PolskaIdziemy na zderzenie czołowe

Redakcja2 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

Świat, w tym nasza ojczyzna przybliża się do punktu, w którym będący u steru wielu rządów szaleńcy gotowi są rozpętać nieobliczalną w skutkach światową wojnę. Amok wojennej propagandy nasila się i nie widać żadnego opamiętania.

Rządząca Polska liberalna lewizna Tuska, jak i opozycyjna oszołomska prawiczaka Kaczyńskiego ochoczo wciąga nas do krucjaty „za waszą potęgę i naszą niewolę”. Wielu z nich chce , by główna arena rozgrywki mieściła się na terenie naszego kraju. To czego nie musieliśmy robić jako państwo nie w pełni suwerenne w czasach Układu Warszawskiego, nasi rządzący czynią ochoczo w ramach naszej przynależności do NATO. Często idąc nawet krok przed NATO. Deklarowanie gotowości umierania Polaków za cudze interesy, jest najwyższej próby podłością.

Moim zdaniem nie w pełni samodzielny intelektualnie prezydent USA Joe Biden zezwolił Ukrainie na użycie amerykańskiej broni przeciwko celom na terenie Rosji, w rejonie Charkowa – podaje dzisiaj BBC. Wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Joseph Borrell powiedział, że poszczególne kraje UE zezwoliły na użycie swojej broni w atakach na terytorium Rosji. Dobrze w tych sprawach poinformowany Belsat cytuje jego słowa – „Niektóre (państwa) powiedziały jednoznacznie: znosimy te ograniczenia. Inne powiedziały to samo, ale nie w tak klarowny sposób. Inni powiedzieli: „Cóż, zastanowimy się nad tym”. Nie mogę więc powiedzieć, ile (państw) się zgodziło, a ile nie”. W mediach pojawiają się spekulacyjne informację, że Wielka Brytania, Kanada, Francja, Polska, Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Finlandia, Dania, Holandia zezwoliły na użycie swojej broni w atakach na terytorium Rosji. Warto pamiętać, że Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał sojuszników do rozważenia ograniczeń dotyczących zakazu uderzenia przez Ukrainę na Rosję zachodnią bronią w związku z transgranicznymi walkami w obwodzie charkowskim. Sytuacja jest wysoce napięta. Federacja Rosyjska może uznać takie zezwolenie za oficjalne przyłączenie się wspomnianych państw do wojny toczonej na terytorium Ukrainy.

Chcącemu oczywiście nie dzieje się krzywda o czym wspomina wielokrotnie ekscentryczny nestor autentycznej prawicy w Polsce Janusz Korwin-Mikke. Wszyscy politycy, którzy do wojny prowadzą i Polskę w nią wciągają – prezydent, premier, posłowie, senatorowie, wojskowi eksperci (często szkoleni w poprzednim systemie w ZSRR), sprzedajni dziennikarze i „moralne autorytety” niech sobie idą na wojnę. Ja pan prezydent Duda, premier Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia, Sikorski, Morawiecki, Kaczyński, Błaszczak, Biedroń, Śmiszek i cały tabun lewaczek na szczęście o nieznanych mi nazwiskach ma ochotę walczyć – krzyż na drogę! Tylko do jasnej cholery, nie wciągajcie w to naszego narodu. Trzymajcie się daleko od nas, naszych dzieci i wnuków.
Świat balansuje na cienkiej linie. Zachód stał się na naszych oczach dyktaturą i staje się policyjnym superpaństwem, które narzucą swoje definicje innym narodom. Przeinacza się fakty i fałszuje definicje. Wiele ośrodków światowych chce tej wojny światowej. Wielu możnych i wpływowych widzi w tym ratunek przed nadchodzącym krachem światowego systemu finansowego. Lada dzień może dojść do wojny atomowej. Wojny, która może być śmiercionośna dla naszego narodu. Starcia, które może unicestwić nasz naród biologicznie. Chciałbym mieć pewność i wierzyć w koncepcje Kolegów Mieszka Lewandowskiego i Kornela Witolda, którzy ciągle nie widzą zagrożenia wojennego. Być może mają rację, chociaż ja widzę to odmiennie. Ale z wojną jest jak olejem postawionym na zapalonej kuchence gazowej. Być, moze nie jest jeszcze nie jest wrzący, ale po co to sprawdzać wylewają go na siebie?

W naszej sytuacji należy zachowywać szczególną ostrożność, zwłaszcza wiedzą o insurekcyjnym i łatwozapalnym charakterze naszego narodu. Jesteśmy jako zbiorowość podatni na prymitywną manipulację i amatorską propagandę. Więc jakie szanse ma nasza wspólnota narodowa gdy dawkuje się jej profesjonalną dezinformację? Wojny dzisiaj toczą się nie tylko na lądzie, morzu i powietrzy. Trwa wojna informacyjna. Wszystkie strony konfliktu posługują się nieustannie nowoczesnymi metodami dezinformacyjnymi na skalę do tej pory nieznaną. My ze względu na położenie polityczne – przynależność do struktur Zachodu (NATO i UE) oraz naszpikowanie mediów różnorakimi „sorosowskimi” agendami jesteśmy skazani praktycznie na działania propagandowe tylko jednej ze stron. O tym się w Polsce praktycznie nie mówi. Informacje w tym temacie można jednak znaleźć w fachowych pismach jak Magnum -X lub słuchając poważnych ekspertów (np. Kolegę Krzysztofa Podgórskiego). Siły Zbrojne Ukrainy podobnie jak i inne armie, posiadają w swoim składzie specjalne formacje przeznaczone do prowadzenia operacji informacyjnych i psychologicznych. Jednostki Informacyjno-Psychologicznych Operacji (tzw. IPSO) wchodzą organizacyjnie w skład Sił Operacji Specjalnych Ukrainy. Zanim jakąś informację uznamy za prawdziwą to warto zawsze pamiętać, że jesteśmy na froncie wojny informacyjnej. Inaczej staniemy się kimś w rodzaju Kolegi Przemysława Dańdy, który autentycznie uwierzył w wojnę dobrotliwych Troskliwych Misi z pralkowymi Orkami z Śródziemia.

Przykład roztropności po raz kolejny daje nam Watykan. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej oznajmił, że „Ewentualne użycie broni dostarczonej Kijowowi przez państwa zachodnie na terytorium Rosji mogłoby doprowadzić do niekontrolowanej eskalacji. To naprawdę niepokojąca perspektywa” – ocenił kardynał Pietro Parolin. Przypomniano również słowa papieża Kościoła rzymskokatolickiego Franciszka „Niech zapanuje pokój, niech dialog między nimi umocni się i niech przyniesie dobre owoce. Nie dla wojny, tak dla dialogu”. Możemy tylko ubolewać, że podobnych słów nie słyszymy w naszym kraju. W niełatwych geopolitycznie czasach dla naszego państwa, potrafił u nas naradzić się „Plan Rapackiego”. Dzisiaj niestety praktycznie nikt o pokoju w Polsce nie mówi…

Łukasz Jastrzębski

Redakcja