Redaktor naczelny „Myśli Polskiej” Kolega Jan Engelgard napisał ważną książkę „Roman Dmowski i trzy pokolenia narodowców”. Jest to jedna z istotniejszych prac napisanych w ostatnich latach, pokazuje jak ważna w naszym obozie politycznym była ciągłość myśli. Nie opisał w niej czwartego i piątego pokolenia narodowców, a szkoda. Czwarte to ludzie, którzy działali w okresie Polski Ludowej. I to zarówno po stronie opozycyjnej, jak i poza-opozycyjnej (chociaż głównie spoza Partii). Piąte pokolenie to już te wychowane w końcówce PRL-u i początkach kapitalistycznej III RP. To byłyby bardzo ważne i potrzebne rozdziały – bo to dzięki tym ludziom przetrwał Obóz Narodowy w formie szczątkowej ale autentycznej. Dwa ostatnie pokolenia zawiodły. Znaczna część osób odwołujących się dzisiaj do tradycji endeckiej, jest w sposobie myślenia bardzo daleko od tej szkoły.
W styczniu 2004 roku w Rzeszowie odbyła się konferencja poświęcona obozowi narodowemu orgaznizowana przez środowisko Tygodnika Ojczyzna. Miałem 24-lata i miałem autentyczny żal, że tak niewiele się robi by uczyć myślenia endeckiego młodych. Mówiłem tam o problemie wychowania.
„Nasze pokolenie musi się nastawić na samowychowanie. Poprzednie pokolenia zawiodły. Miały nam zgotować lepszą przyszłość, miały nauczyć nas realizmu a pozwoliły nam podrzucić płytki patriotyzm (…) My nie wyrastamy z rewolucyjnego buntu młodych gniewnych ani z konfliktu pokoleń, ale jedną rzecz musimy sobie tutaj powiedzieć szczerze – Koledzy Seniorzy, z całym szacunkiem dla Waszych lat, ale wyście się jako wychowawcy nie sprawdzili (…) Normalną powinnością ojców jest utorować drogę synom, posunąć choćby o jedno piętro budowę wspólnego domu. Zadajcie sobie sami pytanie czy nauczyliście nas mądrego patriotyzmu? Czy nauczyliście nas realizmu w życiu politycznym? Czy chłodziliście młode gorące głowy gotowe do ciągłego radykalizowania haseł? Zadajcie sobie Koledzy Seniorzy sami te pytanie – co Wasze pokolenie zrobiło – by kolejne pokolenie było mądrzejsze politycznie? Ja je zadaje teraz to pytanie, dlatego że i nas także kiedyś zapytają nasze dzieci co zrobiliśmy. Nie pytam, więc Was Seniorów, bo tą odpowiedź znamy, ale uświadamiam to już teraz nam młodym że takie zadanie stoi przed nami. I boję się że my również w tym temacie zawiedziemy. Ja nie mówię tego tutaj, aby sobie pokrzyczeć na starszych Kolegów, bo ani nie mam do tego prawa, ani nie mam agresywnej natury krzykacza i – co najważniejsze – nie mam tu na kogo krzyczeć bo najbardziej winnych tutaj nie ma. Ale musimy wszyscy zrozumieć – problemem naszego środowiska jest brak wychowania endeckiego, racjonalnego, opartego na interesie narodowym, wolnego od legend”.
Po konferencji staliśmy przed wejściem głównym i rozmawialiśmy z Kolegami Sewerynem Boskiem, Bogusławem Jeznachem i nieżyjącym Wojtkiem Mazurem o swoich wrażeniach. Podszedł do nas kol. Marian Pietrzak z Łodzi i powiedział „Gorzkie i niestety prawdziwe”. Ja myślę, że te liche wychowanie – wynikało z kilku powodów, również niezależnych od naszych starszych Kolegów – spowodowało pewne zerwanie ciągłości. Trzeba pamiętać o tragedii drugiej wojny światowej i czasach bezprawia bermanowszczyzny – wtedy wielu endeków przypłaciło życiem wierność idei. Spowodowało to, że endecka nisza została zapełniona w znacznej części przez osoby, które bardziej sercem niż rozumem identyfikowały się z naszym obozem. To zaś z kolei było przyczyną nieprawidłowej identyfikacji kolejnego pokolenia. Endecja wykastrowana z endeckiego racjonalizmu. Symbolika i serce, zamiast rozumu.
Po samej konferencji miałem wątpliwości czy miałem to prawo powiedzieć. Myśląc o tym dzisiaj uważam, że miałem rację – chociaż pomyliłem adresata. Pretensje powinienem kierować do czwartego pokolenia, a przede wszystkim do nas samych. Bo to nam nie udało się rozpowszechnić myślenia narodowo-demokratycznego wśród tych, którzy przez lata pojawiali się w obozie narodowym i identyfikowali się z nim chociażby emocjonalnie. Zamiast nauki analizowania częstsza była symbolika, pokrzykiwania i radykalizm. Mam ogromne pretensje do siebie, bo można było zrobić lepiej, więcej i mądrzej. Mam pretensje, że niezbyt uważnie słuchaliśmy ludzi takich jak Tadeusz Radwan, Jerzy Raczkowski, Jerzy Pochciał, Władysław Wójcik, Witold Staniszkis, Zygmunt Przetakiewicz, Bronisław Ekert, Mirosław Kimnes czy o. Jerzy Tomziński. Powinniśmy zapewne domagać się skuteczniejszych lekcji myślenia politycznego od tych, których uważaliśmy za wzory.
Ciągłość została zerwana kompletnie w ostatnich latach. Promowany medialnie nurt to jakiś erzac ustrojony endeckimi ozdobnikami a będący jej zaprzeczeniem. Bo przecież endecja to głównie sposób myślenia i określona orientacja geopolityczna, a nie mieczyki chrobrego wielkości harcerskich finek. Dzisiaj klasyczna myśl endecka żyje głównie dzięki „Myśli Polskiej” czyli tytanicznej pracy Kolegów Jana Engelgarda i Przemysława Piasty. Czeka nas ogrom pracy, by wepchnąć odpowiednią ilość narodowców na właściwy tor myślenia. Nie wiem czy się uda, ale taka jest nasza powinność. Jesteśmy to winni tym, który uratowali myśl narodową w czasach gdy wymagało to prawdziwych poświęceń.
Łukasz Jastrzębski
fot. www.muzeumtomaszow.pl