KulturaO wyższości fantasy nad science fiction

Redakcja3 lata temu
Wspomoz Fundacje

Większość z nas czytuje dzisiaj książki dla rozrywki, w obiegu jest więc głównie literatura popularna, zwłaszcza beletrystyka. Jednak nawet jeśli ludzie sięgają po lekturę tylko dla odpoczynku, odprężenia, mózgowej rekreacji czy zabicia nudy – czyli bez szczególnych aspiracji intelektualnych – to nie znaczy, że nie ma ona na nich wpływu.

Chcąc nie chcąc, człowiek zamienia się w to, co wchłania, a strawy duchowej dotyczy to być może bardziej, niż czegokolwiek innego. To, co czytamy do poduszki i co polecamy innym, nie jest rzeczą obojętną. Toteż, na przykład, samemu czytać, popularyzować oraz podsuwać znajomym szukającym czegoś do poczytania dla przyjemności zdecydowanie bardziej warto literaturę fantasy niż sciene fiction.

Zwróćmy najpierw uwagę na zasadniczą cechę utworów fantasy: sceną, na której rozgrywają się losy ich bohaterów, jest świat dawny. Niekiedy ich twórcy osadzają akcję w przeszłości świata rzeczywistego, choćby fikcyjnej (jak w przypadku Conana i Kulla, postaci wykreowanych przez Roberta Erwina Howarda). Ale jeśli nawet – jak to zwykle bywa – fabuła rozwija się w wymyślonym świecie nie powiązanym w żaden sposób z rzeczywistą chronologią historyczną, to jego realia cywilizacyjne, techniczne, architektoniczne itd. wzorowane są na średniowieczu lub innych dawnych epokach z dziejów prawdziwego świata.

I ten dawny świat, ożywający przed naszymi oczyma pod piórem utalentowanych pisarzy (a choćby i tylko sprawnych rzemieślników literatury) – jest wspaniały. Czytelnik podczas lektury przeżywa fascynację dawnym światem; zanurza się w nim i sam chciałby się w takim świecie znaleźć. Z kart książek fantasy dawny świat mieni się wielością barw, kształtów, form i znaków – dokładnie jak wieki średnie opisane przez Johana Huizingę w „Jesieni średniowiecza” czy przez Michela Pastoureau w „Średniowiecznej grze symboli”. Jakże daleko tutaj jesteśmy od naszego ubogiego, zuniformizowanego świata technicznej i ekonomicznej racjonalności!

W ten sposób do serca czytelnika przenika przeświadczenie, iż dawny świat był lepszy, żywszy, piękniejszy, ciekawszy od obecnego – przeświadczenie fundamentalne dla każdego konserwatyzmu zasługującego na to miano. Tylko kroku brakuje, by uświadomić sobie, że mieliśmy taki świat – w prawdziwej przeszłości. Ktoś, kogo nie rażą uczone sformułowania, mógłby powiedzieć, że literatura fantasy jest pomocna w propagowaniu idei centralnych dla myśli tradycjonalistycznej: utopii retrospektywnej i utopii regresywnej.

Jednocześnie ukazuje nam ona krainy zaludnione przez mityczne, odmienne od człowieka istoty, często pochodzące z wyższych lub mrocznych rejonów świata. Ale w społeczeństwach tradycyjnych człowiek żył w takim właśnie świecie, współzamieszkiwanym wraz z nim przez dziwne stwory; przez skrzaty, upiory i żywiołaki; przez dobre i złe duchy. Nie przypadkiem pozaludzkie rasy w utworach fantasy prawie zawsze wzorowane są na istotach opisywanych przez mity i legendy różnych krajów i ludów świata  rzeczywistego – czyli przez przekazy tradycyjne. Dzisiaj już tych wszystkich istot nie widujemy, ale kiedyś, dawno temu, ludzie je widywali. Nawet jeśli kwestionujemy  ich przedmiotowe (obiektywne) istnienie, nie przeszkadza nam to uznać ich za elementy tego, co Carl Gustav Jung (1875-1961) nazwał nieświadomością zbiorową. Wyrobiony czytelnik, chcąc spojrzeć na świat oczami człowieka tradycyjnego, sięgnie po dzieła takich autorów, jak psycholog i filozof Jung, religioznawca Mircea Eliade (1907-1986), antropolog Lucien Lévy-Bruhl (1857-1939) czy polski etnograf Oskar Kolberg (1814-1890). Ale zwykłych ludzi o przeciętnych gustach literackich do świata społeczeństw tradycyjnych może trochę zbliżyć literatura fantasy.

W świecie w niej przedstawionym napotykamy wreszcie czary i magię, co odstręcza od tego gatunku część czytelników, którzy nie przepadają za takimi rzeczami. Niestety, zapomnieliśmy, że czary i magia – jako realny fenomen – występują też w naszym, prawdziwym świecie, choć są zjawiskiem rzadko spotykanym i bardzo złym: owocem świadomej służby człowieka diabłu. Lecz magia w utworach fantasy prawie nigdy nie jest odpowiednikiem prawdziwej magii w świecie rzeczywistym. Jest zaś tym samym, co magia w podaniach, klechdach, legendach, mitach, baśniach i bajkach: światem nadnaturalnym, który istnieje gdzieś pod, ponad, poza światem widzialnym czy obok niego, ale da się z nim współdziałać. Literatura fantasy propaguje więc tak czy inaczej obraz wszechświata, gdzie świat materialny jest tylko częścią, a drugą część – równie ważną i żywą – tworzy świat pozamaterialny. Obraz ten wpisuje się w światopogląd tradycyjny i stanowi w jego obrębie pewne wspólne minimum. A przy sposobności pozwala nam porównać fantasy z literaturą science fiction.

Ta ostatnia ukazuje nam człowieka przyszłości, który podbija wszechświat lub już go podbił – dzięki zaawansowanej technologii. Nie jest zależny od wyższych sił, lecz wszystko zależy od niego. Oto gnostycki „sen o samozbawieniu człowieka”. W świecie science fiction nie ma Boga, nie ma sfery nadprzyrodzonej, która stała się niepotrzebna. Technologiczna gnoza w swej istocie okazuje się samouwielbieniem człowieka jako półboga. „Światopogląd naukowy” – czyli obiegowo spotykane (szczególnie w internecie) przekonanie, iż to nauka określa, co jest prawdą i co nam wolno – podsuwa wiarę w taki właśnie świat przyszłości. W świat rodem z wizji postępowców wszelkiego autoramentu, w utopię progresywną. Wyjątek stanowią – znacznie mniej liczne i znacznie poważniejsze – dzieła science fiction utrzymane w konwencji dystopii lub antyutopii, pokazujące, że technika prowadzi do śmierci wnętrza człowieka; dehumanizacji; wewnętrznej i zewnętrznej niewoli; poniżenia, a nie wywyższenia istoty ludzkiej.

Ale domeną dystopii i antyutopii jest krytyka, literatura fantasy zaś niejako rozwija program pozytywny. Fantasy to jeden z nielicznych fenomenów żywo obecnych w kulturze popularnej i masowej rozrywce, jakie zawierają i przekazują odbiorcom dobre intuicje. Zachęcajcie do niej innych i czytajcie sami.

Adam Danek

Myśl Polska, nr 3-4 (17-24.01.2021)

Redakcja