FelietonyGospodarkaSzczęśniak: Trzeba zniszczyć ten projekt

Redakcja12 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

Geoffrey Pyatt, zastępca sekretarza stanu, występując przed senatem, stwierdził: „nałożyliśmy nowe sankcje na Arctic LNG-2. Naszym cele jest zniszczyć ten projekt” (kill that project).

Departament Stanu wspólnie z OFAC (słynny oddział amerykańskiego Departamentu Handlu, który sankcjonuje gospodarki i przedsiębiorstwa) „przykręca śrubę”. Zakazał amerykańskim osobom i korporacjom posiadania udziałów i transakcji z rosyjskim arktycznym przedsięwzięciem. Dał czas do końca stycznia, by wyjść z powiązań kapitałowych czy finansowych ze spółką. Pyatt stwierdził także, iż „robimy to poprzez nasze sankcje, współpracując z partnerami z G-7 i szerzej”.

W oficjalnym uzasadnieniu można przeczytać, że celem sankcji jest „ograniczenie produkcji i eksportu rosyjskich surowców energetycznych”. Takich argumentów używa światowy żandarm energetyczny, który od kilku lat jest znowu największym producentem ropy naftowej i gazu ziemnego na świecie. Który w najbliższych latach otwiera kilka nowych terminali eksportowych LNG. Jak widać, jedną ręką buduje własne, drugą przydusza konkurentów. Im mniej będzie projektów skraplania gazu, tym wyższe będą ceny, z których skorzystają amerykańscy eksporterzy. Zupełnie tak samo jak z blokami jądrowymi w Polsce. Oferuje własne, a koreańską konkurencję włóczy po sądach, blokując jej możliwości współpracy z Polską.

Sankcje na Arctic LNG-2 to poważne uderzenie w projekt Novateka, który ma właśnie w grudniu rozpocząć produkcję i eksport gazu skroplonego. Ale nie tylko w Rosję. Ofiarami tych sankcji są głównie koncerny dwóch państw z Grupy Siedmiu. Arctic LNG-2 to bowiem współwłasność Novatek (60%), francuskiego TotalEnergies (10%), chińskich CNPC (10%) i CNOOC (10%) oraz japońskich MITSUI i JOGMEC, także 10%.

Czego tak obawiają się Amerykanie, że chcą „zniszczyć” ten projekt? Nie uważam, że kierują się obawami, to nie to słowo. W Waszyngtonie doskonale wiedzą, jak walczyć gospodarczo z konkurencją czy wrogami. Mają setki lat doświadczeń, chrzest bojowy przeszli w XIX wieku, gdy wygrali wojnę gospodarczą z Wielką Brytanią. Wtedy osłaniali swoją gospodarkę wysokimi cłami przed bezkonkurencyjnym ówcześnie angielskim przemysłem. Jednocześnie ściągali do siebie wszelkie zasoby – ludzi, kapitał. Zresztą do dzisiaj to skutecznie praktykują. Także doświadczenie mają, a w tym przypadku także mistrzowsko je wykorzystują.

Sankcje rzeczywiście uderzają we francuskich i japońskich udziałowców tego projektu. Francuzi starają się jeszcze grać nie do końca pod dyktando sojusznika, wchodzą tam, gdzie Amerykanie trzymają się z daleka z powodów politycznych konfliktów. Japończycy trzymają się twardo własnych interesów, i gdy są one zagrożone – negocjują z Waszyngtonem.

Tak było z udziałami w sachalińskich projektach wydobycia ropy i gazu. Gdy na początku wojny ukraińskiej demonstracyjnie wychodziły z nich Exxon czy Shell, Japończycy postanowili pozostać. Ale presja na nich, żeby również porzucili rosyjskie złoża, była tak duża, że musieli udać się na negocjacje do Waszyngtonu. Kolędowanie tam i proszenie o korzystną dla siebie interpretację przepisów – to standardowy scenariusz w takich sytuacjach. Rezultatów takich negocjacji się nie ujawnia, ale patrząc na zachowania europejskich czy japońskich koncernów, podstawowym żądaniem może być wymóg inwestowania w USA.

Japończycy są generalnie największym inwestorem w rządowe amerykańskie papiery dłużne, lokują też ogromne pieniądze w przemysł na terytorium USA. Ale i francuski TotalEnergies nie sroce spod ogona nie wypadł. Ma on rozliczne inwestycje w produkcję LNG w USA. Francuzi w czerwcu weszli w projekt NextDecade, kontraktując odbiór 5,4 mln ton z Rio Grande LNG, mają udziały w Cameron LNG, generalnie chcą odbierać od 2030 roku z USA 15 mln ton rocznie. To przecież znacznie więcej niż LNG z Rosji, gdzie kupuje zaledwie 4 mln ton rocznie.

TotalEnergies utrzymuje swoją obecność w Rosji mimo potężnych nacisków, także sankcji nakładanych przez Waszyngton. Posiada udziały tak w pierwszym przedsięwzięciu Novateka – Jamał LNG (20%), jak i w Arctic LNG-2 (10%). Jest też znaczącym udziałowcem (19,4%) samego Novateka. Po wybuchu wojny Francuzi zostali zmuszeni do deklaracji o wyjściu z rosyjskich inwestycji, odwołali swoich przedstawicieli z zarządu Novateka, ale wciąż odbierają 4 miliony ton gazu rocznie z Jamał LNG na kontraktach długoterminowych. Jednak lawirowanie pod naciskiem energetycznego „globalnego regulatora” wymaga zręczności i sprytu.

O samym projekcie Arctic LNG-2 w najbliższym numerze Myśli Polskiej…

Andrzej Szczęśniak

Myśl Polska, nr 47-48 (19-26.11.2023)

Redakcja