OpinieOstatnie podrygi Szymona

Wspomoz Fundacje

Działacze Polski 2050 Szymona Hołowni dwoją się i troją by nie dać o sobie zapomnieć. A to konwencja, która nieszczęśliwie dla aparatu partii ex-prezentera TVN, przemknęła bez większego echa. A to próba podłączenia się pod protesty medyków. Ba, nawet samodzielne pikiety w obronie umiłowanej Unii Europejskiej i wolnych sądów (tak jakby kiedykolwiek sądy w Polsce były szybkie)… wszystko na nic. Bezlitosne sondaże jednoznacznie wskazują, że polskim wyborcom sympatyczny i empatyczny pan Szymon zwyczajnie się znudził. Nie od dziś wiadomo, że łaska ludu na pstrym koniu jeździ, więc zaskoczenia raczej nie ma.

Jeśli w całej tej sytuacji jest coś interesującego, to jest tym niebywała wręcz analogia drogi ruchu Hołowni z nieco zapomnianą już dzisiaj partią Nowoczesna. Oba projekty były typowymi wydmuszkami napompowanymi medialnie do granic możliwości a może nawet nieco poza te granice. Oba przedstawiały się jako świeża nieskompromitowana alternatywa wobec PiS. Oba wykorzystując wypalenie i słabość władz Platformy na krótko zdetronizowały dotychczasowego lidera anty-PiS-u. Różnica polega na tym, że śmiertelny cios zadany Nowoczesnej miał charakter wyraźnie samobójczy. Rzecz jasna mowa o osławionej wycieczce na Maderę Ryszarda Petru i jego klubowej (i nie tylko klubowej) koleżanki. Natomiast ciosem, który kosztował Hołownię kilkanaście punktów procentowych, a może kosztować polityczny byt, był powrót do polskiej polityki Donalda Tuska. Tym bardziej, że stary-nowy lider PO wbrew powszechnym opiniom o swym praco-sceptycyźmie dość żwawo zabrał się za sprzątanie partyjnych szeregów.

Pojawienie się w stosunkowo krótkim czasie aż dwóch partii kierujących swą ofertę do tego samego elektoratu świadczy o istnieniu w tym segmencie poważnego i autentycznego zapotrzebowania. Mieszkańcy dużych (jak na nasze warunki) aglomeracji, na ogół postrzegający siebie jako dobrze wykształceni i samodzielni finansowo szukają swojej reprezentacji politycznej. Jako, że PO od lat brakuje świeżości zaś przaśna wizerunkowo oferta polityczna PiS-u jest dla nich nieakceptowalna, stanowią oni potencjalnie łatwy łyp rożnych łowców elektoratu. Tym łatwiejszy, im dana oferta polityczna ma większe wsparcie mediów, jawi się jako bardziej nowoczesna i europejska.

W środowiskach patriotycznych ten elektorat określany jest czasami pogardliwym mianem „fajnopolaków”. Tak jakby bycie „fajnym” przynosiło ujmę. Tak samo jak pragnienie odnalezienia się w głównym nurcie światowej polityki a nie na jej marginesie. Kto jak kto, ale my, endecy powinniśmy to ostatnie rozumieć najbardziej ze wszystkich. W końcu nasz ruch, jakkolwiek sędziwy, był przecież tworzony jako stricte nowoczesny. Znajdujący się w forpoczcie intelektualnej ludzkości.

Dlatego zamiast śladem „prawdziwych patriotów” kpić sobie z „fajnopolaków” zadajmy sobie pytanie dlaczego dziś nie mamy oferty dla Polaków, którzy nie wyrzekając się swojej tożsamości nie chcą stać się żywymi rekwizytami w skansenie przebrzmiałych idei. Obawiam się, że odpowiedź na to pytanie może dla wielu z nas być prawdziwie szokująca. Tym bardziej, że przecież wygodnie siedzieć w swoich grupkach rekonstrukcyjnych i z pietyzmem odkurzać narodowe precjoza.

A co z panem Szymonem i jego partią? Nie obstawiałbym wielkich kwot, że dotrwają jako samodzielny byt no najbliższej elekcji, o ile ta odbędzie się w konstytucyjnym terminie. Zapewne rozpłyną się w szerokiej koalicji anty-PiS-uc ostatecznie tracą i tak niewyraźną osobowość. W sumie niewielka strata.

Przemysław Piasta

Przemysław Piasta

Historyk i przedsiębiorca. Prezes Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego. Autor wielu publikacji popularnych i naukowych.