PolitykaBiernacki: Umowa koalicyjna, czyli raport ambasadora

Redakcja6 miesięcy temu
Wspomoz Fundacje

Jeśli tak zwana umowa koalicyjna, podpisana przez kilka partii z „bastionu demokracji”, to zbiór frazesów i pobożnych życzeń, to jednak punkt pierwszy, mimo pewnego kamuflażu, jest bardzo precyzyjną i konkretną deklaracją.

Wynika z niego, że nowy rząd zamierza kontynuować niekorzystną dla Polski politykę wschodnią, jako walkę z wyimaginowanym wrogiem – oczywiście z Rosją.

Zgubna kontynuacja

Jeśli w początkowym okresie Specjalnej Operacji Wojskowej taką naiwną postawę można by jakoś usprawiedliwić, to dziś absolutnie nie. Wtedy ukraińska nachalna i prymitywna propaganda zdominowała prawdę i nawet poważni ludzie uwierzyli w „zbrodnię” na Wyspie Węży oraz w kolejne kreacje rzeczywistości. Dziś wiedza na temat wojny i niuansów międzynarodowych jest o wiele większa, więc chęć kontynuowania PiS-owskiej polityki przez nową koalicję, pokazuje brak wiarygodności i hipokryzję pretendujących do władzy liderów. Bo przecież od dawna twierdzili, że trzeba odsunąć PiS od rządzenia, by przerwać ich zgubne działania. Ale jeszcze przed przejęciem władzy deklarują, że nie chcą lub nie mogą prowadzić suwerennej polityki zagranicznej, tylko taką, która jest zbieżna z interesami USA, czyli że będą gorliwymi kontynuatorami zgubnych działań Jarosława Kaczyńskiego. Warto pamiętać, że w UE są państwa bardziej samodzielne niż Polska rządzona przez kolejne kompradorskie ekipy.

Etatowy wróg Polski

Robienie z Rosji etatowego wroga Polski jest merytorycznie nie do obrony. Nie mamy z nimi żadnych starych czy nowych spraw spornych. Rosjanie nie przejęli za bezcen polskiego przemysłu, jak też nie kontrolują polskiego systemu bankowego – krwiobiegu gospodarki. Nie zniszczyli polskiego handlu, tworząc na terenie RP tysiące wielkich marketów – nie płacąc przy tym podatków. Rosjanie tylko sprzedawali nam tani gaz i ropę. Ale administrującym Polską politykom to się nie podobało, więc naprawili swój błąd i teraz kupujemy znacznie drożej. Czy lud się z tego cieszy? Na pewno cieszą się nowi producenci i dostawcy paliw. Oczywiście nie istnieje żadne zagrożenie bytu państwowego Polski ze strony Rosji. Nie można racjonalnie uzasadnić, że Rosjanie chcą „poić swoje konie w Wiśle”. To tylko wymysł wielu tępych propagandzistów, tych samych, którzy w ostatnim roku wielokrotnie ogłaszali śmierć Władimira Putina. Dla porównania, Alain Delon podczas swojej wieloletniej kariery aktorskiej umierał na ekranie ponad dwadzieścia razy, Władimir Putin w rojeniach naszych „ekspertów” przebije aktora za kilka miesięcy.

Największy PiSowski przewał

Polityka walki z Rosją to wymierne, gigantyczne, straty dla Polski. Według różnych szacunków, poświęciliśmy na to 70 -100 mld EUR i dwóch Polaków zabitych na terytorium swojego kraju przez siły zbrojne Ukrainy. Oczywiście w zamian nic nie uzyskaliśmy, bo niczego nie można było uzyskać. Bez wątpienia zyskały na tym koncerny zbrojeniowe i paliwowe, o co zapewne chodziło od początku. Donald Tusk i spółka obiecują, że jak przejmą władzę, to rozliczą wszystkie przewały PiS, wymieniając wybory kopertowe, respiratory itp. To w porównaniu z aferą kijowską są drobiazgi. Największym pisowskim przewałem jest wyprowadzenie z budżetu Polski kilkudziesięciu miliardów euro i przekazanie ich kijowskiemu reżimowi. Nie twierdzę, że każda złotówka, która została przekazana na Ukrainę to przewał. Jesteśmy w UE, więc to zobowiązuje nas do respektowania wspólnie podjętych decyzji. Skoro była decyzja o pomocy, to musieliśmy się wywiązać. Ale nic ponadto! Niestety, my byliśmy nadgorliwi i daliśmy Wołodymyrowi Zełeńskiemu wielokrotnie więcej niż to wynikało z naszych unijnych zobowiązań. To, co było ponad unijne zobowiązania, jest zwykłym rabunkiem na polskich obywatelach. Trzeba ze smutkiem dodać, że przy akceptacji większości okradzionych obywateli. Kompradorscy zarządcy dość skutecznie wytworzyli u większości Polaków syndrom sztokholmski.  Oczywiście nowa ekipa nie rozliczy tych pieniędzy, tylko jak sama deklaruje, będzie szła drogą wyznaczoną przez Kaczyńskiego. Liderzy pretendujący do przejęcia władzy zawsze akceptowali ten kierunek i aktywnie popierali PiS w transferach polskich pieniędzy na Ukrainę. Pamiętam jak ponad rok temu Włodzimierz Czarzasty nawoływał, że Polska musi być nadgorliwa w pomocy dla Ukrainy.

W objęciach ambasadora

Bez wątpienia ambasador USA w Polsce jest z takich postaw bardzo zadowolony i może meldować w Waszyngtonie, że sprawy polskie idą zgodnie z planem. Ów ambasador jest chyba dla niektórych polskich polityków promotorem rozwoju ich osobistych karier politycznych. Tuż po wyborach, młoda gwiazda z PO, Kinga Gajewska, opublikowała na FB zdjęcie z opisem „Świętujemy z Ambasadorem USA w Polsce Markiem Brzezińskim i jego partnerką Olgą. Dziś akurat bal urodzinowy Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych, ale powodów do świętowania jest o wiele więcej”. Na fotce jest ambasador z partnerką i posłanka Kinga z mężem. Fotka ma charakter wybitnie prywatny. Odebrałem ten lans „gwiazdy od Tuska” z pewnym zażenowaniem, wszak zażyłość polskich elit z ambasadorami obcych mocarstw ma w Polsce jednoznacznie negatywne konotacje. Taki sposób uprawiania polityki był zwłaszcza popularny w drugiej połowie XVIII wieku. Jednak nie należy się dziwić młodej posłance, że korzysta ze swoich „5 minut”. Wszak wśród naszej klasy politycznej dominuje pogląd, że nie kwalifikacje, dokonania czy pracowitość są atutami danego polityka, tylko jego serwilizm. Tym dalej polityk zajdzie im ważniejszemu panu służy. Epatując prywatną zażyłością z ambasadorem USA, Gajewska z jednej strony zachowuje się jak mała dziewczynka, a z drugiej strony pokazuje polskiej czerni sejmowej, że należy do elity polityków. Ale ambasadorowie obcych mocarstw zawsze lubili infantylizm polskich elit. To im po prostu ułatwiało pracę.

Źródło: Facebook (Kinga Gajewska)

Oczywiście nasuwają się tu skojarzenia z balladą Jacka Kaczmarskiego Rejtan, czyli raport ambasadora, która kończy się taką frazą:

Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika
Sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz
Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka
To wychowanie dzieci, biorąc rzecz en masse
Dlatego radzę, nim ochłoną ze zdumienia
Tą drogą dalej iść, nie grozi niczym to
Wygrać, co da się wygrać! Rzecz nie bez znaczenia
Zanim nastąpi europejskie qui pro quo!

Uniknąć losu peryferii

Bezmyślna zapowiedź kontynuowania polityki wrogości wobec Rosji, świadczy o zależności wobec suzerena zza oceanu i archaicznego myślenia. Już nawet w mediach głównego nurtu coraz śmielej pisze się, że ukraińska ofensywa to porażka, a zachodnich czołgów, podobno niezniszczalnych, niewiele już zostało w boju. Nawet publikacja, że Ukraińcy giną masowo nie skutkuje nazwaniem autora ruskim trollem. Tak zwany kolektywny Zachód zdał sobie chyba wreszcie sprawę, że polityka wschodnia ostatnich dwóch lat jest jego spektakularną porażką, kosztującą obywateli tych państw gigantyczne pieniądze. Jeśli przed 24 lutego 2022 roku przystąpienie Ukrainy do NATO było choć teoretycznie możliwe, to dziś już nie. Zatem Rosja osiągnęła swój podstawowy cel strategiczny. Państwa będące protektorami Ukrainy w znaczący sposób nie osłabiły militarnie i gospodarczo Rosji, zatem swojego głównego celu nie osiągnęły. W tych obszarach już się nic nie zmieni, a czas działa na korzyść Rosji. To jedne z wielu widocznych elementów świadczących o zmianie wektora zachodniej polityki i przygotowaniach negocjacji pokojowych, a potem normalizacji stosunków z Rosją.

Tusk i jego koledzy z koalicji, są nadal mentalnie w 2022 roku, a może nawet w 2014 roku na Majdanie. Tylko nie wiem czy tym w Kijowie, czy w Odessie – gdy Ukraińcy żywcem palili ludzi. Wyjątkowo są teraz potrzebni profesjonalni politycy, a nie propagandyści żywcem wyjęci z Biełsatu. Zawodowcy którzy posprzątają ten bałagan i wreszcie zadbają o Polskę i UE. Nie licząc Ukrainy, która przez możnych tego świata jest traktowana instrumentalnie, z podmiotów międzynarodowych biorących aktywny udział w wojnie, to Polska jest największym przegranym i poniosła relatywnie najwyższe koszty. Na drugim miejscu jest Unia Europejska jako całość. Zbliżamy się do momentu, że zdrenowana z pieniędzy UE zostanie ze zrujnowanym sąsiadem Ukrainą – niezdolną do samodzielnego funkcjonowania. Czy były „prezydent Europy” ma jakiś pomysł na nową sytuację? Jeśli UE nadal będzie się upierała przy swojej bezrefleksyjnej wrogości wobec Rosji i miłości do Ukrainy, to będzie jej pierwszy krok do samounicestwienia jako projektu wspólnotowego. Krok do upadku „Cesarstwa Zachodniorzymskiego – bis”. Dziś, jak nigdy od zakończenia II wojny światowej, jest potrzebna w całej Europie współpraca gospodarcza. W całej Europie, czyli razem z Rosją i Ukrainą. Inaczej jako kontynent i wspólnota staniemy się dość szybko peryferiami świata.

Cezary Michał Biernacki

Redakcja