HistoriaPolskaAktualność myśli Wojciecha Wasiutyńskiego

Redakcja3 dni temu
Wspomoz Fundacje

W sierpniu minęło 30 lat od śmierci Wojciecha Wasiutyńskiego (zm. 19 VIII 1994 w Rye, USA).

Jak ważną postacią był Wasiutyński świadczy generalnie akceptowany przez badaczy pogląd, że był jednym z najwybitniejszych publicystów politycznych emigracji polskiej w XX wieku, a także jednym z dwóch – obok Jędrzeja Giertycha – najwybitniejszych i najbardziej płodnych intelektualistów-kontynuatorów szkoły myślenia i działania utożsamianej z obozem narodowym Romana Dmowskiego.

Okrągła rocznica śmierci Wasiutyńskiego przeminęła bez echa, co ma swoją wymowę. Nie można wprawdzie powiedzieć, że dorobek pozostawiony przez Wasiutyńskiego jest dziś niedostępny i nie cieszy się zainteresowaniem badaczy dziejów obozu narodowego. Dzięki determinacji wdowy Haliny, zostały opublikowane fragmenty jego wspomnień, a także dwutomowe dzieła wybrane. Powstały dwie monografie, prezentujące jego życie, działalność i myśl polityczną. A jednak dokonania Wasiutyńskiego nie są pamiętane w toczącej się debacie publicznej.

Co więcej, od kilkunastu lat na polskiej scenie politycznej nie pojawiła się partia, która odwoływałaby się do myśli Wasiutyńskiego i tzw. „głównego nurtu”, skupionego w emigracyjnym Stronnictwie Narodowym. Ten sam los spotkał również Giertycha, a nawet samego Dmowskiego, który nawet jeśli jest przywoływany, to jedynie w towarzystwie innych pomnikowych postaci. Oczywiście, jeśli uznamy, że w zmienionych okolicznościach, w XXI wiecznej rzeczywistości, dorobek obozu narodowego zdezaktualizował się, zrozumiałe i nieuchronne stanie się odesłanie go do przysłowiowego „lamusa historii”. Co jednak, jeśli postawimy i uzasadnimy tezę, że szkoła Dmowskiego, po śmierci jej najważniejszego twórcy najlepiej zinterpretowana przez Wasiutyńskiego, zachowuje również dzisiaj swą wartość i wciąż stanowi najlepszą receptę na rozwiązywanie polskich problemów drogą realistycznej diagnozy i przez zastosowanie odpowiednich środków oddziaływania polityczno-wychowawczego?

Nieprzemijająca aktualność myśli obozu narodowego

Stanisław Kozicki, pisząc „Historię Ligi Narodowej”, umiejscowił działalność obozu narodowego w szerszym kontekście dziejowym, w którym stulecia następujące od czasów renesansu wypełnił proces wyzwalania się jednostki „we wszystkich dziedzinach życia”. Upadek autorytetu Absolutu i XIX wieczna supremacja jednostki (prawa człowieka!) nie doprowadziły, co wydaje się dzisiaj oczywiste, do ukształtowania się nowego porządku. Zamiast tego, zakwestionowany został dorobek cywilizacji, zapanował „zamęt w myśli i w życiu, oraz walka wszystkich przeciwko wszystkim”. Patrząc z tej perspektywy, Kozicki przyznawał prądowi narodowemu wciąż ważną, a nawet fundamentalnie konieczną rolę obrońcy cywilizacji zachodniej przed autodestruktywnym „krańcowym indywidualizmem”, dążącego do przywrócenia zburzonej równowagi między jednostką a społeczeństwem. Podobnie rolę obozu narodowego widział Wasiutyński, gdy w „Ruinach i fundamentach” (1947), podsumowując doświadczenia II wojny światowej i dwóch totalitaryzmów konstatował nie tylko autodestrukcyjną naturę liberalizmu, buntującego się przeciw

Absolutowi i przeciw więziom społecznym i niezdolnego do stworzenia nowej cywilizacji na gruzach starej, ale również fiasko prób odrzucenia antropocentryzmu przez socjalizm sowiecki i nacjonalizm hitlerowski. W powojennym chaosie Wasiutyński – dzisiaj widzimy, że nazbyt optymistycznie – formułował nowe dziejowe zadanie dla obozu narodowego: poszukiwanie sposobu przywrócenia harmonii między „trzema fundamentalnymi pojęciami cywilizacji: człowieka – społeczeństwo – absolut i rozwiązanie przeciwstawności: człowiek – społeczeństwo i społeczeństwo – absolut”.

Dla uproszczenia przyjmijmy, że istotę tożsamości obozu narodowego Dmowskiego, Kozickiego i Wasiutyńskiego, niezmienną na przestrzeni kilkudziesięciu lat jego organizacyjnego istnienia, w kraju i na emigracji, można zamknąć w trzech punktach: 1. Dążenie do ustanowienia niepodległego państwa, 2. Postrzeganie Polski jako państwa narodu polskiego, 3. Posługiwanie się metodą empiryczną (realizm!) jako najważniejszym drogowskazem politycznym. Otóż, po upływie 30 lat od śmierci Wasiutyńskiego, zagadnienia ujęte w powyższych punktach w najmniejszym stopniu nie straciły na aktualności. W miarę ewolucji Unii Europejskiej w kierunku państwa federalnego i w sytuacji, gdy z chwilą wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej definitywnie zakończył się okres pojałtańskiej stabilizacji – problem zapewnienia niepodległego bytu państwa polskiego pilnie wymaga głębokiego przeanalizowania i wyciągnięcia (oby prawidłowych!) wniosków.

Również problem narodowego charakteru państwa polskiego pozostaje wciąż aktualny. Na naszych oczach spełnia się przestroga sformułowana przez Wasiutyńskiego w 1993 roku („Stronnictwo Wielkiego Celu”), gdy konstatując, że Polska jest państwem niepodległym i jednolitym, nie zagrożonym z zewnątrz, dostrzegał niebezpieczeństwo „rozkładu moralnego narodu”. „Nie chodzi tu – precyzował – o walkę z organizacją kościelną ani z dogmatami religijnymi, ale z całym etosem chrześcijańskim, z całą tradycją i urobioną wiekami moralnością. Ta fala dochodzi do Polski”. Nawet jeśli diagnozę uznamy za przesadzoną czy nietrafną, aktualne pozostaje – w świetle masowych imigracji do naszego kraju  – zagadnienie zachowania w przyszłości przez Polskę statusu państwa narodowego.

Wasiutyński jako kontynuator szkoły Dmowskiego

Trzeci element określający fenomen obozu narodowego – stosowanie metody empirycznej w refleksji politycznej – wymaga szerszego omówienia, ponieważ realizm polityczny stanowi, w mojej ocenie, o wyjątkowości i niezmiennej aktualności szkoły politycznej wypracowanej przez przywódców Ligi Narodowej. Godne podkreślenia jest, że stosując się do reguł metody empirycznej, Dmowski niejednokrotnie kroczył pod prąd i dopiero po upływie lat wydarzenia dziejowe potwierdzały słuszność jego polityki. Polityka realistyczna wykluczała kierowanie się emocjami lub pobudkami mesjanistycznymi. Dmowski, jak zauważał Wasiutyński, „w swej pracy wychowawczej całe życie walczył z kolorowym ułanem – z kultem powstań, z legendą rewolucji i Legionów, z kultem wojska.” („Ruiny i fundamenty”) Wartość projekcji politycznych docenia się czy też weryfikuje po upływie lat. Dlatego najlepsze dzieła myśli, choć napisane wiele lat temu, mogą wydawać się współczesnemu czytelnikowi banalne w swojej oczywistości. Dlatego warto przypominać i porównywać, co w tym samym momencie mówili i pisali inni luminarze polskiej polityki.

Wizja Polski po wojnie

Po wybuchu wojny w 1939 roku Wasiutyński ocenił, że wcześniejsze podziały w obozie narodowym straciły na aktualności, wstąpił do Stronnictwa Narodowego i pozostał mu wierny do końca jego istnienia na emigracji. W 1940 roku w opracowaniu „Powstanie Wielka Polska” naszkicował wizję przyszłej Polski. Przewidując klęskę Niemiec, jednoznacznie opowiedział się za przesunięciem granicy Polski na linię Odry (z Prusami Wschodnimi) i za przymusowym wysiedleniem ludności niemieckiej. Podobnie wysiedlona miała zostać ludność żydowska, a także miała nastąpić wymiana ludności między Polską a niepodległą Ukrainą. Wasiutyński, jako jeden z niewielu narodowców, już w 1940 roku dopuszczał możliwość rewizji przedwojennej granicy wschodniej Polski na korzyść Ukrainy. Wymiany ludności miały doprowadzić do odbudowy niepodległej Polski jako państwa na wskroś narodowego. Wasiutyński nie wierzył w możliwość trwałego rozbicia Niemiec, natomiast widział taką szansę w odniesieniu do Związku Sowieckiego. W doprowadzeniu do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego upatrywał szansę na uwolnienie się Polski od rosyjsko-niemieckiego imadła.

Dzisiaj wiemy, że najpierw w 1945 roku, po wymianach ludności, Polska stała się państwem jednolicie narodowym z granicą na Odrze, Niemcy zostały podzielone ale w 1989 roku zjednoczyły się ponownie, natomiast Związek Sowiecki rozpadł się w latach 90. XX wieku na szereg państw narodowych, w tym na Ukrainę, która od 2014 roku znajduje się w otwartym konflikcie z Rosją.

Polityka Rządu RP w Londynie

W okresie II wojny światowej Wasiutyński, podobnie jak władze Stronnictwa Narodowego, krytycznie oceniał działalność rządu polskiego na emigracji, zarzucając mu przede wszystkim uległość w stosunku do polityki brytyjskiej i amerykańskiej. Trudno ocenić, czy ówczesny rząd – uzależniony od sojuszników – mógł prowadzić bardziej stanowczą politykę, jednak nie ulega wątpliwości, że mógł zapobiec, a przynajmniej podjąć próbę zapobieżenia wybuchowi tragicznego powstania warszawskiego. Wasiutyński na wiadomość o wybuchu Powstania zareagował jednoznaczną krytyką polityki rządu polskiego, zarzucając mu bezczynność, polegającą na scedowaniu na władze w kraju kompetencji co do terminu wywołania powstania. Nie miał wątpliwości, że Powstanie wybuchło w nieodpowiednim momencie i było z góry skazane na klęskę. Tymczasem dla premiera Stanisława Mikołajczyka, powstanie w Warszawie miało być – jak się okazało nieskuteczną – kartą przetargową w negocjacjach z Rosją i tym sposobem Polska, której przywódcy nie posługiwali się metodą empiryczną w polityce, poniosła tragiczny koszt uprawiania polityki nie opartej na racjonalnych podstawach i nie uwzględniającej skutków podejmowanych decyzji.

O „zimnej wojnie”

Po zakończeniu wojny, Wasiutyński pozostał na emigracji i wraz ze swoim środowiskiem politycznym skupionym wokół „Myśli Polskiej” zabierał głos w sprawach dotyczących polityki polskiej. Większość emigrantów żyła złudzeniami – powszechne były oczekiwania rychłego wybuchu III wojny światowej, mającej otworzyć możliwości pokonania Związku Sowieckiego i odzyskania przez Polskę statusu niepodległego państwa. W odróżnieniu od nich, przywódcy SN, również Wasiutyński, od początku byli świadomi, że odbudowa niepodległej Polski może być długotrwałym procesem. Nawet w okresie największego napięcia międzynarodowego po wybuchu wojny koreańskiej w 1950 roku, Wasiutyński dowodził, że „drugorzędne wojny na styku mocarstw tylko potwierdzają istniejący układ, a jeżeli Polska nic nie miała z bliskiej sobie wojny krymskiej, to tym bardziej nie będzie miała nic z wojny na Dalekim Wschodzie”. Podobnie realistyczne były jego oceny wydarzeń 1956 roku, wskazujące jednak na dokonującą się – pod naciskiem społecznym – ewolucję PRL od państwa zdominowanego przez sowieckich aparatczyków w kierunku państwa w coraz większym stopniu narodowego. Tej zmiany również nie zauważała przeważająca część polskiej emigracji.

Droga do niepodległości

Z podziwu godną wytrwałością i konsekwencją Wasiutyński przez kilkadziesiąt lat aktywności publicystycznej i politycznej posługiwał się metodą empiryczną, niejednokrotnie podążając pod prąd, często wbrew poglądom większości rodaków, napotykając na licznych krytyków, niekiedy nawet we własnym obozie. Gdy na początku lat 70. wygłosił referat „O właściwą ocenę sprawy polskiej” („Myśl Polska” styczeń 1973), powtórzył w nim swoją ocenę polityki polskiej: trzeba zrezygnować z mrzonek o wojnie, a także nie ulegać pokusie kolaboracji. Nowym elementem w ocenie zawartej w referacie Wasiutyńskiego było przesunięcie akcentu z działalności ośrodków emigracyjnych na społeczeństwo w Polsce. I znowu, poglądy Wasiutyńskiego brzmiały szokująco, ponieważ większość Polaków aktywnych politycznie na emigracji, zamiast odprężenia spodziewała się nasilenia konfliktu amerykańsko-sowieckiego, wykluczała możliwość dobrowolnego ustąpienia Sowietów z Polski, kwestionowała status PRL jako państwa polskiego, była nieufna wobec społeczeństwa w Polsce i przeciwna odejściu od instytucji reprezentujących legalne państwo polskie na wychodźstwie. Najbardziej radykalni emigranci zarzucali Wasiutyńskiemu i Bieleckiemu dążenie do „ugody” z Rosją. Ci odpowiadali, że należy odróżniać ugodę od kompromisu, którego warunkiem jest akceptacja niepodległości Polski przez Rosję.

Wobec Rosji i nie tylko

Jedną z poważniejszych prób popularyzacji w Polsce metody empirycznej w ocenie sytuacji politycznej Wasiutyński podjął w ogłoszonym w „Tygodniu Polskim” tekście pt.„Czy możliwy jest kompromis historyczny?” (22 VIII 1981). Sformułował w nim koncepcję polsko-rosyjskiego kompromisu historycznego polegającego na tym, że: „Polacy muszą uznać,  (…) że granica na Bugu i Sanie jest trwała. Rosjanie muszą uznać, że posiadanie Warszawy przekracza ich trwałe możliwości i rzeczywiste interesy (…)”. Podążając ścieżką wytyczoną przez Dmowskiego, dążącego do niepodległości drogą kompromisu a nie walki z Rosją, Wasiutyński w 1981 roku po raz kolejny zdecydowanie rozminął się z poglądami większości emigrantów politycznych i własnych kolegów z SN.

Najwięcej kontrowersji wzbudziły dwie tezy zawarte w tekście: prognoza, że Rosja może dobrowolnie zrzec się władzy nad Europą środkowo-wschodnią oraz zalecenie, by Polacy pogodzili się z definitywną utratą „ziem wschodnich”. Po upływie ponad 40 lat wprawdzie możemy stwierdzić, że nie doszło do zawarcia kompromisu w relacjach polsko-rosyjskich, jednak widzimy, że Wasiutyński nie pomylił się w dwóch prognozach wzbudzających największe kontrowersje: Rosja na początku lat 90. ub. wieku bez wojny wycofała swe wojska z Polski oraz z większości państw Europy środkowo-wschodniej, a nawet warunkowo uznała przystąpienie Polski do NATO, natomiast niepodległa Polska definitywnie pogodziła się z utratą tzw. Kresów wschodnich. Jeżeli ktoś formułował w 1981 roku poglądy nie mające podstaw w rzeczywistości i namawiał do prowadzenia polityki tzw. „pobożnych życzeń”, z pewnością nie był to Wasiutyński.

Rozumny program dla Polski

Po kilku latach od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, Wasiutyński podjął próbę wytyczenia nowego kierunku w myśleniu i działaniu politycznym. Opublikował  tekst, którego zawartość doskonale streszcza sam tytuł: „O program większości”. O ile po zakończeniu II wojny światowej, trafnie przewidział, że Europa pozostanie na wiele lat podzielona na dwa bloki, amerykański i rosyjski, o tyle już w 1985 roku równie trafnie spodziewał się przełamania wewnętrznego impasu w Polsce i powstania warunków do ponownego uprawiania w kraju niezależnej polityki. W związku z tym powtórzył sformułowaną przed czterema laty tezę o możliwości zawarcia „kompromisu historycznego” z Rosją. Wyobrażał sobie, że zawarcie takiego kompromisu mogłoby nastąpić nawet bez rozpadu systemu jałtańskiego, co się nie sprawdziło.

Warunki kompromisu Wasiutyński widział następująco: Polska uzyska „narodową niepodległość”, a jednocześnie nie zgodzi się, by  spełniać rolę „odskoczni działań przeciwko Rosji sowieckiej czy nie-sowieckiej”. Najważniejszą tezą „O program większości” jest jednak wołanie o tytułowy program polityczny, o przygotowywanie się do przejęcia odpowiedzialności za Polskę. Apel Wasiutyńskiego – jak to już bywało w przeszłości – nie został ani zrozumiany ani wysłuchany, co zemściło się po kilku latach, gdy w wyniku umowy „okrągłostołowej”, władzę w Polsce przejęły środowiska niekomunistyczne, ale nieprzygotowane do przeprowadzenia sanacji ustrojowo-gospodarczej.

Wskazania programowe, sformułowane w omawianej publikacji, zasługują dziś na chwilę uwagi. Wasiutyński podkreślał konieczność prowadzenia realistycznej polityki, to jest formułowania celów politycznych mających szansę na uzyskanie poparcia większości. Przedstawioną wizję programową można streścić następująco: program katolicki powinien uwzględniać realia oraz to, że partia polityczna nie jest równoznaczna z Kościołem; Polska powinna wypracować własny model kapitalizmu, odpowiadający specyfice naszego kraju i polskiej mentalności; demokracja potrzebuje dobrej ordynacji wyborczej oraz przestrzegania zasad, takich jak poszanowanie przeciwnika i zdolność do zawierania kompromisów. Po raz kolejny trudno nie docenić głębi myślenia autora rozważań programowych. Wydarzenia polityczne w Polsce po 1989 roku potwierdziły – i niestety wciąż dobitnie potwierdzają – jak wiele Polska straciła i traci, nie posiadając przygotowanych i zorganizowanych kadr przywódczych.

W III RP

Do ostatnich lat życia Wasiutyński nie zaniedbywał refleksji opartej na metodzie empirycznej. Po 1989 roku uważał, że w interesie Polski jest przynależność do Europy ojczyzn, natomiast krytycznie odnosił się do koncepcji federacyjnych. Z aprobatą, ale bez entuzjazmu wypowiadał się o perspektywach stojących przed NATO. Do końca jego życia nic nie zapowiadało powrotu stanu zimnej wojny w Europie. Dlatego, choć przewidywał narastanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, zgodnie z tradycyjną wykładnią endecką uważał, że „Polsce nie wolno w ten konflikt się wplątywać”, a także, że po rozpadzie Związku Sowieckiego i odzyskaniu przez Polskę niepodległości, nie ma przedmiotu sporu między Polską i Rosją.

Podsumowanie

Posługiwanie się metodą empiryczną owocuje zazwyczaj trafnymi diagnozami i sprawdzającymi się prognozami. Obecna Polska zyskałaby niewątpliwie na wdrożeniu tej metody przez elity polityczne. Warto nie tylko wyciągać wnioski z popełnionych błędów, ale ponadto korzystać z przemyśleń, które wytrzymały próbę czasu. Tym bardziej, że politycy tej miary co Wasiutyński nie pojawiają się często, a ich brak daje się mocno odczuć. Aktualność myśli Wasiutyńskiego, to również sens nawiązywania do wciąż atrakcyjnej formuły obozu narodowego, jako ruchu wpisującego się w szerszy i długofalowy proces zmagania się mieszkańców Europy z kryzysem cywilizacyjnym, spowodowanym wielowiekowym naruszeniem równowagi oraz odchodzeniem od antyczno-chrześcijańskich fundamentów.

Wojciech Turek   

Dr hab. Wojciech Turek jest historykiem i publicystą, w latach 2020-2024 był członkiem Rady Programowej Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego

Myśl Polska, nr 45-46 (3-10.11.2024)

Redakcja