Już za dwa dni w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie odbędzie się Nabożeństwo „Przebaczenia i Pojednania. Udział w nim w wezmą przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki i zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk. Podczas tego Nabożeństwa zostanie podpisane wspólne oświadczenie, a delegacja polsko-ukraińska ma się udać na pielgrzymkę przebaczenia i pojednania na Ukrainę.
Abp. Stanisław Gądecki powinien wiedzieć, że przebaczenie jest możliwe po spełnieniu kilku warunków – żalu za czyny, przyznania się do winy oraz realnego zadośćuczynienia. Ja tego nie widzę i nie słyszę.
Znamy wszyscy słowa polskich biskupów z 1965 roku skierowane do narodu niemieckiego „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Z punktu widzenia ogromu krzywd doznanych przez nasz naród w wyniku najazdu i okupacji moim zdaniem mocno przedwczesne. Ale stało się to, w czasie gdy cały świat potępił działania Niemiec i wszyscy wiedzieli o skali ich bestialstwa. O rzezi naszych rodaków na Wschodzie dokonanej przez rodaków Bandery niewielu słyszało.
Uważam, że nie mam prawa przebaczać w imieniu bestialsko pomordowanych Polaków. Myślę, że abp. Gądecki również.
Swoją drogą ciekawe kiedy polscy biskupi zdobędą się na podobne słowa przebaczenia pod adresem własnych rodaków, a więc tysięcy tych, którzy mieli jakiś udział w umacnianiu i przedłużaniu ustroju PRL? Kiedy przeminie publicznie sączona nienawiść oraz nawoływanie do zemsty? Czy Kościół hierarchiczny nie sądzi, że już najwyższy czas na wielkie pojednanie Polaków? Może biskupi zechcieliby sklejać zniszczony przez styropian naród, zamiast szukać poklasku poza granicami Polski. Może wezwą hunwejbinów PiS-izmu do opamiętania?
Łukasz M. Jastrzębski