HistoriaRecenzjeZamoyscy na starej fotografii

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

W ostatnich latach o Zamoyskich jakoś zapomniano i to nawet w Zamościu. W czasie obchodów 100-lecia Odzyskania Niepodległości nie słyszało się o wielkich zasługach Maurycego Zamoyskiego.

A bez Niego – co chyba nietrudno wykazać – Komitet Narodowy Polski (pierwotnie, założony w listopadzie 1914 r. w Warszawie Polski Komitet Narodowy jeszcze z Zygmuntem Balickim – następnie przeniesiony do Piotrogrodu, by pod koniec 1915 r. jego dwóch członków: Dmowski i Zamoyski wyjechało na Zachód, by skuteczniej zabiegać o powrót Polski na mapę i walczyć o ziemie zaboru pruskiego) nie „dotarłby” do Wersalu.

Zbyt poważne byłyby  koszty tego przedsięwzięcia (a poza tym może  nikomu poza nimi nie przyszłoby do głowy by jechać w stronę Francji i Anglii ?), nie mówiąc o braku wśród pozostałych członków Komitetu towarzyskich, jakże ważnych w tak delikatnej sprawie polskiej, gdy istniał tylko rozdarty przez zaborców naród – koneksji wśród osobistości na szczytach władzy we Francji z Ferdynandem Fochem na czele oraz wśród arystokracji na Zachodzie. XV ordynat, władający doskonale językiem francuskim, miał także swój wkład w przygotowaniu licznej korespondencji, memoriałów, not, oświadczeń, pism itd. kierowanych do francuskich władz oraz przedstawicielstw innych państw ententy w sprawie polskiej i jej umiędzynarodowienia.

Jak wysokie były koszty utrzymania Komitetu oraz przeróżnych rozległych działań dyplomatycznych, medialnych, często nieformalnych, towarzyskich (po utworzeniu Armii Błękitnej, której dowódcą mianował Zamoyski gen. Józefa Hallera), także wojskowych niech świadczy fakt, że nawet On sam po wybuchu rewolucji bolszewickiej w Rosji odczuwał poważne kłopoty finansowe. Powodem ich był brak dostępu do zdeponowanych w rosyjskich bankach środków w efekcie wybuchu rewolucji bolszewickiej do tego stopnia, że postanowił wtedy zbyć bardzo cenne historyczne kosztowności swego rodu  i swojej małżonki Marii z Sapiehów – by móc utrzymać Komitet. Skończyło się na  ich zastawieniu wobec protestów pozostałych członków Komitetu. Roman Dmowski mieszkając u Niego – swego zastępcy i skarbnika KNP- stał się niejako członkiem Jego rodziny.

Jesienią 2018 r. przechodząc przez Rynek Wielki w Zamościu, gdzie przypomniano najwybitniejsze postaci Odrodzonej Polski, ze wstydem stwierdziłam nieobecność wśród nich XV. ordynata… Nikt się o Niego nie upomniał również tam… Podobnie było latem 2021 r, gdy zbliżała się Jego 150. rocznica urodzin, nie zainteresowało się Jego postacią żadne medium ani stowarzyszenie, nie mówiąc o Sejmie i partiach politycznych…

W Zamościu natomiast tylko katolickie radio zgodziło się zrobić audycję 30 lipca i poprosiło o materiały, a kancelaria katedralna chętnie przystała na złożenie w kaplicy Zamoyskich wiązanki ze wstęgą z napisem: „Maurycemu Zamoyskiemu – Współtwórcy Odrodzonej Polski w150. Rocznicę Urodzin – narodowcy”. Wobec remontu budynku Akademii Zamojskiej zdjęto z jej frontowej ściany jedyną chyba w Polsce tablicę pamiątkową tego wybitnego Polaka – ufundowaną przez Zarząd Okręgu Zamojskiego SND w 1992 r., by po zakończeniu renowacji (takie są plany) „schować” ją gdzieś w projektowanym muzeum tej uczelni. Nie wspominano już nawet syna Maurycego, Jana – XVI ordynata – senatora i Prezesa SND.

Jednak latem 2021 r. coś drgnęło, gdy Adam Gąsianowski, zasłużony miejscowy fotograf, prowadzący „Galerię starej fotografii” zorganizował tłumnie odwiedzaną wystawę zdjęć rodzinnych ostatniego ordynata, pochodzących głównie z albumów ordynackich krewnych, bowiem zbiory fotografii wraz z drogocennym księgozbiorem Biblioteki Ordynacji Zamojskiej w Pałacu Błękitnym przy Senatorskiej zostały w większości zniszczone we wrześniu 1939 r. przez niemieckie bomby, a w siedzibie rodu – Klemensowie na Zamojszczyźnie przez czerwonoarmiejców i nie tylko… Jak piszą Autorzy Albumu, sowieci przez kilkanaście dni wywozili pałacowe przedmioty. W ubiegłym natomiast roku wmurowano w bruk ulicy Grodzkiej płytki z brązu mające sławić Jana I Różę, po wcześniejszym takim  uhonorowaniu kilkunastu dużo mniej zasłużonych dla Polski i miasta znanych osób.

Owocem wspomnianej wystawy jest wydany Album ocalonych fotografii rodzinnych Zamoyskich. W ubiegłym roku Adam Gąsianowski oraz Anna Rudy w związku ze 110. rocznicą urodzin Jana Zamoyskiego oraz 30-leciem wpisania zamojskiego Starego Miasta na listę Światowego Dziedzictwa Kultury prowadzoną przez UNESCO, w której to sprawie  znaczną zasługę miał ostatni ordynat, wydali w bardzo estetycznej, pięknej szacie graficznej książkę – album poświęcony Róży i Janowi Zamoyskich.

Wydawnictwo to jest jednak czymś więcej niż tylko zbiorem fotografii, przypomina bowiem historię „Piastowiczów” – rodu, który wiernie Polsce służył i nigdy jej nie zdradził. Nawet w strasznych stalinowskich czasach. Prócz krótkich informacji o Ordynacji Zamojskiej i przedstawieniu wraz z ich portretami,  kolejnych szesnastu ordynatów, poczynając od kanclerza i hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego jako jej założyciela, album zawiera wcześniej prezentowane na wystawie fotografie rodzinne oraz zdjęcia wykonane z odnalezionych szklanych negatywów fotografii wnętrz pałacu w Klemensowie, z których najstarsze zdjęcie pochodzi z 1897 r. Zrujnowany XVIII-wieczny obiekt wraz z zaniedbanym zespołem parkowo – leśnym całkiem niedawno w końcu sprzedano  Państwu Marcinowi oraz Jego siostrom – spadkobiercom XVI ordynata.

Na szczególną uwagę zasługuje rozdział poświęcony heroicznej i bardzo niebezpiecznej walce Zamoyskich o ratunek polskich dzieci wysiedlonych z rodzinami z pobliskich pacyfikowanych wiosek, i umierających w urągających elementarnym zasadom higieny, tragicznych warunkach w obozie przejściowym w Zwierzyńcu latem 1943 r. Obok zdjęć z tego okresu Autorzy zamieścili fragment wspomnień Jana Zamoyskiego o wyrwaniu kilkuset dzieci niemieckim oprawcom (co graniczyło z cudem!), a następnie ratowaniu ich życia i zdrowia, w czym ofiarnie pomagała żona Róża z Żółtowskich – Anioł Dobroci – jak Ją nazywano… oraz mieszkańcy Zwierzyńca i okolic. Ile w sumie ludzi, w tym Żydów,  uratowali na terenie Ordynacji – pewnie już nikt się nie doliczy, ale było ich dużo. Po wojnie nie odwdzięczyli się, a wręcz przeciwnie…

Jan Zamoyski we Włoszech (1938)

Jedna informacja zawarta w publikacji nt. ofiarności Maurycego wymaga sprostowania. Otóż zanim w dniu 28 czerwca 1919 r. odcisnął swą rodową lakową pieczęć herbu „Jelita” na dokumencie Traktatu Wersalskiego by na niej  złożył podpis Ignacy Jan Paderewski (również herbu „Jelita”) obok podpisu i pieczęci Romana Dmowskiego, żmudna i długa droga do finału wymagała dla utrzymania i funkcjonowania  Komitetu w Paryżu z siedzibą  w wynajmowanym przez Niego mieszkaniu przy Avenue Kleber 11 bis ogromnych środków finansowych.

Pieniądze udało się Zamoyskiemu zorganizować ze swoich kont w kijowskim banku dzięki wsparciu francuskich ministerstw: finansów oraz spraw zagranicznych, później były też zawarte przez KNP umowy pożyczek z rządem francuskim, poręczane przez Zamoyskiego. Zdarzało się oczywiście, że szedł On do kasyna, ale to były wyłącznie działania ad hoc, gdy chwilowo zabrakło pieniędzy. Ofiarność XV ordynata obejmowała chyba wszystkie możliwe sfery życia Polaków (jak np. wspomaganie Polskiej Macierzy Szkolnej, Towarzystwa Nauczycieli Ludowych, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, pomoc Kościołowi w odzyskiwaniu parafii po 1905 r. potężny wkład w budowę Towarzystwa Sztuk Pięknych Zachęta, Szkoły Sztuk Pięknych, Filharmonii Narodowej wraz zakupem instrumentów, pomnika Adama Mickiewicza i Fryderyka Chopina w Warszawie), a jednak jest On ciągle nieobecny w świadomości społecznej. Z powodów wyżej wspomnianych prawie nie ma w Albumie Jego zdjęć.

Bardzo dobrze, że ukazał się ten Album i że powoli wraca pamięć o ofiarności najwybitniejszych przedstawicielach rodu Wielkiego kanclerza hetmana koronnego, bo również Maurycemu, Janowi i Róży Zamoyskim należą się od nas pomniki…

Halina Ostowicz

Adam Gąsianowski, Anna Rudy, „Czar starej fotografii z albumów Roży i Jan Zamoyskich”, Zamość 2022

Zamówienia: Księgarnia Trio z Roztocza (Zamość)

Redakcja