Opinie„Pigułka na rozum” potrzebna na już!

Redakcja3 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

Na łamach chrześcijańskiego portalu społecznościowo-informacyjnego Stacja7.pl ukazał się, wart refleksji artykuł Agaty Puścikowskiej. Autorka jest dziennikarką, pisarką: „W insta-świecie wygrywają najsilniejsi, którzy mają w sumie niezłe zdrowie. I twarde… głowy” – pisze pani Agata. Czy jest to zabawne, czy może przerażająco bardzo prawdziwe, pozostawiam opinii Państwa.

„W prostym świecie instant i kolorowym – insta, dobre jest to, co jest szybkie, proste i łatwe. Długie, żmudne i wymagające zaangażowania, to dla babć i dinozaurów, starych i smętnych, którzy to wszak – już z definicji – są powolni i nudni. Życiowo sprytnie jest wtedy, gdy wokół dzieje się zabawnie i lekko. Lekkość życia, prędkość działania, to podstawa w nowoczesnym domu i zagrodzie.

Wiadomości i informacje? Najlepiej z rolek. Szybko to leci, jak kiedyś ze zsypu intelektualne śmieci. Nie szkodzi. Po pół godzinie przeglądania, scrollowania, ma się w głowie niezły kalejdoskop szybkich doznań, zero realnej wiedzy, przesyt emocji i bodźców. Prędkość nicnieznaczących bitów drąży jak krople kamień, więc instant – umysł jest na postępowej drodze do sformatowania.

Wymiana emocji – tylko emotkami. Szybkie to i takie poręczne. Można się uśmiechnąć, zarechotać, mrugnąć okiem oraz wściec i wzburzyć, albo nawet łeb może pęknąć na zawołanie małego rysunku i jednego kliknięcia. Magia wyrażania siebie na ekranie, pod palcami.

Zaangażowanie w drugiego człowieka, nie tylko we własne i szybkie potrzeby? W co? I po co? Dlaczego angażować się – w sposób pełen i szczery? Po pierwsze – to ryzykowne. Po drugie – absorbuje czas i energię. Po trzecie – po wielokroć nieopłacalne, bo jak się zastanowić – to zawsze i niezależnie od okoliczności, okazuje się wielopłaszczyznowo kosztowne. Fajnie angażować na własnych warunkach, i wyłącznie w siebie: swoje potrzeby, swoje przyjemności, swoje życie.

Zdrowie? No tu trzeba jednak trochę wyluzować, czyli czasowo zainwestować. Chodzi przecież o własne zdrowie, a jak coś jest własne, moje i najmojsze, to jest z definicji dobre i potrzebne. Fit jedzenie (byle na szybko i z pudełek), treningi i bieganie (ale liczy się tylko w drogich ciuchach i najnowszych butach), konieczne oczywiście też suplementy, bo bez nich człowiek zaniedbany i wczorajszy jakiś.

Specjaliści i autorytety? No chyba nie profesorowie z brodami, którzy swojej dziedzinie poświęcili kilkadziesiąt lat życia, pracy i wysiłku. Zuza z insta i Betka z TikToka – wyjaśnią świat dużo sprawniej, niezobowiązująco i radośnie. W dodatku w każdej niemal dziedzinie: od makijażu, poprzez fizykę kwantową, duchowość, na sexie kończąc.

A właśnie: relacje intymne? Szybko, kalejdoskopowo (ktoś pamięta w ogóle kalejdoskopy?), miłośnie – bezobjawowo, niezobowiązująco. A gdy coś pójdzie nie tak, to i pigułkowo: łyknąć i po kłopocie.

I tu poważniejsza dygresja, ważna więc i dłuższa: głupio i śmiesznie z takimi pigułami jest nawet wówczas, gdy mówimy o świecie ludzi dorosłych, a przynajmniej pełnoletnich. Odpowiedzialność zamienia się w bombę hormonalną. Ale trudno. Ostatecznie, nawet bez konsultacji z lekarzem – można zechcieć i nawet umieć przeczytać bardzo długą ulotkę z wymienionymi skutkami ubocznymi. I się zastanowić. Dramatycznie i niebezpiecznie robi się natomiast wtedy, gdy pigułkę podsuwa się piętnastoletnim dziewczynkom – bez wiedzy rodziców, bez zgody lekarza. Podaje się więc „alternatywę” dla myślenia, odpowiedzialności, znajomości biologii, podstaw szacunku dla siebie i innych. Gdy daje się taki „wybór” dzieciakom, działa się bez szacunku dla ich zdrowia i fizycznego, i psychicznego i duchowego. Z powodów li tylko ideologicznych.

Taka propozycja – jeśli faktycznie wejdzie w życie, będzie kwintesencją zła dotykającego nasze dzieci, a wprowadzonego pod pozorami uśmiechniętego dobra, czyli „wolności”. Dzieci nie będą mogły same kupić leku na kaszel, nie będą mogły (i słusznie) iść same na pobieranie krwi, lecz preparat hormonalny, rozwalający młody organizm, a bywa że działający wczesnoporonnie? Oczywiście. Bo pigułka jest szybka, i sprawnie usuwa głupie decyzje.

Niemal wszystkie przestrzenie życia, można przeżyć na szybko, łatwo, przyjemnie. Byle szybko, bylejak i w wersji instant. Jak szybkie pigułki na… wszystko: zażyjesz i żyjesz – pełną (pigułek) gębą.

Niedługo powinien wręcz wejść do użycia – taki protip – preparat scalający wszystkie radosne i znane ludzkości podrygi, by sobie ułatwić i uświetnić codzienność. Może ktoś wymyśli holistyczną pigułkę na… życie. Życie insta i instant. Łykasz i fikasz, czyli wiesz więcej, celniej, masz milion (zmielonych jak papka) pomysłów, doświadczenie życiowe, zawodowe, miłosne, które wrzucasz na instagrama, ku uciesze wirtualnych fanów. Polecana będzie nie tylko politykom (chociaż większość pozjadała wszystkie rozumy, więc co im po tabletkach), ale też zwykłym Kowalskim z ambicjami na prędki rozwój.

Ale że to (zakładając, że pigułka będzie dostępna w aptekach i supremarketach na promce), nierealne, a nawet i niebezpieczne? A nawet bywały takie próby w historii i kończyły się albo przedawkowaniem, albo ekscesami przeróżnego kalibru? W insta – świecie wygrywają najsilniejsi, którzy mają w sumie niezłe zdrowie. I twarde… głowy. Bo już nie kręgosłupy.

A gdy szlachetne (psychofizyczne) zdrowie jednak się komuś po tym wszystkim posypie? Bo okaże się, że od szybkiego świata i prostych reakcji – zdrowsze i trwalsze, mniej nużące (!) i nie alergizujące, są te dłuższe, wymagające? Wersja nowoczesna i dla młodych: może lepsze są wybory i działania slow? Na każdej płaszczyźnie życia – duchowej, emocjonalnej, materialnej?

Na miejsce zawiedzionych i zniszczonych insta-życiem ludzików, przyjdą kolejni: jeszcze szybsi, celniejsi i bardziej insta. Uodpornieni na skutki uboczne, umiejący lepiej trawić to, co niestrawne.

Od pigułek na życie – pięknie opakowanych i podanych, trudno się nie uzależnić. Jeszcze jednak trudniej już po uzależnieniu – przyznać się do błędu i samodzielnie zdecydować na odwyk. Wtedy potrzebne już tylko antidotum: pigułka na rozum.

W supermarketach niedostępna, nie przeznaczona do masowej sprzedaży…”

 

Redakcja