nie inaczej było w tym przypadku. Podstawa ideologiczna tych działań została zaprezentowana w memoriale datowanym na 25 listopada 1939 r. Autorami tego dokumentu byli dr Erhard Wetzl i dr Günter Hecht. Punktem wyjścia dla ich rozważań było założenie, że tereny wcielone miały stanowić obszary narodowościowo jednolite. Aby ten cel osiągnąć należało według sugestii zawartych w memoriale podjąć różne działania. Pierwszym krokiem miała być oczywiście opisana wcześniej eksterminacja ludności polskiej (Kaszubów, Kociewiaków) oraz wysiedlenia ludności Pomorza. Kolejnym krokiem miało być zniemczenie tej części mieszkańców, którzy zaakceptują warunki postawione przez okupanta. Pozostałe, oporne osoby należało wysiedlić, a w ich miejsce sprowadzić osadników niemieckich.

W kwestiach narodowościowych w stosunku do ludności miejscowej należy odnotować dwa podejścia do tego zagadnienia. Oba były związane z poglądami, a raczej rywalizacją o wpływy w Rzeszy pomiędzy Heinrichem Himmlerem a gaulaiterem Albertem Forsterem. Oba nie różniły się w kwestii celu – germanizacji. Różnice wynikały jedynie z proponowanej metody osiągnięcia tego celu. Wynikały one również bardziej z rywalizacji pomiędzy obu ośrodkami władzy kierowanymi przez wysokich funkcjonariuszy III Rzeszy aniżeli „pozytywnego” stosunku do lokalnej społeczności. Pierwszy z nich był zdania, że Kaszubów należało czasowo wyodrębnić spośród Polaków. Ten taktyczny cel miał popierać narodowość kaszubską aby zniemczyć tą ich część, która rokowała nadzieję w tym względzie. Jego adwersarz w tym zagadnieniu – gauleiter Albert Forster zgodnie z zarządzeniem z dnia 24 października 1939 r. nakazał Kaszubów traktować jako odrębną narodowość pochodzenia niemieckiego. Dlatego też uważał, że nadaje się ona do zniemczenia bez możliwości korzystania przez nich z pełni praw obywatelskich w III Rzeszy.

Dla osób zakwalifikowanych do działań germanizacyjnych przewidziano trzy różne grupy, które miały być objęte quasi-obywatelstwem. Wiązało się to wpisaniem na Niemiecką Listę Narodowościową tzw. Volksliste. Należy podkreślić, że Kaszubi według założeń rasowych ideologów niemieckich w tych poczynaniach mieli być traktowani odmiennie niż pozostałe grupy Polaków. Takie podejście wynikało z faktu, że była to społeczność traktowana jako odrębna mniejszość narodowa:

„Kaszubi w Prusach Zachodnich, „Wasserpolacy”, Ślązacy na Górnym Śląsku. Te  mniejszości (w Prusach Zachodnich mieszka zwartą masa około 200 000 do 300 000 Kaszubów). Nie są oni Polakami, ich gwara zachodniosłowiańska różni się znacznie od mowy polskiej”. Deklaracja zgody wpisania na niemiecką listę narodowościową nie była równoznaczna z uzyskaniem pełni praw obywatelskich. Osobom z tej listy gwarantowano jedynie pozostanie w dotychczasowym miejscu zamieszkania.

Jednak same rozważania teoretyczne stanowiły jedynie podbudowę ideologiczną do dalszych poczynań okupanta. Dla ich realizacji niezbędne było rozeznanie w składzie społecznym i narodowościowym mieszkańców anektowanych terenów. W tym celu jeszcze w grudniu 1939 roku został zarządzony policyjny spis ludności. Jego podstawowym celem było zebranie informacji o pochodzeniu, o języku czyli tak naprawdę o postawach patriotycznych mieszkańców. Temu celowi miał służyć odpowiednio skonstruowany formularz pytań. Obok standardowych pytań o imię, nazwisko czy wiek, znajdowały się również pytania o wyznanie religijne czy język ojczysty.

W tym ostatnim przypadku respondent miał trzy możliwości odpowiedzi – niemiecki, kaszubski lub polski. Jednak najważniejsze dla organizatorów było pytanie o narodowość. Tu można było wybrać dwie możliwości odpowiedzi – narodowość niemiecka lub polska. Przy odpowiedzi na pytanie o miejsce urodzenia należało z kolei podać od kiedy dana osoba była mieszkańcem Prus Zachodnich i skąd przybyła na te tereny. Takie sformułowania w zestawie pytań miało władzom III Rzeszy pomóc w wyodrębnieniu grupy osób rokujących nadzieję okupantowi na regermanizację.

Zachowane, choć w nieznacznej ilości kwestionariusze spisowe stanowią dowód na stan świadomości narodowej ludności Pomorza. Z zachowanych dokumentów wynika, że wielu ankietowanych podczas spisu deklarowało dwujęzyczność i wskazywało na posługiwanie się językiem niemieckim i kaszubskim. Taki stan rzeczy wynikał m. in. z faktu, że wiele osób urodziło się i zdobywało wykształcenie jeszcze w latach zaborów kiedy językiem urzędowym był niemiecki. Podobna dwoistość występuje w przypadku deklarowanej przynależności narodowej. W tym przypadku jednak deklaracje były jednoznacznie propolskie. Podając jako język macierzysty kaszubski wiązano go z polska przynależnością narodowościową. Wnioski jakie można wysnuć na podstawie analizy dokumentów spisowych jest jednoznaczna. Pomorzanie, nie zważając na represje okupanta deklarowali świadomość narodową kaszubsko-polską lub tylko polską. Wynik ten był zaskoczeniem dla organizatorów tego badania statystycznego:

„Aż 71 proc. ludności Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie podało język polski jako język ojczysty, 12 proc. „język kaszubski”, a jedynie 16,3 proc. język niemiecki. Przy czym należy dodać, iż na około 188 tys. osób, które uznały gwarę kaszubską za swój macierzysty język, aż 100 tys. przyznało się do narodowości polskiej, zaś wśród Niemców znalazł się stosunkowo duży odsetek elementu napływowego z Rzeszy i byłego Wolnego Miasta Gdańska”. Na podstawie między innymi powyższego spisu zostały opracowane zasady, które wprowadzało w życie Rozporządzenie o Niemieckiej Liście Narodowościowej i Przynależności Państwowej na Ziemiach Wschodnich. Zaczęło ono obowiązywać z datą ogłoszenia w dniu 4 marca 1941 roku. Widnieją pod nim podpisy Ministra Spraw Wewnętrznych Wilhelma Fricka, zastępcy Hitlera – Rudolfa Hessa i Reichführera SS Heinricha Himmlera. Główną treścią Rozporządzenia były warunki na jakich mieszkaniec Pomorza (i innych terenów RP wcielonych do Rzeszy) mógł być wpisanym na Listę Narodowościową (Volksliste). Akt prawny przewidywał cztery takie grupy. Warunki wpisu w ramach pierwszej grupy obejmowały osoby narodowości niemieckiej, które w ramach II Rzeczypospolitej uczestniczyły w życiu organizacji niemieckiej mniejszości narodowej. Grupa druga została przeznaczona dla byłych obywateli II RP, którzy zachowali język niemiecki ale nie uczestniczyli aktywnie w życiu organizacji mniejszości narodowych. Osoby zakwalifikowane do obu tych grup uważane były za prawdziwych Niemców.

W przypadku ludności kaszubskiej najliczniejsza grupa została zaliczona do trzeciej kategorii. Mogły się na niej znaleźć osoby mogące wykazać się częściowym pochodzeniem niemieckim a zostały spolonizowane. Druga dotyczyła osób pochodzenia innego niż niemieckie, które były w związku z Niemcami, np. w relacji mąż – żona. I trzecia obejmowała osoby, które w żaden sposób nie były związane z narodowością niemiecką, a które skłaniały się jednak ku tej narodowości. Tych ostatnich określano mianem „Eingedeutsch”. Osoby te nie miały uprawnień obywateli Rzeszy. Sytuacja ta uległa zmianie dopiero w styczniu 1942 r. W obliczu załamania się sukcesów militarnych Wermachtu, szczególnie na froncie wschodnim, takie uprawnienia uzyskali. Oczywistym względem, który zdecydował o tak radykalnej zmianie była potrzeba sięgnięcia po rezerwy kadrowe dla armii niemieckiej.

Ukształtowana w ten sposób struktura obywatelstwa mieszkańców ziem polskich wcielonych do III Rzeszy a także tych okupowanych, czyli Generalnego Gubernatorstwa, wbrew oczekiwaniom okupanta, nie spotkała się z powszechnym odzewem. Pomimo różnego rodzaju działań mających z jednej strony zachęcić a z drugiej zastraszyć opornych, mieszkańcy szeroko rozumianego Pomorza, Kaszub czy Kociewia nie garneli się wpisywania się masowo do żadnej z wymienionych kategorii Listy Narodowościowej.

Zainteresowanie wyrażała jedynie nieliczna grupa tych osób, które w wyniku działań władz niemieckich zostały pozbawione dotychczasowego majątku lub miejsc pracy. Obiecywano im odzyskanie tychże w zamian za podpisanie Volkslisty. Uciekano się również do mniej lub bardziej oficjalnych gróźb sugerując ewentualność wysiedlania a w najgorszym przypadku odesłania całej rodziny do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. W miarę upływu czasu co wiązało się z pogarszającą się sytuacja militarną III Rzeszy, władze przyspieszyły i uprościły procedury wpisu na listę narodowościową. Początkowo niepewny element jakim byli Volksdeutsche, pozbawiony „uprawnień” do służby w armii niemieckiej stał się pożądanym i pełnowartościowym źródłem pozyskiwania „rektutów”.

W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera odezwa gauleitera A. Forstera z dnia 22 lutego 1942 r. Pojawiły się w niej oczywiście zachęty do wpisywania na listę narodowościową. Ale obok nich również otwarcie była mowa o groźbach wobec osób opornych wysiedlenia do obozów pracy w Potulicach, Jabłonowie i Smukale na Pomorzu czy do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. W swoim wystąpieniu argumenty te sformułował jednoznacznie: „Ci, którzy tego nie zrobią, będą traktowani jako najwięksi wrogowie narodu niemieckiego”. Ten ostatni argument odnosił się szczególnie do osób, którzy byli przewidziani do wcielenia do służby w Wermachcie lub Volksturmie (rodzaj powszechnej obrony cywilnej).

W kontekście powyższego zagadnienia nie wszyscy okupanci podzielali opinię A. Forstera i H. Himmlera o możliwości w stosunkowo krótkim czasie zniemczenia Kaszubów. Opinię taką przedstawił dr Alfred von Schöning z Gdańska. W swojej książce stwierdził, że Kaszubi nie są przyjaciółmi niemczyzny. Zwrócił uwagę, że większość Kaszubów mocno i zdecydowanie podkreśla swoją polskość. Świadczyć o tym może wielokrotnie powtarzane  przez tychże stwierdzenie: „Początkowo trzeba było się o nią starać [o Volkslistę – przyp. A.K.] a teraz – po  Stalingradzie – przychodzicie już prosić”.

Autor tej książki wyraził również swoją wątpliwość w skuteczność przymusu germanizacyjnego wobec Kaszubów. Swoje wątpliwości sformułował następująco: „Kaszubi są również Polakami – nie z urodzenia, lecz w pełni z przekonania. Tylko nieliczni chcą być Niemcami”. Zatem wysiłek poniesiony przez okupanta był niewspółmierny do rezultatów, jakie zostały osiągnięte. Znaczna część osób, które zadeklarowały przystąpienie do niemieckiej listy narodowościowej w swoich przekonaniach pozostały Kaszubami-Polakami. W Księgach Urzędu Stanu Cywilnego w Gdańsku znajdują się liczne tego dowody. Wpisy „germanizacyjne” z lat 40. XX w., po roku 1945 były anulowane przez wyroki Sądu Grodzkiego i na tej podstawie przywracano zniemczonym nazwiskom ich pierwotne polskie brzmienie i pisownię. I choćby z tego powodu wypowiadając oskarżenia w stosunku do mieszkańców Pomorza o ich sympatie proniemieckie, trzeba być niezwykle ostrożnym. Ich wypowiadanie może świadczyć jedynie o braku znajomości i zrozumienia historii tych ziem i ich mieszkańców. Co jednak nie zwalnia z owej ostrożności i taktu.

Andrzej Kotecki

Powyższy materiał został opracowany na podstawie Józef Borzyszkowski, „Historia Kaszubów w dziejach Pomorza”, Tom IV: „Kaszubi w II RP i w latach II wojny światowej (1920-1945)”, Instytut Kaszubski, Gdańsk 2019.

Myśl Polska, nr 43-44 (24-31.10.2021)

 

Redakcja