OpiniePolitykaPolskaAlbo PSL, albo Kotula

Redakcja4 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

„Fundamentalną wartością, dla której jestem w PSL, jest wolność – wolność naszych poglądów, wolność naszego głosowania w sprawach, które stanowią o najbardziej wrażliwych tematach, dotyczących nas samych, jest wolność gospodarcza, która zawsze leżała u źródeł ruchu ludowego” – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz, lider PSL, podczas posiedzenia Rady Naczelnej.

I dodał: „To my zdecydowaliśmy, że po raz kolejny premierem jest Donald Tusk. Stworzyliśmy koalicję, bo taka była wola wyborców, w którą zawsze się wsłuchujemy, ale podjęliśmy tę decyzję świadomie. To nie znaczy, że nie mamy swojego zdania. PSL nie był, nie jest i nie będzie niczyim wasalem”  – ostrzegł. Kosiniak-Kamysz mówił też, że „wartości takie jak tradycja, tożsamość i kultura narodowa oraz patriotyzm muszą być przekazywane młodemu pokoleniu”.  Sprecyzował, że PSL przygotuje propozycję ustawy o wychowaniu patriotycznym. Ma to być „zbiór rozwiązań zapobiegający jakiejkolwiek rewolucji – czy to lewackiej, czy prawackiej”, „bo jedna i druga szkodzi Polsce”.

Natomiast w wywiadzie dla RMF FM powiedział: „Atak na nasze biura, oblewanie naszych biur farbami. Hejt się leje. Demonstracje organizują osoby związane z Lewicą przed naszymi biurami. Są tam flagi partii, które są w koalicji i biorą udział w tych demonstracjach. Zresztą nie tylko z Lewicy. Widzę, że posłowie wyrażają satysfakcję z tych demonstracji, również z Koalicji Obywatelskiej takie głosy słyszałem, wypowiedzi publiczne”.  „To jest niszczenie mienia. Tam są pracownicy, którzy mają prawo czuć się bezpiecznie. A władze państwowe mają obowiązek zapewnić im bezpieczeństwo” – mówił wicepremier.  I wreszcie mocne stanowisko ws. Wołynia i reakcji z Ukrainą. „Ukraina nie może zostać przyjęta do Unii Europejskiej, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej – ocenił Władysław Kosiniak-Kamysz na antenie Polsat News. Zapewnił, że Polska wspiera wschodniego sąsiada, ale na relacje między państwami negatywnie pływają sprawy historyczne, które od wielu lat nie doczekały się rozwiązania.

Czy są to tylko pohukiwania czy też mamy do czynienia z czymś poważniejszym? Czy prezes PSL chciał postraszyć koalicjantów, czy raczej mówił do coraz bardziej zniecierpliwionego terenu i elektoratu swojej partii? Pewnie jedno i drugie. To zniecierpliwienie zaplecza PSL jest oczywiście zrozumiałe – PO oddała, mówiąc po marksistowsku, nadbudowę Lewicy, dodajmy bardziej wyraziście – skrajnej lewicy. Edukacja i Kultura są obecnie w rękach lewackich barbarzyńców a mamy jeszcze do tego kuriozalny resort ds. równości z „tęczową” Katarzyną Kotulą. Prezes PSL zgodził się na to, a sam nie wiedzieć czemu objął resort obrony, co było wystawianiem go na strzał – co szybko się sprawdziło.

Kosiniak-Kamysz do tego resortu nie pasuje, a w dodatku spycha PSL, niegdyś partię rozsądku i realizmu, na pozycje histerii wojennej i rusofobicznej. Obecność na eksponowanych stanowiska pozyskanych przez PSL w ramach „poszerzania bazy” Władysława Teofila Bartoszewskiego czy Michała Kamińskiego – jest nieporozumieniem. PSL ma jeszcze jeden kamień młyński u szyi – Polskę 2050 Szymona Hołowni, którego jakoś nie może się pozbyć. W tej koalicji na dłuższą metę nie może być i Kosiniaka i Kotuli, to nie jest układ naturalny, to układ toksyczny. Prezes PSL słusznie mówi, że bez jego partii nie byłoby premiera Tuska. Co więcej – PSL, gdyby chciało, pozbawiałoby PO władzy w większości województw, bo ma możliwość zawarcia koalicji z PiS-em (o koalicji rządowej nie wspomnę). Ale to tylko teoria, bowiem przez ostatnie osiem lat PSL stało się mentalnie i ideologicznie „platformerskie”, uzależniło się od PO bojąc się PiS-u. Problem w tym, że PO nie jest już tą partią, co jeszcze osiem lat temu, jest partią realizującą agendę europejskiej lewicy na pograniczu lewactwa a może nawet już nie na pograniczu. Wyzwolenie się z tego uścisku i gra całkowicie samodzielna jest obecnie trudna do wyobrażenia.

Jan Engelgard

Myśl Polska, nr 31-32 (28.07.4.08.2024)

Redakcja