ŚwiatTylko Berlin opiera się dyktatowi Amerykanów

Redakcja1 rok temu
Wspomoz Fundacje

Zdaniem byłego sekretarza stanu ds. europejskich w rządzie francuskim i wieloletniego parlamentarzysty, Pierre’a Lellouche’a, kolejne dostawy broni na Ukrainę zwiększają ryzyko wciągnięcia całej Europy w poważny konflikt zbrojny. Francuski polityk twierdzi w artykule dla dziennika „Le Monde”, że jedynym krajem, który próbuje się temu zagrożeniu jeszcze przeciwstawić są Niemcy.

Opór Scholza, kapitulacja Macrona

Lellouche skrytykował zamiary Stanów Zjednoczonych związane z przekazaniem Kijowowi dodatkowego wsparcia zbrojnego wartego 3 mld dolarów, uznając, że to „przejście od pomocy obronnej dla Kijowa do wspierania jego działań ofensywnych”. Były minister wskazał, że Wołodymyr Zełeński naciska na Waszyngton, nie biorąc pod uwagę konsekwencji dalszego uzbrojenia strony ukraińskiej toczącego się konfliktu.

W jego przekonaniu jedynym europejskim politykiem zastanawiającym się jeszcze nad konsekwencjami eskalacji jest kanclerz Niemiec Olaf Scholz. „Szkoda, że Macron, który nie tak dawno mówił o Francji jako o ‘mocarstwie kompromisu’, jak się wydaje, o tym zapomniał i całkowicie poddał się wpływom Ameryki” – ubolewa Lellouche. Autor artykułu w „Le Monde” nawołuje do rozpoczęcia prób zakończenia wojny na Ukrainie wyłącznie drogą negocjacji i pokojowej dyplomacji.

Zapomniane lekcje de Gaulle’a

Jednocześnie w jego przekonaniu w Europie nie toczy się żadna poważna dyskusja na temat zagrożeń dla bezpieczeństwa kontynentu wynikających z eskalacji. „Każdy pogląd odmienny od popierania bezwarunkowego wspierania Ukrainy wiąże się z oskarżeniami jego autora o zdradę” – zaznaczył.

Lellouche przypomniał, że gen. Charles de Gaulle zawsze starał się podejmować wszelkie możliwe kroki zmniejszające ryzyko wybuchu konfliktu jądrowego i wciągnięcia Francji do wojny. Obecnie w Europie niewielu jest w zdolnych do refleksji na tym poziomie. „Co nam przeszkadza w dyskusji na temat wcale nie tak małego ryzyka eskalacji?” – pyta retorycznie francuski polityk. „Jakie lęki przed Atlantyką każą nam dziś tłumić wszelkie dyskusje o ryzyku eskalacji, której nie wolno lekceważyć? Czy warto popierać Ukrainę, ryzykując wpadnięcie w pułapkę bez wyjścia, jak w 1914 roku, a do tego niszcząc naszą gospodarkę i porządek społeczny?” – zastanawia się były sekretarz stanu.

Pierre Lellouche (ur. 1951 w Tunisie) jest prawnikiem i politologiem. W latach 1993-2009, a następnie 2012-2017 był członkiem Zgromadzenia Narodowego, wybieranym z list neogaullistowskiej prawicy republikańskiej. W latach 2009-2012 sprawował urząd sekretarza stanu w gabinetach powoływanych przez prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego. Obecnie znajduje się poza czynną polityką.

MP

Redakcja