PublicystykaPSL: poszukiwanie drogi

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Wypadkowa trzech przekazów jakie odbieramy czytając „Myśl Polską”, „Przegląd”, „Zielony Sztandar” to jest jak sądzę tworzywo intelektualno – refleksyjne, które może być przydatne przy uaktualnianiu i wzbogacaniu programu Polskiego Stronnictwa Ludowego w warstwie społeczno – gospodarczej i narracji historycznej o najnowszych dziejach naszego narodu i państwa.

Oczywiście nie chodzi mi o prostą sumę głoszonych na łamach wymienionych tytułów tez i poglądów czy też mechaniczną zbitkę prezentowanych tam materiałów. To nie ma też być jakaś idea, ocena czy opinia pomnożona przez trzy. Bo przecież nawet pobieżna lektura tych trzech periodyków prowadzi nas do wniosku, że w wielu konkretnych sprawach mają one stanowisko zbieżne, niemal identyczne. W innych są to poglądy zbliżone, różniące się pewnymi szczegółami, ale wektor polityczny czy też historyczny wskazuje ten sam kierunek.

Ale jestem też świadom tego, że w niektórych kwestiach gazety te zajmują diametralnie inne stanowisko (jak n. p. stosunek do Kościoła i religii do LGBT czy aborcji). Ale suma ocen i przemyśleń publikowanych na łamach „Zielonego Sztandaru”, „Przeglądu” i „Myśli Polskiej” po odrzuceniu poglądów skrajnych po obu stronach centrum mieści się w kanonach polskiej racji stanu definiowanej przez obozy polityczne, których emanacją są przytoczone tytuły. W tym miejscu mogą pojawić się zaprzeczenia typu: „nie jesteśmy niczyją emanacją, jesteśmy niezależni itp”.

W wymiarze organizacyjno-finansowym należy przyznać rację takim argumentom, ale w sensie linii ideowej poszczególnych pism nie ma wątpliwości jakie środowiska czują się spokrewnione z systemem wartości promowanych na ich łamach. Ale, że są to pisma intelektualne i moralne niezależnie nie ma żadnych wątpliwości. To ta właśnie niezależność przejawia się w  często manifestacyjnym podążaniu „pod prąd”, a nie z falą bo to co z nią płynie zdefiniowali już dawno poeci – prześmiewcy.

Komfort polityczny i psychologiczny poruszania się „pod prąd” przejawia się już w tytułach publikacji, a te najistotniejsze z najbardziej bulwersującą tezą są eksponowane już na okładkach czasopism. I to jest bardzo skuteczny zabieg najczęściej redaktorsko – edytorski. Bo przecież uwagę czytelników poszukujących prawdy o naszej rzeczywistości przykują na pewno takie przykładowe tytuły: „Prawo polityków – kłamią bo mogą”, „Wybory w maju to szaleństwo”, „Polska rzeczywiście ludowa” „Kto zarabia na szczepionkach”? (Przegląd), „Chrońmy się przed koronawirusem”, „Los polskiego seniora”, „Stop nowotworom w Polsce” (Zielony Sztandar), „To nie jest reforma”, „Nie ma polityki wschodniej”, ”Resentymenty przeciwko Polsce” (Myśl Polska).

Problem pomniejszania roli i znaczenia Ziem Odzyskanych oraz udziału żołnierzy I i II AWP w wojnie przeciwko Niemcom hitlerowskim bardzo kompetentnie podejmują publicyści „Przeglądu”, a także „Myśli Polskiej” („Powrót nad Bałtyk”, „Ziemie Odzyskane po stuleciach”). Historyczne aspiracje „Zielonego Sztandaru” realizują się głównie w materiałach dotyczących historii polskiego ruchu ludowego i Drugiej Rzeczypospolitej. Wszystkie trzy tytuły konsekwentnie przeciwdziałają swoimi artykułami deformacjom najnowszej historii polskiej pisanej „na nowo”, przez usłużnych wobec obecnej władzy naukowców i publicystów.

Warto podkreślić, że omawiane powyżej gazety twardo i konsekwentnie stoją na gruncie prawdy o banderowskim ludobójstwie na polskich Kresach Wschodnich. Ich dziennikarze nie ulegają pokusie tak modnej w polskich elitach politycznych rusofobii i nie kokietują czytelników ukrainofobią zalecaną w ramach poprawności politycznej przez pozorujących samodzielność krajowych jak też i zagranicznych kreatorów polityki polskiej.

Na łamach tych trzech gazet nie uprawia się bezkrytycznej i bezrefleksyjnej apologetyki Józefa Piłsudskiego i nie propaguje się „bohaterszczyzny” skutkującej ogromnymi ofiarami i bezsensowną daniną polskiej krwi. Wymowny w tym kontekście był tytuł jednego z „Przeglądów”: „Na stos – w Powstaniu zginęły 33 tysiące dzieci”. Porażające dane rodzą pytania o sens takich wydarzeń historycznych inspirowanych przez  graczy politycznych wbrew opiniom ludzi kompetentnych i nawet z tego samego środowiska politycznego. Przecież np. gen. Władysław Anders był zdecydowanym przeciwnikiem  wybuchu Powstania Warszawskiego.

O potrzebie edukowania i wychowania młodego pokolenia w duchu prawdy i szacunku dla naszych przodków w mundurach żołnierzy I i II AWP wyzwalających Ziemie Zachodnie i Północne, a później w roli Pionierów Osadnictwa je zagospodarujących praktycznie przeczytać można było i mam nadzieję, że nadal będzie – właśnie w „Przeglądzie”, „Myśli Polskiej” i w „Zielonym Sztandarze”.

Ideowo – historyczne zbliżenie szyldów to nie tylko czysta teoria, czy wytwór wybujałej wyobraźni politycznej. Chociaż dlaczego nie popuścić wodze fantazji …! Tak więc sądzę, że gdybyśmy zebrali razem czytelników „Zielonego Sztandaru”, „Myśli Polskiej” i „Przeglądu” to utworzona tak zbiorowość byłaby w stanie wypracować racjonalny, sensowny i realny program funkcjonowania państwa mającego szansę na harmonijne współistnienie w nim różnych środowisk politycznych na pomyślny rozwój gospodarczy oraz na zgodne współżycie w innymi państwami na arenie międzynarodowej.

Bo przecież marzymy o państwie, w którym nie będzie podziału na gorszych i lepszych Polaków, na mniej lub bardziej patriotycznych. A nie trudno zauważyć, że na łamach omawianych periodyków przejawia się idea porozumienia narodowego na gruncie moralności w polityce i prawdy historycznej o ojczystej historii. Jak to wyraziście współgra z hasłem o budowaniu wspólnoty Polaków autorstwa prezesa PSL Władysława Kosiniaka – Kamysza.

Po solidnym przeglądzie zapładniającym twórczo myśl polską i pod zielonym sztandarem jesteśmy w stanie uczestniczyć w poważnej debacie o poprawianiu Polski w duchu i kierunku oczekiwanym przez znaczącą część naszego społeczeństwa. Jeszcze raz pragnę podkreślić, że np. w obszarze polityki historycznej to te trzy periodyki maja odwagę walczyć ze zjawiskiem deformacji, historii lub pisania jej od nowa przez polityków PIS-u i będących do ich dyspozycji historyków i publicystów. „Zielony Sztandar”, „Przegląd” i „Myśl Polska” edukują swoich czytelników historycznie, obalając fałszywe mity i nieuzasadnione kulty.

Tylko te periodyki przywracają podeptaną godność żołnierzy I i II AWP,  opisują zdobywanie Kołobrzegu, Wału Pomorskiego, przypominają  uczestników szturmu Berlina oraz forsowanie Odry i Nysy Łużyckiej. To one zachowują właściwe proporcje i skalę w ocenach historycznych AK, BCh i „Żołnierzy Wyklętych”. Linia programowa wyżej wymienionych tytułów uwzględnia pogląd krakowskiej szkoły historycznej, iż „fałszywa historia jest matką fałszywej polityki”. Dlatego ostrzegając przed fałszywą polityką głoszą prawdę historyczną o najważniejszych wydarzeniach w historii naszego narodu – zwłaszcza w odniesieniu do dziejów najnowszych.

Redakcje omawianych gazet umiejętnie korzystają z wiedzy bardzo kompetentnych osób i instytucji. W sferze historycznej są to dla „Przeglądu” wybitni i niezależni naukowcy i publicyści z różnych ośrodków akademickich w całym kraju. Jest to rzeczywiście olśniewający gwiazdozbiór mistrzów pióra i intelektu. „Myśl Polska” odważnie sięga po młode talenty i nietuzinkowych polityków często płynących „pod prąd” oficjalnych wykładni wszechwładnych decydentów obozu rządzącego. W pewnych kwestiach korzysta z dorobku naukowego Muzeum Niepodległości w Warszawie co daje materiałom swoisty „glejt” wysokiej jakości. Podobnie czyni „Zielony Sztandar”, który z tej trójki ma największe zaplecze instytucjonalne w dziedzinie historii. Dwie instytucje mają w tym kontekście zasadnicze znaczenie: Zakład Historii Polskiego Ruchu Ludowego i Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, obydwa kierowane przez dra Janusza Gmitruka. Materiały, artykuły, felietony na tematy historyczne są na tak wysokim poziomie naukowym i z takim współczynnikiem obiektywizmu, że mogłyby być wykorzystane przy redagowaniu przez IPN słynnych Tek Edukacyjnych. Przykładem mogą tu być wkładki „Zielonego Sztandaru” – najczęściej niezwykle interesujące „Zeszyty Historyczne” (Majowe Święta: 1 Maja, Święto Narodowe 3 Maja), czy też („Sierpniowe Święta” Bitwa Warszawska – 1920, Święto Czynu Chłopskiego).

Do wspomnianych Tek Edukacyjnych IPN z pewnością kwalifikuje się specjalny dodatek „Od Lenino do Berlina: Kościuszkowcy – Żołnierze wymazani z pamięci”, którym uraczył swoich czytelników „Przegląd” konsekwentnie broniący dobrego imienia żołnierzy Wojska Polskiego , których jedyną „winą” było to, że przyszli ze Wschodu..

Do pełnej palety promowanych zachowań Polaków w sytuacjach szczególnych i wyjątkowych brakuje mi etosu Pionierów Osadnictwa na Ziemiach Odzyskanych. Oczywiście przyczynkarskie materiały o tym ważnym okresie mobilizacji całego narodu i bohaterach tamtych lat są publikowane we wszystkich trzech omawianych tytułach. Ale potrzebna jest bardziej systemowa i energiczna twórczość publicystyczno – informacyjna w kierunku wykreowania etosu Pionierów Osadnictwa i utrwalenia tegoż etosu w świadomości narodowej Polaków. Bo Pionierzy, którzy przynieśli na te ziemie polskie życie we wszystkich jego przejawach i dziedzinach zasługują na wdzięczność oraz  pamięć o ich heroizmie w tamtych pierwszych powojennych latach.

Ważną przesłanką zbliżającą do siebie linie programowe omawianych periodyków jest stosunek do PRL jako bytu państwowego. Otóż wszystkie środowiska edukowane historycznie przez „Przegląd”, „Zielony Sztandar” i „Myśl Polską”, a głównie czerpiąc wiedzę z własnych doświadczeń życiowych kierując się zdrowym rozsądkiem i osobistą uczciwością nie kwestionują istnienia państwa polskiego jakim była PRL. Różnice występują w ocenie stopnia ograniczenia suwerenności i ułomności systemu władzy państwowej jak też skali nadużyć tej władzy w stosunku do własnych obywateli.

Nikt jednak pod szyldem omawianych tygodników nie głosi teorii „czarnej dziury”, czyli przerwy w ciągłości polskiej państwowości. Teoria głosząca, że nie mieliśmy w PRL-owskim okresie własnego państwa może rodzić wiele dotkliwych implikacji prawnych, politycznych i moralnych. W tej ostatniej kategorii implikacji mieści się krzywda-właśnie moralna – tym boleśniejsza, że zadawana przez swoich – naszym Ojcom, Dziadom i Pradziadom, którzy podnosili Polskę z wojennych ruin i leczyli rany zadane naszemu narodowi przez najeźdźców i ludobójców. Nie można deformować historii narodu i państwa przekreślając dorobek naszych przodków, którzy sprawdzili się w ekstremalnie trudnych okolicznościach wojny, często jako bohaterowie, a później jako ofiarni obywatele państwa z którym utożsamia się większość społeczeństwa. W tym kontekście na łamach omawianych trzech periodyków zetknąć się można z nieco ironicznym kontrargumentem na tezę o nieistnieniu państwa w czasach PRL-u. Pod adresem negujących PRL pada „propozycja” by ci oddali swoje dyplomy skoro zdobyli je w państwowych uczelniach nieistniejącego państwa.

Sugestia by w koncepcji programu bieżącego działania PSL uwzględnić znaczną część ocen i przemyśleń prezentowanych na łamach trzech przywoływanych tytułów wynika także z kilku jeszcze dodatkowych przesłanek. Jedną z nich jest fakt, że aktualna władza i posłuszne jej media bez żadnych zahamowań indoktrynuje społeczeństwo – zwłaszcza młode pokolenie – ahistorycznymi interpretacjami faktów nawet z nieodległej przeszłości (kult „Żołnierzy Wyklętych”, deprecjacja zasług żołnierzy I i IIAWP, wykreślenie PRL  z dziejów ojczystych, negacja zasług ludzi odbudowujących nasze wsie i miasta w latach powojennych, pomniejszanie znaczenia faktu odzyskania Ziem Piastowskich na Zachodzie i Północy kraju).

Nie ma wątpliwości, że ośrodki władzy w Polsce w coraz większym stopniu wykorzystują właśnie politykę historyczną do kształtowania postaw społecznych w duchu dla siebie pożądanym. Próbę odkłamywania takiej wypaczonej historii i jej fałszywej interpretacji podejmują odważnie właśnie pisma, dla której ten obszar działalności intelektualnej jest mocną stroną. Dlatego PSL jako ważne ogniwo aktualnej opozycji merytorycznej winno również politykę historyczną realizować  czyniąc to jak zawsze w duchu prawdy, sprawiedliwości i naukowej rzetelności.

Wobec zmasowanego napływu obywateli Ukrainy do Polski i zatrudniania ich w różnych działach gospodarki – głównie w sferze usług, celowym wydaje się zapoznanie naszej opinii publicznej ze stanem świadomości historycznej przybyszów zza wschodniej granicy. To ważne – także z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa – zadanie edukacyjne w odniesieniu do społeczeństwa polskiego podejmuje od wielu już lat „Myśl Polska”, „Przegląd” i „Zielony Sztandar”. Autorzy goszczący na ich łamach nie używali eufemizmów i „nowomowy” w ocenie relacji polsko – ukraińskich przypominając, że nacjonalizm ukraiński miał zawsze antypolski charakter. Lecz edukować Polaków to jedno, a co z Ukraińcami przybywającymi do naszego kraju? Przecież oni siłą rzeczy wpadają w swoistą pułapkę pojęciową. Tam na Ukrainie w ich Ojczyźnie propaganda państwowa od wielu już lat, a obecnie także system edukacyjny i wychowawczy gloryfikuje zbrodniczą ideologię nacjonalistyczną i jej gorliwych realizatorów, czyli Banderę (jego imieniem np. ma być nazwany stadion „Arena” we Lwowie),  Szuchewycza, Klaczkiwskiego oraz ich podkomendnych z OUN-UPA. To właśnie oni są na Ukrainie kreowani na bohaterów narodowych.

Idźmy teraz tropem młodego Ukraińca zindoktrynowanego w tym właśnie duchu, który w Medyce lub Hrebennem przekracza granicę i wjeżdża do Polski kraju, w którym ma podjąć pracę i polepszać los swój i swojej rodziny. Ale tuż po przekroczeniu linii granicznej stąpa po terytorium  państwa, w którym czyny „narodowych bohaterów Ukrainy” są kwalifikowane prawnie i moralnie jako zbrodnie ludobójstwa. Oto dylematy wielu Ukraińców, których spotykamy w supermarketach, w restauracjach czy też na budowach. Na ogół sprawdzają się jako solidni pracownicy, Ale pytania o stan ich ducha i świadomości są nadal aktualne . W tym kontekście pragnę mocno podkreślić, iż zarówno „Myśl Polska” jak też „Przegląd” i „Zielony Sztandar” mają wysokiej klasy i kompetencji znawców zagadnienia. Ich tezy i przemyślenia mogą być dla PSL-u ważnym składnikiem koncepcji polityki wschodniej naszego państwa, które na tym kierunku ponosi porażki, a nawet kompromitujące klęski.

Warto więc się wsłuchiwać w to co mają do powiedzenia w kwestii polsko – ukraińskich relacji (w przeszłości i obecnie) tacy publicyści jak prof. Bronisław Łagowski z „Przeglądu”, Bohdan Piętka z „Myśli Polskiej” i Eugeniusz Jabłoński z „Zielonego Sztandaru”. Kompetencje Eugeniusza Jabłońskiego wynikają nie tylko z jego gruntownego wykształcenia, ale także jego cech osobowościowych t. j. skrupulatność, rzetelność i osobista uczciwość. Wszystko to poparte jest ogromnym doświadczeniem zdobytym w  przestrzeni krajów Wschodu, gdzie Eugeniusz Jabłoński pracował jako wieloletni korespondent „Dziennika Ludowego”, a następnie będąc Konsulem RP w Moskwie , zaś później w Kijowie gdzie współpracował też z tamtejszym prestiżowym czasopismem „Krynica”. Dodam, że rodzina Państwa Jabłońskich ma duże zasługi w podtrzymywaniu polskości na Wschodzie (córka Julia była moją współpracownicą w „Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie”, zięć Piotr Konowrocki był Konsulem Generalnym RP we Lwowie) i co bardzo ważne w omawianym powyżej aspekcie ma ogromny zasób wiedzy o Ukrainie, Ukraińcach i o różnorakich uwarunkowaniach naszych wzajemnych relacji.

W tym kontekście przytoczę znamienny przykład. Otóż w mojej „Małej Ojczyźnie” jaką jest Ziemia Legnicka lokalne połączenia mini-busowe realizuje sprawna firma prywatna. Od pewnego czasu zatrudnia ona kilku Ukraińców – kierowców. Jeden z nich gorący zwolennik i propagator Bandery i jego idei nie ukrywał swoich przekonań i manifestacyjnie je ogłaszał nawet w obecności pasażerów, których woził, a przecież większość lub duża część spośród nich ma kresowe korzenie i wiadomo jakie uczucia wywołuje u nich to nazwisko. Inny Ukrainiec – kierowca też z tego zespołu pracowniczego był człowiekiem z zupełnie „innej bajki”. Polemizował ostro ze swoim pobratymcem i wyrażał potępienie dla ludobójczych metod stosowanych przez UPA wobec kresowych Polaków. Wiem, że od niedawna obydwaj nie pracują już w tej firmie, ale będą nadal funkcjonować w naszej społeczności; jeden z duszą zatrutą ideologią nienawiści, drugi w szlachetnym i moralnym sprzeciwie wobec grzechów popełnionych przez jego otumanionych nacjonalistyczną doktryną Rodaków spod szyldu OUN-UPA.

Kolejną przesłanką mającą zbliżoną do siebie wykładnię w wymienionych wyżej tytułach jest sprawa relacji Macierzy z Polakami na Wschodzie. W tym kontekście pisma te zgodnie wyrażają autentyczną – a nie pozorowaną – troskę o Rodaków zamieszkałych na Ukrainie, Litwie i Białorusi nie akceptując aktów poświęcania praw Polaków „na ołtarzu poprawnych stosunków” z tymi państwami. Chodzi o sytuacje, w których te stosunki miałyby być poprawne za każdą cenę. Z analizy różnych tekstów zamieszczanych na łamach interesujących nas w tym momencie tytułów wynika, że z pewnym dystansem odnoszą się one do tezy Marii Przełomiec (Nowa Europa Wschodnia), że „Polacy na Wschodzie są bardzo ważni, ale należy utrzymać rozsądną równowagę pomiędzy ich wspieraniem a geopolitycznym interesem regionu”. Sedno sprawy leży w sformułowaniu „rozsądna równowaga”, którą każdy inaczej pojmuje. A przecież zdarzyło się i tak, że nawet Ambasada RP w Wilnie niektórych liderów litewskich Polaków próbowała „zaszufladkować” jako postkomunistów gdyż stali na gruncie obrony praw oświatowych i narodowościowych naszych Rodaków. Takie i podobne im działania władz polskich i reprezentujących je dyplomatów zawsze znajdą odpowiednią oczywiście krytyczną ocenę w „Zielonym Sztandarze”, „Przeglądzie” czy też w „Myśli Polskiej”.

Doceniając historię i politykę historyczną, która – powtarzam to z przekonaniem – jest mocną stroną spontanicznej i merytorycznej „gazetowej koalicji” należy podkreślić trafność ocen sytuacji bieżącej i diagnoz najbliższej przyszłości prezentowanych na łamach interesujących nas w tym momencie pism. Najczęściej są to oceny dosadne, jednoznaczne, zdecydowane i radykalne („Jak zrujnowano wizerunek Polski”, Brygada Świętokrzyska – hitlerowscy kolaboranci na sztandarach”, „Kadry Morawieckiego – jego ludzie siedzą na kasie”, „Ma haki i teczki na każdego – Don Mario” – „Przegląd”, „Stop rozbiorowi Mazowsza”, „Wybory minęły – witaj kryzysie” – „Zielony Sztandar”, „Anna Walentynowicz – życiorys sfałszowany”, „Kryzys Państwa … „Myśl Polska”. Bywają też opinie subtelne, aluzyjne czy wręcz metaforyczne („Nad Polską wisi smog moralny”, „Zadowolone elity – lekceważone tłumy”, „Boli mnie Polska” – „Przegląd”, „Canossa przy Parkowej”, „Cud nad Wisłą” .. Wincentego Witosa” ­– „Zielony Sztandar”, „Czy mamy stan wyjątkowy”, „Bitwa o Białoruś”, „Wałęsa o Rosji i Kaczyńskim” – „Myśl Polska”).

W klimacie intelektualnym tworzonym przez przywoływane tu trzy pisma można formułować logiczne i konstruktywne wnioski odnoszące się do naszej obecnej rzeczywistości społeczno – politycznej, jak chociażby ten, że jest wyraźnie zauważalny w naszym życiu trend bezideowości brutalizacji życia publicznego oraz bezwzględności i cynizmu. Omawiana w tym materiale publicystyka trafnie dostrzega te momenty, miejsca i okoliczności, w których należy obiektywnie stwierdzić, że państwo zawiodło swoich zwykłych obywateli, których lekceważą niemal wszystkie siły polityczne. W dążeniu do korzystnego PR-u i w trosce o słupki poparcia trzy pisma dostarczają i sygnalizują też w różnych kontekstach zjawisko rozchodzenia się elit z resztą społeczeństwa. W zakresie polityki historycznej analizowane tu tytuły nie ulegają pokusie ocen skrajnych lecz plasują się w nurcie zaprezentowanym przez gen. Mirosława Różańskiego (Przegląd), który stwierdził: „Nie uważam, że przed 1989 r. wszystko było złe, a po wszystko dobre”.

W tych trzech czasopismach nigdy nie pisano Ziemie Odzyskane w cudzysłowie i nie zabarwiano tego ironiczną nutką poprzez określenie „tak zwane”, jak też nie  nadużywano pozbawionego historycznego zabarwienia pojęcia „Ziemie Zachodnie i Północne”. Dla tych trzech pism Dolny i Opolski Śląsk, Ziemia Lubuska, Pomorze Zachodnie, Gdańsk, Warmia i Mazury to są na zawsze Ziemie Odzyskane. I tak je konsekwentnie nazywają ci, którzy pamiętają o Polsce Piastów czyli dziennikarze oraz czytelnicy „Myśli Polskiej”, „Zielonego Sztandaru”, „Przeglądu”. Omawiane trzy pisma stać też na to, by w rusofobicznej aurze obecnej doby w naszym kraju publikować poglądy racjonalne zbliżone do tego jaki wyraża publicznie profesor Stanisław Bieleń: „Polska przyjmując pryncypialne antyrosyjskie stanowisko wyklucza siebie z wszystkich możliwych formatów dialogu”.

Z powyższego wynika, że teoretycznie, intelektualnie i eksperymentalnie stworzony nurt zespalający znaczną część poglądów prezentowanych w trzech omawianych czasopismach proponuje naszemu społeczeństwu Polskę bez rusofobii, ksenofobii i nacjonalizmu, ale z obecnością mocnego rdzenia narodowego w życiu publicznym. Jestem przekonany, że warto by ludowcy zwłaszcza ich liderzy – chociażby przez czas jakiś – zechcieli tej propozycji poświęcić nieco uwagi. Przecież to tylko eksperyment teoretyczny, a więc ryzyko niewielkie zwłaszcza, że kilkakrotnie decydowaliśmy się na eksperymenty (koalicja z Kukizem-15, PSL – owska kandydatura na Rzecznika Praw Obywatelskich), które miały dla nas realne, a do tego dotkliwe skutki polityczne.

dr Tadeusz Samborski

Członek Rady Naczelnej PSL

Myśl Polska, nr 13-14 (28.03-4.04.2021)

Redakcja