PolskaSzlęzak: Wilelkanoc

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Wielkanoc. Za oknem coraz bardziej zielono i cieplej. Jednak jak się jest przykutym do łóżka przez chorobę, to mimo wszystko radości mniej. Nawet wielkanocny barszczyk nie smakuje, jak zawsze, bo choroba zabiera apetyt. Zatem leżę, przeglądam internet i myślę. Myślę czym kierują się różni polityczni dranie, którzy dzisiaj zapełniają internet zapewnieniami, że Chrystus prawdziwie zmartwychwstał, a oni podlizują się internetowej publiczności przesłodzonymi życzeniami. Chyba miałem pecha, ponieważ natknąłem się na życzenia paru takich, o których po prostu wiem, że w polityce są pospolitymi szubrawcami.

Nie potrzeba choroby, żeby konfrontacja z czymś i kimś takim popsuła atmosferę świąt. Myślę więc, a moje myśli dalej od świąt, a bliżej polityki. I nie chodzi o to, że polityka potrafi popsuć najpiękniejsze święta. Chodzi o to, żeby święta Tego, który prawdziwie zmartwychwstał, choćby tylko skłaniały politycznych drani do stanięcia w prawdzie.

Święta szybko miną. Pewnie nazajutrz po pojawią się kolejne sondaże poparcia dla partii politycznych. Sondaże będą prowokować spekulacje kto z kim i pod jakimi warunkami będzie rządził. W mojej ocenie – co wypływa z mojego politycznego doświadczenia – w każdej partii politycznej około osiemdziesięciu procent członków myśli w kategoriach kto z kim przeciw komu i ile za to stanowisk, posad i dofinansowań. Sprawa stanu państwa, rozmiarów patologii go drążących i sposobów wydobycia go z zapaści jest drugorzędna. Uważam, że w tej mierze dotarliśmy do punktu krytycznego. Jeszcze nigdy po 1989 roku, a nawet biorąc pod uwagę czasy PRL-u, państwo polskie nie było w tak żałosnym położeniu. Stało się tak głównie przez moralną nicość rządzących. Od 1989 roku do czasów rządów PiS-u, indywidualne i instytucjonalne okradanie państwa zajmowało ważne miejsce w działaniach wszystkich partii, które rządziły. Jednak dopiero PiS zrobił z tego sens i istotę rządzenia. Jarosław Kaczyński ze swoim otoczeniem nie mają żadnej wizji Polski. Nie reprezentują żadnego programu ideowego. Nawet jeśli nie mieli takiego zamiaru i deklarowali i deklarują zgoła coś innego, to okazało się, że ich rządy prowadzą do próby zuchwałej kradzieży całego państwa. Żeby to osiągnąć musieli doprowadzić do organizacyjnego, prawnego, a przede wszystkim do moralnego rozkładu większości instytucji decydujących o sprawnym, kompetentnym i uczciwym funkcjonowaniu państwa. Z przerażeniem stwierdzam, że robili i robią to bardzo skutecznie. Stwierdzenie ówczesnej premier Beaty Szydło, że „nam się to należy” było jednocześnie najkrótszym programem politycznym i zapowiedzią tego, jak PiS będzie traktował państwo.

Myślę zatem, że każdy, kto bierze udział w polityce i myśli o kandydowaniu w wyborach na jakimkolwiek szczeblu władzy, powinien jasno oświadczyć, że nie może być żadnych spekulacji o współrządzeniu z PiS. Znam na tyle realia polityczne w Polsce, że nie zabraknie tzw. realistów, którzy będą przekonywać, że nie można obrażać się na realia, że trzeba brać tyle władzy ile się da, bo inaczej wezmą ją gorsi od nas itp. itd. Stoję na stanowisku, że głównym problemem politycznym w Polsce nie jest to, kto z kim będzie rządził, ale jak powstrzymać degradację struktur państwa i jakimi metodami i środkami przywrócić jego w miarę normalne funkcjonowanie. Jeśli ktoś mówi, że można lub trzeba to robić rządząc wraz z PiS, ten okłamuje sam siebie. Współrządzenie z PiS-em wyklucza rozliczenie tej partii za zuchwałą próbę kradzieży państwa. To rozliczenie i pociągnięcie do odpowiedzialności karnej ludzi, których ta partia postawiła na różnych stanowiskach, jest jednym z fundamentów przywrócenia normalności w państwie. Dotychczas, mimo buńczucznych zapowiedzi, żaden rząd nie rozliczył poprzedników ze złodziejstwa. Zapowiedzi o konieczności naprawy państwa kończyły się wraz z momentem formowania rządu, tworzeniem koalicji, podziałem resortów, stanowisk i stref wpływów. Istnieje realna groźba, że będzie tak dalej.

Piszę o tym, żeby komu się da uświadomić hierarchię problemów. Jeśli będę gdziekolwiek kandydował albo tylko kogoś wspierał w wyborach, to zarówno od siebie, jak i od osób, które będę wspierał, będę wymagał nie zabiegania o udział w rządzeniu ale przede wszystkim pomysłów na doprowadzenie państwa do normalności i jednoznacznych deklaracji co do rozliczenia odpowiedzialnych za obecny, fatalny stan państwa polskiego. To powinna być podstawa do stanięcia w prawdzie wobec nadchodzących rozstrzygnięć politycznych. Bez tego żaden polityk nie będzie wiarygodny. Zapewne takim stawianiem sprawy narażam się na ironiczne uśmieszki i pukanie w czoło. Jeśli zatem to ma być naiwne i nierealne, to jaki pomysł, żeby PiS nie ukradł państwa?

Andrzej Szlęzak

Redakcja