FelietonyPolskaŚwiatJKM: Jak zostaliśmy znienawidzeni przez Rosjan

Redakcja3 miesiące temu
Wspomoz Fundacje

Na pytanie: „Kogo by zdenazyfikować po Ukrainie?” przeciętny Rosjanin odpowiada: „Polskę!” I p. Samuela Torkowska … nie ma, niestety, racji: DZIŚ Rosja JEST wrogiem Polski! Ale dlaczego?? Co się stało?

Po uzyskaniu niepodległości przez Białoruś i Ukrainę Rosja stała się przecież nieoczekiwanie naszym naturalnym geopolitycznie sojusznikiem. Ale, co może ważniejsze: byliśmy zawsze (z przerwą na powstanie „styczniowe”…) przez Rosjan podziwiani. Polscy żołnierze byli najlepszymi oficerami w carskiej armii. Miczman Jerzy Wołkowicki był bohaterem Rosji. Polska to był Zachód, to był prawie Paryż! Rosjanie wybaczali nam nawet to, że nienawidzimy Rosjan! Wiadomo: ten zły carat… Wiadomo: ten zły Związek Sowiecki. Ale „polski pan” – to był PAN! Zamożny, zaradny… Zazdrościli nam, że byliśmy najweselszym barakiem w obozie socjalizmu – ale podziwiali! Jeszcze, pamiętam, w 2012 rosyjscy kibice przyjechali na mecz na „Narodowym”. Jeszcze wtedy byli nastawieni przyjaźnie. Gdy jeden chciał machać flagą ZSRS natychmiast mu tę szmatę zdarli: „Nie denerwuj ich, mają urazy…”

Co się zatem stało?!? To dłuższa historia. A zaczęła się już w 2008…a nawet jeszcze wcześniej. Gdy Rosję gnębili czeczeńscy terroryści, mordujący Rosjan, zarzynający chorych w szpitalach, porywający dzieci w Biesłanie – Polacy popierali terroryzm, „bo to wrogowie Rosji”. Ba! Polacy wierzyli (i wierzą!), że to Putin po cichu mordował chorych w Pierwomajsku i wysadzał domy w Moskwie by wzniecić niechęć do Iczkeriotów!! Ale to nie było nam wtedy w Rosji jakoś specjalnie zauważane. Potem przyszedł rok 2008. Rosjanie rzucili się, poświęcając życie swoich żołnierzy, w obronie małego, dzielnego narodku, który nieżyjący już prezydent Gruzji, śp. Zwiad Gamsachurdia, obiecał zlikwidować, robiąc z nich „dobrych Gruzinów”. Wykorzystując dzień otwarcia Olimpiady w Pekinie, chytry prezydent Gruzji (dobry Gruzin, nawiasem pisząc), p. Michał Saakaszwili, zaatakował Osetię. Warto tu wspomnieć, że przedtem siłą zlikwidował autonomię Adżarii. Na szczęście dla Osetyńczyków Rosjanie mają dobry wywiad i byli przygotowani: nie minął dzień, a rosyjskie wojska przekroczyły Kaukaz i weszły do akcji, odrzucając agresorów.

Co najciekawsze: Polacy są przekonani, że to Rosja zaatakowała wtedy Gruzję! A przecież nawet anty-rosyjsko nastawiona Wikipedia uczciwie podaje, że to niczym nie sprowokowana Gruzja zaatakowała, a międzynarodowa komisja przyznała rację Rosji. Polakom nienawiść do Rosji nie tylko odbiera zdolność do logicznego myślenia, ale wręcz nie pozwala dostrzec faktów. Gdyby Osetyńczycy o niepodległość bili się z Rosją – byliby w Polsce bohaterami, jak Iczkerioci; natomiast samo to, że pomaga im Rosja, czyni z nich naród renegatów! Niestety: na tym się nie skończyło. Ukrainą rządził p. Wiktor Juszczenko, moim zdaniem agent USA. W ramach rozbudzania na Ukrainie uczuć nacjonalistycznych zadekretował on uznanie Stefana Bandery za „Bohatera Narodowego”. Po nim nastąpił p. Wiktor Janukowycz, człowiek przyjaźnie nastawiony i do Polaków i do Rosjan. Zapowiedział, że odwoła dekret o Banderze – i odwołał (reakcja Polaka: robi to nie z własnych przekonań, lecz dlatego, że Rosja Mu kazała). Rosjanom w głowach nie mogło się pomieścić, że Polska wbrew swemu interesowi popierała p. Juszczenkę. Bo wprawdzie był anty-polski – ale anty-rosyjski!

I w ich głowach zaczęło świtać, że nienawiść do Rosji jest w Polsce obecnie dodatkowo podsycana za pieniądze amerykańskie. P. Wiktoria Nuland, ambasadoressa USA w Kijowie, urządziła za 500 mln USD uliczny pucz na Majdanie przeciwko p. Janukowyczowi i doprowadziła do zainstalowania na fotelu prezydenta p. Piotra Poroszenki, umiarkowanego zwolennika banderyzmu. Zamieszanie w Kijowie wykorzystał wtedy Krym. Już w 1991 roku tłumaczyłem, że Krym na pewno wróci do Rosji – i wrócił. Przy praktycznie zerowym oporze miejscowych Ukraińców. Rozstanie z Ukrainą może nie było tak aksamitne, jak Słowacji z Czechami i Morawami (napięcie spore i jeden przypadkowy trup) – ale w porównaniu np. z Bałkanami… Krym był autonomiczną republiką, wyjście z Ukrainy uchwaliła (+78 – 0 = 3) Rada Najwyższa wybrana przecież za czasów ukraińskich…

Rosjanom nie mieściło się w głowie, że z tego powodu w Polakach wyzwoli się taka orgia nienawiści i do Rosji, i do JE Włodzimierza Putina. A co miał zrobić?!? Miał pozwolić, by wojska ukraińskie weszły na Krym i ze zwolennikami niepodległości zrobiły to samo, co zrobiono w Odessie? Wyobraźmy sobie, że Lwów ma na Ukrainie autonomię. I we Lwowie mieszka 80% Polaków, 12% Żydów i 8% Ukraińców. I Rada Miasta ogłasza niepodległość i prosi Rzeczpospolitą o przyłączenie do Polski. Przecież 95% Polaków by to poparło – a rząd, który by tego nie uczynił, zostałby zlinczowany! Tak – czy nie?

Dalej JE Włodzimierz Putin zrobił ogromny błąd. Zamiast wkroczyć na Ukrainę w obronie bezprawnie obalonego p. Janukowycza (stanęłaby za tym murem cała wschodnia Ukraina – mapa poparcia dla p. Janukowycza prawie dokładnie pokrywa się z obszarami z przewagą języka rosyjskiego, a granica jest b. ostra i wyraźna!) położył uszy po sobie i dał się oszukać Zachodowi. Podpisał Porozumienia Mińskie – i liczył, że zostaną dotrzymane. Nie zostały – a p. Aniela Merkel przyznała, że zostały podpisane tylko po to, by dać Anglosasom czas na uzbrojenie Ukrainy.

Na usprawiedliwienie Zachodu przypominam, że w 1994 Stany Zjednoczone, Rosja i Wielka Brytania podpisały Memorandum Budapeszteńskie, na mocy którego zobowiązały się do respektowania suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy – w zamian za oddanie przez nią broni jądrowej. I Anglosasi poczuli się (słusznie!) oszukani – a mają uraz nabyty z powodu Hitlera, który nie dotrzymał Traktatu z Monachium. JE Włodzimierz Putin przyłączył Krym, który już nie był częścią Republiki Ukraińskiej, bo ogłosił niepodległość. To było zrozumiałe. Ale poparł separatystów. To był poważny błąd: zlekceważył podpisane Memorandum – a Donieckie i Ługańskie nie miało autonomii, zaś Rosjan było tam niecałe 66%.

I znów: było to niedopuszczalne – ale zrobił dokładnie to samo co w 1921 Polska popierająca nielegalnie powstańców śląskich. Popieranie ruchów narodowo-wyzwoleńczych uważam za błąd – ale też nie jest to powód do takiej feerii nienawiści, zwłaszcza ze strony Polski! Wreszcie Rosjanie nie pojmują, jak można nie zrozumieć, że NATO podsuwa się coraz bliżej Moskwy i oni czuja się zagrożeni jakimś kolejnym „Majdanem”, „błękitną rewolucją” lub po prostu: atakiem rakietowym.

Z wizerunku „polskiego pana” nie zostało nic. Traktują nas jak pieska szczekającego na słonia i na komendę amerykańską obsikującego im nogawki. Bez najmniejszego powodu – jeśli pominąć, że zostały urażone nasze szlachetne uczucia anty-rosyjskie. Pogardzają nami – bo uważają nas za pachołków Białego Domu. Pogardzają też nami z innego powodu. Dziś na plażach we Włoszech czy Francji widać tłumy bogatych turystów z Rosji – i garstkę Polaków oszczędzających każde €uro. JE Włodzimierz Putin, osobiście obrażany przez Polskę na każdym kroku, być może powstrzyma swój odruch zemsty. Ale gdyby wprowadzić w Rosji d***krację, to 80% Rosjan zażąda od wybranego prezydenta, by zrobił porządek z Polską i Litwą (i przy okazji przyłączył do Federacji przynajmniej te części Estonii i Łotwy, gdzie zamieszkuje straszliwie dyskryminowana mniejszość rosyjska).

I Putin tego chyba nie zrobi, bo traktuje NATO poważnie – ale np. taki p. Aleksy Nawalny? Na pewno! Przecież będzie musiał czymś przypodobać się L**owi. A który to rosyjski pisarz powiedział: „Nie daj Bóg poznać gniew ludu rosyjskiego – ciężki i bezlitosny”?

Janusz Korwin-Mikke

fot. kremlin.ru

Za: profil „X”

Redakcja