RecenzjeRozmowa z Walickim wciąż trwa

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

20 sierpnia ubiegłego roku zabrakło wśród nas prof. Andrzeja Walickiego, postaci emblematycznej dla polskiego świata nauki i inteligencji, w klasycznym rozumieniu tego słowa. Książkę na jego temat wydał właśnie jego wieloletni przyjaciel i interlokutor, socjolog i ekonomista prof. Paweł Kozłowski.

„Spotkania z Andrzejem Walickim” to zbiór tekstów bardzo różnych, od autorskiej opowieści o rozmowach i kontaktach z autorem „Marksizmu i skoku do królestwa wolności”, poprzez recenzje jego wybranych prac, tekst samego Walickiego w reakcji na uwagi autora, aż po dwa wywiady przeprowadzone z udziałem Pawła Kozłowskiego. Warto wspomnieć, że już wcześniej ukazała się korespondencja obu uczonych z lat pierwszej dekady XXI wieku (P. Kozłowski, A. Walicki, „Z Polski i o Polsce. Korespondencja z lat 2004-2006”, Kraków 2007). W omawianej książce Paweł Kozłowski wspomina o dialogicznym charakterze epistolografii swojego przyjaciela, pokazując zresztą, że każda forma kontaktu z nim była rzeczywistym dialogiem, całkowicie wolnym od elementów monologicznych.

Autor nie ukrywa swojego stosunku do polskiego historyka idei, pisząc już na pierwszych stronach, że należał on „do wąskiego grona gigantów myśli, był zapewne najwybitniejszym ze wszystkich polskich humanistów debiutujących po II wojnie światowej” (s. 9). Zwraca uwagę na realizowaną przez niego konsekwentnie na przestrzeni wielu dekad drogi naukowej misję polegającą przede wszystkim na próbach zrozumienia Polski, Rosji, ich historii widzianej przede wszystkim przez pryzmat dziejów intelektualnych.

Oczywiście, właśnie Rosja była jednym z głównych elementów uwagi i refleksji Walickiego, uznawanego nie bez przyczyny za jednego z najwybitniejszych znawców jej dziejów ideowych na świecie, choć w Polsce robiono wszystko, by jego dorobek w tym zakresie przemilczać. Jak zauważa sam historyk idei, całokształt stosunku Polski do Rosji wywieść można ze „zwyczajnej egocentrycznej ignorancji i z etnocentrycznego poczucia wyższości Polaków” (s. 85). Politycznie to jednak cały Zachód oszukał i zdradził Rosję po upadku Związku Radzieckiego: „zapominając o wcześniejszych obietnicach o nieprzesuwaniu wojsk NATO, o mającej postępować inwolucji tego militarnego związku i zmianie jego celów, o odejściu od polityki siły, zachowania wszystkich granic, postępującego ograniczenia zbrojeń, uwzględniania odmienności krajów i respektowania ich własnych wyborów” (s. 32).

Po zwycięstwie zimnowojennym przystąpiono od razu do tego, by „pokonanego wroga maksymalnie pomniejszyć, rozczłonkować i zwasalizować” (s. 93), odrzucając wyrażaną przez Moskwę gotowość do dialogu. Takie podejście do Rosji, tuż po upadku ZSRR, zaczęło dominować w polskim dyskursie politycznym: „Rusofobia stała się podstawą naszej polityki zagranicznej, a zafałszowany obraz historii Polski po 1945 r. fundamentem polityki wewnętrznej” (s. 102). Wbrew propagandzie tzw. Zachodu, szczególnie histerycznej w Polsce, Walicki mówił Kozłowskiemu o tym, że „byłoby dla świata, Rosji i Polski dobrze, żeby Putin sprawował kontrolę nad swoim państwem i polityką jak najdłużej” (s. 33), odnosząc się w ten sposób do zmian rosyjskiej konstytucji umożliwiających Władimirowi Putinowi kandydowanie w kolejnych wyborach. Wbrew głównemu nurtowi polskiego dyskursu, polski historyk idei przestrzegał przed próbą wykorzystania Ukrainy w rozgrywkach przeciwko Moskwie: „Nigdy wcześniej nie było takiego, jaki ma być dzisiaj, narodu ukraińskiego ani takiego na obecnym obszarze rozciągniętego państwa” (s. 39) – twierdził. Walicki wypowiadał się też jednoznacznie krytycznie na temat polityki prowadzonej przez administracje kolejnych prezydentów Stanów Zjednoczonych; „Bodaj największą repulsję wywoływała w nim agresywna, dążąca do pełnej hegemonii, fałszywie misyjna polityka USA” (s. 44).

Jak już wspomniano, jednym z elementów tożsamości politycznej elit polskich po 1989 roku stał się antykomunizm bez komunistów. Wynika on z błędnej oceny Polski Ludowej, braku rozróżniania różnych jej okresów, ewolucji ówczesnego systemu. Jednym z czołowych nadużyć w tym zakresie jest notoryczne rozciąganie pojęcia totalitaryzmu na cały okres 1944-1989. Dla Andrzeja Walickiego rok 1956 był przełomem, którego znaczenie konsekwentnie dostrzegał, uznając go za moment nie tylko porzucenia krótkotrwałej próby budowania systemu totalitarnego, ale wręcz rezygnację z projektu komunistycznego.

Nieporozumienia i nadużycia mogą być efektem kompletnego braku zrozumienia podstawowych terminów. Walicki jasno definiuje totalitaryzm, pisząc o „różnicy między autorytaryzmem, posługującym się metodami zwykłego, ostrożnościowego konformizmu, a klasycznym totalitaryzmem, czyli systemem opartym na nieporównywalnie straszliwszym zniewoleniu od wewnątrz, będącym już nie przystosowaniem tylko, lecz samounicestwiającą internalizacją ideologicznej presji” (s. 215). Jako ciekawostkę dotyczącą funkcjonowania cenzury w PRL, Walicki w jednym z opublikowanych w książce wywiadów przytacza historię o tym, że jedyny przypadek próby ingerencji cenzorskiej w stosunku do jego publikacji dotyczył kwestii zupełnie z komunizmem / marksizmem niezwiązanej; była to interwencja cenzorska „w obronie dobrych stosunków z Kościołem, a nie w imię dobrych stosunków ze Związkiem Radzieckim” (s. 247). Pokazuje to wyraźnie, jak fałszywa jest mitologia uprawiana przez tych, którzy przed 1989 rokiem funkcjonowali w polskiej nauce, a dziś opowiadają o cenzorskich ograniczeniach swej twórczości tamtego okresu.

Choć Andrzej Walicki był liberałem, to jego liberalizm miał rysy wyraźnie socjalne, w dużym stopniu lewicowe. Znajdował się na antypodach wolnorynkowego neoliberalizmu, co łączyło go z autorem „Spotkań…”: „Idea społeczeństwa rynkowego głoszona i propagowana przez neoliberałów jest nową utopią, ideą, której próby realizacji są groźne, dramatyczne i dla wielu tragiczne, niczym wcześniej próby wcielenia w życie marksistowskiej utopii komunistycznej” (s. 24). Zdaniem Kozłowskiego, w ostatnich latach życia historyk idei przesuwał się wyraźnie w kierunku lewicy, choć być może wynikało to z przesunięcia debaty społeczno-ekonomicznej w kierunku mocno prawicowym.

Obserwując wnikliwie mechanizmy funkcjonowania wolnorynkowego neoliberalizmu, z niepokojem stwierdzał, że „’niewidzialna ręka rynku’ może bowiem dławić wolność jednostki w sposób równie totalitarny (choć inny) jak ‘widzialna ręka’ jednoosobowego lub zbiorowego dyktatora. Tym bardziej, że ‘bezosobowa’ autokracja rynku jest w globalnym kapitalizmie pozorem raczej niż realnością, w rzeczywistości bowiem dzisiejszy świat ‘wolnorynkowy’ nie jest już (wbrew poglądom Hayeka) oddolnie tworzonym ‘porządkiem spontanicznym’, lecz tworem konkretnych wielkich finansistów, zachowujących wprawdzie anonimowość, ale podejmujących we własnym interesie świadome decyzje o losach narodów, a nawet całego świata” (s. 268-269). Andrzej Walicki, pozostając liberałem, opowiedział się jednoznacznie za takim modelem państwa, w którym prawa jednostki nie są zagrożone nie tylko przez machinę biurokratyczno-państwową, ale również przez korporacyjne tryby.

W książce znalazły się wyjątkowo interesujące wątki dotyczące miejsca ekonomii w rozważaniach polskiego historyka idei. Jak się okazuje, i na co zwraca szczególną uwagę autor pracy, Walicki, szczególnie pisząc o Rosji i marksizmie, zmuszony był odnosić się do aspektów gospodarczych idei, które analizował. Doszedł przy tym do ciekawych wniosków, a nawet odkryć istotnych z punktu widzenia światowej humanistyki. Dostrzegał coś, co ekonomiści określają mianem „renty zacofania”, a on nazwał „wielkim przywilejem” (s. 145), czyli potencjał transformacji krajów nierozwiniętych w kierunku wybranym przez nie samodzielnie, niekoniecznie będącym kopią modelu istniejącego w krajach rozwiniętych. Recepty uniwersalne, biorąc pod uwagę odmienności kulturowe różnych krajów, ich przynależność do rozmaitych przestrzeni cywilizacyjnych i geograficznych, nie istnieją. Prowadzi to do odrzucenia zarówno nieuprawnionych roszczeń dogmatycznych marksistów niegdyś, jak i piewców globalistycznej uniformizacji – dziś.

Odkryciem Walickiego jest w tej sferze natomiast przedstawienie w zupełnie nowym, dalekim od wszelkiego uniwersalizmu świetle poglądów Karla Marxa z ostatnich lat jego życia. Twórca marksizmu w analizowanym przez Andrzeja Walickiego liście do rosyjskiej pisarki i działaczki rewolucyjnej Wiery Zasulicz z 8 marca 1881 roku doszedł do „odrzucenia tezy o uniwersalnym znaczeniu angielskiego modelu rozwoju” (s. 175), dopuszczając tym samym, podobnie jak rosyjscy narodnicy, możliwość pominięcia etapu rozwoju kapitalistycznego, odrzucając pierwotny historyczny determinizm propagowany konsekwentnie przez Friedricha Engelsa i Gieorgija Plechanowa, na rzecz tezy o możliwości unikalnej, narodowej drogi przekształceń systemu gospodarczego. Odkrycie to odbiło się szerokim echem wśród badaczy marksizmu i rosyjskiej myśli społecznej na całym świecie; Walicki prezentował płynące z niego wnioski nawet w Japonii. On sam, pozostając liberałem w duchu Johna Stuarta Milla i Johna Rawlsa, wyraźnie deklaruje, że najbliższa jest mu koncepcja państwa dobrobytu, niesłusznie i prymitywnie kojarzona przez Leszka Balcerowicza i jego zwolenników w Polsce  „z komunistycznymi ideami ‘bezwzględnych intelektualistów-terrorystów’” (s. 200). Polski uczony jednoznacznie odcina się od dominującej w ostatnich dekadach na tzw. Zachodzie doktryny neoliberalizmu, w Stanach Zjednoczonych zwanej neokonserwatyzmem.

Liberalizm Walickiego nie był doprowadzonym do skrajności indywidualizmem negującym realność i wartość tożsamości zbiorowych. Ciekawe są rozważania uczonego na ten temat w obszernym wywiadzie z Pawłem Kozłowskim. Walicki, dostrzegając wagę problematyki narodowej w historii myśli polskiej, zajmuje stanowisko pośrednie pomiędzy różnymi koncepcjami źródeł wspólnoty narodowej. „Najsłuszniejsza wydaje mi się teza, że narody nowoczesne powstają w wyniku świadomych wysiłków budowania wspólnoty w warunkach stworzonych przez obiektywne procesy demokratyzacji społecznej i ekonomicznej modernizacji” (s. 272) – stwierdza. Zajmuje tym samym stanowisko pośrednie między konstruktywizmem, uznającym narody za twór sztuczny, efekt zabiegów z zakresu masowej inżynierii społecznej, a antykonstruktywizmem, prymordializmem, uznającym, że narody są wieczne i istnieją od niepamiętnych czasów; proponuje w ich miejsce ewolucjonizm dostrzegający formowanie się tożsamości narodowych w wyniku skomplikowanych procesów, zarówno obiektywnych, jak i wolicjonalnych.

Ewolucja współczesnej rzeczywistości doprowadziła jednak też Walickiego do refleksji o pożytkach z imperium, których istnienie niekoniecznie musi zagrażać narodom; imperium może przeciwdziałać „prowadzeniu walk między niezależnymi narodami i ich krajami, zapobiega wojnom i chaosowi, a jeżeli ten imperializm jest oświecony, to wszystkim umożliwia rozwój” (s. 40). W rozmowie z Pawłem Kozłowskim badacz historii idei wypowiada się również na temat polskiej myśli narodowej i nacjonalistycznej. Zwraca uwagę, że narodowa demokracja przeszła daleko idącą ewolucję, od jej wczesnych koncepcji, które uznaje za „interesujące” (s. 289) po czas „degradacji i degeneracji” (s. 289), dla którego symptomatyczne są późne pisma Romana Dmowskiego i młodoendecy. Ci ostatni, jak twierdzi Walicki, zaczęli „rozwijać koncepcje zgoła sprzeczne z endeckim realizmem, pragmatyzmem i tradycją parlamentarną” (s. 291).

Jedną z przyczyn krytykowanej przez obu uczonych kondycji Polski, jej debaty publicznej i miejscowej polityki jest dominacja obozu postsolidarnościowego na krajowej scenie politycznej. Wraz z nią rzeczywistość społeczna i dyskurs ulegają przemożnym wpływom fobii, stereotypów, lęków i dogmatów wyznawanych przez to środowisko. Andrzej Walicki planował ostry rozrachunek z tym zjawiskiem: „napisanie tekstu, prawdopodobnie artykułu, adresowanego do większego kręgu publiczności, którego główną tezę chciał ująć ostro: trzeba ogłosić koniec Polski Solidarnościowej i zamknąć ten etap historii naszego państwa” (s. 27-28). Jak zauważali obaj profesorowie, rdzeń światopoglądu całego tego obozu pozostawał niezmienny i determinował kolejne polskie porażki, niezależnie od tego, czy u władzy znajdowała się Platforma Obywatelska, czy Prawo i Sprawiedliwość.

Ciekawe są również rozważania Pawła Kozłowskiego i samego Andrzeja Walickiego na temat fenomenu warszawskiej szkoły historii idei, zjawiska w świecie naukowym rozpoznawalnego, będącego istotnym wkładem polskiej nauki do światowej humanistyki. Walicki ambiwalentnie oceniał ewolucję swego niegdysiejszego kolegi z tego środowiska Leszka Kołakowskiego, mającego tendencję do manicheizmu i radykalnej rewizji własnych poglądów. Z szacunkiem odnosił się do stałości ideowej Bronisława Baczki. Sam lokował się nieco poza kręgami polskich marksistów, obserwował ich z zewnątrz i również z zewnątrz analizował marksizm.

Biografia i dorobek Andrzeja Walickiego były ściśle związane z pewnym wyborem drogi życiowej, którą poszedł jeszcze w młodości i której wierny pozostał do końca. Chodziło o postawę wobec świata zewnętrznego, zmieniającego się otoczenia politycznego, intelektualnego i społecznego. Świat ten wywiera na nas rozmaite naciski, zmuszając niejednokrotnie albo do buntu, albo do konformizmu. Walicki, zdaniem Kozłowskiego, sytuował się ponad podziałem na outsiderów i insiderów systemu, co było postawą „psychologicznie trudną, a bywa także społecznie wyzywające” (s. 114). Andrzej Walicki nigdy nie dołączył do ście rających się w polskim życiu publicznym obozów, zawsze unikał irracjonalnego manicheizmu i udawało mu się to nawet w czasach najtrudniejszych; w latach stalinizmu i triumfu postsolidarnościowego neoliberalizmu. Bezsprzecznie warto sięgać po prace Walickiego, zarówno te ściśle naukowe, jak i utrzymane w innych konwencjach (korespondencja, wywiady, komentarze). Paweł Kozłowski jest jednym z najbardziej konsekwentnych propagatorów jego dorobku i myśli, ale też przyjacielem, który był z nim do ostatnich chwil życia, a w dniu jego sierpniowego pogrzebu na cmentarzu prawosławnym w Warszawie wygłosił wyjątkowo szczerą, niezapomnianą mowę pożegnalną.

Mateusz Piskorski

Paweł Kozłowski, „Spotkania z Andrzejem Walickim”, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2021, ss. 325. Książka będzie do nabycia w drugiej połowie maja.

Na zdjęciu: prof. Paweł Kozłowski podczas pogrzebu Andrzeja Walickiego

Myśl Polska, nr 19-20 (9-16.05.2021)

Redakcja